0:00
0:00

0:00

Od grudnia 2017 roku w całym kraju zaczęły powstawać z nakazu wojewodów PiS ulice i place Lecha Kaczyńskiego, byłego prezydenta RP, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Już ok. 50 miast i miasteczek ma takie ulice. Mało które nazwano z woli mieszkańców, większość trafiła na tabliczki fortelem. Żeby wprowadzić nazwy upamiętniające imię brata prezesa Prawa i Sprawiedliwości, wykorzystano ustawę dekomunizacyjną. Pod pretekstem usuwania nazw kojarzących się z komunizmem, wprowadzano właściwego – z punktu partii rządzącej – patrona Lecha Kaczyńskiego.

Tylko radni Łodzi i Bydgoszczy zdołali uniknąć narzucenia imienia Lecha Kaczyńskiego jako patrona. Przemianowali ulicę i plac w ostatniej chwili, tuż przed wejściem w życie przypisów obejmujących zdekomunizowane nazw specjalną opieką wojewodów. W Łodzi przepychanki pomiędzy „Placem Lecha Kaczyńskiego” a „Placem Zwycięstwa” zaczynają przypominać mecz. Na razie wygrywa wojewoda.

Co to za Zwycięstwo?

13 grudnia Zbigniew Rau, wojewoda łódzki, zarządzeniem zastępczym zdekomunizował nazwy 26 ulic i jednego placu.

Przeczytaj także:

1 stycznia zarządzenie się uprawomocniło i w centrum miasta zamiast Placu Zwycięstwa pojawił się Plac Lecha Kaczyńskiego. Radni prosili prezydent Łodzi Hannę Zdanowską, by nie zmieniać tabliczek, bo Plac Zwycięstwa jeszcze wróci. Pod koniec grudnia na sesji rady miejskiej pojawiły się wątpliwości, czy Plac Zwycięstwa powinien w ogóle podlegać dekomunizacji. Prawica upierała się, że powinien, bo chodziło wprawdzie o zwycięstwo nad faszystowskimi Niemcami, ale Polskę wyzwoliła Armia Czerwona.

Łódzcy radni PO i SLD przegłosowali uchwałę, by sprawę dekomunizacji rozpatrzył Wojewódzki Sąd Administracyjny, bo – ich zdaniem - decyzja wojewody Zbigniewa Raua nie wpisuje się w ustawę z dnia 1 kwietnia 2016 roku o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki.

Zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej

Ale radni uznali, że skoro wątpliwości budziło samo „Zwycięstwo”, przyjmą nową uchwałę i doprecyzują, o jakie zwycięstwo chodzi. Zamiast zwycięstwa nad hitlerowskim faszyzmem, plac będzie upamiętniał zwycięstwo Polaków w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. 6 stycznia wchodziła w życie nowelizacja ustawy dekomunizującej, która powodowała, że zdekomunizowane i nazwane przez wojewodów ulice stają się ulicami pod specjalnym nadzorem. Nie można ich nazw zmienić bez zgody wojewodów i IPN.

Dzień przed wejściem w życie tej noweli, łódzcy radni zwołali nadzwyczajną sesję rady miejskiej i – przy oporze klubu PiS – zmienili nazwę z „Plac Lecha Kaczyńskiego” na „Plac Zwycięstwa” (oczywiście chodziło o zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej). Tabliczki na placu pozostały bez zmiany. Mieszkańcy nie musieli zmieniać dokumentów. Wszystko zostało jak dawniej.

Wojewoda opublikował, a potem unieważnił

Uchwała miała wejść w życie 14 dni po opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym Województwa Łódzkiego i wszyscy zastanawiali się, co zrobi wojewoda, żeby do tego nie dopuścić.

Jednak w zeszłą środę wojewoda Zbigniew Rau opublikował uchwałę w Dzienniku Urzędowym. Przez tydzień plac w centrum Łodzi powrócił do nazwy „Plac Zwycięstwa”, także pod względem formalnym. Ale na krótko.

Dziś, 2 lutego 2018, wojewoda łódzki przysłał do Rady Miejskiej rozstrzygnięcie nadzorcze, w którym stwierdza nieważność uchwały rady miejskiej nadającej Placowi Lecha Kaczyńskiego nazwę Plac Zwycięstwa. Dlaczego? Bo – zdaniem wojewody – „Rada Miejska nie była upoważniona do zmiany zarządzenia zastępczego”.

Zbigniew Rau miał też zastrzeżenia do tego, że kiedy 5 stycznia łódzcy radni przyjmowali uchwałę o zmianie nazwy placu, trwały jeszcze konsultacje społeczne w sprawie nowych nazw ulic. Miały się zakończyć dopiero 15 stycznia 2018. „W dniu podjęcia unieważnionej uchwały konsultacje społeczne jeszcze trwały, zaś Rada Miejska nie dysponowała ich wynikami. Takie postępowanie organów samorządowych stanowi rażące naruszenie zasad demokratycznego państwa prawa oraz funkcjonujących w nim instytucji prawnych” – pisze wojewoda.

Kolejny zarzut odnosi się do zaskarżenia decyzji wojewody w sprawie nowych nazw ulic do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Na sesji w grudniu 2017 roku radni uznali, że Plac Zwycięstwa nie powinien być w ogóle dekomunizowany przez wojewodę. „Rada Miejska 27 grudnia 2017 roku skorzystała ze swojego prawa do zaskarżenia zarządzenia zastępczego wojewody składając skargę do sądu administracyjnego. Mimo braku prawomocnego rozstrzygnięcia sądu administracyjnego Rada Miejska zmieniła zarządzenie zastępcze”.

„Nowogrodzka rządzi!”

Tomasz Kacprzak, przewodniczący rady miejskiej, zjeżdżał na nartach ze stoku, kiedy dostał informację o stwierdzeniu nieważności uchwały rady miejskiej. „To skandaliczne zachowanie wojewody, bo jako profesor prawa powinien uszanować polskie ustawodawstwo, a tego nie uczynił. Uzasadnienie do unieważnienia jest skandaliczne. Dlatego pójdziemy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i będziemy walczyć o kompetencje samorządu. Działanie pana Raua jest pod zamówienie Jarosława Kaczyńskiego” – uważa Tomasz Kacprzak.

„W sensie prawnym uzasadnienie jest kpiną z prawa, w sensie politycznym kpiną z łodzian. Sprawą zajmie się sąd. Szkoda tylko, że za skutki służalczości wojewody wobec PiS zapłacą łodzianie” – uważa Mateusz Walasek, szef klubu radnych PO.

Małgorzata Moskwa-Wodnicka, radna SLD, napisała na Facebooku: „Wojewoda Rau, gdzie szacunek dla polskiego prawa? Wszystko tylko po to, żeby w Łodzi był plac Kaczyńskiego. Nowogrodzka rządzi!”

;

Komentarze