0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Michal Ryniak / Agencja Wyborcza.plFot. Michal Ryniak /...

NIK przyglądał się budowie przekopu Mierzei Wiślanej już w ubiegłym (2023) roku. W listopadzie opublikowano raport, w którym inspektorzy stwierdzają „liczne nieprawidłowości w obszarze planowania, realizacji i nadzoru nad programem”. Już wtedy Izba rozważała zgłoszenie sprawy do prokuratury.

Dziś – 24 czerwca 2024 – informuje, że zawiadomienia zostały złożone. Dotyczą „możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień, tj. o czyny określone w art. 231 § 1 kodeksu karnego”. Dodatkowo Izba zgłosiła do rzecznika dyscypliny finansów publicznych „dokonywanie wydatków środków publicznych bez upoważnienia”. NIK nie podaje jednak, kto miał te przestępstwa popełnić. OKO.press poprosiło o wyjaśnienia, czekamy na odpowiedź.

W komunikacie i raporcie pojawiają się jednak tylko dwie osoby: były minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk i odwołany w 2024 roku dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni Wiesław Piotrzkowski. Jakie są główne zarzuty?

Miażdżąca opinia NIK o przekopie Mierzei

W 84-stronicowym raporcie NIK podkreślała przede wszystkim, że:

  • program budowy przeprawy przez Mierzeję miał kosztować 880 mln zł. Finalnie, do momentu zakończenia kontroli, kwota była wyższa o ponad 125 proc. – 1,98 mld zł;
  • to spowodowało, że inwestycja utraciła ekonomiczne uzasadnienie;
  • Marek Gróbarczyk wiedział, że koszty będą o ponad 100 proc. wyższe, niż zakładano – nie poinformował jednak o tym Rady Ministrów;
  • pomimo upływu terminu realizacji programu z końcem I kwartału 2023 r., był on w dalszym ciągu finansowany. W ten sposób, z naruszeniem prawa, wydano 213 mln zł;
  • dyrektor Urzędu Morskiego, który był wykonawcą inwestycji, zaciągnął zobowiązania przewyższające budżet całego programu budowy kanału przez Mierzeję o ponad 157,6 mln zł;
  • dyrektor również „dokonywał wydatków na cele niesłużące realizacji programu, a istotną część skontrolowanych zadań inwestycyjnych realizował z naruszeniem zasad rzetelności, legalności, gospodarności i celowości”. Jako przykład NIK wymienia fakt, że dyrektor pozwolił, aby odbioru części robót budowlanych dokonała osoba nieuprawniona;
  • dopuścił też do potężnych opóźnień w realizacji kolejnych etapów inwestycji i źle sprawował nadzór nad jej postępami;
  • jednocześnie Gróbarczyk „nie tylko nieskutecznie kontrolował działania dyrektora Urzędu Morskiego, ale wręcz usprawiedliwiał jego wadliwe decyzje, argumentując to dbałością o bezpieczeństwo regionu”.

„W wyniku złożonych zawiadomień, na dzień 18 czerwca 2024 r. w jednej sprawie zostało wszczęte śledztwo, które prowadzi Prokuratura Regionalna w Gdańsku” – podaje NIK.

Mieszkańcy protestują, Kaczyński przyjeżdża z łopatą

Przekop był ciosem zadanym przyrodzie Mierzei Wiślanej. Jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji, przyrodnicy alarmowali, że budowa zniszczy siedliska ptaków, pogorszy jakość wody w Zalewie Wiślanym, doprowadzi do likwidacji roślinności wodnej i wyrządzi szkody w siedliskach na plażach i wydmach, również tym objętych obszarami Natura 2000. Aktywiści i przyrodnicy do ostatniego momentu walczyli o Mierzeję Wiślaną, protestowali mieszkańcy. "Tam, gdzie ma powstać przekop, są tarliska sandacza, okonia, leszcza. Tam są lęgowiska różnych ptaków. Chciałabym, żeby dotarło do ludzi, którzy nie mają pojęcia, a wypowiadają się, że to nie ma sensu. Ja jako kryniczanka, ja jako rybak, ja jako człowiek, który szanuje i kocha naturę, nie zgadzam się z tym” – mówiła w OKO.press Marzena Sitek-Streich, mieszkanka Krynicy Morskiej.

Protesty nie przekonały rządu PiS. W październiku 2018 roku na miejsce przyjechał Jarosław Kaczyński, nasypał łopatą trochę piasku do wykopanego wcześniej dołka z białoczerwonym kijkiem i ogłosił, że zainaugurował przekop. Obrazek jak z filmu Barei opisywaliśmy w OKO.press:

Przeczytaj także:

Cztery lata później, 17 września 2022, przez przekop przepłynęły pierwsze jednostki podczas oficjalnego otwarcia.

„Propagandowy humbug” – mówił o przekopie Mierzei prof. Włodzimierz Rydzkowski z Uniwersytetu Gdańskiego w rozmowie z OKO.press. PiS przedstawiał przekop jako szansę na rozwój gospodarczy i większe bezpieczeństwo Polski. „Otwarcie kanału przez Mierzeję Wiślaną to początek czwartego portu Rzeczypospolitej. To kolejny akt tego, by Polska była naprawdę niepodległa, suwerenna i była liczącym się państwem” – mówił Kaczyński podczas otwarcia kanału.

Przekop Mierzei uniezależnił nas od Rosji?

Krytykę inwestycji rząd PiS nazywał rosyjską propagandą, a na poparcie tych twierdzeń opublikowano nawet zestawienie tekstów po rosyjsku, sprzeciwiających się przekopowi.

Przekop Mierzei rzeczywiście nie podobał się stronie rosyjskiej. Zanim powstał, statki, które chciały wpłynąć na wody Zalewu Wiślanego, musiały przepływać przez Cieśninę Piławską między dwoma częściami Mierzei. Cieśnina leży już na terenie Rosji i łączy Kaliningrad z otwartym morzem. Takie położenie umożliwia stronie rosyjskiej utrudnianie transportu morskiego do Polski. Sytuacja stała się jeszcze trudniejsza po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku. Rosja uznała, że dotychczasowe protokoły, zezwalające (choć nie bez problemów) na korzystanie z Cieśniny Piławskiej, wygasają. Po długich negocjacjach podpisano nowy kontrakt. Ten znacząco utrudnił żeglugę w tym miejscu. Chęć przepłynięcia trzeba było zgłaszać z 15-dniowym wyprzedzeniem. Rosja mogła nie wyrazić zgody z uwagi na niezdefiniowane „względy obrony, bezpieczeństwa lub ekologiczne".

Otwarta w 2022 roku droga przez Mierzeję pozwala ominąć teren Federacji Rosyjskiej.

Problem w tym, że jest zupełnie nieopłacalna.

To nie koniec wydatków na przekop Mierzei

Po pierwsze dlatego, że – jak podał NIK – koszt inwestycji wyniósł o 125 proc. względem założonej na początku kwoty. Finalnie kosztowała 2 mld zł. Profesor Rydzkowski wyliczał, że przekop może zwracać się nawet 450-500 lat. Wydatki się nie kończą – infrastrukturę trzeba przecież utrzymywać. Z raportu NIK wynika, że rocznie ma to kosztować ponad 4 mln zł (według szacunków na lata 2023-2025).

„A to nie koniec” – mówił w OKO.press prof. Rydzkowski. „Trzeba zbudować jeszcze tor wodny i tor po rzece Elbląg, bo to nad nią leży port” – dodał. Do końca rządów PiS trwał konflikt z urzędem miasta o 900 metrów drogi wodnej. Rząd uważał, że powinien to zrealizować samorząd, bo port jest komunalny. Władze Elbląga — że pogłębianie toru musi być finansowane ze Skarbu Państwa. Argumentowano, że jest to integralna część inwestycji w kanał przez Mierzeję. Bez pogłębienia toru, w elbląskim porcie można rozładowywać jedynie nieduże barki o ładowności do 1 tys. t i zanurzeniu do 2 m. Według planów zaś po zbudowaniu przekopu port miał obsługiwać większe jednostki – o zanurzeniu do 4,5 m i ładowności 5 tys. ton. Bez tego ostatniego elementu, wielka inwestycja PiS-u do końca traci sens.

Konflikt udało się rozwiązać dopiero po zaprzysiężeniu nowego rządu. W marcu 2024 resort infrastruktury zapowiedział, że zapewni środki na pogłębienie 900 metrów toru. Ma to kosztować 30-35 mln złotych, a według zapowiedzi ministra Dariusza Klimczaka, pierwsze statki popłyną tamtędy już za półtora roku.

Małe zainteresowanie, przekop głównie dla rekreacji

Na razie przeprawa przez Mierzeję Wiślaną ekonomicznie nie ma żadnego uzasadnienia i nie cieszy się zainteresowaniem. W 2023 roku przepłynęło tamtędy 1589 statków – w tym 1082 rekreacyjnych, 151 państwowych, 338 komercyjnych i 18 (!) rybackich.

„Było pięć miesięcy, w których ani jeden rybak nie zawitał do portu Nowy Świat (portu, do którego wpływa się przez przekop – od aut.): w styczniu, lutym, listopadzie, grudniu i, co ciekawe, w kwietniu. W pozostałych miesiącach liczba śluzowań rybackich wahała się od 1 do 3” – pisał lokalny portal Zawsze Pomorze w styczniu 2024.

Od otwarcia kanału do końca 2023 roku skorzystało z niego w sumie 2056 statków.

Jedyną nadzieją na to, że kanał przez Mierzeję Wiślaną będzie wykorzystywany komercyjnie – a nie jedynie rekreacyjnie w sezonie letnim – jest dokończenie toru prowadzącego do portu w Elblągu. Analizy przed zakończeniem przekopu wskazywały jednak, że i to może nie wystarczyć.

NIK w swoim listopadowym raporcie wskazywał: „Inwestycja po wykonaniu dodatkowych prac w porcie elbląskim (...) będzie stwarzała możliwości rozwoju regionu, jednak będą się one znacząco różniły od bardzo optymistycznych założeń przyjętych na etapie przyjmowania Programu, przede wszystkim z racji znaczącego wzrostu kosztów realizacji inwestycji”.

W 2019 prof. dr hab. Jan Marcin Węsławski, dr Michał Goc i prof. dr hab. Lech Stempniewicz, naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego i Polskiej Akademii Nauk opublikowali na portalu Nauka dla Przyrody swoje stanowisko dotyczące przekopu.

Przedrukowaliśmy je również w OKO.press:

Pisali w nim: „Od lat gospodarcze znaczenie Zalewu Wiślanego oparte było na rybołówstwie oraz handlu pomiędzy Elblągiem i rejonem Kaliningradu. Płytki Zalew (średnio poniżej 2 m głębokości), dodatkowo zamarzający zimą, współcześnie nie ma znaczenia dla żeglugi wielkotowarowej. (...) Elbląg, mimo modernizacji nie ma wielkiego potencjału gospodarczego jako port morski, i wobec łatwo dostępnych wielkich i rozbudowujących się portów w Gdańsku i Gdyni dalej nie będzie miał znaczenia”.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze