0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Pół roku rządów ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Adama Bodnara minęło 13 czerwca 2024 roku. To dobry moment na podsumowanie tego co udało się zrobić, a czego nie.

Oprócz naszego podsumowania w dalszej części tekstu publikujemy wywiad z dyrektorką departamentu kadr i organizacji sądów powszechnych i wojskowych, sędzią Martą Kożuchowską-Warywodą, która tłumaczy, jak wygląda przywracanie praworządności przez resort sprawiedliwości.

Najważniejszym sukcesem Bodnara jest odblokowanie miliardów dla Polski z KPO i zakończenie procedury wobec Polski z artykułu 7 Traktatu o UE, za łamanie praworządności. Udało się to zrobić dzięki przedstawieniu planu na przywracanie zasad państwa prawa. Action plan – tak nazywa go Bodnar.

Zakłada on uchwalenie szeregu ustaw reformujących KRS, prokuraturę i sądy oraz działania miękkie nie wymagające zmian ustawowych. Na przykład zakończenie represji wobec sędziów. To już się stało — sędziowie nie mają nowych dyscyplinarek i spraw w prokuraturze.

W celu przygotowania dogłębnej i docelowej reformy wymiaru sprawiedliwości Bodnar powołał 4 komisje kodyfikacyjne. Postawił na ich czele autorytety prawne. W ich skład wchodzą uznani specjaliści. Na czele komisji kodyfikacyjnej zajmującej się prawem karnym stoi prof. Włodzimierz Wróbel. Prawem cywilnym zajmuje się komisja na czele z byłym sędzią TSUE, prof. Markiem Safjanem. Komisją ds. ustroju sądów i prokuratury kieruje prof. Krystian Markiewicz. A prawa rodzinnego prof. Magdalena Szafranek.

Oprócz tego kolejne ustawy przygotowuje dwóch pełnomocników. Ustawę o biegłych przygotowuje prof. Tadeusz Tomaszewski z UW, który sam jest biegłym sądowym. A reformę ławników przygotowuje były sędzia Jarosław Gwizdak. Pierwsze projekty będą gotowe na dniach, kolejne w II połowie tego roku i na początku 2025 roku.

W odblokowaniu KPO pomogło też przystąpienie Polski do Prokuratury Europejskiej. Minister Bodnar miał również duży wpływ na zmianę wizerunku Polski w UE i ocieplenie relacji na linii Polska-kraje UE.

Przeczytaj także:

Drugim dużym sukcesem ministra Bodnara jest zmiana kierownictwa prokuratury. W styczniu 2024 roku odsunął byłego Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego, zaufanego Ziobry. Uznano, że Barski bezprawnie wrócił ze stanu spoczynku do prokuratury. Zastąpił go najpierw Jacek Bilewicz, a potem Dariusz Korneluk z Lex Super Omnia, który wygrał konkurs.

Ten ruch umożliwił zmiany na innych szczeblach prokuratury. W tych zmianach Bodnar postawił na prokuratorów związanych z Lex Super Omnia, którzy walczyli o praworządność.

Dzięki temu mogły się zacząć rozliczenia poprzedniej władzy. Kluczowe są śledztwa dotyczące nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, zarządzania Orlenem, czy używania Pegasusa. Ważne jest też rozliczenie afery hejterskiej. W sprawie Funduszu poszły już pierwsze wnioski o uchylenie immunitetów politykom władzy PiS.

Prokurator Dariusz Korneluk
Nowy Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk. Zmiany w prokuraturze to jeden z sukcesów ministra Bodnara. Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl.

Nominaci Ziobry tracą stanowiska prezesów sądów

Ważne są też zmiany personalne. Bodnar zaczął wymieniać prezesów i wiceprezesów sądów, nominowanych przez resort Ziobry. Do tej pory odwołano lub trwają procedery odwołania 105 nominatów resortu Ziobry. Na ich miejsce powołano ponad 110 osób (część wakatów zwalnia się sama, bo kończą się kadencje lub prezesi sami ustępują).

Najważniejsze dymisje dotyczyły sędziów, którzy mocno poparli „reformy” Ziobry i dali im twarz. Chodzi o odwołanie z funkcji kierowniczych w sądach Piotra Schaba, Michała Lasoty i Przemysława Radzika. Wszyscy są jednocześnie rzecznikami dyscyplinarnymi z nominacji Ziobry i odpowiadają za rozkręcenie masowych represji wobec sędziów znanych z obrony praworządności.

Stanowisko prezesa sądu stracił też członek neo-KRS Maciej Nawacki, były członek neo-KRS Jarosław Dudzicz, czy była wiceminister sprawiedliwości Katarzyna Frydrych.

Ich miejsce zajmują m.in. sędziowie znani z obrony praworządności jak Paweł Juszczyszyn, Olimpia Barańska-Małuszek, czy Monika Frąckowiak.

Nie wszyscy prezesi są jednak do wymiany. Wyjątki to głównie sądy rejonowe, którymi kierowali legalni sędziowie, nieangażujący się w popieranie resortu Ziobry i jego „reform”.

Udało się też zmienić władze Krajowej Szkoły Sędziów i Prokuratury. Jest ona ważna, bo kształci przyszłych sędziów i prokuratorów. Jej dyrektorem został prof. Piotr Girdwoyń z UW, a jego zastępcami m.in. Waldemar Żurek, symbol wolnych sądów i prokurator Andrzej Piaseczny, który za władzy PiS długo pracował na karnych delegacjach.

Ale przed ministrem Bodnarem jest nadal sporo wyzwań. Sędziowie uważają, że wymiana prezesów sądów powinna być szybsza. W Polsce jest 11 sądów apelacyjnych, 46 okręgowych i 318 rejonowych. Łącznie 375. Iustitia szacuje, że prezesów i wiceprezesów jest 775 i wylicza, że do tej pory powołano tylko 14,9 procent nowych osób.

Prezeską Sądu Okręgowego w Sosnowcu nadal jest, neo-sędzia Ewa Łąpińska (minister próbował ją odwołać, ale się nie udało, procedurę można jednak powtórzyć). Prezesami Sądów Apelacyjnych w Białymstoku i we Wrocławiu są neo-sędziowie. Ministerstwo szacuje, że w sumie do wymiany jest ok. 200 prezesów i wiceprezesów sądów.

Łysy mężczyzna w okularach na tel płaskorzeźby przedstawiającej grupę postaci
Nowy dyrektor KSSiP, prof. Piotr Girdwoyń. Ta zmiana też jest ważna. Fot. Jacek Marczewski/Agencja Wyborcza.pl.

Schab, Radzik, Lasota nadal są rzecznikami dyscyplinarnymi. Neo-KRS dalej działa

Najwięcej uwag do ministra sędziowie mają w związku z faktem, że nadal głównym rzecznikiem dyscyplinarnym jest Piotr Schab, a jego zastępcami są Przemysław Radzik i Michał Lasota. Minister nie odwołuje ich, bo mają kadencje. Ale dopóki są oni na tych stanowiskach, sędziowie będą mogli mówić, że zmian nie ma.

Są oni bowiem symbolami represji, których celem było złamanie sędziów broniących praworządności. Z premedytacją łamali prawo europejskie i lekceważyli wyroki TSUE. Sędziowie pytają, kiedy odpowiedzą oni za swoje działania. Dotychczas nie postawiono im żadnych zarzutów.

Minister na razie zabrał im tylko dyscyplinarki sędziów, powołując swoich rzeczników nadzwyczajnych. Ale Schab i zastępcy odmawiają przekazania im akt spraw. Ich buntem zajmuje się Prokuratura Krajowa.

Sędziowie domagają się też odwołania lokalnych rzeczników dyscyplinarnych przy sądach. Są nimi nominaci Schaba. Rzecznikiem dyscyplinarnych przy Sądzie Okręgowym w Warszawie jest Jakub Iwaniec, który pojawia się w aferze hejterskiej. A przy Sądzie Okręgowym w Gorzowie Wielkopolskim jest Jarosław Dudzicz, który zamieścił w internecie antysemicki wpis. To tylko dwa przykłady.

Dużo krytyki minister Bodnar zbiera też za to, że nadal działa nielegalna neo-KRS. Obecna koalicja rządząca nie zdecydowała się na jej wygaszenie. Neo-KRS nadal nominuje wadliwych neo-sędziów i rzuca kłody pod nogi ministra. Na wszelkie sposoby chce zatrzymać przywracanie praworządności, zaskarża wszystko do spolegliwego wobec władzy PiS TK Przyłębskiej.

Autorytety prawnicze w rozmowach z OKO.press w 2023 roku – już po wyborach – na temat przywracania praworządności mówiły, że Sejm może odwołać członków tego niekonstytucyjnego organu.

Krytykę sędziów budzi też to, że w ministerstwie sprawiedliwości nadal pracują osoby zatrudnione przez ministra Ziobrę. Minister Bodnar docelowo chce, by w resorcie nie było już sędziów na delegacjach. By zastąpili ich urzędnicy. Ale to potrwa, bo dla prawników nie jest to finansowo atrakcyjna praca.

Zmiany w wymiarze sprawiedliwości – poza zmianami personalnymi – ruszą, gdy będzie możliwość uchwalania nowych ustaw. A to nastąpi najwcześniej w połowie 2025 roku, gdy zmieni się prezydent. Największym wyzwaniem dla ministra Bodnara jest bowiem przyspieszenie procesów sądowych i docelowa, prawdziwa reforma sądów. Powinny one być sprawne, nowoczesne, ale przede wszystkim dla obywateli i sprawiedliwe.

Na zdjęciu Przemysław Radzik, łysy mężczyzna w okularach i jasnoniebieskim garniturze na korytarzu sądowym
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik, za nim stoi główny rzecznik Piotr Schab. A jeszcze za nim bokiem stoi drugi zastępca rzecznika Michał Lasota. Wszyscy odpowiadają za masowe represje niezależnych sędziów. Są też symbolami złych zmian w sądach, za czasów rządu PiS. Dopóki będą na tych stanowiskach i nie zostaną rozliczeni, minister Bodnar musi liczyć się z krytyką ze strony sędziów. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Wywiad z dyrektorką departamentu kadr i organizacji sądów powszechnych i wojskowych Ministerstwa Sprawiedliwości Martą Kożuchowską-Warywodą

W niedawnym wywiadzie dla Onet-u prezes stowarzyszenia sędziów Iustitia, prof. Krystian Markiewicz mówił, że zmiany w sądach idą za wolno. Że utknęliśmy na mieliźnie. Szacuje, że w tym tempie wymiana prezesów sądów będzie trwała do końca kadencji obecnego rządu. Ministerstwo zgadza się z tymi zarzutami, będzie przyspieszenie?

Dyrektorka departamentu kadr i organizacji sądów powszechnych i wojskowych Ministerstwa Sprawiedliwości, sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: Przepisy po naszych poprzednikach mamy, jakie mamy. Cały czas działamy na podstawie przepisów ustawy o ustroju sądów powszechnych, która została znowelizowana w 2017 roku. Odwołanie prezesa sądu wymaga uzyskania zgody Kolegium danego sądu, a jeśli nie uzyskamy zgody Kolegium, to następnym etapem jest opinia KRS. Wszyscy wiemy, że to organ nieprawidłowo ukształtowany i niekonstytucyjny.

Więc żeby być skutecznym, tak naprawdę minister musi uzyskać zgodę Kolegium na odwołanie prezesa. Dlatego spokojnie rozpoznajemy po kolei sytuację i ustalamy czy dany prezes cieszy się poparciem środowiska. Na chwilę obecną mamy zrealizowanych i wszczętych ponad 100 procedur odwołania prezesów i wiceprezesów. Minister powołał już 62 prezesów, w tym 6 prezesów sądów apelacyjnych, 22 prezesów sądów okręgowych i 34 prezesów sądów rejonowych. Ponadto 49 wiceprezesów. Łącznie na dziś jest to ponad 110 nowych osób na stanowiskach funkcyjnych, a są już kolejne nominacje.

Gdyby pan minister korzystał z furtki, jaką daje mu znowelizowana za poprzedniej władzy ustawa o ustroju sądów powszechnych, to mógłby arbitralnie bardzo szybko powoływać nowych prezesów. Ale minister stawia na samorządność sędziowską, która jest istotna i zostawia tę decyzję Zgromadzeniom Ogólnym Sędziów. Czyli w przypadku każdej wszczętej procedury odwołania prezesów, po tym, jak Kolegium wyrazi zgodę na ich odwołanie, zwracamy się do Zgromadzeń o wskazanie kandydatów.

To wymaga wyznaczenia terminu zebrania, przeprowadzenia głosowania i przesłania do nas protokołu. Następnie przygotowania dokumentów do powołania, żeby w oparciu o dane dotyczące przebiegu karier, ilości głosów na Zgromadzeniu, minister mógł wybrać najlepszego kandydata. No i to wszystko wpływa na to, że proces zmian kadrowych trwa.

Czy ministerstwo ma rozeznanie, ilu trzeba wymienić prezesów i wiceprezesów w całej Polsce? Wszystkich trzeba wymienić, czy tylko część?

Stoimy na stanowisku, że nie jest dopuszczalne, żeby osoby, które przeszły procedurę nominacyjną przed nieprawidłowo ukształtowaną Krajową Radą Sądownictwa, pozostawały na stanowiskach prezesów sądów [chodzi o neo-sędziów – red.]. Często przejście tej procedury wiązało się jeszcze z udzieleniem poparcia członkom tego organu, który następnie decydował o ich awansach. Dodatkowo wsłuchujemy się w apele sędziów, bo zasadą było powoływanie prezesów arbitralnie przez ministra sprawiedliwości [za poprzedniej władzy – red.], bez konsultacji z samorządem sędziowskim.

Jeśli prezes nie ma zaufania i prestiżu wśród sędziów, jeśli ma słabe wyniki pracy, to taka sytuacja również jest niebezpieczna dla wymiaru sprawiedliwości. Bo ważne jest to, żeby prezesi dobrze współpracowali z ogółem sędziów, aby środowisko miało do nich zaufanie. Prestiż w środowisku buduje się latami ciężkiej pracy orzeczniczej.

Czy ministerstwo będzie odwoływać prezesów tylko tam, gdzie apelują o to sędziowie? Czy też będzie samo przyglądało się prezesom, nawet jak nie ma apelu o ich odwołanie? Dla przykładu prezesami Sądów Apelacyjnych we Wrocławiu i w Białymstoku są neo-sędziowie. A prezesem Sądu Okręgowego w Suwałkach jest Jacek Przygucki, który został powołany w ostatnich tygodniach rządu PiS. A wcześniej pracował na delegacji w resorcie Ziobry i podpisał listę poparcia do neo-KRS dla byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka. Ministerstwo rozważy ich odwołanie?

W momencie, kiedy uporamy się z najbardziej kontrowersyjnymi przypadkami powołań na stanowiska prezesów sądów, to naturalną drogą przejdziemy do weryfikacji pozostałych powołań przez poprzedniego ministra. Dotyczy to wszystkich sądów, gdzie wcześniej prezesi i wiceprezesi sądów zostali odwołani faxem, bez uzasadnienia. Bo wszystkie te powołania odbyły się arbitralnie, bez żadnych konsultacji ze środowiskiem sędziowskim.

Czyli będzie przegląd wszystkich nominacji na prezesów i wiceprezesów?

Mam nadzieję. Na razie działamy na zasadzie gaszenia pożarów i reagowania na apele sędziów. Jak już uporamy się z tymi najbardziej pilnymi i ważnymi punktami na mapie sądów, wtedy zastanowimy się, jak planować dalsze działania. Warto też zaznaczyć, że w skali całego kraju nie wszystkie powołania prezesów sądów miały charakter poza merytoryczny. W wielu mniejszych sądach prezesi ciężko pracowali i dobrze zarządzali tymi jednostkami.

Dyrektorka departamentu kadr i organizacji sądów powszechnych i wojskowych Ministerstwa Sprawiedliwości, sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda. Fot. Maciej Jaźwiecki/Agencja Wyborcza.pl.

Może zamiast gasić pożary i wyjmować cegiełka po cegiełce, trzeba by było młotem rozwalić cały mur? Iustitia mówi, że przy odwoływaniu prezesów nie trzeba pytać o opinie Kolegiów, bo nie reprezentują one żadnego środowiska sędziów. Są w nich tylko prezesi innych sądów powołanych przez ministra Ziobrę. Wynika to ze zmiany ustawy o sądach przez PiS. Dwa. Neo-KRS jest tutaj zbędnym organem do opiniowania, bo jest nielegalna. I też można ją pominąć.

Działamy w ramach prawa i w granicach prawa. Wymiar sprawiedliwości, kwestie zarządzania sądami są tak newralgiczną kwestią, że wszelkie działania, które mogą być zakwestionowane z punktu widzenia legalności, byłyby niebezpieczne i wprowadzałyby bardzo niebezpieczny precedens. Przez ostatnie lata powtarzaliśmy, że z bezprawia nie rodzi się prawo. Będę stała dalej na tym stanowisku.

Myślę, że nie można porównywać resortu sprawiedliwości do innych resortów, gdzie można było przeprowadzić dużo bardziej spektakularne akcje związane z odwołaniem, czy zmianami kadrowymi. My tutaj musimy działać w granicach prawa, które jest nadal prawem obowiązującym.

Co do KRS. Ten organ proceduje i powołuje na stanowiska asesorów, którzy są niezbędni dla wymiaru sprawiedliwości. Bez dopływu nowych rąk do pracy cały już i tak osłabiony wymiar sprawiedliwości znalazłby się w bardzo dramatycznej sytuacji. Również sytuacja absolwentów KSSiP byłaby bardzo trudna, ponieważ zostaliby bez źródła utrzymania [chodzi o asesorów sądowych – red.]. W takiej sytuacji ciężko uzasadnić twierdzenie, że decyzje KRS dotyczące powoływania asesorów to uznamy za legalne, bo ich potrzebujemy, a nie uznamy ich opinii w przedmiocie odwołania prezesów. Musimy być konsekwentni. Niestety.

A nie lepiej zamknąć KRS, skoro jest organem nielegalnym? Odciąć im dostęp do akt personalnych kandydatów do nominacji i niech sobie działają nawet na uchodźstwie. Po prostu zostawić ten organ bez dostępu do danych oraz kompetencji i go wygasić.

Jeżeli byśmy to zrobili, to zatrzymamy wszystkie inne procedury, które są procedowane przez KRS. Przykładowo powoływanie asesorów i przejścia sędziów stan spoczynku. Mogłabym wymienić tutaj jeszcze więcej.

Ale przejścia w stanu spoczynku są właśnie niesprawiedliwe, bo często neo-KRS wypycha na emeryturę sędziów, którzy angażowali się w ochronę praworządności. Albo sędziów, którzy stosowali prawo europejskie. Mimo że chcą oni dalej orzekać. A to ważne w sytuacji zawalenia sądów sprawami i braku rąk do pracy.

Nie uzyskują zgody na przedłużenie, ale z drugiej strony mamy olbrzymią grupę sędziów, która po prostu spokojnie chce przejść w ten stan spoczynku. Musimy ważyć interesy jednej i drugiej strony. Nie będę ukrywać, wymiar sprawiedliwości tych asesorów bardzo potrzebuje. Potrzebują ich sądy, gdzie czekają sprawy obywateli, którzy też chcieliby, żeby wszystko przyspieszyło. Bo chcą mieć rozpatrzone sprawy. Często słyszę, że sędziowie wytrzymali osiem lat, to jeszcze wytrzymają kolejny rok bez KRS. Ale tak samo można postawić pytanie, czy obywatele, którzy tak długo czekają na orzeczenia, wytrzymają kolejny rok paraliżu sądów, bez dopływu nowych rąk do pracy.

Czy wymiana kadr jest też w ministerstwie sprawiedliwości? Minister Ziobro cały resort obsadził zaufanymi osobami. Ile jest nowych osób? Czy w resorcie będą dalsze zmiany kadrowe? Sędziów też boli, że nadal pracują u was osoby, które pomagały Ziobrze niszczyć praworządność.

Cały czas są planowane zmiany kadrowe w ministerstwie. Cały czas procedujemy odwołania osób, które trafiły tu przez ostatnie osiem lat. Sprawdzamy, czy sędziowie pracujący tu na delegacji podpisywali listy poparcia do KRS lub otrzymali nominację od tego organu. W tej chwili procedujemy kilkanaście wniosków o odwołanie delegowanych sędziów i prokuratorów z różnych stanowisk w ministerstwie. Natomiast wiele procesów, które się toczą, między innymi prezydencja Polski w Unii Europejskiej, nie pozwala, żeby zrobić to natychmiast. Bo stracilibyśmy możliwość realizacji bieżących działań.

A dużo nowych osób przyszło do ministerstwa?

Oprócz mnie i dyrektora departamentu nadzoru administracyjnego nad sądami Dominika Czeszkiewicza, jest nowa dyrektor departamentu sądów rodzinnych i nieletnich Dorota Łopalewska. Nie ma departamentu, gdzie nie byłoby zmian kadrowych, ale nie ma możliwości wszystkich wymienić na raz. Szukamy nowych specjalistów. Choć w sytuacji, kiedy praca w ministerstwie przestała łączyć się z intratnymi dodatkami finansowymi, to w jakiś sposób też przestała być bardzo atrakcyjna. Docelowo sędziów delegowanych do pracy w ministerstwie i referendarzy, pan minister chciałby zastępować pracownikami służby cywilnej, aby w przyszłości uniknąć konieczności wymiany kadr.

Wszyscy sędziowie delegowani wrócą do pracy w sądach i zastąpi ich profesjonalny korpus urzędniczy?

Dążymy do maksymalnego ograniczenia liczby sędziów w Ministerstwie Sprawiedliwości. Takie mamy wytyczne. Dotyczy to też delegowanych prokuratorów, asystentów, referendarzy. Orzecznicy co do zasady powinni pracować w sądach, choć są obszary, w których zawsze będzie wymagana wiedza, praca i doświadczenie sędziego. Przykładowo departament nadzoru administracyjnego. Zawsze będą też zadania, do których realizacji będą niezbędni sędziowie. Z drugiej strony mam świadomość, jak bardzo brakuje orzeczników w sądach.

Kiedy można spodziewać się pomysłów i projektów na to, co zrobić z sądami? Jak je docelowo zreformować. Główny problem to ciągnące się latami procesy.

W tej chwili pełnomocnik do spraw kredytów frankowych Aneta Wiewiórowska, prowadzi tzw. program pilotażowy w wydziałach frankowych. Już wiemy, że zwiększenie liczby asystentów w XXV Wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego w Warszawie – który zajmuje się sprawami frankowymi -, doprowadziło do tego, że ten wydział po raz pierwszy opanował na bieżąco wpływ spraw.

Doświadczenia z tego pilotażu pokażą decydentom, również w Ministerstwie Finansów, że kluczem do rozwiązania zaległości w sądach jest niezwiększanie liczby stanowisk sędziowskich, tylko zapewnienie sędziemu zespołu wykwalifikowanych asystentów i sekretarzy sądowych.

To z kolei wymaga podniesienia wynagrodzeń. Sytuacja jeden sędzia, jeden asystent wydawałaby się idealnym modelem, do którego chcielibyśmy dążyć. Natomiast to wymaga zwiększonych nakładów finansowych i zgody ministerstwa finansów. Będziemy bardzo szczegółowo analizować przebieg tego pilotażu w wydziale frankowym. Ten pilotaż łączy się również ze wzmocnieniem sędziów w kompetencje informatyczne, digitalizacją korespondencji, wykorzystywaniem bardziej zaawansowanych programów komputerowych w codziennej pracy.

Chciałabym, żeby ten pilotaż pokazał wszystkim, że można przyspieszyć postępowania sądowe, jeśli sędzia będzie miał odpowiednie narzędzia. Rozpoczynamy prace nad stworzeniem nowoczesnego systemu elektronicznej biurowości sądowej. Obecnie w sądach mamy trzy różne programy m.in. sędzia 2, Currenda. Nie są one ze sobą kompatybilne. Bazy danych odnośnie do prowadzonych postępowań sądowych są tworzone na poziomie sądów rejonowych i okręgowych albo apelacyjnych.

Jesteśmy na takim poziomie rozwoju technologii, że stworzenie wspólnych baz danych nie powinno być problematyczne. Ważne jest, aby wyposażyć sędziów w takie narzędzia, które realnie usprawnią ich pracę orzeczniczą. Następnie należy zdigitalizować akta sądowe i wprowadzić elektroniczny obrót korespondencji. Te rozwiązania usprawnią wymianę informacji pomiędzy sądami oraz usprawnią procedury sądowe.

Portret sędziego Dariusza Mazura
Wiceminister sprawiedliwości Dariusz Mazur. To on odpowiada w resorcie Bodnara za sądy. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Są pomysły jak wykorzystać w sądach sztuczną inteligencję?

Można ją wykorzystać do sporządzania projektów orzeczeń. Sztuczna inteligencja może być wykorzystywana do kompilowania pewnych dokumentów, przygotowywania standardowych wkładów prawnych do uzasadnień orzeczeń. Wiele cywilnych spraw ma powtarzalny charakter. Dobrym przykładem są sprawy frankowe. Umowy zawarte z danym bankiem są podobne i mają zbliżony stan faktyczny. Można tutaj wygenerować częściowo projekty rozstrzygnięć, czy częściowe projekty uzasadnień, które usprawnią pracę sędziego.

Poza zwiększeniem liczby asystentów są jeszcze inne pomysły jak przyspieszyć procesy sądowe? Przed laty były pomysły ograniczenia kognicji sądów, czyli wyjęcia drobniejszych spraw z sądów. Lekiem na zaległości miała też być mediacja, która jednak w Polsce w ogóle się nie przyjęła i nie działa.

Ograniczenie kognicji sądu to jeden z pomysłów na odciążenie sądów. Zasygnalizowaliśmy przygotowanie takiej analizy Instytutowi Wymiaru Sprawiedliwości. Dziś do sądów co roku wpływa co najmniej 15 milionów nowych spraw. Co wskazuje, że średnio co trzeci obywatel ma jakąś sprawę w sądzie w Polsce. To jest olbrzymia ilość. Część z nich mogliby załatwiać notariusze lub mogą być załatwiane w inny sposób. Dlaczego zgód na zawarcie małżeństwa z cudzoziemcem nie może wydawać notariusz?

Mediacja też jest ważna, szczególnie w sprawach rodzinnych. Klientami sądów rodzinnych są najczęściej osoby, które cały czas pozostają w różnych relacjach związanych ze wspólną opieką nad dziećmi. I żadne rozstrzygnięcie sądowe nie zastąpi kompromisu wypracowanego przez strony. Można też rozważyć, by więcej spraw za sędziów załatwiali referendarze sądowi.

Kiedy ministerstwo będzie gotowe z pakietem ustaw dotyczącym przyspieszenia sprawności postępowania?

Minister powołał 4 komisje kodyfikacyjne prawa cywilnego, rodzinnego, karnego i ustroju sądów i prokuratury. Ich zadaniem będzie przygotowanie projektów ustaw, które pozwolą zarówno odbudować praworządny wymiar sprawiedliwości, jak i wypracować nowoczesne rozwiązania usprawniające bieżącą pracę.

A co z neo-sędziami? Do czasu uregulowania ich statusu cały czas będą orzekać i wydawać tysiące kolejnych wadliwych orzeczeń. Mogą być one uchylane w sądach odwoławczych i w SN. Co naraża obywateli na to, że ich sprawy będą załatwione o kolejne lata później. Może neo-sędziowie nie powinni wydawać orzeczeń, tylko zajmować się załatwianiem spraw proceduralnych lub wykonywaniem wyroków wydanych przez legalnych sędziów?

Owszem jest ryzyko, że wyrok wydany przez taki skład orzekający może być uchylony. Dlatego strony procesów jeśli mają wątpliwości mogą występować o wyłączenie ich z rozpoznania sprawy. W dyskusji o statusie neo-sędziów, nikt jednak nie zakłada, że z automatu wszystkie wyroki wydane z ich udziałem są nieważne.

Legalni sędziowie SN i legalni sędziowie Sądu Apelacyjnego w Warszawie robią testy na niezależność dla neo-sędziów. I nie przechodzą oni tego testu. Co w konsekwencji powoduje uchylenie wyroków. Może lepiej byłoby dla dobra obywateli odsunąć ich od rozpoznania spraw kończących się wyrokiem i w ich miejsce delegować do sądów odwoławczych legalnych sędziów. I w ten sposób zapewnić obywatelom prawo do procesu przed niezależnym sądem, ustanowionym ustawą. I zlikwidować ryzyko uchylania wyroków.

Pracujemy nad tym. Trwają prace nad projektem nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych, który będzie regulował delegowanie sędziów przez ministra do sądów wyższych instancji.

Pytanie, czy prezydent to podpisze. Ale przecież już dziś minister może delegować sędziego, to kwestia jego podpisu pod decyzją. Do Sądu Okręgowego w Warszawie mógłby być np. delegowany sędzia Łukasz Biliński, który za precedensowe i głośne wyroki uniewinniające osoby protestujące przeciwko władzy PiS został zesłany do wydziału rodzinnego. Obecna prezeska Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia nie chce go z powrotem przywrócić do wydziału karnego. Apelowali do niej o to Obywatele RP.

Do rozwiązania jest jeszcze obciążenie sędziów ilością pracy w macierzystych sądach. Ktoś ich sprawy musi pokończyć. Analizujemy jak to rozwiązać.

40-letnia kobieta z włosami upiętymi do góry
Przewodnicząca nielegalnej neo-KRS Dagmara Pawełczyk-Woicka. Też jest jedną z twarzy złych zmian w sądach. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze