0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Kemal Aslan / AFPFot. Kemal Aslan / A...

„Tłumy są irracjonalne. Tłumy nie mają motywacji – to zbyt wyspekulowane i racjonalne. Zachowanie tłumu jest dynamiczne w nieprzewidywalny sposób, a rozsądek i motywy znikają, gdy tłum porusza się w nieprzewidywalny sposób” – napisali prezesi British Sociological Association po zamieszkach, które wybuchły w Londynie w 2011 roku.

Polski inteligent boi się tłumu, mówił Paweł Śpiewak, ale jak widać, ten lęk podzielają też inni. Boimy się tłumu po części dlatego, że dość powszechnie sądzimy, że w tłumie ludzie stają się agresywni, niebezpieczni i tracą rozum. Czy rzeczywiście tak jest?

Przeczytaj także:

Wyjątek stał się regułą

O tym, że w tłumie rośnie ludzka skłonność do agresji, pisał Gustave Le Bon w wydanej w roku 1895 roku „Psychologii tłumu”. Jego zdaniem, w tłumie jednostki tracą zdolność do odróżniania dobra od zła, a nawet świadomość „ja”, stają się zupełnie podatne na wpływy i manipulacje, a także dopuszczają się „czynów sprzecznych ze swoim najoczywistszym interesem”.

Praca Le Bona powstała pod koniec burzliwego XIX wieku we Francji, która nie tylko pamiętała Wielką Rewolucję, ale także porażkę w wojnie z Prusami i Komunę Paryską, a poza tym mierzyła się z rosnącym społecznym niezadowoleniem.

„W latach siedemdziesiątych XIX wieku dochodziło średnio do 80 strajków rocznie. Na początku lat dziewięćdziesiątych XIX wieku liczba ta wzrosła do ponad 400 rocznie, osiągając 634 w 1893 roku” – pisał niedawno na łamach „The Guardian” Stephen Reicher, współczesny badacz psychologii tłumu.

Agresja rzadkością

"Jest tylko jeden problem z tym wszystkim. Podczas gdy niektóre tłumy mogą być agresywne, przemoc w tłumie jest w rzeczywistości niezwykle rzadka. Spośród około 2700 strajków w okresie, w którym pisał Le Bon, tylko 3,6 proc. doprowadziło do aktów przemocy. Tylko w jednym – strajku w Decazeville w 1886 roku – ktoś zginął. A jednak Decazeville prześladował Le Bona i jego kolegów psychologów tłumu z tamtych czasów. Dla nich był on symbolem wszystkich tłumów. Wyjątek stał się regułą” – podsumowuje Reicher.

Podobne lęki, jakie przebijają z „Psychologii tłumu” Le Bona, można oczywiście odnaleźć także we wcześniejszych tekstach. Kajetan Koźmian, prawnik i poeta, obserwując z okien swojego warszawskiego mieszkania powstanie listopadowe (1830), widział je tak: „Wyszedłem na miasto, cóż to za postać jego; sklepy jedne pozamykane, przy innych zgraja hultajska, grożąca je odbijać i złupić. Co to za postacie okazały się na ulicach olbrzymich, brodatych, wąsatych, częściej w łachmanach niż w ubiorach, zawsze uzbrojonych i groźnych hultajów, podobniejszych do zbójców niż do mieszkańców”.

W kolejnych wpisach w „Pamiętnikach” znajdujemy uwagi o „wyciu motłochu włóczącego się po ulicach”.

Tożsamość indywidualna i społeczna

„Kiedy rozmawiałem ze Stephenem Reicherem, użyłem słowa mob na określenie tego, czym się on zajmuje. Obruszył się i powiedział: nigdy nie zajmowałem się czymś takim. Crowd to jest to, co mnie interesuje” – mówi prof. Dariusz Doliński, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS.

Ale nawet łagodne angielskie „crowd” (tłum) bywa w publicystyce wykorzystywane do straszenia przemocą i nieracjonalnością, mimo że od czasu Le Bona powstała w psychologii społecznej nowa teoria dotycząca tego, co się dzieje z ludźmi, kiedy stają się częścią tłumu.

Dzisiejsza perspektywa jest inna, bardziej złożona. W badaniach prowadzonych od lat 60. XX wieku psychologowie i socjologowie zaczęli zwracać uwagę na to, że tłum składa się w większości z mniejszych grup złożonych ze znanych sobie ludzi.

„Możemy pokazać całą masę demonstracji, w których ludzie zachowują się wręcz wzorowo. Nie ma burd, nikt nikogo nie obraża. Ludzie coś skandują, wywieszają transparenty i spokojnie rozchodzą się do domów. Z wyprzedzeniem umawiają się na wspólne zademonstrowanie czegoś i w tłumie spotykają podobnych do siebie„ – tłumaczy prof. Doliński. – ”Tożsamość indywidualna i społeczna wchodzą w interakcję. Mamy takie przyjemne doświadczenie, że ludzie wokół nas są tacy jak my. Buduje to pozytywne emocje, a w takim stanie ludzie rzadko są skłonni do gwałtownych zachowań”.

W tym ujęciu tłum jest zbiorem osób o podobnych wartościach i wspólnej tożsamości grupowej, zjednoczonych wspólnym doświadczeniem.

Czy tłum może sprzyjać agresji?

„Kiedy inni ludzie będą agresywni w tłumie, to nawet dość pacyfistycznie nastawiony człowiek może zacząć zachowywać się agresywnie. Ale zachodzi też odwrotna zależność: kiedy tłum zachowuje się spokojnie, nawet człowiek o pewnych skłonnościach agresywnych zachowa się spokojnie. Nawet jeśli w tym tłumie znalazłby się ktoś o skłonnościach psychopatycznych, to spokój tłumu, pewna kultura powoduje, że ten człowiek się podporządkowuje jej normom” – mówi prof. Doliński.

Czy to prawda?

W tłumie ludzie stają się bardziej agresywni i przestają się racjonalnie zachowywać

Sprawdziliśmy

Tłumy mogą być agresywne, ale przemoc w tłumie jest rzadka. Najczęściej tłum składa się z grup znanych sobie ludzi, którzy podzielają jakieś wartości albo mają wspólny cel. To buduje pozytywne emocje i raczej nie prowadzi do gwałtownych zachowań

Stephen Reicher w licznych publicznych wypowiedziach przestrzega przed uleganiem fałszywemu obrazowi tłumu i przemocy w tłumie. Przypomina, że w zdrowym społeczeństwie każdy czuje się bezpiecznie, uczestnicząc w protestach i zgromadzeniach. Że dopiero ludzie, którzy uważają, że ich prawo do pokojowych protestów jest ograniczane, są skłonni do gwałtownych działań.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Komentarze