0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 22.04.2024 Warszawa , ulica Wiejska , Sejm . Swiadek Mariusz Kaminski , minister spraw wewnetrznych i administracji w latach 2019-2023 zeznaje podczas posiedzenia Komisji Sledczej do zbadania legalnosci, prawidlowosci oraz celowosci dzialan , a takze wystepowania naduzyc zaniedban i zaniechan w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemcow na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w okresie od dnia 12 listopada 2019 r. do dnia 20 listopada 2023 r. Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl22.04.2024 Warszawa ...

Mariusz Kamiński, były minister spraw wewnętrznych i były koordynator służb specjalnych, zeznawał w poniedziałek 22 kwietnia 2024 przed sejmową komisją śledczą w sprawie nieprawidłowości związanych z wydawaniem polskich wiz. Szeroko informował o śledztwie przeciwko koledze z rządu, byłemu wiceministrowi spraw zagranicznych Piotrowi Wawrzykowi oraz jego asystentowi Edgarowi Kobosowi. Zapewniał, że minister spraw zagranicznych Rau nie uczestniczył w procederze korupcyjnym, w którym – według Kamińskiego – uczestniczyli Kobos i Wawrzyk.

Jednocześnie Kamiński wielokrotnie stwierdził, że służby nie wiedziały o innych nieprawidłowościach związanych z wydawaniem polskich wiz. Wyjaśniał, że nie miał informacji o tym, że w kwestie wizowe angażował się poseł PiS Lech Kołakowski. Nie słyszał o działaniach w tym zakresie poselskiego asystenta Macieja Lisieckiego.

Kamiński jako minister nie był też proszony o opinię w kwestii rozszerzenia programu Polish Business Harbour na obywateli Federacji Rosyjskiej.

Mimo tej niewiedzy Kamiński zapewniał, że program ten był bezpieczny dla Polski, ponieważ gdyby nie był, to – wyjaśniał Kamiński: „Szefowie służb z całą pewnością alarmowaliby mnie. A nie dostałem od nich takiej informacji”.

Przeczytaj także:

Polityczne komentarze i lekceważenie posłanek

Było to pierwsze przesłuchanie Kamińskiego przed komisjami śledczymi. We wtorek (23 kwietnia) ma zeznawać przed komisją ds. wyborów kopertowych.

Kamiński podczas przesłuchania przed komisją śledczą ds. afery wizowej wygłaszał polityczne oświadczenia, atakujące między innymi przewodniczącego komisji, posła KO Michała Szczerbę.

„Byliśmy (jako państwo – przyp. aut.) zagrożeni ogromną falą nielegalnej migracji. Ale udało nam się powstrzymać, mimo tego, że tacy jak Szczerba, jak Platforma Obywatelska robili wszystko, żeby uniemożliwić nam rozwiązanie realnego problemu nielegalnej migracji w naszym kraju. Ale zrobiliśmy swoje – obroniliśmy polską wschodnią granicę” – mówił.

Przewodniczącego komisji posła Michała Szczerbę nazywał Sherlockiem Holmesem i wyjaśniał, że to komplement.

Szczerba w jednej z wypowiedzi świadka został nazwany nawet „Katonem polskiej polityki migracyjnej”.

Natomiast gdy Kamiński odpowiadał na pytania posłanek, przyjmował protekcjonalny, lekceważący ton. Sugerował, że posłanki nie rozumieją sposobu działania służb specjalnych i nie mają na ten temat żadnej wiedzy. Pytania posłanki Aleksandry Leo o sprawdzanie kontaktów wiceministra spraw zagranicznych przez służby uznał za infantylizm.

Kiedy jednak z politycznych wypowiedzi przechodził do konkretów, okazywało się, że ta obrona polskich granic nie była taka oczywista.

Operacja specjalna CBA

Kamiński przyznał, że 268 osób mogło przedostać się nielegalnie na teren Unii Europejskiej. Chociaż jednocześnie zapewnił, że osoby te sprawdzono (już gdy były na terenie UE) i nie figurowały one w bazach osób niebezpiecznych.

Okazało się również, że mimo iż pierwsze informacje o możliwości korupcji w MSZ w kontekście wiz dotarły do Kamińskiego już w lipcu 2022 roku, wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk jeszcze przez rok sprawował swoją funkcję. A główny podejrzany w tej sprawie, Edgar Kobos, nieformalny asystent Wawrzyka, przyjmował kolejne łapówki przez długie miesiące.

Jak wyjaśniał Kamiński, bardzo trudne było ustalenie, kim jest osoba powołująca się na wpływy w MSZ.

A gdy zidentyfikowano Kobosa, zastosowano „operację specjalną CBA” i dwukrotnie przeprowadzono akcję kontrolowanego wręczenia łapówki.

Zatrzymano najpierw dwie osoby, a potem samego Kobosa. A gdy ten zaczął zeznawać (po kilku miesiącach), zatrzymano kolejne osoby, w tym wiceministra Wawrzyka.

„Piotr Wawrzyk miał świadomość i umożliwił Edgarowi Kobosowi skorzystanie z instrumentów, jakie ma MSZ w związku z wydawaniem wiz. Miał świadomość, że pan Kobos miał korzyści majątkowe z tego tytułu” – stwierdził Kamiński. Zapewnił też, że Wawrzyk nie pobierał korzyści majątkowych.

250 tysięcy zł u Edgara Kobosa

Jego oświadczenie w tym zakresie jest sprzeczne z publicznymi oświadczeniami wiceministra. Piotr Wawrzyk zapewniał, że nie miał wiedzy o korupcyjnych działaniach swego asystenta i miał pretensje do służb, że go nie poinformowały o sytuacji.

Kamiński zapewniał również, że przełożony Wawrzyka minister Zbigniew Rau nie wiedział o sprawie i nie brał udziału w korupcyjnym procederze.

Były minister spraw wewnętrznych ujawnił również, że w ramach śledztwa przeszukano mieszkanie Edgara Kobosa oraz mieszkanie jego rodziców. CBA zabezpieczyło w tych lokalach 250 tysięcy zł.

„W tej sprawie państwo polskie zadziałało szybko i stanowczo, i zrobiło wszystko, co trzeba” – podkreślał Mariusz Kamiński.

Były minister pytany o to, czy mieliśmy do czynienia z aferą wizową, apelował, by nie „dewaluować słów”.

I nazwał sprawę „przestępczym procederem, który mógłby się rozwinąć w dużą aferę, ale się nie rozwinął dzięki działaniu służb”.

Jednocześnie przyznał, że Kobos wcześniej nie był sprawdzany przez służby, ponieważ nie był formalnym asystentem ministra. „Byłoby przekroczeniem uprawnień sprawdzanie wszystkich, którzy kręcą się wokół osób publicznych” – stwierdził.

„Program bardzo mi się podobał”

Członkowie komisji śledczej pytali także o przyznawanie wiz w programie Polish Business Harbour, który został ogłoszony we wrześniu 2020 roku przez minister rozwoju Jadwigę Emilewicz. Był on adresowany do informatyków z Białorusi, którzy dzięki niemu mogli dostać polską wizę na rok bez pozwolenia o pracę.

„Program mi się bardzo podobał” – stwierdził Kamiński. Dopytywany o to, czy nie widział zagrożenia, że korzystając z Polish Business Harbour do Polski mogły wjechać osoby niebezpieczne lub związane ze służbami specjalnymi państw wschodnich, stwierdził:

„Zawsze istnieje ryzyko możliwości przestępczej. To ryzyko należy minimalizować w postaci takiej, jakie zaproponowałem minister Emilewicz. Żeby dane wjeżdżającej osoby były przekazane w celu weryfikacji, czy nie stanowi ona ryzyka zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa. Wszystkie osoby były w ten sposób sprawdzane”.

Rosjanie wjeżdżali do Polski

Jednak w lipcu 2021 roku rozszerzono program o obywateli Armenii, Mołdawii, Ukrainy, Gruzji i Rosji, a w 2022 roku – także o Azerbejdżan. Program działał aż do stycznia 2024 roku, gdy zawiesił go nowy minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Oznacza to, że już w czasie wojny z Ukrainą do Polski Rosjanie wjeżdżali bez pozwoleń o pracę.

Jak wynika z zeznań wcześniejszych świadków komisji śledczej, nie sprawdzano, czy Rosjanie korzystający z tego programu rzeczywiście podejmowali pracę w Polsce ani gdzie pracowali. Nie kontrolowano, czy nie podejmują zajęć w miejscach strategicznych lub przy infrastrukturze krytycznej.

Firmy, które zgłaszały się do Polish Business Harbour, musiały najpierw zadeklarować, ile osób w Polsce zatrudnią. Tyle że nie było później ewaluacji tych deklaracji. Firmy mogły więc nie spełniać swoich obietnic, ale nikt się tym nie interesował. Zresztą komisji śledczej do dziś nie udało się ustalić, kto odpowiadał za rozszerzenie tego programu o Federację Rosyjską.

Kamińskiego nikt nie pytał

Wcześniejsi świadkowie mówili przed komisją, że polskie służby alarmowały, iż Polish Business Harbour może być kanałem przerzutu agentury ze Wschodu. A jednak Mariusz Kamiński podczas poniedziałkowych zeznań stwierdził, że nie miał żadnych sygnałów od służb, dotyczących tego programu. Przyznał również, że nikt nie pytał go o opinię w sprawie rozszerzenia programu na obywateli kolejnych państw, mimo iż był koordynatorem służb specjalnych.

„Nie wiedziałem o tym i nie byłem w tej sprawie opiniowany” – stwierdził Kamiński.

Nie wiedział również o naciskach ze strony posła PiS Lecha Kołakowskiego ani jego asystenta Macieja Lisieckiego na polskich konsulów w krajach azjatyckich, by ci szybko wydawali wizy określonym osobom.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze