0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: minister sprawiedliwościminister sprawiedliw...

Mija miesiąc od wyboru kandydata na nowego dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Tyle czasu było potrzeba, by nielegalna KRS i Krajowa Rada Prokuratorów wydały swoje opinie. Jeśli ich nie wydadzą w tym terminie, minister sprawiedliwości Adam Bodnar może bez nich powołać nowego dyrektora KSSiP.

Kandydata na to stanowisko wyłoniła komisja konkursowa powołana przez ministra. Byli w niej też niezależni sędziowie. Startowało 10 osób, w tym znana z obrony wolnych sądów prezeska stowarzyszenia sędziów Themis Beata Morawiec. Komisja postawiła jednak na nieznanego szerzej, lubelskiego sędziego Wojciecha Postulskiego, który od 10 lat pracuje w Brukseli.

Posiedzenie komisji konkursowej nie było transmitowane, więc nie wiadomo, jaką wizją KSSiP przekonał do siebie Postulski. Nie podano też uzasadnienia takiego wyboru. Można tylko przypuszczać, że kandydat wypadł dobrze przed komisją konkursową.

„Widzę to tak” to cykl, w którym od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.

Wybór Wojciecha Postulskiego wzbudził jednak krytyczne głosy w środowisku niezależnych sędziów. Bo szkoła kształci przyszłych sędziów i prokuratorów. A jest to ważne zwłaszcza teraz, gdy po czasach niszczenia niezależności sądów przez PiS trzeba odbudować wymiar sprawiedliwości. Ale tak, by w przyszłości sędziowie i prokuratorzy w zamian za szybkie i łatwe awanse nie poszli już na współpracę z populistami.

I tu jest kluczowa rola Szkoły, by uczyła nie tylko stosowania prawa, ale też postaw moralnych. Bo czasy rządów PiS pokazały, jak ważny u prawników jest kręgosłup etyczny i przywiązanie do niezależności. Takie postawy pokazali sędziowie, którzy za cenę represji bronili wolnych sądów.

Wagę tej Szkoły doceniał poprzedni minister sprawiedliwości. W ostatnich tygodniach władzy PiS w ostatniej chwili powołał na jej dyrektora neo-sędziego SN Kamila Zaradkiewicza. Ta nominacja miała zabetonować zmiany w KSSiP. Ale w styczniu 2024 roku Zaradkiewicz niespodziewanie sam zrezygnował.

Przeczytaj także:

Szkoła wymaga teraz zmian, również kadrowych, bo w ostatnich latach pracowało tu sporo prawników kojarzonych z tzw. dobrą zmianą. To też zadanie dla nowego dyrektora, który będzie miał dużą autonomię.

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar mógł sam wybrać dyrektora, który przeprowadziłby szkołę przez trudny okres przejściowy. Ale postawił na konkurs – minister chce, by wybór na ważne stanowiska był transparentny.

Sędziowie mają jednak do rezultatu konkursu zastrzeżenia. Bo kandydat, który wygrał, ma małe doświadczenie w orzekaniu jako sędzia. Od wielu lat jest de facto delegowanym urzędnikiem. Sędziowie pytają też, czy Wojciech Postulski pracując za władzy PiS zagranicą zabierał głos w sprawie tego, co działo się z wymiarem sprawiedliwości w Polsce. Czy interweniował w instytucjach europejskich i wśród europejskich prawników.

Uważają, że lepiej byłoby, gdyby teraz szkołą pokierował ktoś, kto był symbolem walki o praworządność i będzie wzorem dla przyszłych sędziów i prokuratorów. Ktoś, kto w ostatnich latach nie bał się bronić sądów. Więcej piszemy o tym w dalszej części tekstu.

Podobny problem pojawił się w kolejnym konkursie, który ogłosił minister Bodnar. Chodzi o wyłonienie kandydata na urząd prokuratora Prokuratury Europejskiej, do której Polska przystąpiła dzięki Bodnarowi.

Powołanie polskiego prokuratora do Prokuratury Europejskiej byłoby dużym wydarzeniem. Bo pokazałoby, że upolityczniona przez Ziobrę prokuratura wraca do Europy i praworządności. A symboliczne byłoby powołanie na to stanowisko bohatera walki o niezależność prokuratury.

Tym bardziej, że prokuratorzy za niezależność płacili wyższą cenę niż sędziowie. W konkursie na to stanowisko zgłosiło się jednak tylko czterech kandydatów, dotąd szerzej nieznanych. Piszemy o tym w dalszej części tekstu.

Podobny problem pojawia się w sądach, w których minister przeprowadza wymianę kadrową na stanowiskach prezesów sądów. Odwołuje nominatów Ziobry, ale kandydatów na nowych prezesów wskazują sami sędziowie podczas głosowań na zgromadzeniach. Sędziowie znani z obrony z praworządności w nich jednak nie startują, bo boją się odrzucenia przez środowisko sędziów. Tym bardziej, że głosować mogą też neo-sędziowie.

Przekonał się o tym Paweł Juszczyszyn z Sądu Rejonowego w Olsztynie. Został wybrany na kandydata na prezesa sądu po Macieju Nawackim. Ale dwóch innych kandydatów miało lepszy wynik w głosowaniu. Juszczyszyn nie miał głosów przeciwko, ale sporo sędziów wstrzymało się od głosu przy jego kandydaturze. W efekcie sędzia wycofał swoją kandydaturę uznając, że nie ma poparcia większości sędziów. Czy Juszczyszyn padł ofiarą popularności, bo jest jednym z symboli wolnych sądów?

Na razie prezesami sądów będą tylko dwie znane z obrony praworządności sędzie. Agnieszka Niklas-Bibik jest już prezeską Sądu Okręgowego w Słupsku (mimo że większość głosów dostał jej kontrkandydat, minister postawił na nią), a Monika Frąckowiak będzie prezeską Sądu Rejonowego Poznań-Nowe Miasto i Wilda. Miała zdecydowane poparcie sędziów.

Sędzia Beata Morawiec
Szefowa stowarzyszenia sędziów Themis Beata Morawiec. Broniła wolnych, za co spadły na nie represje. Chciała ją dopaść Prokuratura Krajowa. Niedawno odpadła w konkursie na dyrektora KSSiP. Fot. Jakub Porzycki/Agencja Wyborcza.pl.

Kim jest kandydat na dyrektora KSSiP

Wskazany przez komisję konkursową na dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury Wojciech Postulski na stałe jest sędzią cywilistą, ale nie orzekał długo. Najpierw przez ponad dwa lata był aplikantem sądowym w lubelskim sądzie okręgowym. Od lipca 2002 roku był asesorem sądowym, najpierw w Sądzie Rejonowym w Kraśniku, a potem w Lubartowie.

Sędzią w tym drugim sądzie został we wrześniu 2005 roku i orzekał do lutego 2007 roku. Czyli jako sędzia orzekał półtora roku. Od tamtego czasu nie wyszedł na salę sądową, choć ciągle jest lubartowskim sędzią.

Pracuje bowiem na delegacji od ministra sprawiedliwości. Od początku 2007 swoją karierę związał z Krajowym Centrum Szkolenia Kadr Sądów Powszechnych i Prokuratury i jej następczynią KSSiP. Postulski był tu głównym specjalistą w wydziale szkolenia ustawicznego sędziów, a potem naczelnikiem i kierownikiem wydziału współpracy międzynarodowej (zna języki obce).

W 2013 roku Wojciech Postulski został sekretarzem generalnym Europejskiej Sieci Szkolenia Kadr Wymiaru Sprawiedliwości. To stowarzyszenie złożone z krajowych szkół kształcących kadry dla wymiaru sprawiedliwości. Funkcję tę pełnił do 2019 roku. W styczniu 2020 roku został szefem zespołu ds. szkolenia kadr wymiaru sprawiedliwości KE.

Cały czas był wtedy na delegacji od ministra sprawiedliwości. Resort Ziobry cofnął ją dopiero w styczniu 2023 roku. Z delegacji odwołała go wiceminister Katarzyna Frydrych. Sędzia nie musi jednak wracać do orzekania w wydziale cywilnym Sądu Rejonowego w Lubartowie. Od 2020 roku za zgodą prezesa tutejszego sądu i prezes Sądu Okręgowego w Lublinie jest na bezpłatnym urlopie. Ma go aż do stycznia 2025 roku.

Urlop związany jest z jego pracą w KE. W sądzie w Lubartowie, w wydziale cywilnym oprócz niego jest jeszcze 3 sędziów. Z informacji uzyskanych w sądzie wynika, że ich obciążenie sprawami jest powyżej średniej w okręgu i powyżej średniej krajowej.

Postulski wywodzi się z rodziny lubelskich sędziów. Jego ojciec był sędzią apelacyjnym. Jego siostra też jest sędzią. Szwagrem Postulskiego jest również wywodzący się z Lublina neo-sędzia SN Marek Siwek.

Sędzia Wojciech Postulski wygrał konkurs na nowego dyrektora KSSiP. Minister Bodnar nie powołał go jeszcze na to stanowisko. Fot. Ministerstwo sprawiedliwości.

Sędziowie pytają, czy Postulski bronił wolnych sądów

Sędzia Wojciech Postulski zawodowe CV ma imponujące. Zna języki obce, ma doświadczenie we współpracy międzynarodowej. Jego wybór na dyrektora KSSiP przez komisję wywołał jednak w środowisku niezależnych sędziów mieszane reakcje. Sędziowie, z którymi rozmawiało OKO.press – nie chcą wypowiadać się pod nazwiskiem – mówią, że Postulski ma małe doświadczenie w orzekaniu. I już prawie 17 lat nie był w todze na sali sądowej. A KSSiP ma przecież uczyć przyszłych sędziów.

Sędziowie pytają też, czy Postulski pracując w Brukseli przez 8 lat rządów PiS, zabierał głos w obronie praworządności. Czy interweniował w KE lub wśród europejskich sędziów w sprawie niszczenia niezależności sądów w Polsce i na Węgrzech.

OKO.press rozmawiało z wielu prawnikami na temat Wojciecha Postulskiego. W środowisku lubelskich sędziów ma dobre opinie. W superlatywach mówią o nim też sędziowie mający kontakty europejskie. Słyszymy, że był na pokazie filmu „Sędziowie pod presją” o represjonowanych sędziach. Że ma kompetencje zarządcze.

Polscy sędziowie, którzy przez ostatnie 8 lat byli represjonowany przez ludzi Ziobry za obronę sądów, pytają jednak, czy upominał się o nich w Brukseli. Taki głos zabierał prof. Marek Safjan, mimo że był sędzią TSUE, co wiąże się z ograniczeniami.

Sędziowie pytają, czy Wojciech Postulski interweniował w KSSiP, kiedy rządziła nią Małgorzata Manowska (obecnie neo-sędzia na stanowisku I prezesa SN), a potem Dariusz Pawłyszcze (neo-sędzia SN i partner szefowej neo-KRS Dagmary Pawełczyk-Woickiej), Gdy wycinano z międzynarodowych szkoleń sędziów z Iustitii.

Podkreślają, że Wojciech Postulski za czasów PiS był na delegacji od ministerstwa sprawiedliwości [bezterminową delegację dostał jeszcze za czasów rządu PO-PSL – red.]. I do 2023 roku minister Ziobro go akceptował. A nie było to normą. Bo niepokornym sędziom cofano delegacje. Z tego powodu z ETPCz do Polski wrócił między innymi sędzia Łukasz Mrozek.

Mrozek zasiadał w składzie sądu, który skazał na więzienie za akcję CBA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. W ETPCz był na stażu, który zorganizowała Europejska Sieć Kształcenia Wymiaru Sprawiedliwości. Ale w 2017 roku resort Ziobry przerwał staż uznając, że nie dał na niego zgody.

Pada też pytanie, czy w okresie przejściowym Wojciech Postulski dokona wymiany kadrowej w szkole i przeprowadzi w niej zmiany. Czy też będzie ugodowy i zatrzyma wykładowców związanych z ekipą Ziobry. A jest to ważne, bo dyrektor ma dużą autonomię.

Krytyczny głos w sprawie wyboru Postulskiego na nowego dyrektora KSSiP publicznie zabrał tylko adwokat Dariusz Szawurski-Radetz związany z UW. Pracuje też na delegacji w KSSiP. Swoje wątpliwości, które podnoszą również anonimowo sędziowie, opublikował na łamach „Rzeczpospolitej”.

OKO.press próbowało porozmawiać z Wojciechem Postulskim i zapytać go o wątpliwości sędziów. Tym bardziej, że konkurs na dyrektora KSSiP nie był transmitowany. I nie wiadomo czym kandydat przekonał do siebie komisję konkursową. Postulski odebrał telefon, ale rozmowa była krótka.

Pytamy go o staż w orzekaniu. Jako sędzia orzekał tylko półtora roku. Postulski: „Nie mam małego doświadczenia. Orzekałem 5 lat [łącznie z asesurą – red.]”. Podkreśla, że startował na dyrektora szkoły, a nie na wykładowcę. Pytamy go o neo-sędziego SN Marka Siwka, który jest jego szwagrem. Czy poglądy prawne Siwka, który przyjął nominację od nielegalnej KRS, mają na niego wpływ. Postulski odpowiedział, że to pytanie rodem z kabaretu.

Dalej nie chciał już rozmawiać. Stwierdził, że jest na spacerze i nie umawiał się na rozmowę. Zapytaliśmy, kiedy więc możemy porozmawiać. Odpowiedział, że do czasu decyzji ministra nie chce się wypowiadać.

Sędzia znany z obrony wolnych sądów mówi OKO.press: „Dyrektorem KSSiP powinien zostać ktoś, kto zabierał mocny głos w obronie praworządności w ostatnich latach. Byłby to wzorzec moralny dla adeptów KSSiP. I symboliczna decyzja dla odnowy sądów. Postulski byłby zaś świetnym wicedyrektorem ds. międzynarodowych”.

Stołeczny sędzia Łukasz Mrozek. Resort Ziobry przerwał mu staż w ETPCz. Podpadł tym, że był w składzie orzekającym, który skazał Wąsika i Kamińskiego w I instancji. Fot. Zrzut z ekranu TVN24.

Kto do Prokuratury Europejskiej

Prawnicy znani z obrony praworządności mówią, że minister Adam Bodnar nie będzie miał też łatwego wyboru na urząd Prokuratora Europejskiego. Tu też powołano komisję konkursową. Zgłosiło się tylko 4 kandydatów, wśród których nie ma jednak prokuratorów, którzy w ostatnich latach bronili niezależności prokuratury.

Takich prokuratorów jest wielu w Lex Super Omnia. Za obronę niezależności i krytykę Ziobry spadały na nich dyscyplinarki. Byli karnie zsyłani do pracy w Polskę. Niektórym robiono sprawy karne. Dziś to oni przywracają praworządność w prokuraturze. Ale nikt z nich nie wystartował na Prokuratora Europejskiego.

Na to stanowisko kandydują:

- Tomasz Iwanowski, prokurator Prokuratury Krajowej, zastępca Dyrektora Departamentu do Spraw Cyberprzestępczości i Informatyzacji w Prokuraturze Krajowej. Spekuluje się, że blisko mu do zastępcy Prokuratora Generalnego Michała Ostrowskiego, który jest jednym z liderów buntu przeciwko porządkom Bodnara w Prokuraturze. W departamencie, którym kieruje, używano programu Hermes do zbierania w internecie danych o obywatelach.

- Grażyna Stronikowska, doktor nauk prawnych, prokurator Prokuratury Krajowej i członek Krajowej Rady Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym. W latach 2016-2022 była członkiem Komitetu Nadzoru Europejskiego Urzędu do Spraw Zwalczania Nadużyć Finansowych.

- Piotr Turek, doktor nauk prawnych, prokurator Prokuratury Okręgowej w Krakowie. W latach 2006–2011 pracownik kancelarii Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Rady Europy.

- Paweł Wąsik, prokurator Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Asystent Przedstawiciela Krajowego Polski w Eurojust, pełniący funkcję Przewodniczącego Zespołu do spraw Przestępczości Gospodarczej Eurojust. Komisja konkursowa zbierze się 18 kwietnia 2024 roku.

Po odbyciu rozmów kwalifikacyjnych komisja wyłoni trzech kandydatów, którzy zostaną przedstawieni Komisji Selekcyjnej Prokuratury Europejskiej. To ona wskaże zwycięzcę. Mówi znany prokurator: „Brakuje kandydatów, którzy w ostatnich latach zabierali głos na temat niezależności prokuratury. A na niezależność będzie zwracać uwagę szefowa Prokuratury Europejskiej Laura Kovesi”.

Łysy mężczyzna w okularach
Były p.o. prokuratora krajowego Jacek Bilewicz. Spekulowano, że będzie startował na urząd Prokuratora Krajowego. Ale nie zdecydował się na to z powodów rodzinnych. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Sędziowie-symbole usuwają się na bok

Dyskusje wśród niezależnych sędziów wywołują też decyzje ministra sprawiedliwości o powoływaniu nowych prezesów sądów. Adam Bodnar zdecydował, że kandydatów będą wskazywać zgromadzenia sędziów. To rewolucyjny pomysł. Wcześniej sędziowie co najwyżej opiniowali kandydatów wskazanych przez ministra.

Bodnar chce w ten sposób zaangażować sędziów do współdecydowania o sądach. Chce odbudować ich samorząd. Problem w tym, że sądy są w okresie przejściowym i minister musi dokładnie sprawdzać kandydatów wybranych przez zgromadzenia. Bo wybory są różne.

Jest ryzyko, że w niektórych sądach sędziowie dogadają się wcześniej, kto ma być prezesem. Zwłaszcza tam, gdzie jest dużo neo-sędziów, którzy wolą ugodową osobę, niż sędziego znanego z obrony praworządności i kwestionującego status neo-sędziów. Oni zagłosują za świętym spokojem. A sądy przecież trzeba jeszcze zreformować, by zaczęły działać sprawnie.

Kandydat popierany przez neo-sędziów został prezesem sądu w Radomiu. Przepadli tam sędziowie związani z Iustitią. Doszło też do wpadki ministerstwa. Bo na prezesa sądu wojskowego w Poznaniu powołano Arkadiusza Czerwoniuka. To neo-sędzia, który pracował na delegacji w resorcie Ziobry. Z kolei prezesem sądu w Kozienicach został sędzia Krzysztof Piaseczny, który kandydował do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej.

Jest też jeszcze inny trend. Sędziowie znani z praworządności nie chcą kandydować na prezesów sądów. Bo obawiają się, że zostaną odrzuceni przez swoje środowisko, albo dostaną małe poparcie.

Z tego powodu wycofał się z walki o stanowisko prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie Paweł Juszczyszyn, który nie dostał poparcia większości sędziów. Małe poparcie miała Agnieszka Niklas-Bibik, obecna prezeska Sądu Okręgowego w Słupsku. Mimo to minister postawił na nią, a nie na większościowego kandydata zgromadzenia. Problemów z poparciem nie miała póki co tylko sędzia Monika Frąckowiak z Poznania.

Znani z obrony praworządności sędziowie na czele sądów – to byłby sygnał dla obywateli , że wraca praworządność. Że sądy będą teraz już otwarte na obywateli. Byliby też dobrą wizytówką sądów.

Dlaczego więc oni nie kandydują lub nie dostają dużego poparcia? Wśród sędziów słychać takie głosy: „Część sędziów nie chce zajmować kierowniczych stanowisk. W niektórych sądach jest problem ze znalezieniem chętnych. Sędziowie po tych ciężkich 8 latach chcą teraz szybkiego powrotu do normalności, chcą spokoju. Wybierają ludzi, którzy mają doświadczenie w zarządzaniu, bo problemów jest dużo.

Obawiają się, że ci, którzy mocno angażowali się w obronę praworządności, dalej będą na barykadzie. Nie mają doświadczenia w zarządzaniu, a stanowiska nie powinny być przyznawane za zasługi. Sędziowie mają obawy, czy będą potrafili oni współpracować z sędziami, iść na kompromisy. Chcemy pójść do przodu, nie chcemy powrotu do starego”.

Ale też słuchać takie głosy: „Neo-sędziowie nie zagłosują za osobami, które kwestionowały ich status. Chcą spokoju. A osoby znane z obrony sądów mogą być postrzegane jak celebryci, szkodzi im ich popularność. Tylko, że w ten sposób pozbywamy się liderów, którzy mogą stanąć na czele odnowy sądów. Mają teraz trafić na półkę jak brązowe statuetki? Oni pokazali czym jest niezależność. Są wzorem dla obywateli.

Owszem, często nie mają doświadczenia w zarządzaniu. Ale kiedy mieli je zdobyć, jeśli resort Ziobry zablokował ich awanse? Kiedy mieli się dokształcać, uczyć języków, zdobywać tytuły naukowe, jeśli 8 lat poświęcili na obronę sądów? Robili to za cenę represji, które odciągały ich od pracy. Przez 8 lat żyli pod ciągłą presją i byli atakowani. Uderzało to w ich życie rodzinne. A teraz mogą odejść, bo zrobili swoje? Bo nie mają doświadczenia, bo nigdy nie byli prezesami sądów? Przecież wszystkiego można się nauczyć. Prezes nie jest też sam, ma wiceprezesów, którzy pomagają".

Minister sprawiedliwości powołując kolejnych prezesów sądów musi to wszystko ważyć. Bo sądów nie będzie reformował sam. Powinien mieć partnerów do reform. I mieć pomysł na to, aby sędziowie, którzy dla walki o wolne sądy poświęcili swoje kariery, nie byli teraz największymi przegranymi.

Sędzia Sądu Rejonowego w Olsztynie Paweł Juszczyszyn. Jest jednym z symboli wolnych sądów. Startował na prezesa tego sądu, po odwołaniu Macieja Nawackiego. Został jednym z 3 kandydatów, ale dostał najmniejsze poparcie sędziów i wycofał swoją kandydaturę. Fot. Mariusz Jałoszewski
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze