0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Konrad ŻurawowiczFot. Konrad Żurawowi...

3 czerwca 2024 roku wrocławscy studenci rozpoczęli okupację budynku, a dokładniej trzech i – kilka tygodni później – czwartej sali Instytutu Kulturoznawstwa oraz Etnologii i Antropologii Kulturowej przy ul. Szewskiej 50/51 we Wrocławiu. Podobne protesty miały albo mają miejsce w wielu krajach europejskich i Stanach Zjednoczonych oraz uczelniach w Polsce. W mediach pojawiają się okazjonalnie teksty przypisujące ich uczestnikom różne motywacje, a na forach i w komentarzach pojawiają się zazwyczaj te niezbyt pozytywne, oskarżające studentów o antysemityzm i wspieranie terroryzmu, a w łagodniejszej o naiwność i głupotę. Jednak najczęściej o polskich protestach nie słychać nic, a jednym z nielicznych, jaki przebił się do szerszej świadomości, był protest warszawski zakończony 12 czerwca 2024 wkroczeniem policji i usunięciem protestujących.

Niezależnie od powodów skłaniających do protestów, w przypadku Wrocławia jest to przykład oddolnego studenckiego aktywizmu, który w innej sytuacji spotkałby się z uznaniem. Zorganizowanie dyżurów, utrzymywanie porządku, przygotowywanie banerów i wlepek, organizowanie spotkań, marszów i demonstracji, wreszcie znajdowanie funduszy na bieżące funkcjonowanie to ogromne wyzwanie, tym bardziej w kontekście długości protestu, który trwa już ponad trzy miesiące.

Starając się odpowiedzieć na klasyczne pytania, kto, dlaczego i jak protestuje, postanowiłem zrobić najprostszą rzecz, czyli odwiedzić protestujących, pobyć z nimi i porozmawiać. Poniżej kilka subiektywnych refleksji, skojarzeń oraz odpowiedzi na pytania, które usłyszałem od znajomych, gdy opowiadałem o planach odwiedzin na ul. Szewskiej.

Przeczytaj także:

Kto protestuje?

Odpowiedź na pytanie, kto protestuje, jest prosta i oczywista. Protestują wrocławskie studentki i studenci, a niekiedy i absolwenci różnych kierunków z dominacją tych z nauk społecznych. Łącznie kilkanaście osób przebywających na proteście bardzo regularnie, niekiedy całe wakacje. Oraz dalsze kilkadziesiąt, które pojawiają się okazjonalnie oraz na różnych aktywnościach. Wśród liderek – większość protestujących to kobiety – i liderów protestu są między innymi osoby studiujące na kulturoznawstwie. Żartobliwie mówiąc, powinno to być powodem do dumy tamtejszej kadry, bo ucząc o kulturze i mieście w działaniu wykształcili grupę, która postanowiła wykorzystać zdobytą wiedzę i zamienić teorię w praktykę.

Okupacja w liczbach:

  • 63 spotkania edukacyjno-kulturalne
  • 8 spotkań Dyskusji Czytelniczych
  • 2 Dni Kultury Palestyńskiej
  • 8 marszy/protestów
  • 1 benefit
  • 2031 maili
  • 3 konferencje prasowe
  • 32 artykuły dotyczące protestu, w tym 2 autorstwa protestujących
  • 2 zjazdy delegatów Ogólnopolskiego Zrzeszenia Komitetów Strajkowych, Okupacyjnych i Protestacyjnych „Akademia dla Palestyny”
  • 24 listy do władz UWr z prośbą o rozpoczęcie rozmów z protestującymi studentami, w tym 4 wręczone Rektorowi UWr osobiście
  • 4 wnioski o uzyskanie informacji publicznej
  • 2 pisma od Rektora UWr dostarczone przez gońca
  • 2 sprostowania pism przygotowane przez protestujących
  • 1 spotkanie z władzami UWr – dotyczące warunków pobytu na ul. Szewskiej 50/51
  • 0 spotkań z władzami UWr dotyczących wystosowanych postulatów

Źródło: osoby protestujące

W rozmowach deklarują, że obecny protest jest ich pierwszym tego typu działaniem, jeśli chodzi o skalę i poziom zaangażowania. Przyznają jednak, że zdarzało im się też brać udział np. w czarnych protestach i angażować się społecznie w wiele inicjatyw, takich jak Food Not Bombs czy Wolna Biblioteka, a kończąc na mniej poważnych, jak szkolne sprzątanie okolicy z okazji Dnia Ziemi. Inaczej mówiąc, przeskok dotyczy raczej tego, że z uczestniczek i uczestników stali się osobami organizującymi: stronę internetową, zgodę na przemarsz i trasę marszu, spotkania kulturalne itp.

Dzielą się przy tym obowiązkami według potrzeb i umiejętności w swego rodzaju mini komunie z własnym regulaminem porządkowym. Zakłada on między innymi zakaz picia alkoholu i bycia pod wpływem jakichkolwiek używek, czy regularne sprzątanie okupowanych pomieszczeń.

Fot. Paweł Kubicki

Protestujący przejawiają raczej poglądy lewicowe, ale niekoniecznie wszyscy chcą i widzą potrzebę wgłębiania się w niuanse bliskowschodniej polityki. Nie oznacza to jednak braku osób specjalizujących się w sytuacji w Palestynie, a pozostali całkiem szybko dokształcili się w tej tematyce. Protest posiada własną biblioteczkę i organizuje regularne spotkania dyskusyjne nt. konfliktu i kultury palestyńskiej ogółem.

Niezależnie od posiadanej wiedzy osoby uczestniczące bardziej podkreślają jednak kontekst humanitarny, „bycie z Palestyńczykami”, czy sprzeciw wobec ludobójstwa. Zwracają też uwagę na zdobywanie doświadczeń i kompetencji w „stawianiu oporu” i buncie wobec systemu. Może się to kojarzyć różnie, ale mnie, jako osobie doceniającej aktywizm, czyli skłonność do żywego udziału w życiu społecznym i działania na rzecz zmiany społecznej, kojarzy się jednoznacznie pozytywnie.

Dlaczego studenci protestują?

Wytłumaczenie, dlaczego protestują, jest nieco bardziej skomplikowane. Oficjalnych postulatów jest pięć. W pierwszym liście otwartym były cztery, a ostatni postulat o pomocy palestyńskim studentom i naukowcom dodano w toku późniejszych dyskusji. Spełniono do tej pory jeden, w postaci punktu trzeciego o udostępnieniu informacji o tym, z jakimi izraelskimi podmiotami UWr prowadzi współpracę. Aktualne pozostaje oczekiwanie wobec władz uniwersytetu wrocławskiego na:

  • "publiczne, stanowcze i jednoznaczne potępienie ataku Izraela na Strefę Gazy oraz okupacji Palestyny;
  • „natychmiastowe zerwanie współpracy z izraelskimi instytucjami akademickimi, ośrodkami badawczymi i innymi organizacjami i firmami”;
  • "bojkot izraelskich instytucji na szczeblu krajowym i międzynarodowym, do czasu zakończenia okupacji Palestyny, uznania prawa Palestyńczyków do równości i samostanowienia oraz uznania prawa do powrotu dla palestyńskich uchodźców”;
  • wsparcie Palestyńczyków, obejmujące „ułatwienie nostryfikacji palestyńskich egzaminów ukończenia szkoły średniej”, „utworzenie ścieżek wsparcia dla studentów palestyńskich” i „pomoc palestyńskim pracownikom naukowym”.

Na poziomie ogólnej deklarowanej motywacji stojącej za decyzją o uczestnictwie w okupacji pozostaje też chęć zrobienia czegoś w sytuacji cierpienia mieszkańców Strefy Gazy, czyli „niebycia obojętnym”. Moim zdaniem chodzi też o poczucie wspólnoty i działanie w grupie podobnie myślących ludzi, którym coś się chce. Krótko mówiąc, o spoiwo większości organizacji studenckich.

Wydaje się też, że wcześniejsza wiedza i zainteresowania sytuacją na Bliskim Wschodzie nie były jedynym powodem. Znaczną rolę odegrały też przykłady podobnych protestów na Zachodzie, w tym w Stanach Zjednoczonych oraz innych miastach w Polsce stanowiące źródło inspiracji. Pozwoliło to uzupełnić tradycyjne demonstracje uliczne o okupację budynków akademickich.

Lista postulatów
Fot. Paweł Kubicki

Co istotne powodem protestów nie jest antysemityzm, o ile nie dokonamy nieuprawnionego połączenia krytyki państwa izraelskiego z antysemityzmem. Jednak w świadomości wielu osób to połączenie istnieje, a granica jest dosyć płynna. Przykładem anegdotycznym są opowieści protestujących o wizytach osób snujących teorie o Żydach rządzących światem i wypraszanych z tego powodu poza teren budynku. Co oznacza też, że protesty nieintencjonalnie mogą przyczyniać się – poprzez wzmacnianie negatywnego nastawienia do obecnej polityki Izraela – do wzbudzania niechęci wobec Żydów ogółem.

Protestujący są też świadomi uwikłania swoich działań w szerszy kontekst polityczny, np. wojny z Rosją, polityki międzynarodowej Stanów Zjednoczonych itp., ale starają się tego typu powiązań uniknąć. Prawdopodobnie stąd podkreślanie wątku humanitarnego, na którym chcieliby się skupić.

Na pytanie powtarzane przez moich znajomych, dlaczego nie protestują przeciwko Hamasowi, mają prostą odpowiedź: Uniwersytet Wrocławski nie współpracuje z Hamasem, który jest też ugrupowaniem oficjalnie i powszechnie w Polsce potępianym. Nie ma zatem przeciwko czemu protestować ani tym bardziej okupować uczelnianych budynków. Trwa natomiast regularna współpraca z uczelniami izraelskimi i stąd oczekiwanie na wprowadzenie podobnego bojkotu jak w przypadku współpracy naukowej z Rosją. W tym ostatnim przypadku nie różnicuje się poglądów poszczególnych naukowców i form współpracy, ale wstrzymano jakiekolwiek instytucjonalne relacje.

Pokojowa okupacja. Protest będzie trwać

Wreszcie pytanie, jak protest mógł przetrwać tak długo, kieruje nas w stronę zarządzanej grupowo poprzez codzienne dyskusje i uzgadnianie stanowisk mini komuny. Co więcej, komuny dosyć sprawnej, której udało się przetrwać – w opinii rozmówców – najtrudniejsze letnie chwile, kiedy duża część studentów i osób potencjalnie wspierających miała wakacje, a na okupacji została niewielka ekipa. W tej chwili, w związku ze zbliżającym się rozpoczęciem roku akademickiego, spodziewany jest napływ nowych osób. Ten nieformalny ruch ma także od niedawna swoją zbiórkę, która pozwoli finansować podstawowe działania, a sieć zaprzyjaźnionych osób wspierających dosyć regularnie dostarcza protestującym jedzenie i niezbędne artykuły.

Na poziomie organizacyjnym i deklaracji studenci są gotowi kontynuować okupację do zimy i dłużej. Na poziomie emocjonalnym jest to mieszanka optymizmu, zmęczenia i dumy z dotychczasowych osiągnięć.

Na pytanie o sukcesy osoby okupujące podkreślają te „drobne”, czyli budowanie świadomości tego, co się dzieje w Strefie Gazy, nawiązanie relacji z otoczeniem, w tym diasporą palestyńską, samorozwój i zmiany, jakie zaszły w protestujących przez te trzy miesiące. Przykładem jednego z większych był natomiast zorganizowany 4 września Dzień Kultury Palestyńskiej. Jedyną niewiadomą i powodem do zmartwień okupujących pozostaje kluczowa sprawa, czyli reakcja władz akademickich. Trudno powiedzieć nie tylko kiedy, ale nawet czy w ogóle protestujący doczekają się spotkania z władzami. Trudno wierzyć też, że w najbliższym czasie zakończy się pozytywnie konflikt w Strefie Gazy.

Propalestyńskie wlepki
Propalestyńskie wlepki

Studenci czekają, a ja wyjeżdżam z Wrocławia z poczuciem, że protestujący w sprawie Palestyny są podobni do znanych mi i szczególnie bliskich aktywistów z niepełnosprawnościami walczących o swoje prawa. Przede wszystkim dlatego, że są równie często ignorowani. W przypadku niepełnosprawności przełom przyniosły nie demonstracje, apele i merytoryczna współpraca z władzami, ale przede wszystkim okupacja budynku Sejmu z 2014 i 2018 roku prowadząca do wymuszenia w ten sposób uwagi polityków i mediów.

Szkoda, że cierpliwa i pokojowa okupacja, która mało komu przeszkadza, ale jest przez to łatwo ignorowana, nie prowadzi do dialogu mimo licznych próśb o rozpoczęcie rozmów i wypracowania satysfakcjonującego dla obu stron rozwiązania.

;
Paweł Kubicki

Prof. SGH, kierownik Katedry Polityki Społecznej w Szkole Głównej Handlowej, współpracownik wielu organizacji pozarządowych działających na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Specjalizuje się w badaniach polityki publicznej, w szczególności wobec niepełnosprawności i starości.

Komentarze