Unia Europejska zmierza w złym kierunku. Tak naprawdę to jest forma, może mniej totalitarna, ustroju komunistycznego.
fałsz. To fałsz. I absurd w ustach europosłanki z PiS
Nie bardzo wiadomo, co posłanka miała na myśli, mówiąc o tym, że UE jest „mniej totalitarna”. W ogóle nie jest totalitarna, w żadnym sensie tego słowa (totalitaryzm to – według Słownika Języka Polskiego – „system polityczny, oparty na obowiązującej wszystkich ideologii i na absolutnej władzy jednej partii”). Według indeksu amerykańskiej fundacji Freedom House badającej stan wolności na świecie wszystkie kraje UE są klasyfikowane jako „wolne”.
Na wszelki wypadek OKO.press przypomina europosłance kilka różnic między UE a państwami komunistycznymi:
- mamy wolność prasy i zgromadzeń (w komunizmie działała cenzura prewencyjna),
- mamy wolność religii (w komunizmie kościół był prześladowany, choć w PRL mniej niż w ZSRR),
- działa wiele partii, które biorą udział w demokratycznych wyborach (w PRL można było głosować tylko na partię komunistyczną lub jej przybudówki – z wyjątkiem katolików z koła „Znak” w latach 60.),
- mamy wolność gospodarczą – każdy może założyć firmę (w komunizmie gospodarka była niemal w całości w rękach państwa, obowiązywał plan gospodarczy),
- mamy niezależne sądownictwo (chociaż partia p. Gosiewskiej próbuje je osłabić).
W ustroju komunistycznym partia katolicko-prawicowa – do której należy posłanka Gosiewska – nie mogłaby działać, a ludzie, którzy próbowaliby ją założyć, siedzieliby w więzieniu. To wolności i demokracji oraz Unii Europejskiej zawdzięczamy m.in. to, że pani Gosiewska może w różnych mediach mówić nieprawdę, inkasując za to od europejskiego podatnika 8 tys. euro pensji miesięcznie – nie licząc dodatków.