Rosjanie czekali na chińskiego przywódcę jak na zbawcę, Putin wygłaszał toasty po chińsku. Jednak nadzieje na dodatkowy rynek zbytu dla rosyjskiego gazu spełzły na panewce, a uzależnienie Rosji od chińskich technologii rośnie
W Rosji czekano na Xi jak na zbawcę. W mediach na żywo relacjonowano, że już wsiadł, że leci, że już blisko, że za chwilę ląduje. Złośliwi Rosjanie kpili, że Xi Jinping to nowy chan mongolski, a Putin to kniaź ruski wypatrujący jarłyku.
Żarty, jak to żarty, oczywiście przejaskrawiają, ale również pokazują, kto w relacjach chińsko-rosyjskich zajmuje obecnie pozycję dominującą, a kto poślednią. Wizyta Xi budziła wiele nadziei nie tylko w Rosji. W mediach spekulowano, że kto wie, może chiński przywódca jedzie do Moskwy, by nakłaniać rosyjskiego dyktatora do zakończenia wojny i wypracowania warunków akceptowalnych również dla strony ukraińskiej.
Tak się jednak nie stało. Po oficjalnych komunikatach obu stron i po przebiegu wizyty
nic nie zapowiada tego, aby w najbliższym czasie Chiny odegrały rolę skutecznego pośrednika w rozmowach pokojowych.
Źródłem takich przypuszczeń było między innymi niedawne zaangażowanie Chin w historyczne porozumienie pomiędzy Iranem i Arabią Saudyjską. Chiny wspierały negocjacje w Pekinie przedstawicieli obu stron, którzy na początku marca podpisali umowę o wznowieniu stosunków dyplomatycznych.
Wyciąganie z tego wydarzenia wniosku, że Chiny stały się światowym mediatorem i uda im dokonać tego samego z Rosją i Ukrainą są jednak dużo na wyrost. Chiny mają bardzo dobre relacje polityczne i gospodarcze zarówno z Iranem, jak i z Arabią Saudyjską, i oba kraje traktują jako ważnych partnerów. Zaś w konflikcie rosyjsko-ukraińskim od początku wyraźnie stoją po stronie Moskwy. Wielokrotnie udzielały jej poparcia na forach międzynarodowych poprzez podkreślanie wagi interesów Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej, krytykowanie Zachodu za wspieranie Ukrainy i dostarczanie jej broni oraz poprzez wstrzymywanie się od głosu przy uchwalaniu rezolucji potępiających agresora na forum ONZ.
Podobnie jednoznaczne stanowisko prezentowane jest w mediach chińskich i propagowane w przestrzeni międzynarodowej. Od rozpoczęcia rosyjskiej agresji Xi Jinping nie znalazł czasu na, chociażby jedną rozmowę z Zełenskim. Powiedzmy to wprost – Chiny nie były i nie są neutralnym, bezstronnym obserwatorem i wiarygodnym mediatorem dla obu stron.
Ukraiński prezydent zdaje sobie sprawę ze stanowiska Pekinu. Zdaje sobie również sprawę z pozycji Chin w Rosji i z wpływu, jaki Xi Jinping ma na Putina. Nie lekceważy również możliwości realizacji dostaw broni dla Rosji. Zełenski próbuje skłonić przewodniczącego ChRL do wywarcia presji na rosyjskiego dyktatora i wymuszenia na nim zakończenia wojny, podkreślając równocześnie, że oczekuje uwzględnienia ukraińskich interesów i żądań. Wypowiedzi Zełenskiego o stanowisku Chin są jednak dość stonowane, niekiedy znacznie ostrzej wybrzmiewa krytyka kierowana pod adresem wielu europejskich państw, np. za nieudzielanie dostatecznej pomocy.
Wydaje się, że ukraińskie władze wciąż mimo wszystko liczą na pozytywny wkład Pekinu w zakończenie konfliktu.
Zełenski i jego otoczenie bardziej pozytywnie niż zachodni politycy ocenili niezwykle ogólnikowy, i wymęczony dopiero po roku wojny, 12-punktowy plan pokojowy Pekinu, choć nie wypełnia on warunków strony ukraińskiej, np. nie zakłada wycofania wojsk rosyjskich z okupowanych terytoriów. Można przypuszczać, że łagodna publiczna ocena polityki Xi Jinpinga przez ukraińskie władze ma również związek z nadzieją na udział Chin w powojennej odbudowie Ukrainy.
Być może ukraińskie władze liczą, że przedłużająca się i nieudolnie prowadzona rosyjska agresja wzbudzi w końcu irytację elit KPCh, gdy okaże się, że dalsze wspieranie Rosji coraz bardziej szkodzi interesom Pekinu. Niby Chiny nie mają nic wspólnego z tą wojną, niby nie są sojusznikiem Rosji, ale już teraz widać, że obecna „neutralność Chin” utrudnia porozumienie i restart w stosunkach z Unią Europejską i nie pozwala na obniżenie poziomu tarć i napięć w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi.
Wsparcie dyplomatyczne, propagandowe i gospodarcze, jakiego Pekin udziela Rosji, wpłynęło negatywnie na percepcję Chin jako wiarygodnego partnera dla UE. Politycy unijni i wielu państw członkowskich mają co do tego coraz więcej wątpliwości. Przekłada się to na dążenie do zmniejszenia zależności gospodarki UE od Chin i zwiększenia unijnej autonomii gospodarczej. Taka polityka UE ma negatywny wpływ na sytuację gospodarczą w Chinach, które w obliczu słabego popytu wewnętrznego i mało dynamicznego odbicia gospodarczego potrzebują zachodnich rynków. Rosyjska agresja i chińskie stanowisko przyczyniły się również przyspieszenie remilitaryzacji Japonii, co osłabia pozycję Chin na Pacyfiku.
Pomimo problemów, jakich Putin przysporzył i przysparza Chinom, wiele wskazuje na to, że Xi Jinping zasadniczo nie zmienił stanowiska i nie porzuci Moskwy w potrzebie. W opublikowanych wspólnych dokumentach obie strony sprzeciwiły się politycznym i wojskowym działaniom państw lub bloków państw, które zagrażają uzasadnionym interesom bezpieczeństwa innych państw, co odnosi się do rzekomego zagrożenia Rosji ze strony NATO. Sprzeciwiły się również sankcjom nakładanym bez uchwały Rady Bezpieczeństwa ONZ, do czego potrzebna jest zgoda Rosji i Chin. Rosja patrzy przychylnie na chińskie zaangażowanie w pokojowe rozwiązanie konfliktu i plany pokojowe, oczywiście pod warunkiem, że zostaną uwzględnione jej interesy.
Według informacji przekazanych przez stronę ukraińską po zakończeniu wizyty Xi Jinpinga w Moskwie planowana jest rozmowa telefoniczna z Zełenskim, jednak na razie nie podano żadnych szczegółów. Pokazuje to jednoznacznie stosunek Xi Jinpinga do stron konfliktu.
Jednak przy całym zrozumieniu dla niezwykle trudnej sytuacji ukraińskich władz stosowanie przez Zełenskiego i jego otoczenia innych standardów w relacjach z Zachodem i z Pekinem może prowadzić w przyszłości do tarć z zachodnimi partnerami. W warunkach zaostrzającej się rywalizacji Unii z Chinami i napięć w na osi Pekin-Waszyngton, a także aspiracji Kijowa na wejście do NATO i UE, dążenie do nawiązania przyjacielskich relacji z Pekinem może negatywnie wpłynąć na postrzeganie polityki Ukrainy w Europie i USA.
Tym bardziej że nie zapowiada się na to, by Chiny zaangażowały się w rozwiązanie konfliktu, uwzględniając również interesy Ukrainy. Rosyjsko-chińska współpraca jest w znacznym stopniu oparta na wspólnej niechęci, czy jak w wypadku Putina wrogości, wobec Zachodu i dążeniu do ustanowienia wielobiegunowego świata, w którym dyktatury, takie jak Rosja i Chiny, odgrywają rolę istotnych ośrodków politycznych i rzucają wyzwanie państwom demokratycznym. Oba państwa potępiają bliższą współpracę USA, Wielkiej Brytanii i Australii w formacie AUKUS, co znalazło odbicie również w rosyjskim komunikacie.
Obecna sytuacja jest dla Chin dogodna politycznie i gospodarczo. Postępująca wasalizacja Rosji to prezent dla chińskich firm, które sam Putin zaprasza do zastąpienia wycofujących się z rosyjskiego rynku zachodnich przedsiębiorstw. Według danych uniwersytetu Yale tylko pojedyncze chińskie firmy ograniczyły nieco swoją obecność w Rosji. Absolutna większość inwestuje na rynku rosyjskim lub dostarcza Rosjanom towary i usługi.
Po wycofaniu się Apple’a rynek smartfonów przejęły chińskie telefony, niechińskie marki mają obecnie zaledwie 3 proc. udział w rynku. Chińskie firmy motoryzacyjne, takie jak Cherry, Great Wall czy Geely przeżywają boom. Dla internacjonalizacji juana korzystne jest zwiększenie wymiany handlowej prowadzonej przez rozliczenia w walutach narodowych z pominięciem dolara. Rosyjskie banki i przedsiębiorstwa obłożone sankcjami dążą do maksymalnego ograniczenia transakcji dolarowych i chcą płacić w chińskiej walucie nie tylko w handlu z Chinami, ale również innymi państwami.
Chińska strona wyniosła z tej wizyty wyraźnie więcej korzyści.
Potwierdzona została postępująca zależność Rosji od Chin i dominująca pozycja tych ostatnich w stosunkach dwustronnych.
Wypowiedzi Putina i rosyjskie komunikaty o zasadniczym uzgodnieniu kwestii związanych z uruchomieniem gazociągu Siła Syberii 2 nie znalazły odzwierciedlenia w opublikowanych dokumentach, a strona chińska zachowuje w tej sprawie dość wymowne milczenie.
Rosja bardzo liczy na to, że Chiny, przynajmniej częściowo, zastąpią utraconych zachodnioeuropejskich klientów, ale Xi jak dotychczas się nie śpieszy, licząc zapewne na to, że później wyciśnie jeszcze lepsze warunki kupna surowców. Chiny mają czas, bo jednocześnie pracują nad zwiększeniem mocy gazociągu z Turkmenistanu i mają zabezpieczone dostawy LNG z Kataru, USA i innych państw. Obie strony podpisały co prawda kilkanaście porozumień o współpracy gospodarczej, naukowej, kulturalnej itp., ale, podobnie jak wielokrotnie było wcześniej, są one albo bardzo ogólnikowe, albo dotyczą kwestii o niewielkim znaczeniu, a na koniec i tak pewnie wiele z nich nie zostanie wdrożonych.
Ważnym gestem ze strony Xi Jinpinga jest zaproszenie Putina do Chin na trzecie Forum Pasa i Szlaku. Wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny nakaz aresztowania rosyjskiego prezydenta pogłębił jego polityczną izolację. Formalnie zgodnie ze statutem MTK jego wizyta w jednym z ponad 120 państw członków konwencji, do których należą również państwa przyjazne Rosji, mogłaby zakończyć się aresztowaniem i przekazaniem go w ręce trybunału, nawet pomimo tego, że Rosja nie jest członkiem konwencji. W praktyce jednak, dopóki Putin jest głową państwa, dopóty chroni go immunitet od postępowań przed sądami krajowymi, które prowadzą czynności na rzecz MTK i tylko część państw sygnatariuszy zdecydowałaby się na aresztowanie.
Chiny, podobnie jak USA i Indie, nie są stroną konwencji i nakaz MTK formalnie ich nie obowiązuje. Zaproszenie Putina do Chin ma jednak wymiar symboliczny i pokazuje, że przewodniczący Xi zupełnie nie dba o zbrodnie dokonywane przez rosyjskich okupantów. W zamian bowiem otrzymuje poparcie dla chińskiej zbrodniczej polityki w Xinjiangu, gdzie podporządkowany KPCh aparat bezpieczeństwa stosuje brutalne represje i dopuszcza się zbrodni ludobójstwa na narodzie ujgurskim.
Pracuje w Instytucie Orientalistyki UJ, gdzie prowadzi zajęcia z literatury chińskiej. Jest absolwentką Zakładu Sinologii Wydziału Orientalistycznego UW i Instytutu Archeologii UW. Studiowała język i kulturę Chin na Nanjing Normal University. Obecnie zajmuje się głównie chińską literaturą współczesną, pisuje artykuły, felietony i recenzje. Popularyzatorka wiedzy o Chinach i świecie chińskojęzycznym. Jest autorką ponad 20 przekładów dla dorosłych i dzieci z literatury chińskiej, tajwańskiej i francuskiej. Członkini Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury.
Pracuje w Instytucie Orientalistyki UJ, gdzie prowadzi zajęcia z literatury chińskiej. Jest absolwentką Zakładu Sinologii Wydziału Orientalistycznego UW i Instytutu Archeologii UW. Studiowała język i kulturę Chin na Nanjing Normal University. Obecnie zajmuje się głównie chińską literaturą współczesną, pisuje artykuły, felietony i recenzje. Popularyzatorka wiedzy o Chinach i świecie chińskojęzycznym. Jest autorką ponad 20 przekładów dla dorosłych i dzieci z literatury chińskiej, tajwańskiej i francuskiej. Członkini Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury.
Komentarze