0:000:00

0:00

Informacja ze strony internetowej Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej
W styczniu 2017 roku premier Beata Szydło, ogłaszając odświeżony program rozwoju opieki nad najmłodszymi dziećmi, zapowiedziała, że rząd na jego realizację już w 2017 roku przeznaczy pół miliarda złotych. Na łamach OKO.press pisaliśmy o manipulacji, którą wtedy posłużyła się premier. W rzeczywistości z budżetu rząd w 2017 roku na żłobki wydał 151 mln zł. Resztę miały wypełnić fundusze unijne, którymi dysponują samorządy.

W perspektywie finansowej 2016-2020 unijne wsparcie dla samorządów wynosi 1 mld 700 mln zł. Jednak pula ta obejmuje wszystkie inwestycje: rozbudowę infrastruktury, edukację, administrację i to w gestii wojewodów leży decyzja jaka część środków zasili rozwój sieci żłobków.

Rząd wyda trzy razy więcej niż w ostatnich latach

Od powołania programu "Maluch" w 2011 roku wydatki sukcesywnie rosły. Pierwszy konkurs zorganizowano w 2012 - wtedy budżet programu wyniósł 40 mln zł. Pułap 151 mln zł obowiązujący przez ostatnie trzy lata ustalił w 2015 roku rząd PO-PSL.

Wydatki na żłobki 2012 - 2018
Wydatki na żłobki 2012 - 2018

Zgodnie z deklaracją minister Rafalskiej, w 2018 roku z budżetu na program żłobkowy pójdzie 250 mln zł z budżetu i 200 mln zł Funduszu Pracy, na który składają się w całości pracodawcy odprowadzając z własnych środków 2,45 proc. od wymiaru wynagrodzenia każdego pracownika. Takie rozwiązanie nie spodobało się samym pracodawcom, którzy uważają, że przeznaczenie pieniędzy z funduszu, w którego rezerwach jest aktualnie ok. 10 mld zł, jest niezgodne z jego celami. Fundusz ma bowiem wspierać redukcję bezrobocia i aktywizację zawodową. Jednak biorąc pod uwagę, że dostęp do opieki żłobkowej pozwala kobietom wrócić na rynek pracy, to można zakładać, że pieniądze wciąż są wydatkowanie zgodnie z celami.

Przesunięcie pieniędzy z FP na żłobki może być w miarę bezbolesne ze względu na rekordowo niskie bezrobocie. Ale nie wiadomo, czy tak będzie w następnych latach. Sama Rafalska 30 października 2017 na konferencji prasowej w Gorzowie mówiła, że trzeba będzie monitorować wskaźniki dotyczące rynku pracy.

Zwiększenie w 2018 roku pieniędzy na żłobki jest dobrym posunięciem. Bo w Polsce brak miejsc w żłobkach jest dramatyczny. To skutek wieloletnich zaniedbań. W 2013 Polska wydawała na ten cel o,5 proc. PKB i była na szarym końcu wśród państw UE. Najwięcej wydają kraje skandynawskie: Islandia - 1,8 PKB, Szwecja - 1,6 PKB, Dania - 1,4 PKB.

Przeczytaj także:

Niskie nakłady finansowe przekładają się na dostępność żłobków. W tym rankingu również znajdujemy się w europejskim ogonie. W 2014 roku tylko 6 proc. dzieci mogło liczyć na miejsce w żłobku. W statystykach gorzej od nas wypadały tylko Czechy i Rumunia. Sytuacja poprawiła się, ale nieznacznie. Dziś miejsc wystarcza dla ok. 9 proc. dzieci (93 tys. miejsc).

Pierwszeństwo mają gminy bez żłobków i z najwyższym poziomem bezrobocia

Dorota Szelewa, ekspertka polityki rodzinnej, członkini instytutu badawczego fundacji ICRA, University College Dublin mówi OKO.press: "Przede wszystkim trzeba pochwalić rząd, bo w rozwój opieki żłobkowej jeszcze nigdy żaden rząd tak się nie zaangażował. Mamy trzy razy większą dotację niż w ostatnim roku i ponad 10 razy więcej niż w 2011 roku kiedy program “Maluch plus” powstawał. Pierwszy raz spotykamy się też z aktywną promocją programu wśród gmin i prywatnych podmiotów, które chciałyby założyć żłobek. Ministerstwo zachęca też do korzystania z placówek.

Żłobki przedstawiane są też jako instrument godzenia ról opiekuńczych i pracowniczych.

To może być odpowiedź na zarzuty wobec programu 500 plus, który dezaktywizuje kobiety. Teraz mocodawcy mogą powiedzieć: Dajemy więcej na żłobki, więc wspieramy pracujące matki. Także kształt programu daje nadzieje na to, że poziom użłobkowienia w Polsce wzrośnie.

Znalazły się tam zapisy mówiące o tym, że pierwszeństwo w procedurze konkursowej mają gminy bez żłobków (tych w Polsce jest aż 70 proc.), a także te z wysokim poziomem bezrobocia. Taki ruch podkreśla aktywizacyjny charakter zmian w programie “Maluch Plus”.

Jest jednak "ale": “Gdybym miała wymienić zarzuty, to mówiłabym o zasadach finansowania. Różnice najlepiej widać na przykładzie przedszkoli. Jeśli rodzic zgłasza zapotrzebowanie na taką instytucję, to zgodnie z prawem gmina ma obowiązek zapewnić miejsce dziecku w placówce. Ma też obowiązek ją współfinansować. Zakładanie i prowadzenie żłobków nie jest obligatoryjne. Nie ma "podejścia uprawnienia", czyli obowiązku zapewnienia opieki, gdy tylko zgłoszona jest taka potrzeba” - dodaje Szelewa.

Bezpieczeństwo ekonomiczne kobiet

Rozwój sieci żłobków to możliwość powrotu kobiet na rynek pracy. Ten argument minister Elżbieta Rafalska stawia w centrum debaty na temat dostępności opieki dla dzieci do lat trzech.

W ten sposób w samo centrum wprowadza - feministyczny postulat - zadbania o bezpieczeństwo ekonomiczne i autonomię kobiet, które głównie pełnią funkcje opiekuńcze.

Problem polega na tym, że Rafalska w tej polityce jest niekonsekwentna. Bezpieczeństwu ekonomicznemu kobiet zagrażają m.in:

  • niski próg dochodowy uprawniający do świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego - więcej o tym w tutaj;
  • niższy wiek emerytalny dla kobiet, który prowadzi do znaczącego obniżenia ich świadczeń emerytalnych oraz pogorszenia sytuacji kobiet na rynku pracy - więcej o tym w tutaj;
  • struktura programu 500 plus, który z pomocy wyklucza samodzielnych rodziców i tych z jednym dzieckiem;
  • prawo, które nie pozwala opiekunom osób niepełnosprawnych (z których większość to kobiety) podejmować pracy (inaczej stracą zasiłek pielęgnacyjny).

Dorota Szelewa mówi OKO.press: "Do momentu, kiedy pojawiła się inicjatywa żłobkowa, postawiłabym tezę, że rząd wspiera konserwatywny model rodziny i ról społecznych. Wymieńmy tylko kilka decyzji: obniżenie wieku emerytalnego, wycofania się z reformy wieku szkolnego, czy podejście do samodzielnych rodziców. Dane z badania budżetów gospodarstw domowych GUS pokazują, że aż 83 proc. samodzielnych matek z jednym dzieckiem nie skorzystało z programu 500 plus (opracował je prof. Ryszard Szarfenberg). Nie mają też możliwości skorzystania z Funduszu Alimentacyjnego czy innych świadczeń. To pokazuje, że polityka rodzinna skonstruowana jest w taki sposób, by wspierać tzw. rodzinę pełną i rodzinę z większą ilością dzieci.

Samodzielna matka na poziomie rozwiązań systemowych jest de facto karana za opuszczenie przemocowego związku czy porzucenie przez partnera”.

Chcemy żłobków, a nie strzelnic

Taki transfer finansowy mógłby być czytany jednoznacznie pozytywnie, ale nie w sytuacji, w której równolegle na projekt ministra Antoniego Macierewicza - budowy strzelnic w każdym powiecie - w budżecie państwa znajduje się aż 2,6 mld zł. Na absurdalność tej sytuacji uwagę zwróciła partia Razem, która zsumowała wszystkie wydatki na przedszkola i porównała z budżetem militarnej idée fixe Macierewicza.

Infografika przygotowana przez partię Razem, źródło

Żłobki jako inwestycja

Rozwój instytucji opieki dla najmłodszych w Polsce wciąż nie jest uważany za inwestycję, a raczej trudne do zmierzenia i rozmyte "dobro dzieci i rodzin". Jest jednak wiele parametrów, które pozwalają inaczej spojrzeć na walkę o dostępność żłobków. Takie benefity dla państwa już w 2012 roku (rok po uruchomieniu przez PO programu "Maluch") opisała Dorota Szelewa. "Symulacje kosztów i zysków wynikających z inwestycji we wczesną edukację (i opiekę) stały się jednym z podstawowych argumentów na rzecz rozwinięcia publicznych sieci placówek opieki na dziećmi - wystarczy sięgnąć po teksty autorstwa Jamesa J. Heckmanna, noblisty w ekonomii" - pisała Szelewa. W jaki sposób?

Po pierwsze, podnoszenie kompetencji społecznych i poznawczych dzieci (szczególnie tych zagrożonych wykluczeniem) prowadzi o oszczędności. Dzieci rzadziej powtarzają klasy lub przechodzą pod opiekę kosztownej edukacji społecznej. Dzieci, które chodzą do żłobka i przedszkola rzadziej trafiają też do domów poprawczych. Poprawia się też stan ich zdrowia.

Po drugie, aktywizacja zawodowa kobiet pozwala często na wyjście całej rodziny z systemu pomocy społecznej, odciążając go finansowo. Zwiększony udział matek w rynku pracy to też większe wpływy z podatków. Jak podaje Szelewa: "Szacuje się, że w perspektywie życia kobiety pięcioletnia przerwa w pracy związana z opieką nad dzieckiem skutkuje 40-proc. spadkiem dochodu i w efekcie spadkiem przychodów podatkowych państwa. Szacunki Gosty Esping-Andersena dla Danii wykazują, że dodatkowe podatki odprowadzone od pracowników, którym umożliwiono godzenie ról zawodowych i opiekuńczych dzięki dostępowi do bardzo wysokiej jakości opieki, znacznie przewyższają wydatki budżetowe na tę opiekę. W tym przypadku zwrot netto wyniósł 43 proc.

Po trzecie, demografia. Na decyzję o rodzeniu dzieci silniej wpływa dostęp do usług opiekuńczych niż rozszerzanie uprawnień do świadczeń pieniężnych. Z danych OECD wynika, że tam gdzie dostęp do usług opiekuńczych jest większy, tam rośnie i dzietność.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze