0:000:00

0:00

Mirosław Majkowski to manager zakładu produkującego materiały tapicerskie. Ale bardziej znany jest w Przemyślu z innej działalności. „Miro” – jak przezywają go znajomi – po godzinach oddaje się swoim pasjom: „wojnie i historii”. Jest szefem Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych, które ma na swoim koncie kilkadziesiąt widowisk.

Zaczął w 2007 r., od rekonstrukcji operacji Barbarossa nad Sanem. – W środowisku aktywistów był odbierany bardzo pozytywnie. Organizowane przez niego wydarzenia wpisywały się w modę na widowiska historyczne. Były spektakularne. Mirka postrzegano jako pozytywnie zakręconego pasjonata – mówi Lila Kalinowska, przemyska działaczka społeczna. To jedna z nielicznych osób, która nie obawiała się wypowiadać o Majkowskim pod nazwiskiem.

Mirosław Majkowski fot. Youtube

W całej Polsce zrobiło się o nim głośno w 2013 r., gdy zorganizował i wyreżyserował rekonstrukcję rzezi wołyńskiej w Radymnie. Za pieniądze samorządu postawiono siedem drewnianych domków.

Majkowski, przebrany za banderowskiego dowódcę, nadzorował rzeź Polaków. Gdy zapadł zmierzch, „Ukraińcy”, którym przewodził, wywlekli „Polaków” z domów, wymordowali i puścili drewniane domki z dymem. Widowisko, profesjonalnie oświetlone i nagłośnione, obserwowało ponad 5 tys. widzów. Gośćmi honorowymi byli ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i kompozytor Krzesimir Dębski. Całość została nagrana i w wielu wersjach wrzucona do internetu.

Rok później Majkowski kandydował na prezydenta Przemyśla. W czasie kampanii postulował usunięcie nazw ulic upamiętniających Ukraińców, założenie w mieście nowoczesnej strzelnicy - by młodzież miała gdzie ćwiczyć, a także obniżenie podatków i kontrolę miejskich spółek. Dostał 12 proc. poparcia. – To było wielkie zaskoczenie. Przekonał do siebie środowiska kibicowskie i patriotyczne. Zmotywował do głosowania elektorat, który wcześniej w ogóle nie brał udziału w życiu politycznym. Znajomi z komisji wyborczych opowiadali, że do punktów przychodziły grupy kibiców. Widać było, że głosują po raz pierwszy w życiu – opowiada jeden z miejskich aktywistów.

Brunatny Przemyśl

W wyborach Majkowski startował jako kandydat komitetu, któremu szefował Andrzej Zapałowski, były europoseł Ligi Polskich Rodzin. To znany przemyski narodowiec, powiązany z prokremlowską partią Zmiana i jej prezesem Mateuszem P. (który usłyszał niedawno zarzuty szpiegostwa na rzecz Rosji). Zapałowski nie ukrywa swojego antyukraińskiego nastawienia. W grudniu 2015 r. wysłał list do szefa MSW Mariusza Błaszczaka z postulatem postawienia na polsko-ukraińskiej granicy płotu o długości 500 km.

Majkowski jest członkiem nacjonalistycznej siatki, która oplata całą Polskę, ale jest szczególnie aktywna na wschodzie. To zwarte i świetnie zorganizowane środowisko. W jego skład wchodzą kibice, narodowcy, prawicowi politycy, grupy paramilitarne, grupy rekonstrukcyjne, a nawet niektóre hufce harcerskie – tłumaczy przemyska działaczka społeczna, która chce pozostać anonimowa. – Te grupy tworzą w Przemyślu niezwykle silny front społeczny – dodaje Julia Koszewska z Komitetu Obywatelskiego Solidarności z Ukrainą.

Wzrost popularności Majkowskiego zbiegł się w czasie z wybuchem wojny na wschodzie Ukrainy. Od tego czasu w Przemyślu radykalnie pogorszyły się relacje polsko-ukraińskie, a policja odnotowuje wzrost przestępstw motywowanych nienawiścią. – Co się zmieniło w ciągu ostatnich dwóch lat? Pojawił się lęk. Ja po raz pierwszy w życiu się naprawdę boję co będzie. Obawiam się, że dojdzie do realnych aktów przemocy, poważnych starć. W latach 90. okazywanie nienawiści do innych nacji ograniczało się do napisów na murach. Jeżeli ktoś wykrzykiwał antyukraińskie hasła - to środowiska „patriotyczne”; starsi ludzie, często weterani. Teraz to się przełożyło na młodych gnojków, którzy mogą naprawdę zrobić komuś krzywdę – tłumaczy dr hab. Andrzej Juszczyk, wykładowca PWSW i UJ.

Ten lęk czuje się najbardziej w rozmowach z przedstawicielami lokalnego środowiska ukraińskiego. Opowiadają, że pod supermarketami pojawiają się „patrole obywatelskie”, które lżą Ukraińców i upokarzają, zmuszają do usuwania żółto- niebieskich flag z samochodów. Ktoś codziennie opluwa szyby Ukraińskiego Domu Narodowego.

Przemyśl. Marsz Orląt Lwowskich w 2014 r. Fot. Youtube

Momentem zwrotnym był współorganizowany przez Majkowskiego Marsz Orląt Przemyskich w 2014 r. Działacze Młodzieży Wszechpolskiej, ONR, członkowie organizacji paramilitarnych i kibice przemaszerowali pod pomnik Jana Pawła II. Z pochodniami dłoniach, defilowali jak żołnierze. Majkowski szedł na czele. „Chodzi o to, aby zmobilizować naszą młodzież do obudzenia w sobie ducha patriotyzmu i dumy narodowej” – tłumaczył dziennikarzom.

– Hasłem przewodnim było: „Znajdzie się kij na banderowski ryj” – mówi dr Stanisław Stępień, dyrektor Południowo-Wschodniego Instytutu Naukowego. – Przy moim stanowczo negatywnym stosunku do Bandery, oraz wielokrotnie wyrażanym potępieniu rzezi wołyńskiej, uważam, że karygodne jest wykrzykiwanie haseł nawołujących do nienawiści pod pomnikiem rzecznika sprawy ukraińskiej i pojednania.

Przemyśl. Marsz Orląt Lwowskich w 2014 r. Fot. Youtube

Napięcie sięgnęło zenitu 26 czerwca 2016 r. Odbywająca się co roku procesja religijna upamiętniająca strzelców siczowych Ukraińskiej Armii Galicyjskiej została zakłócona. UAG walczyła w latach 1918–1920 r. pod wodzą Semena Petlury u boku Józefa Piłsudskiego. W procesji szły całe rodziny prawosławnych i grekokatolików z dziećmi.

Kilkudziesięciu osiłków usiłowało zatrzymać przemarsz. Doszło do przepychanek. Na jednym z uczestników rozerwano koszulę. – Dawno nie widziałem takiej agresji skierowanej przeciwko duchownym, dzieciom, starszym osobom. Moje synowe były zaskoczone i przerażone. Agresorzy byli zorganizowaną, karną grupą słuchającą jednolitej komendy

wspomina Krzysztof Stanowski, były wiceminister spraw zagranicznych, który wraz z kilkoma działaczami przyjechał do Przemyśla specjalnie na to wydarzenie.

Przemyśl. Procesja upamiętniająca strzelców siczowych Ukraińskiej Armii Galicyjskiej. Fot. Youtube

– Zostało naruszone prawo. Prawo nietykalności cielesnej. Stało się to podczas procesji chrześcijańskiej. To jest skandal i grzech – nie kryje oburzenia Jan Bartmiński, były szef rady miejskiej Przemyśla, jedyny lokalny polityk, który miał odwagę wziąć udział w procesji.

Obecny na niej Światosław Szeremeta, szef ukraińskiej Państwowej Komisji do Spraw Uczczenia Pamięci Uczestników Operacji Antyterrorystycznej, Ofiar Wojen i Represji Politycznych w randze ministra mówił do napastników: „Po co taką prowokację robicie? Dlaczego psujecie nam uroczystość? Gdzie Majkowski jest? Przekażcie Majkowskiemu ode mnie, od Szeremety, gratulacje”. I oskarżył Majkowskiego, że jest poplecznikiem Kremla.

Przemyśl. Narodowcy podczas procesji ku pamięci strzelców siczowych UAG. Fot. Youtube

Kilka dni później Majkowski wydał oświadczenie, w którym zapewniał, że nie miał nic wspólnego z akcją podczas procesji.

Ale przed samym wydarzeniem w internecie mobilizował do organizowania protestów. A bezpośrednio po wydarzeniu, na Facebooku, chwalił Młodzież Wszechpolską: „Brawo za dobrą pokojową akcję MW. Ukraińcy TAK. Banderyzm OUN UPA NIE! Kto wiatr sieje ten burze zbiera...”

W rozmowie z dziennikarzem OKO.press Majkowski – człowiek, którego obawiają się najważniejsi ludzie w mieście – prezentuje się jako otwarty na dialog. Jest zrelaksowany, serdeczny, uśmiechnięty. Zupełnie niepodobny do groźnej postaci z opisów przemyślan. – O żadnym konflikcie między Ukraińcami a Polakami nie można obecnie mówić – zapewnia, zajadając się czekoladą z bitą śmietaną. – Przemyśl to miasto przygraniczne, wielokulturowe, w którym od wieków mieszkali zarówno Ukraińcy jak i Polacy. Czy ktoś ich tu bije, napada, czy wybija szyby? Nie. Te lęki to zupełna bzdura.

Moskiewski wątek

– Majkowski to przykład drastyczny. Tutaj naprawdę nie trzeba mieć wybitnych zdolności wywiadowczych, żeby zobaczyć, że coś jest nie tak. Sam często się chwali działaniami, które budzą poważne wątpliwości – uważa Koszewska.

W lutym 2014 r., kilka dni po najkrwawszych starciach na kijowskim Majdanie, Majkowski publikuje tekst, w którym oskarża protestujących Ukraińców o agresję wobec aparatu bezpieczeństwa ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza: „Zamaskowani mężczyźni, w kaskach, postsowieckich hełmach z namalowanymi nazistowskimi znakami runicznymi, uzbrojonych w pałki, siekiery, motyki (znajomy obraz z historii, zdaje się 1943 rok?), a także broń pneumatyczną, myśliwską i… broń palną miotają w stronę milicji i oddziałów Berkutu butelkami z benzyną, kostką brukową i czym tylko się da. (…) Euromajdan to Banderomajdan.” Artykuł ukazuje się w „Życiu Międzynarodowym”.

Tytuł jest oficjalną publikacją MSZ Federacji Rosyjskiej. W jego radzie programowej zasiada nie byle kto, bo sam minister spraw zagranicznych Rosji Sergiej Ławrow i cały kwiat rosyjskiej dyplomacji. Nie pozwala się tam też publikować byle komu – podkreśla Marcin Rey, prowadzący blog Rosyjska V kolumna w Polsce, który monitoruje działalność prokremlowskich organizacji i polityków w Polsce.

Mirosław Majkowski w telewizji Rossija-1

Parę miesięcy później – w czerwcu 2014 r., a więc już po aneksji Krymu, do Majkowskiego przyjeżdżają dziennikarze rosyjscy. Narodowiec występuje w flagowym propagandowym programie rosyjskiej telewizji „Rossija-1”. Skarży się w nim na szalejący na Podkarpaciu banderyzm. W programie występuje także Konrad Rękas, wiceprezes prorosyjskiej partii Zmiana oraz płk. Tadeusz Kowalczyk, lider komunistycznego Stowarzyszenia Spadkobierców Kombatantów II Wojny Światowej, częsty gość moskiewskich defilad wojskowych.

W sierpniu 2014 r. Majkowski jedzie do obwodu kaliningradzkiego. Uczestniczy w rekonstrukcji bitwy pod Gusiewem. Odwiedza Moskwę. Potem na łamach przemyskiej prasy zachwyca się Rosją i chwali, jak traktuje się tam Polaków: „Zawsze uprzejmie nam pomagano. Gdy pojawialiśmy się w sklepie i restauracji witały nas uśmiechy. Ci ludzie wiedzieli, że jesteśmy Polakami. Jednak nie odczuliśmy żadnej wrogości, jak chciałaby oficjalna propaganda.”

W listopadzie 2015 r. Majkowski, wraz z Aleksandrem Mininem, Konsulem Generalnym Federacji Rosyjskiej w Krakowie, organizuje uroczystość na cześć żołnierzy poległych w czasie I wojny światowej. Jest przebrany w strój oficera armii rosyjskiej. Przy grobach wymachuje szablą i asystuje w salwie honorowej.

Mirosław Majkowski z wizytą w szkole

Aby znaleźć argumenty dyskredytujące Majkowskiego nie trzeba być wybitnym analitykiem czy dysponować aparatem wywiadowczym. Majkowski to wykonawca i realizator czyjejś koncepcji. Jego nieskrępowane harce winny niepokoić. Polska pozwala na destabilizację przy samej wschodniej granicy NATO – kwituje osoba zaangażowana w dialog polsko-ukraiński.

Według Jana Bartmińskiego, działania Majkowskiego szkodzą Przemyślowi. – Widzę, że wiele niepotrzebnych konfliktów, które wybuchają w Przemyślu jest na rękę Rosji – tłumaczy. Przestrzega, że Rosji zależy na zdestabilizowaniu kruchych relacji polsko-ukraińskich w mieście i tym samym pogorszeniu stosunków na linii Warszawa-Kijów.

– Od dawna działacze praw człowieka podkreślają, że aktywność Rosji w naszym regionie stale rośnie. Jest ona wymierzona przede wszystkim w Polskę. To przecież właśnie my jesteśmy najistotniejszym adwokatem sprawy ukraińskiej na arenie międzynarodowej – uważa Koszewska.

Dr Andrzej Juszczyk, zastrzegając, że nie jest zwolennikiem teorii spiskowych dodaje, że nie ma drugiego takiego miejsca w Polsce, jak Przemyśl, gdzie konflikt etniczny może wybuchnąć tak łatwo. – Dlatego jesteśmy takim kąskiem dla wywiadu rosyjskiego – mówi. Lila Kalinowska dodaje, że po każdej z serii dewastacji mogił żołnierzy ukraińskich, do jakich doszło w ostatnim czasie, na prorosyjskich stronach informacyjnych natychmiast pojawiały się materiały wideo, pokazujące te akty. Ona i inni aktywiści uważają, że doskonałe zorganizowanie tajemniczych sprawców, niszczących ukraińskie miejsca pamięci wyklucza udział zwyczajnych chuliganów.

Narodowcy z Przemyśla o Majkowskim i zarzutach wysuwanych pod jego adresem przez ludzi zaangażowanych w dialog polsko- ukraiński, nie chcą rozmawiać.

Sam Majkowski odrzuca oskarżenia: - Byłem w Moskwie, byłem w obwodzie kaliningradzkim, obwodzie archangielskim. Ale byłem też w Grecji, Turcji. Jeżeli obecność w jakimś miejscu ma być wyznacznikiem działalności agenturalnej, to byłem agentem wielu państw – kwituje.

Od 2015 r. Majkowski tworzy na Podkarpaciu oddziały paramilitarne. Latem ub. roku on i jego „żołnierze” podpisali umowę z prezydentem miasta- Robertem Chomą. W razie jakiegokolwiek konfliktu będą bronić Przemyśla.

Przeczytaj także:

Komentarze