0:000:00

0:00

Zatłoczony korytarz w pociągu dojeżdżającym do Warszawy. Pasażerowie przepychają się do wyjścia. Wśród nich jest Adam Michnik, redaktor naczelny „Wyborczej”.

Podchodzi do niego z wycelowanym telefonem Dominik Tarczyński.

„Pan pozdrowi brata, panie redaktorze” – zwraca się do Michnika. Naczelny „Wyborczej” sprawia wrażenie, jakby nie słyszał słów Tarczyńskiego i odwraca głowę.

Chodzi o przyrodniego brata Adama Michnika, Stefana, starszego od niego o 17 lat (rocznik 1929), w latach 1952-53 sędziego skazującego działaczy antykomunistycznych, oskarżanego o zbrodnie stalinowskie. Szwecja, której od 1969 roku jest obywatelem, odmówiła wydania go Polsce w 2010 roku. Wyciąganie ponurej przeszłości przyrodniego brata, od lat służy prawicy za "cep do bicia Michnika".

Tarczyński zaczepia Michnika odwołując się do swej funkcji parlamentarzysty: „Zabrakło panu języka tym razem? Do posła się pan boi odezwać?".

"Uwielbiam poniżać zdrajców Polski. Publicznie"

22-sekundowym nagraniem z 3 marca 2020 europoseł cieszy się jak dziecko. Przez kolejne kilka godzin udostępnia wideo, artykuły opisujące film w mediach społecznościowych i wpisy internautów. Komentuje.

Na Facebooku:

  • „Michnik w swojej pociągowej obrzydliwości napotkał głos moich wyborców”;
  • „Pluli na nas w lewackich mediach przez dziesięciolecia. Obrażali nasze Matki i Ojców. Teraz przeszedł czas obrony godności naszych rodzin”;
  • „Adam, pozdrów brata! Stalinowskiego mordercę!”;
  • „Z komunistami tak trzeba! Za wszystkie cierpienia naszych rodzin. Im tylko pogarda i poniżenie!".

Na Twitterze:

  • „Niech przeprosi i błaga o wybaczenie. Po prostu”;
  • „Michnik chciał być i jest osobą publiczną. Ja nie dostaję pensji europarlamentarnej tylko na nią PRACUJĘ. A obrzydliwe jest to, że Michnik nazywa Żołnierzy Wyklętych bandytami. Obrzydliwe”.

Tarczyński pęka z dumy. Jeden z wpisów na FB zaczyna od cytatu z "Apokalipsy", a potem wyznaje, że uwielbia takie ataki:

Tarczyński europosłem został formalnie 1 lutego 2020 w związku ze zwiększeniem puli mandatów dla Polski (z 51 na 52) po wyjściu z Parlamentu Europejskiego deputowanych z Wielkiej Brytanii.

Tylko chamstwo czy także naruszenie regulaminu

Zachowanie Tarczyńskiego spotkało się z potępieniem w mediach (przegląd w "Wyborczej"), nawet na prawicy pojawiły się głosy krytyczne (Piotr Semka w TVP Info 7 marca stwierdził, że "mu się to nie podobało") . Minister Michał Dworczyk zdystansował się od wypowiedzi europosła PiS, choć podkreślił, że "rozumie tego typu emocje".

OKO.press stawia inne pytanie: czy zachowanie Tarczyńskiego nie narusza norm obowiązujących europosła?

Jak informuje Parlament Europejski, "Kodeks postępowania posłów do PE określa zasady przewodnie pracy posłów". Przyjęty w 2012 roku Kodeks otwierają dwie "Zasady przewodnie". Druga dotyczy ewentualnych "korzyści finansowych", tutaj ważna jest pierwsza: "W trakcie wykonywania mandatu posłowie do Parlamentu Europejskiego

kierują się następującymi ogólnymi zasadami i postępują zgodnie z nimi: bezinteresowność, uczciwość, otwartość, staranność, rzetelność, odpowiedzialność i poszanowanie reputacji Parlamentu".

Kodeks stanowi załącznik do Regulaminu Parlamentu Europejskiego, który stanowi, że "postępowanie posłów odznacza się wzajemnym szacunkiem i

opiera się na wartościach i zasadach określonych w traktatach, a zwłaszcza w Karcie praw podstawowych. Posłowie szanują powagę Parlamentu i nie szkodzą jego reputacji".

Załącznik II do Regulaminu opisuje zasady, którymi muszą kierować się posłowie, ale wyraźnie w odniesieniu do wykonywania swej pracy parlamentarzysty, wobec osób pracujących w Parlamencie Europejskim.

Załacznik II. KODEKS WŁAŚCIWEGO ZACHOWANIA POSŁÓW DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO PRZY WYKONYWANIU OBOWIĄZKÓW SŁUŻBOWYCH

1. Wykonując swoje obowiązki służbowe, posłowie do Parlamentu Europejskiego będą zachowywać się wobec wszystkich osób pracujących w Parlamencie Europejskim godnie, uprzejmie i z szacunkiem, bez uprzedzeń ani dyskryminacji.

2. Wykonując swoje obowiązki służbowe, posłowie będą zachowywać się w sposób profesjonalny, a w kontaktach z personelem muszą powstrzymywać się w szczególności od poniżającego, obelżywego, obraźliwego lub dyskryminującego języka bądź wszelkich innych czynów, które są nieetyczne, upokarzające lub niezgodne z prawem.

3. Posłowie nie mogą poprzez swoje działania nakłaniać lub zachęcać pracowników, aby naruszali, obchodzili lub zaniedbywali obowiązujące ustawodawstwo, przepisy wewnętrzne Parlamentu lub niniejszy Kodeks, ani tolerować takiego postępowania w przypadku pracowników podlegających ich zwierzchnictwu.

4. W celu zapewnienia skutecznego funkcjonowania Parlamentu Europejskiego posłowie, przy zachowaniu odpowiedniej dyskrecji, będą dążyć do tego, aby wszelkie spory lub konflikty z udziałem pracowników podlegających ich zwierzchnictwu były rozstrzygane szybko, sprawiedliwie i skutecznie.

5. W stosownych przypadkach posłowie bezzwłocznie i w pełni współpracują w ramach obowiązujących procedur zarządzania sytuacjami konfliktu lub molestowania (psychologicznego lub seksualnego), włącznie z szybkim reagowaniem na wszelkie zarzuty molestowania. Posłowie powinni uczestniczyć w przeznaczonych dla nich specjalistycznych szkoleniach na temat zapobiegania konfliktom i molestowaniu w miejscu pracy oraz właściwego zarządzania biurem.

6. Posłowie podpisują oświadczenie potwierdzające ich zobowiązanie do przestrzegania niniejszego Kodeksu. Wszystkie oświadczenia, podpisane lub niepodpisane, zostaną opublikowane na stronie internetowej Parlamentu.

7. Posłowie, którzy nie podpisali oświadczenia związanego z niniejszym Kodeksem, nie mogą być wybrani na stanowiska w Parlamencie lub jego organach, wyznaczeni na sprawozdawców ani uczestniczyć w oficjalnych delegacjach lub negocjacjach międzyinstytucjonalnych.

Zasady etyczne i normy obowiązujące posłów PE są przede wszystkim związane z ich pracą w Brukseli. Ale poza wykazem specyficznych służbowych reguł Parlament Europejski sformułował obowiązujące ich zasady ogólne, w tym przestrzeganie konkretnych wartości, a także dbałość o dobre imię Parlamentu.

Wydaje się, że Tarczyński naruszył swoim zachowaniem obowiązujący go Kodeks i Regulamin postępowania europosła ponieważ:

  • atak na Michnika - w pociągu a następnie w mediach społecznościowych - przy pomocy figury brata-zbrodniarza miał charakter skrajnie demagogiczny. Naruszył obowiązującą europosła zasadę uczciwości, staranności, rzetelności. Michnik nie ponosi odpowiedzialności za życie swojego starszego o 17 lat przyrodniego brata, z którym nie utrzymuje kontaktu, ani za to, że nie został on osądzony. To szwedzki sąd odmówił ekstradycji Stefana Michnika;
  • aby wzmocnić presję na Michnika Tarczyński powołał się na to, że jest posłem. Użył autorytetu Parlamentu Europejskiego w dezawuowaniu redaktora "Wyborczej" sugerując, że Michnik mu nie odpowiada, bo "boi się posła". Także w komentarzach do incydentu podkreśla, że "pracuje jako europoseł";
  • jego agresywne zachowanie miało miejsce w miejscu publicznym, świadkami byli inni pasażerowie pociągu. Podważył dobre imię Parlamentu Europejskiego;
  • Zachowanie Tarczyńskiego, a także jego własne wyjaśnienia motywów, którymi się kierował, stanowiło m.in. naruszenie opisanej w art. 2 Traktatu o UE wartości "poszanowania godności osoby ludzkiej".

Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.

List OKO.press do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego

W liście do Davida-Marii Sassoliego, który jest prezydentem PE, opisujemy całe zdarzenie. Uzasadniamy, dlaczego naszym zdaniem Tarczyński naruszył Regulamin i Kodeks obowiązujący posłów Parlamentu Europejskiego.

Uważamy, że zachowanie Tarczyńskiego było sprzeczne z podstawowymi wartościami Unii Europejskiej, które określa artykuł 2 Traktatu Lizbońskiego, a zwłaszcza poszanowania godności osoby ludzkiej. Podkreślamy, że jego agresywne zachowanie miało miejsce w miejscu publicznym, świadkami byli inni pasażerowie pociągu.

Podważył dobre imię Parlamentu Europejskiego, także dlatego, że okazał pogardę człowiekowi starszemu od siebie o 33 lata o wybitnej biografii.

Szanowny Panie Przewodniczący,

Jesteśmy dziennikarzami niezależnego portalu śledczego i fact-checkingowego OKO.press. Piszemy do Pana, żeby złożyć skargę na zachowanie europosła z Polski Dominika Tarczyńskiego za jego publiczne zachowanie 3 marca 2020. Sądzimy, że naruszył Regulamin Parlamentu Europejskiego, którego zgodnie z prawem UE to Pan jest strażnikiem.

3 marca 2020 Dominik Tarczyński spotkał w pociągu Adama Michnika, znanego intelektualistę i redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", dziennika o profilu liberalnym. Nawiązując do często pojawiającego się na prawicy "hejtu" europoseł zaatakował Michnika, wypominając mu przeszłość przyrodniego brata, starszego o 17 lat Stefana Michnika (rocznik 1929), który jest oskarżany o zbrodnie stalinowskie w latach 1952-53.

„Pan pozdrowi brata. Pozdrowienia pan przekaże do brata. A jak nie, to ja przekażę” – mówił Tarczyński rejestrując komórką swoją akcję. Następnie odwołał się do swej funkcji parlamentarzysty.

„Zabrakło panu języka tym razem? Do posła się pan boi odezwać?".

W mediach społecznościowych europoseł Tarczyński kontynuował atak na Michnika: „Adam, pozdrów brata! Stalinowskiego mordercę!”; „Z komunistami tak trzeba! Za wszystkie cierpienia naszych rodzin. Im tylko pogarda i poniżenie!". „Niech przeprosi i błaga o wybaczenie. Po prostu”.

Wyciąganie zbrodniczej przeszłości przyrodniego brata od lat jest sposobem dezawuowania przez skrajną prawicę Adama Michnika. Ma dowodzić jego komunistycznych sympatii i obrony stalinowskiej przeszłości. Jest to odwrócenie historycznej prawdy:

  • Michnik jest jednym z najbardziej zasłużonych działaczy antykomunistycznych (m.in. w Komitecie Obrony Robotników KOR, 1976-1980, w "Solidarności" 1980-1981, w podziemnej "Solidarności" 1982-1988; był jednym z najaktywniejszych uczestników rozmów Okrągłego Stołu w 1989 roku, spędził łącznie sześć lat w komunistycznych więzieniach);
  • W 2010 roku polski wojskowy sąd na wniosek Instytutu Pamięci Narodowej wydał nakaz aresztowania Stefana Michnika, zamieniony potem na europejski nakaz aresztowania, ale Szwecja, której jest obywatelem od 1969 roku, odmówiła wydania go, stwierdzając, że zarzucone mu czyny uległy przedawnieniu.

Sądzimy, że zachowanie Tarczyńskiego kwalifikuje się jako naruszenie Regulaminu i Kodeksu obowiązującego posłów Parlamentu Europejskiego, ponieważ:

  • Jego postępowanie wpisuje się w skrajnie demagogiczną "argumentację". Naruszył zasadę uczciwości, staranności, rzetelności, użył argumentu, który nie ma nic wspólnego z prawdą. Michnik nie ponosi odpowiedzialności za życie swojego starszego o 17 lat przyrodniego brata, z którym nie utrzymuje kontaktu, ani za to, że nie został on osądzony. To szwedzki sąd odmówił ekstradycji Stefana Michnika;
  • aby wzmocnić presję na Michnika Tarczyński powołał się na to, że jest posłem, co znaczy - europosłem. Użył autorytetu Parlamentu Europejskiego w dezawuowaniu redaktora "Wyborczej" sugerując, że Michnik nie odpowiada, bo boi się "posła". Także w komentarzach do incydentu podkreśla, że "pracuje jako europoseł";
  • jego agresywne zachowanie miało miejsce w miejscu publicznym, świadkami byli inni pasażerowie pociągu. Podważył dobre imię Parlamentu Europejskiego, także dlatego, że okazał pogardę człowiekowi starszemu od siebie o 33 lata o wybitnej biografii.

Uważamy, że zachowanie Tarczyńskiego było sprzeczne z podstawowymi wartościami Unii Europejskiej, które określa artykuł 2 Traktatu Lizbońskiego, a zwłaszcza poszanowania godności osoby ludzkiej.

Zwracamy się z prośbą o przekazanie tej sprawy Komitetowi Doradczemu ds. Postępowania Posłów. Z góry dziękujemy za odpowiedź.

Z poważaniem,

Piotr Pacewicz, redaktor naczelny OKO.press

Warszawa 7 marca 2020

Wcześniejsze interwencje OKO.press - po wypowiedziach europosła Czarneckiego

Powiadomienie przewodniczącego PE o zachowaniu Tarczyńskiego nie jest pierwszą taką interwencją OKO.press. Dwukrotnie "donosiliśmy" na europosła Ryszarda Czarneckiego, który pełnił też rolę wiceprzewodniczącego PE.

We wrześniu 2017 libijska straż przybrzeżna ostrzelała statek organizacji pomagającej uchodźcom, co Czarnecki skomentował na Twitterze "Wreszcie!!!". Uznaliśmy to za złamanie wielu wartości obowiązujących posła (w tym "poszanowanie godności osoby ludzkiej, poszanowania praw człowieka, niedyskryminacji i solidarności").

Skarga utknęła jednak w unijnych szufladach. Usłyszeliśmy, że władze PE nie mają podstaw do podjęcia działań, bo rzecz dotyczy wpisu w mediach społecznościowych. Nie przyjęto argumentu, że Ryszard Czarnecki na Twitterze przedstawia się jako „poseł do PE, Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, polityk Prawa i Sprawiedliwości”.

Przeczytaj także:

W styczniu 2018 OKO.press organizowało akcję pisania listów do przewodniczącego PE na temat kolejnej wypowiedzi Czarneckiego o eurodeputowanej Róży Thun "Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję donoszenia na własny kraj”. Wypowiedź pochodziła z mediów, ale tym razem Czarnecki został ukarany odwołaniem z funkcji wiceprzewodniczącego PE.

"Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj, co nie jest tak bardzo zaskakujące skoro wiadomo, że wcześniej była ambasadorem UE w Polsce, a więc reprezentowała interesy Unii, a potem ruchem konika szachowego przeskoczyła na funkcję europosła z Polski, reprezentującego rzekomo Polskę w Brukseli. Wydaje się, że cały czas czuje się przedstawicielem UE w Polsce, a nie odwrotnie.

Jest niestety smutna tradycja w Polsce donoszenia na własny kraj. To co robią niektóre partie opozycyjne, to wypisz wymaluj działania rodem ze średniowiecza, kiedy ich poprzednicy kłaniali się obcym dworom domagając się interwencji i obalenia legalnych władz Polskich ówczesnych.

Podczas II Wojny Światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję. Miejmy nadzieję, że wyborcy to zapamiętają i przy okazji wyborów wystawią jej rachunek".

Kogo Tarczyński obrażał

Dominik Tarczyński (rocznik 1979) jest postacią nietuzinkową. Absolwent prawa na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, były asystent egzorcysty i publicysta „Gazety Polskiej”, jest założycielem stowarzyszenia Charyzmatycy (zrzesza osoby wierzące w moc magicznych zabiegów) i fanem Johna Bashobory, duchownego z Ugandy, który wskrzesza zmarłych. W roku 2014 zaprowadził obecnego prezydenta RP do goszczącej w małopolskich Zembrzycach syryjskiej mistyczki Myrny Nazzour, która natarła Andrzeja Dudę potem zebranym wcześniej szpatułką z własnej skóry.

Krążył po partiach: PiS, Polska Jest Najważniejsza, Solidarna Polska, Prawica Rzeczypospolita. Od 2015 dwukrotnie poseł PiS, od lutego 2020 - europoseł.

Jest znany z brutalnego i wulgarnego obrażania politycznych oponentów.

W październiku 2018 przegrał w trybie wyborczym proces z Bogdanem Wentą, (wtedy) kandydatem na prezydenta Kielc. Musiał przeprosić za kłamstwo, że Wenta był członkiem ZOMO.

W czerwcu 2016 nazwał przywódcę „Solidarności” oraz pierwszego prezydenta wolnej RP Lecha Wałęsę „bydlakiem” oraz „zaprosił go na solo”.

W lutym 2017 oskarżył byłego premiera RP Włodzimierza Cimoszewicza o to, że ten miał ojca w NKWD, rozwijając teorię o genetycznej odpowiedzialności dzieci za rodziców. Potem z patosem opowiadał, że jego dziadek był „wyklętym”, że sowieci przystawili jego ciężarnej babci kałasznikowa do brzucha, a mimo to nie wydała dziadka, partyzanta Narodowych Sił Zbrojnych (o tym występie pisaliśmy obszernie tutaj).

W sierpniu 2017 poseł poleciał na luksusowe wakacje z partnerką. Twierdził, że leci do Miami, ale okazało się, że był to jednak Azerbejdżan, w którym spędził urocze chwile w pięciogwiazdkowym hotelu kontrolowanym przez rodzinę prezydenta tego kraju (Azerbejdżan jest dyktaturą). W listopadzie 2017 chciał karać dziennikarzy za „fake newsy”. Proponował wprowadzenie wysokich kar za podawanie nieprawdziwych wiadomości. Kto miałby jednak oceniać, co jest kłamstwem, a co nie – nie potrafił odpowiedzieć.

28 stycznia 2020 już w Europarlamencie , wystąpił z aroganckim atakiem na zachodnie demokracje i obroną "demokracji w państwie PiS", pod hasłem "We are good". Przy okazji dorobił sobie legendę dziennikarza represjonowanego za poglądy przez władze PO-PSL.

Tarczyński broni się dziadkiem niezłomnym

Atak na komunistę Michnika ma - w narracji Tarczyńskiego - dodatkowe uzasadnienie - jest on (Tarczyński) ideowym spadkobiercą kryształowej postaci swego dziadka Józefa Albińskiego ps. "Lis", podobno jednego z komendantów Narodowych Sił Zbrojnych. Jako "trzecie pokolenie NSZ i AK" walczy z trzecim pokoleniem UB w PO, Lewicy a także właśnie w "Wyborczej" i na doczepkę w TVN.

Tekst Magdy Mieśnik z portalu wp.pl z 2018 roku podważył mit dziadka niezłomnego. Prawdopodobnie nie był, a zwłaszcza komendantem. Jak wynika z akt IPN: „…był członkiem organizacji nacjonalistycznej »Narodowiec«. Brał udział z ramienia tej organizacji w atakowaniu Żydów. (…) W okresie okupacji współpracował z Niemcami, należał do organizacji, która współpracowała i pomagała hitlerowcom w ustalaniu, wyszukiwaniu Żydów ukrywających się przed ich zagładą i egzekucją. M.in. widziano go często z policją niemiecką na terenie Bełżyc. Takich jak Albiński w okresie okupacji w Bełżycach było więcej, którzy pomagali, wydawali i donosili hitlerowcom".

Zapytany o powyższe rewelacje Dominik Tarczyński powiedział Wirtualnej Polsce: "Te doniesienia o mordowaniu Żydów wynikają tylko i wyłącznie z zawiści. Dziadek był zamożnym człowiekiem i ludzie mu zazdrościli".

Reportaż w wp.pl przeszedł bez większego echa. Po ataku na Michnika szeroko po internecie rozszedł się oparty na reportażu tekst Anny Dryjańskiej w naTemat pt. "Tarczyński przeproś za dziadka".

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze