0:00
0:00

0:00

Donald Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej na drugą kadencję. PiS dostał ostrą lekcję od Europy - która uderzyła Jarosława Kaczyńskiego tam, gdzie go boli najbardziej. I pokazała rządowi PiS jego miejsce w europejskim szeregu.

Prezes PiS na zwołanej wieczorem konferencji prasowej brukselską porażkę przedstawił jako wielkie zwycięstwo. Chwalił premier Szydło za twardą obronę polskiego interesu. Mówił, że to wielki krok w kierunku odzyskania podmiotowości po rządach PO, które tę podmiotowość zaprzepaściły. "Wszyscy w Europie teraz o tym wiedzą" - mówił.

"Jeżeli UE nie zejdzie z tej drogi, to dojdzie do sytuacji, gdzie stanie się częścią historii" - dodał i zapewniał, że "Polska podjęła walkę w bardzo trudnej sytuacji i na dalszą metę się to opłaci".

Na pytanie o premiera Węgier Victora Orbana, który też poparł Tuska, Jarosław Kaczyński odparł, że "to pokazuje kształt dzisiejszej UE". "To dziś organizacja zdominowana przez jedno państwo - Niemcy. W sposób tak daleki, że nacisk na poszczególnych polityków jest przemożny. Nie ukrywam jednak, że jesteśmy zawiedzeni postawą Orbana" - mówił.

Przeczytaj także:

Jednak te zaklęcia prezesa Kaczyńskiego nie przesłoniły prostego faktu - w jednym głosowaniu w Radzie Europejskiej PiS poniósł pięć klęsk PiS - cztery polityczne i jedna osobista.

  • Tusk wygrał niemal jednogłośnie - przeciw był tylko rząd PiS. To pokazuje jego słabość oraz izolację w polityce europejskiej. Nie tylko nie powiodła się montowana desperacko w ostatnich tygodniach kampania na rzecz kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego, który miał zastąpić Tuska. Dyplomacji Waszczykowskiego nie udało się nawet odłożyć głosowania, na co liczyła - zdając sobie sprawę z nadchodzącej przegranej.
  • PiS zawiedli jego sojusznicy z Grupy Wyszehradzkiej. Czesi, Słowacy i Węgrzy poparli kandydaturę Tuska. Kaczyńskiego porzucił nawet najwierniejszy sojusznik w tej części Europy, premier Węgier Viktor Orban (który miał mu "obiecać", że Tuska nie poprze). Mrzonki PiS o zbudowaniu "bloku" państw środkowoeuropejskich, które przeciwstawią się "staremu" Zachodowi okazały się - właśnie - mrzonkami. PiS nie może nawet przedstawiać - jak robił to w ostatnich dniach w zaprzyjaźnionych mediach - Donalda Tuska jako "niemieckiego kandydata". Tusk był kandydatem całej Unii - z wyjątkiem Polski.
  • Kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego nie poparli także Rumuni i Bułgarzy. Politycy PiS lubią mówić o idei "Międzymorza", czyli sojuszu państw Europy Środkowej pod przewodem Polski (historię tej idei opisywałem w "Wyborczej"). To głosowanie pokazało, jak bardzo te projekty rozmijają się z rzeczywistością.
  • To wreszcie porażka PiS w polityce krajowej, co dla partii autorytarnej jest nieszczęściem, bo jej podstawowym przekazem jest siła stawiania na swoim, a nie np. komunikacja, kompromis itp. Tusk wróci do Polski jako polityk opromieniony sukcesami na europejskim forum. W sam raz np. na wybory prezydenckie w Polsce w 2020 r.

Do tych czterech politycznych przegranych można dołożyć jeszcze dotkliwe, osobiste upokorzenie samego Jarosława Kaczyńskiego.

Wielokrotnie mówił, że uważa Donalda Tuska za moralnie - jeśli nie prawnie - odpowiedzialnego za katastrofę w Smoleńsku w 2010 r., w której zginął Lech Kaczyński. Prezes PiS wspominał nawet o zarzutach karnych.

Wybór Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej jest więc triumfem znienawidzonego przeciwnika politycznego oraz - od wielu lat - głównego politycznego rywala.

Próbą słownej zemsty czy odreagowania były słowa Kaczyńskiego, że Tusk "nie będzie już w tej chwili mógł funkcjonować z biało-czerwoną flagą". Nie jest jasne czy chodzi o odebranie Tuskowi obywatelstwa czy inną sankcję.

Dotychczasowe doświadczenia wskazują, że PiS odpowie na porażkę atakiem. Będziemy mogli obserwować go w najbliższych dniach. W kontrolowanych przez władzę mediach publicznych oraz zaprzyjaźnionych mediach prywatnych zacznie się już dziś.

Wiadomości TVP już to pokazały. Okazało się, że klęska PiS obnażyła słabości unijnej demokracji, czy wręcz niedemokratyczny charakter UE. "Nie wiadomo jakie kraje i na jakich zasadach wybrały Tuska" - taka była jedna z opinii.

Równej długości był materiał nr 2, o aferze Amber Gold, z wątkiem syna Donalda Tuska i kilkoma jego wypowiedziami tak ustawionymi, by wyszło na to, że premier z Gdańska popierał oszukiwanie ludzi.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze