0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja GazetaAgnieszka Sadowska /...

Tylko w piątek 1 października 2021 oraz w nocy z piątku na sobotę aktywiści Fundacji Ocalenie interweniowali aż trzy razy. W okolicy strefy objętej stanem wyjątkowym spotkali grupę obywateli Jemenu, Iranu oraz kurdyjską rodzinę. Jak tłumaczą, mogą działać wyłącznie poza wyznaczoną strefą, zgodnie z prawem. Ale i tam codziennie pojawiają się grupy osób, próbujące przejść granicę polsko-białoruską i iść dalej, do – jak to określają – „lepszych krajów”.

Fundacja Ocalenie interweniuje

"Grupa Kurdów: 2 panie, 5 panów, 3 małych dzieci: 2, 4, 5 lat. Są przemoczeni, wykończeni i w złym stanie, jedna osoba nie może już wstać. Od 6 dni nic nie jedli i nie pili. Gdy dajemy im jedzenie, wymiotują. Dzieci są tak przemarznięte, ze że nie ma z nimi kontaktu. Najmłodsze ma porażenie mózgowe i epilepsje, od 6 dni nie dostaje leków. Ledwo oddycha" - relacjonuje Fundacja Ocalenie na Facebooku.

Aktywiści dowiedzieli się później, że Straż Graniczna wywiozła pięciu dorosłych i jedno dziecko na granicę. Kurdowie wysłali pinezkę ze swoją lokalizacją, już po stronie białoruskiej. Pozostali członkowie rodziny trafili do szpitala.

Z kolei grupa z Jemenu tłumaczyła Fundacji, że idzie już od kilku dni. Podstępem zostali wypchnięci przez polskie służby na granicę, za zasieki. Nie chcą zostawać w Polsce. Nie byli w stanie powiedzieć, z jakiego kraju weszli do Polski. Prawdopodobnie nie rozróżniają Rosji i Białorusi. Jak relacjonuje nasz reporter Maciek Piasecki, na ich dłoniach było widać rany, najprawdopodobniej ślady przekraczania zasieków rozstawionych wzdłuż granicy.

Nocna interwencja

Maciek Piasecki w nocy z piątku na sobotę pojechał z aktywistką Fundacji Ocalenie w okolice miasteczka Sokółka.

"Spotkaliśmy pięciu mężczyzn z Iranu. Mówili po persku, więc trudno było nam się porozumieć. Dowiedzieliśmy się jednak, że uciekają przed sytuacją polityczną w swoim kraju i nie byli odpychani na granicę przez polską Straż Graniczą. To pokazuje, że nasza granica wcale nie jest szczelna" - mówi Maciek.

Mężczyźni schronili się pod wiatą autobusową. Trzęśli się z zimna, nie mieli przy sobie jedzenia. Jeden z mężczyzn dostał od Ocalenia ciastka w foliowym woreczku. Podzielił się ze swoimi towarzyszami, a z worka zrobił prowizoryczne skarpetki izolujące. Mężczyźni na łydkach mieli bandaże. Z rozmowy z nimi wynika, że szli od ponad tygodnia, a więc mogą to być osoby, które wylądowały w Mińsku. Błagali o pomoc i o transport do najbliższego miasta. Przewiezienie ich do Białegostoku byłoby jednak niezgodne z prawem.

Aktywistka Fundacji Ocalenie po dostarczeniu grupie jedzenia i ciepłych ubrań, przekazała im również pełnomocnictwa dotyczące wniosków azylowych.

"Oni traktują Polskę jak Białoruś. Jako kraj tranzytowy, przez który dostaną się do Niemiec" - mówi Maciek Piasecki.

Relację z całego wydarzenia można zobaczyć na Facebooku OKO.press i na filmie poniżej:

Dokąd trafią Irańczycy?

W pewnym momencie przy wiacie autobusowej pojawił się patrol policji. Nie wiadomo, czy ktoś wezwał funkcjonariuszy, czy sami zauważyli grupę w okolicy Sokółki.

Maciek Piasecki relacjonuje, że policjanci byli spokojni i profesjonalni. Wylegitymowali zarówno Irańczyków, jak i obecnych na miejscu aktywistów oraz dziennikarzy. 1,5 godziny później zjawiła się Straż Graniczna i kazała mężczyznom wsiąść do samochodu. Jeden z funkcjonariuszy poinformował, że zostaną przewiezieni do placówki w Kuźnicy, już na terenie objętym stanem wyjątkowym. Ze względu na wyznaczoną strefę, nie chcieli zabrać ze sobą pełnomocniczki mężczyzn.

Na relacji Maćka Piaseckiego widać, że radiowóz i wóz Straży Granicznej jadą bez sygnalizacji, z dużą prędkością. Aktywiści i dziennikarze nie byli w stanie ich dogonić. Rzeczniczka komendy głównej Straży Granicznej nie była w stanie poinformować nas, co stało się z grupą Irańczyków. Dowiedzieliśmy się jedynie, że wciąż mogą "trwać czynności" w placówce w Kuźnicy. Telefon rzeczniczki podlaskiej Straży Granicznej milczy.

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze