0:00
0:00

0:00

Kiedy wpiszesz do wyszukiwarki "logo", dostaniesz 25 miliardów wyników, po trzy na każdego człowieka na planecie Ziemia. "Love" ma tylko 14 miliardów, "war" 6,5 mld, "man" - 18 mld, "Poland" - 2 mld. Tylko "USA" z 23 miliardami może ścigać się z "logo", a paskudni politycy jak Trump czy Putin krążą ledwie wokół miliarda.

Znaczenia słowa "logo" rozciągają się od identyfikacji graficznej firmy, czy medium, aż po "słowo" w znaczeniu używanym w początkach greckiej filozofii jako zasady porządkującej czy nawet stwarzającej świat.

Zmieniamy dziś logo w tym pierwszym znaczeniu,

pozostajemy przy swoim "logo" w sensie drugim.

Bo w dzisiejszym świecie - na zakręcie wojny, katastrofy ekologicznej i i kryzysu demokracji, nie tylko w Polsce - szczególnie potrzebna jest jasność wartości i sensu, jaki możemy nadawać naszym działaniom.

"Wyciągnij markę z wszechobecnej takiejsamości" - zachwalają (dość bezsensownie) swoje rebrandingowe usługi agencje marketingowe. OKO.press przechodzi właśnie przez owe "odnowienie marki", choć nie groziło nam bycie w żadnej "takiejsamości". Wręcz odwrotnie, zawsze byliśmy wyjątkowi (na dobre i na złe) jako medium obywatelskie, utrzymujące się z dobrowolnych wpłat i godzące sprzeczności:

  • z jednej strony, wysokiej temperatury "podchodzenia najbliżej do barierek" i jasnego stanowiska w kwestii praw obywatelskich, z naciskiem na prawa mniejszości i sprzeciw wobec władz świeckich i kościelnych, które te prawa łamią. Czyli jednym słowem - w języku Kaczyńskiego czy Czarnka - "lewactwa" z tendencją do obecności na protestującej ulicy;
  • z drugiej strony, medium analitycznego, sondażowo-śledczego, przypatrującego się w szczegółach (przepraszamy za looooong-ready) temu, co niemiłościwie nam panujący opowiadają, paplają, ględzą, często gęsto obrażając konkretne osoby czy grupy, nie mówiąc o zdrowym rozsądku. I poszukującego - w jakimś stopniu, chciałoby się więcej - rozwiązań dla problemów Polski (i nie tylko).

Do tego dochodzą dwie cechy, które - z tego co wiemy - szczególnie się wam podobają: świadomy wybór tego, co najważniejsze (żeby nie utonąć w powodzi informacji) i dziennikarska rzetelność wynikająca m.in. z całkowitej niezależności - i od polityki, i od biznesu, bo nie mamy reklam. Naszymi mocodawcami jesteście tylko i wyłącznie Wy - nasze czytelniczki i czytelnicy. Dokonując wpłaty (teraz będzie łatwiej!), popychacie okręcik OKO.press , odwołując wpłatę, zwijacie nasze żagle.

Po co zatem zmieniać - wybaczcie to słowo - markę? Skoro wszystko gra, niech gra dalej?

Zaczęło się od rozmów o logo, które...

...to logo przedstawia, czy raczej przedstawiało, oko ludzkie w przekroju, z czerwoną tęczówką. Pomysł może nawet zbyt dosłowny, a także z zasadniczą wadą: tzw. sygnet, czyli znak graficzny, dominował nad nazwą, która była właściwie niewidoczna. W efekcie treści opatrzone naszym logo nie były postrzegane jako treści OKO.press. A zdarza się coraz częściej, że nasze filmy są wykorzystywane przez stacje telewizyjne (nawet TVP na pirackich zasadach), a nasze sondaże cytowane. Ludzie je oglądali, nie wiedząc, że to OKO.press.

Nowe logo jest nowoczesną wersją lekko graficznie uatrakcyjnionej nazwy. Wpisujemy się zresztą w trend, w którym loga mediów idą w stronę eksponowania nazwy, bez wydziwiania.

Zmiana logo jest zawsze ryzykowna. Część ludzi, która się przywiązała do starego, może się poczuć rozczarowana. Są obawy, że nowe nie zostanie rozpoznane. Ale przecież nie w tym przypadku, bo nowe logo właśnie upewni odbiorcę, z kim ma do czynienia. Logo to tylko elemencik zmian. Strona OKO.press będzie czytelniejsza, ładniejsza, bardziej funkcjonalna, łatwiej będzie czytać i oglądać, wyszukiwać treści.

Co się zmienia na stronie?

  • Lepsza organizacja treści (zamiast jednostajnego układu takich samych "kafelków")
  • Specjalna podstrona wyróżniająca multimedia
  • Podcasty działające na całej stronie (możliwość słuchania podcastu i dalszego przeglądania OKO.press)
  • Więcej metod wsparcia finansowego (Blik, Google i Apple Pay)
  • Możliwość zapisywania artykułów dla zalogowanych użytkowników
  • Możliwość rozwiązywania fact-checków dla zalogowanych użytkowników
  • Nowy rozwinięty system komentarzy wraz z poprawioną możliwością prowadzenia dyskusji

Użytkowanie OKO.press stanie się przyjemniejsze. Będzie nie tylko ładniej, ale i szybciej, nowocześniej. I wygodniej, np. będzie można zapisywać artykuł do przeczytania na później albo słuchać podcastu i jednocześnie przeskakiwać między artykułami bez wyłączania playera.

Cały ten proces, łącznie z nowym cms-em, który pozwala na szybkie publikowanie naszych treści w mediach społecznościowych (w tym na Instagramie, gdzie jesteśmy nr 1), został wykonany własnymi siłami działów IT, Marketingu i Multimediów, który rozkwita, wytwarzając także ilustracje, memy, wideo i relacje na żywo.

Z jednej strony nie mamy furmanki pieniędzy, żeby zamówić taką usługę, z drugiej stała za tym ambicja zespołu, żeby zrobić coś wyjątkowego bez pomocy z zewnątrz.

A kto to wszystko zrobił?

  1. Proces zmiany identyfikacji wizualnej, w tym logo, zainicjowała ówczesna szefowa działu multimedia, Hanna Szukalska, oraz ówczesny szef działu IT, Jarosław Głasek.
  2. Proces zmiany strony i CMSa to inicjatywa działu IT, a dokładnie ówczesnego jego szefa Jarosława Głaska oraz jego obecnego szefa Jakuba Serwatki.
  3. Identyfikację wizualną i makietę nowej strony zaprojektował dla OKO.press i we współpracy z nami uznany projektant Edgar Bąk.
  4. Nad całym procesem wdrożenia nowej identyfikacji wizualnej pracuje dział multimedia, w składzie: Mateusz Mirys (obecny szef działu Multimedia), Weronika Syrkowska, Iga Kucharska, Patrycja Tarkiewicz, Hanna Szukalska oraz Wojtek Jankowski.
  5. Nad zmianą strony i CMSem pracuje dział IT w składzie: Jarosław Głasek, Jakub Serwatka, Patrycja Pokora, Piotr Hylicki (niosący główny ciężar związany z tworzeniem nowej strony), Konrad Fedorczyk, Karol Sykała, Michał Grzebisz oraz Szymon Faligowski.
  6. Nad procesem komunikacji zmian pracuje dział Marketing w składzie: Paweł Cybulski, Michalina Samborska, Katarzyna Barzan, Mikołaj Maluchnik i Leonard Osiadło.
  7. Współautorką idei kreatywnej kampanii komunikacyjnej jest Zofia Smełka-Leszczyńska.

Ale w zmianie naszego wyglądu chodzi też o coś więcej

Mamy już ponad sześć lat, bardzo się zmieniliśmy, rozwinęliśmy, urośliśmy.

Zmieniając logo, chcieliśmy wysłać sygnał: "Halo, nie jesteśmy już tylko obywatelskim watchdogiem, ale całkiem sporym i zróżnicowanym medium o wyraźnym profilu ideowym i redakcyjnym".

Gdyby tak zrobić mały remanent ostatniego roku, to okazałoby się, że w OKO.press tylko w tym czasie pojawiło się całkiem sporo rzeczy nowych:

  • dwa cykle weekendowe pod hasłem "Sobota prawdę ci powie" (nasze fałszometry sprawdzają także krążące po sieci nie/prawdy) oraz "Niedziela cię zaskoczy" (nowa jakość, masa świetnych materiałów);
  • reportaż w stylu OKO.press - piszemy o wietnamskiej mafii, ruszamy trasą uchodźców ze Stambułu na granicę z Białorusią, lada moment reportaż o ciemnej stronie mundialu w Katarze;
  • mamy nową w polskich mediach formę "fact-checkingu video", gdzie słowo uzupełnia obraz i odwrotnie. W ogóle stajemy się coraz bardziej multimedialni: OKO.press to dziś oprócz tekstów także podcasty, memy, ilustracje, infografiki, relacje live, online'owe spotkania na żywo z naszymi autorkami i autorami (na grupie dla regularnych darczyńców OKO.press) dokumenty filmowe od kilku minut do pełnego metrażu.

Podjęliśmy obowiązek obsługi wojny w Ukrainie:

  • systematycznie prowadzimy dwa cykle "Goworit Moskwa" - analizę propagandy Kremla oraz "Sytuacja na froncie", analizę działań wojskowych;
  • prowadzimy cykl "Jesteśmy tu razem", w którym głos zabiera m.in. pracująca z nami ukraińska dziennikarka;
  • mamy też zaszczyt współpracować z dokumentalistami ukraińskimi, dostawaliśmy od nich materiały z Buczy, Charkowa, a także poruszający film "Jak Witalij i Alla walczyli w Azowstali. Opowieść o miłości, odwadze i śmierci";
  • regularne opisujemy i analizujemy, jak obecny kryzys uderza w społeczeństwo, zwłaszcza jego niezamożną część.

Z drugiej strony jesteśmy wciąż tacy sami (niestety, na szczęście - niepotrzebne skreślić).

Kontynuujemy rzeczy, z których jesteśmy dumne i dumni:

  • trwa nasz serial o ataku na praworządność ze strony Zbigniewa Ziobry i jego ludzi, którzy próbują ujarzmić sądownictwo i represjonują niezależnych sędziów;
  • jak żadne inne medium przejmuje i zajmuje nas "granica hańby" z Białorusią. Opisujemy, filmujemy i analizujemy bezprawie, jakie tam ma miejsce;
  • jesteśmy równie wierni jak Jarosław Kaczyński miesięcznicom, czyli dętym nabożeństwom religii smoleńskiej, której ministranci w policyjnych mundurach z coraz większym zapałem używają przemocy wobec obywatelskich performansów Lotnej Brygady Opozycji;
  • prowadzimy śledztwa, ostatnio we współpracy z serwisem śledczym FRONTSTORY.PL.
  • swoją markę mają nasze sondaże, zamawiane w pracowni Ipsos, w których sprawdzamy postawy wobec tzw. tematów bieżących, ale staramy się także zrozumieć głębsze procesy;
  • przywiązujemy wagę do zachodzącej w Polsce laicyzacji, śledzimy przestępstwa seksualne księży, analizujemy styk ołtarza z tronem, opisujemy apostazje i ucieczkę młodych z Kościoła. Bierzemy udział w rozliczaniu także Jana Pawła II;
  • wytrwałe dokumentujemy konsekwencje zakazu aborcji i wspieramy walkę o oddanie kobietom bezwarunkowego prawa do podejmowania decyzji o własnej ciąży;
  • demaskujemy polską homofobię, także w tzw. nowoczesnej wersji (nie ma nic przeciwko gejom, ale się tak nie eksponują), a także transfobię i inne formy wykluczenia osób LGBT+;
  • stajemy w obronie edukacji przed polityczno-ideologiczną ofensywą min. Czarnka i całej formacji PiS;
  • bronimy polskiej przyrody, wody, powietrza, które wciąż padają ofiarą polityki.

I jeszcze jedno się w nas nie zmienia. W epoce dulszczyzny i lansowaniu XIX wiecznych norm obyczajowych pozostajemy bezpruderyjni, otwarci na mówienie o sprawach intymnych, seksualności, ciele. Męczą nas trudne czasy, denerwujemy się polską i światową polityką, ale próbujemy zachować luz.

Myśleliśmy nawet, żeby zgodnie z naszym "lewackim" charakterem zagwarantować wam w ramach demoralizującego prezentu DARKROOMY on line, ale bardziej stateczna część redakcji zaprotestowała i skończyło się na DARKMODE, czyli możliwości czytania na odwrót - białe litery na czarnym tle. Trochę straszne, trochę ekscytujące.

Mam nadzieję, że nikogo to nie przestraszy, a wręcz odwrotnie - docenicie nasz wysiłek i nowe osoby zdecydują się wziąć nas na utrzymanie. Bo, co będziemy powtarzać do znudzenia, razem tworzymy OKO.press.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze