0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Mateusz Mirys / OKO.pressIlustracja: Mateusz ...

Co możemy powiedzieć o przestępstwach seksualnych popełnionych 7 października przez bojowników Hamasu – z każdym dniem coraz lepiej dokumentowanych przez ginekologów, lekarzy medycyny sądowej, psychologów i prawników międzynarodowych? Jak mamy rozumieć ukrywanie przez część opinii publicznej przemocy wobec kobiet tego dnia – w tym także przez rzekome „feministki”? Czy to ukrywanie nie jest równoznaczne z zadawaniem przemocy tym kobietom po raz drugi, tak jakby ich męka się nie liczyła, jakby była bez znaczenia?

Broń z własnego ciała

Każdy gwałt jest aktem. „Kobieta”, jeśli można ją zdefiniować, charakteryzuje się świadomością, że akt gwałtu zawsze może jej się przydarzyć. Jest istotą ludzką, która żyje, rozwija się, ewoluuje i przeobraża się mając stale świadomość, że zawsze może zostać zgwałcona. Ta „świadomość” sprawia, że zadaje bardziej bezpośrednie pytania: jak taki akt w ogóle jest możliwy? Jak ktoś może zgwałcić kobietę?

Pytanie to pojawia się, ponieważ gwałt, jako destrukcja cudzego ciała, jest specyficzny w tym sensie, że sprawca używa do tego własnego ciała: mężczyzna, który gwałci, najczęściej nie używa narzędzi ani technicznego przedłużenia ludzkiego ciała, ale wykorzystuje własne ciało jako broń, a do tego nie tej części, której wrodzona sztywność zawsze czyni ją potencjalnie dostępną do użycia jako broni, jak na przykład stopa czy pięść, ale penisa, który musi stwardnieć, żeby stać się narzędziem zniszczenia.

Gwałt w prawdziwym tego słowa znaczeniu, rozerwanie intymnych części kobiety poprzez brutalną penetrację, może być dokonany tylko wtedy, gdy mężczyzna jest w stanie erekcji. Co takiego jest w kobiecie krzyczącej z przerażenia i bólu, że wywołuje i podtrzymuje wzwód? Jaki proces psychofizjologiczny umożliwia ten akt?

Każdy, kto przepyta mężczyzn w swoim otoczeniu, odkryje niewiele. Zapytajcie znanych wam mężczyzn, jak to możliwe, że tacy mężczyźni dostają wzwodu, a otrzymacie odpowiedź bez odpowiedzi. A najdziwniejsze jest to, że nie znajdziecie w tym żadnego dowodu nieszczerości: gwałt jest zbrodnią tego innego, z którym nie mają nic wspólnego. Tak jakby gwałciciele należeli do innego gatunku, z którym pozostałych mężczyzn nic ich nie łączy i którego nie rozumieją.

Kobiety, ze swojej strony, też nic nie rozumieją. Uważają, że seksualnie mężczyźni są tak samo skomplikowani, jak i one. W erekcji mężczyzn nie ma nic prostego. Seksualność jest dla nich równie atrakcyjna, jak i dla kobiet, a świadomość tego przeciwstawia się społeczeństwu nieustannie sprzedającemu fantazję o nieskomplikowanej, bezpośredniej, niemal zwierzęcej seksualności mężczyzn i ogromnie skomplikowanej seksualności kobiet.

Tak więc twierdzenie, które czasami ma wyjaśniać możliwość gwałtu, że wszyscy mężczyźni są teoretycznie i z natury gwałcicielami, że w rzeczywistości wszystkich podnieca nagie lub potencjalnie nagie ciało kobiety, a jedyne co ich powstrzymuje to strach przed karą, nic nie wyjaśnia. Dla każdej osoby z odrobiną uczciwości, tajemnica tego „jak” pozostaje bez odpowiedzi. Być może to właśnie ten całkowity brak zrozumienia daje początek dziwnie uspokajającej tezie, że „wszyscy mężczyźni są gwałcicielami”. To jak odmowa stawienia czoła niezgłębionej naturze tego pytania, które nie dotyczy wyłącznie możliwości osiągnięcia wzwodu aby zniszczyć kobietę, ale także tajemnicy, w jaki sposób mężczyzna potrafi czerpać przyjemność z tak destrukcyjnego działania, którego świadkiem przez cały czas, co należy podkreślić, jest osoba je wykonująca.

Nie mamy zatem żadnej hipotezy, która wyjaśniałaby, w jaki sposób bojownicy Hamasu byli w stanie wykorzystać swoją intymność jako broń podczas ataków na festiwal muzyczny i dwadzieścia izraelskich wiosek leżących na granicy ze Strefą Gazy. Możemy natomiast opowiedzieć trochę o tym, co zrobiono kobietom i przedstawić interpretację, która rzuca światło nie na fakty, ale na sposób, w jaki zostały one zignorowane przez opinię światową. Zacznijmy od faktów, ponieważ ich pominięcie jest równoznaczne z ponownym dopuszczaniem się przemocy wobec tych kobiet. Tak jakby ich męka się nie liczyła, była pozbawiona sensu i znaczenia.

Przeczytaj także:

Niemal nikt o tym nie rozmawiał

Wiemy teraz, częściowo dzięki odważnej pracy grupy izraelskich specjalistów – ginekologów, lekarzy medycyny sądowej, międzynarodowych prawników i psychologów – co robili mężczyźni należący do Hamasu: gwałcili wielokrotnie i grupowo. Gwałcili tak często, że można zobaczyć czerwone od krwi krocza spodni porwanych kobiet i kałuże krwi między nogami kobiet i dziewcząt, które po gwałcie zamordowano. Gwałcili je tak bardzo, że niektóre z zabitych kobiet miały połamane kości miednicy. Gwałcili nastolatki, dorosłe kobiety, staruszki. Obcinali piersi. Okaleczali genitalia swoich ofiar – w tym przypadku także mężczyzn. Torturowali kobiety po gwałcie. Filmowali, jak to robią. Wysyłali filmy z gwałtów i tortur do krewnych, którzy nie byli naocznymi świadkami tych okropności, aby zobaczyli to, co robiono ich przyjaciółkom, partnerkom, żonom, matkom, siostrom i córkom.

Prawie wszystkie te kobiety zostały po gwałcie zamordowane lub pozostawione na pewną śmierć. Większość ocalałych ofiar, o których dziś wiemy, czy raczej mamy nadzieję, że wciąż żyją, to kobiety, które przewieziono, już po gwałcie, do Gazy. Przy jednym z zabitych bojowników Hamasu znaleziono słowniczek arabsko-hebrajski z podkreślonymi przydatnymi zwrotami, które miały ułatwić akt gwałtu: „zdejmij spodnie”, „odwróć się” ... Terroryści, którzy przeżyli i zostali wzięci do niewoli wyjaśniają, że gwałt był jednym z celów ataku.

Jednak niemal nikt o tym nie rozmawiał aż do 25 listopada, Międzynarodowego Dnia przeciwko Przemocy Wobec Kobiet. Wtedy dopiero pojawiło się kilka artykułów w prasie. W tym momencie, praca nad rekonstrukcją faktów nie przekroczyła progu publicznej debaty, czy też tak potrzebnej analizy masakry z 7 października. I to pomimo faktu, że izraelskie organizacje feministyczne już 9 października wysłały listy do organów ONZ rzekomo broniących praw kobiet, opisując część faktów, które były znane i szeroko oglądane przez cały świat w Internecie. Wyjaśniły, że zrobiły to, aby ONZ, zgodnie ze swoim statutem, uznała te czyny za „zbrodnie wojenne” oraz „zbrodnie przeciwko ludzkości”, a w konsekwencji wysłała do Izraela zespoły w celu ich zbadania. Nie pojawiła się żadna odpowiedź.

Komunikat opublikowany 13 października przez UN Women, organ ONZ odpowiedzialny za ochronę praw kobiet, nie wspomina o tych zbrodniach, ale dokłada wszelkich starań, aby jak najszybciej zatrzeć wszelkie różnice między stronami konfliktu, potępiając „ataki na ludność cywilną w Izraelu i na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich [sic!]”. Oczywiście są ofiary śmiertelne wśród izraelskich cywilów i jest to godne ubolewania, ale są też ofiary śmiertelne wśród Palestyńczyków, które są równie godne ubolewania. A po tym, jak 25 listopada został zobowiązany do powiedzenia czegoś więcej, stwierdził po prostu, że „pozostaje zaniepokojony”. [1 grudnia UN Women wydało komunikat potępiający m.in. przemoc seksualną z 7 października; strona izraelska uważa, że to zbyt mało i zbyt późno – red.].

Seksualne zbrodnie wojenne systematycznie popełniane przez Hamas są prawdziwie zawstydzające dla zwolenników nierozróżniania między stronami.

„Każde życie ma równą wartość” – to naczelna zasada, która została powszechnie przyjęta w celu pozycjonowania się, pozornie, ponad tym konfliktem. Chociaż na poziomie czysto moralnym nie ma zastrzeżeń do tej propozycji, pozostawia ona całkowicie nietkniętą kwestię nierówności zabójstw. Izraelczycy próbują wyjaśnić, że istnieje różnica między celową dekapitacją niemowląt [informacje o takim zdarzeniu nie zostały potwierdzone – red.] a niezamierzoną śmiercią dzieci z Gazy w wyniku bombardowania przez Siły Obrony Izraela (Cahal).

Ponieważ oni też zabijają dzieci, tego rozróżnienia nie można zrozumieć. W obu przypadkach zginęło dziecko, to prawda i jest to absolutnie niedopuszczalne. A jednak, dla ludzi, o których rodzicach i dzieciach mówimy, prawdopodobnie istnieje różnica między świadomością, że ich dzieci mogą stać się przypadkową ofiarą wojny, a świadomością, że ich dzieci są głównym celem ataku. Nie mówiąc już o sposobie działania, który w każdym przypadku zmienia znaczenie słowa „wojna”. Ale niech tak będzie. Jest to obecnie niesłyszalne dla większej części opinii publicznej, chociaż po wojnie prawdopodobnie nie uda się znaleźć realistycznego rozwiązania politycznego bez poważnego potraktowania obaw wyrażanych po obu stronach – o ile dotyczą one czynów, które faktycznie popełniono.

Niezależnie jednak od tego, jakie podobieństwa można by wyciągnąć, jeden akt burzy to oparte na niezdolności do rozróżnienia między stronami podejście do konfliktu: seksualne zbrodnie wojenne Hamasu. W tym miejscu staje się jasne, że pragnienie bycia ponad konfliktem nie ma nic wspólnego z dystansem wymaganym do obiektywnego spojrzenia na to, co się w rzeczywistości dzieje, ale jest po prostu chęcią niewidzenia. I to właśnie seksualnych zbrodni Hamasu nie można postrzegać w świetle takiego podejścia do konfliktu. Po stronie izraelskiej nie ma nikogo i niczego, co można by wykorzystać na rzecz logiki wymazywania rzeczywistych różnic, która obecnie dominuje w opinii światowej, i która pozwala potępiać siłę izraelskiej odpowiedzi bez patrzenia na gramatykę okrucieństwa czynów Hamasu.

Siły Obronne Izraela nie gwałcą. Penisy izraelskich żołnierzy nie należą do arsenału militarnego armii, ale do ich życia intymnego. Nikt z najwyższego dowództwa nie autoryzuje, nie planuje ani nie nakazuje ich użycia jako broni w tej wojnie: wręcz przeciwnie, jest to przestępstwo bezwzględnie karane przez kodeks wojskowy. Tak więc, biorąc pod uwagę dużą liczbę ofiar śmiertelnych w Strefie Gazy, możemy z dużą pewnością zakładać, że dla Izraelczyków życie Palestyńczyków nie ma pierwszeństwa przed ich celami wojennymi.

Natomiast biorąc pod uwagę absolutną ochronę przed napaściami seksualnymi, jaką zapewniono kobietom w Strefie Gazy, tam gdzie Cahal przejął kontrolę, nie można powiedzieć, że ich integralność seksualna jest drugorzędna w stosunku do celów wojennych Izraela. Wręcz przeciwnie. Podczas gdy dla Hamasu izraelska kobieta jest obiektem, który ma zostać zniszczony, powoli, przez niewyobrażalnie długi czas, o czym może świadczyć liczba różnych źródeł, z jakich pochodziły plemniki znalezione w i na ciałach ofiar. Systematyczny, publiczny akt destrukcji, któremu towarzyszy oczywista przyjemność.

Uznanie tej radykalnej różnicy w działaniach zmusiłoby ONZ do rozróżnienia stron zaangażowanych w tę wojnę.

Najwyraźniej ONZ nie jest w stanie lub nie chce tego zrobić, tak jakby wymazanie rzeczywistości mogło pomóc w rozwiązaniu tego konfliktu, pozostawiając nas z pytaniem, czy izraelskie kobiety są chronione, jak wszystkie inne kobiety, przez prawo międzynarodowe. Ale to milczenie uniemożliwia również poruszenie ważnej kwestii bezprecedensowego charakteru gwałtu jako broni wojennej w tym konkretnym konflikcie.

Gwałt całkiem wytłumaczalny

A jednak jest coś bezprecedensowego, co nie jest objęte oficjalnym rozumieniem gwałtu jako broni wojennej. W przeciwieństwie do innych przypadków, takich jak gwałty w byłej Jugosławii i Afryce, gwałty Hamasu wyraźnie nie zostały zastosowane jako środki zniszczenia grupy przeciwnej poprzez zbezczeszczenie ciał kobiet. W rzeczywistości, w przypadku wydarzeń z 7 października, ofiarom tych gwałtów nie pozwolono przeżyć, aby mogły powrócić do swoich rodzin i społeczności – choć zwykle do tego dążą sprawcy gwałtów zaplanowanych przez aparat państwowy lub wojskowy, aby w ten sposób przyczynić się do pogłębienia rozpadu poprzez terror i upokorzenie nieusuwalnie wpisane w ich ciała i umysły. Nagrywanie tych obrazów oraz rozpowszechnianie ich wśród rodzin oraz w Internecie wydaje się być wystarczające w tym aspekcie.

Cel wykorzystania gwałtu jako broni wojennej został w ten sposób osiągnięty.

Dzięki kamerom z dumą dokumentującym popełniane okrucieństwa, wydawało się, że można teraz uniknąć ryzyka, że ofiary wyzdrowieją, że wspólnoty, do których należały, powitają je i wymażą ich poczucie wstydu, a społeczeństwo je ochroni zamiast oczerniać. Dzięki tym obrazom, możliwe było zabicie ich na miejscu, a tym samym zapewnienie, że to, co z nich pozostanie, będzie w całości zawarte w tej sfilmowanej chwili ich zniszczenia.

Jest to nowy poziom w doskonaleniu całkowitej destrukcji, który powinien przynajmniej zaniepokoić ONZ i opinię międzynarodową. Ale oni wolą odwracać wzrok. Nawiązują w ten sposób do podejścia do gwałtu w czasach pokoju, które w tym przypadku podstępnie wspiera możliwość zatarcia różnic między graczami zaangażowanymi w ten konflikt. Ponieważ aby nie różnicować, aby pozostać w pozycji wyższości, która twierdzi, że myśli politycznie, po prostu zliczając ofiary śmiertelne, gwałty Hamasu muszą zostać odłożone na bok.

A ignorowanie ich jest tym łatwiejsze, że pomimo powszechnego oficjalnego uznania destrukcyjnej natury gwałtu, czy to w czasie wojny, czy pokoju, nie zadajemy pytania o to „jak”. Nie zastanawiamy się nad tym, co podnieca w tym akcie do tego stopnia, by utrzymać erekcję – często tutaj zadowalamy się określeniem siły lub potencji jako „naturalnych” czynników pobudzających – ani nad tym, co sprawia, że mężczyźni napawają się tym, że niosą ze sobą zniszczenie, ani jeszcze nad pytaniem, specyficznym dla gwałtu w czasie wojny, co sprawia, że mężczyźni zgadzają się na zamianę ich życia intymnego w broń.

Zamiast tego przystajemy na rzekomą skłonność mężczyzn do gwałtu, a tym samym godzimy się z rzeczywistością. Tak jakby gwałty Hamasu były czymś normalnym. Jakby było normalne, że są wykorzystywane przez wojsko. Nieuniknione, nieuchronne, niezrozumiałe. Jakby to nie był akt, który trzeba analizować raz za razem, aż zostanie zrozumiany, ale po prostu coś, co się zdarza.

Ale każdy gwałt jest aktem, a w każdym akcie jest podmiot, który czerpie z niego przyjemność.

Ofiary o tym wiedzą, ich krewni o tym wiedzą, a w przypadku izraelskich kobiet, dzięki polityce wizerunkowej Hamasu, wie o tym całe izraelskie społeczeństwo i może się o tym dowiedzieć cały świat. Nasze społeczeństwa o tym wiedzą, ponieważ ten akt podlega karze. A jednak, w tym samym czasie, jest on sprowadzony do rangi zdarzenia niewytłumaczalnego. Bez zrozumienia, co sprawia, że jest to możliwe, co być może mogłoby temu zapobiec, kobiety będą nadal dorastać i żyć ze świadomością, że mogą zostać zgwałcone.

Podobnie bez zrozumienia, w jaki sposób mężczyźni z Hamasu dopuścili się takich czynów wobec izraelskich kobiet i bez próby zapobieżenia im w przyszłości, izraelskie społeczeństwo będzie żyło z przeświadczeniem, że to się może powtórzyć. Nie można zbudować pokoju na niechęci świata do zrozumienia, co sprawia, że zaangażowane w ten konflikt strony podejmują się takich aktów.

Tekst ukazał się pierwotnie 1 grudnia 2023 roku w magazynie internetowym K. Tłumaczenie: Anna Halbersztat.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.

;

Udostępnij:

Julia Christ

filozofka, badaczka we francuskim Narodowym Centrum Badań Naukowych.

Komentarze