0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Bartosz Bobkowski / Agencja GazetaBartosz Bobkowski / ...

Analiza kilkumiesięcznych uzgodnień kancelarii Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska - którą przedstawiamy na podstawie dokumentów śledztwa - to historia gry politycznej, w której stawką był sukces własnej wizyty, widziany tyleż z perspektywy interesu publicznego, co ambicji każdego z polityków. Teza o prezydencie zabiegającym o wspólny wyjazd i premierze, który go odrzuca i rozdziela wizyty, nie wytrzymuje spotkania z faktami.

Mazurek trzyma kciuki za ukaranie Tuska

Komentując poniedziałkowe (23 kwietnia 2018) przesłuchania Donalda Tuska w cywilnym procesie za błędy w przygotowaniu wyjazdów do Smoleńska w 2010 roku, rzeczniczka PiS Beata Mazurek w TVP Info powtarzała obowiązującą w PiS wersję, która ma pognębić byłego premiera, jeśli nie w sądzie, to w oczach opinii publicznej.

Zgodnie z przekazem Tusk jest winien śmierci prezydenta Kaczyńskiego (i pozostałych 95 osób, które zginęły w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem 10 kwietnia), ponieważ:

  • przeciwstawiał się/ignorował starania Lecha Kaczyńskiego, który chciał wziąć udział we wspólnych obchodach 70. rocznicy katyńskiej zbrodni;
  • dążył do rozdzielenia wizyt premiera i prezydenta w 2010 roku.

Logika tego oskarżenia jest krucha, bo przecież Tusk sam lądował na tym samym lotnisku 7 kwietnia 2010 (zobacz film). Można się go jednak trzymać:

  • w wersji hard przy założeniu, że rozdzielając wizyty, Tusk umożliwił przeprowadzenie zamachu na prezydenta Kaczyńskiego, samemu w nim nie ginąc;
  • w wersji light:obniżając rangę wizyty prezydenta, Tusk sprawił, że lotnisko w Smoleńsku było słabiej przygotowane.

Nie wiadomo, którą wersję miała na myśli rzeczniczka Mazurek mówiąc: "Tusk powinien ponieść odpowiedzialnść karną i polityczną. Trzymam kciuki, żeby tak się stało".

Mazurek ironizowała:

Przecież powszechną wiadomością i wiedzą było to, że wspólnej wizyty chciał Lech Kaczyński, a premier mówi, że nic nie wie. Cała Polska wie, a premier nie. To pokazuje, że to jednak jest jedna wielka ściema
Kaczyński nic chciał wspólnej wizyty, grał na siebie, podobnie jak Tusk
Wypowiedź dla TVP Info,23 kwietnia 2018

Podczas przesłuchania 23 kwietnia Donald Tusk dementował wersję PiS: „Nie miałem sygnału od Lecha Kaczyńskiego [o wspólnej wizycie] i się tego nie spodziewałem z racji doświadczeń (...) Nie planowałem i Lech Kaczyński też nie, wspólnej wizyty, więc nie było rozdzielenia. Mam to dobrze w pamięci. Lech Kaczyński chyba był zainteresowany osobistą rolą w tych obchodach”.

Dodał, że "rozdzielenie" to „termin publicystyczny, służy zdyskredytowaniu mnie i pełni funkcję propagandową".

Przeczytaj także:

Jak było? Ustalenia śledztwa

Ocena wiarygodności tych zeznań zależy od zaufania jakim darzymy Donalda Tuska i zbiorowego autora przekazu PiS. Dlatego przypominamy analizę OKO.press z września 2016 opartą na dokumentach śledztwa prokuratorskiego w sprawie niedopełnienia obowiązków podczas organizacji wizyt premiera Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Autorem analizy jest Stanisław Skarżyński (dziś w "Wyborczej"). Śledztwo zostało umorzone.

OKO.press rekonstruuje ciąg spotkań, narad i wymian korespondencji, podczas których powstawał docelowy plan udziału najważniejszych osób w państwie w obchodach 70. rocznicy mordu katyńskiego w 2010 roku.

Rok 2009. Prezydent i premier - każdy sobie

Przygotowania do rocznicy zbrodni katyńskiej rozpoczęły się w połowie 2009 roku i do grudnia prowadzone były niezależnie w aż trzech ośrodkach:

  • kancelarii prezydenta,
  • kancelarii premiera wraz z ministerstwem spraw zagranicznych oraz
  • w ministerstwie kultury i Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Po stronie rządowej od początku było jasne, że obecność w Katyniu planuje premier Donald Tusk. Z zeznań Tomasza Arabskiego i notatek polskich dyplomatów ze spotkań z Rosjanami wynika, że celem rządu było, aby w 70. rocznicę zbrodni w Katyniu premierzy Polski i Rosji wspólnie oddali hołd ofiarom NKWD.

Możliwość takiego spotkania polscy dyplomaci w rozmowach ze swoimi odpowiednikami potwierdzili we wrześniu 2009 roku, gdy Władimir Putin wziął udział w obchodach rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte oraz rozmawiał z Donaldem Tuskiem na molo w Sopocie.

Do końca 2009 roku nie było jednak żadnych istotnych ustaleń dotyczących przebiegu obchodów - strona rządowa i kancelaria prezydencka pracowały niezależnie.

Styczeń 2010. Premier zgłasza Rosji, prezydent próbuje z Miedwiediewem

19 stycznia, podczas spotkania w ministerstwie kultury Agnieszka Wielowieyska potwierdziła udział Donalda Tuska w głównych obchodach 10 kwietnia - wcześniej za najbardziej prawdopodobną datę Andrzej Przewoźnik uważał 13 kwietnia.

25 stycznia, podczas spotkania z ambasadorem Rosji, Andrzej Przewoźnik oficjalnie poinformował stronę rosyjską o udziale polskiego premiera w obchodach 70. rocznicy mordu katyńskiego.

27 stycznia chęć udziału prezydenta w obchodach potwierdza kancelaria Lecha Kaczyńskiego. Mariusz Handzlik, minister w kancelarii prezydenta, zaprasza - listownie - na obiad ambasadora Rosji w Warszawie Władimira Grinina. Handzlik wspomina, że prezydent Kaczyński chciałby wziąć udział w uroczystości wspólnie z prezydentem Federacji Rosyjskiej Dmitrijem Miedwiediewem.

Wynika z tego, że kancelarie prezydenta i premiera niezależnie od siebie, poinformowały Rosjan, że do Katynia wybierają się premier Donald Tusk i prezydent Lech Kaczyński.

Również 27 stycznia Mariusz Handzlik poinformował MSZ, Radę Ministrów oraz Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, że prezydent Kaczyński jedzie w kwietniu do Katynia.

2 lutego. Jedyna noc wspólnej wizyty

W ostatnich dniach stycznia wszyscy - oba ośrodki władzy w Polsce oraz Rosjanie - wiedzieli już, że do Katynia wybierają się zarówno Donald Tusk, jak i Lech Kaczyński. I że planowaną datą jest 10 kwietnia.

Nie było jednak wiadomo, ani w jakiej formie odbędzie się ich wizyta w Rosji, ani czy w uroczystościach wezmą udział prezydent lub premier Rosji.

Koordynacją obu wizyt zajmował się - mianowany przez ministra kultury 19 stycznia pełnomocnikiem ds. obchodów 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej - Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

2 lutego 2010 w siedzibie Rady odbyło się spotkanie, na którym Przewoźnik poinformował, że potwierdzony jest udział zarówno prezydenta, jak i premiera, a płk Andrzej Śmietana, przedstawiciel Sztabu Generalnego Wojska Polskiego przy MON, przedstawił dwa możliwe scenariusze przebiegu wizyty prezydenta i premiera w Smoleńsku:

  • prezydent i premier mieli wziąć wspólnie udział "zarówno w uroczystościach na Polskim Cmentarzu Wojennym jak w kompleksie memorialnym Katyń", a drugim wariancie
  • premier był obecny tylko podczas Apelu Pamięci na Polskim Cmentarzu Wojennym.

To pierwszy i jedyny moment, gdy planowane niezależnie przez kancelarię prezydenta i premiera wizyty zlały się w jedną. Koncepcja takiej jednej wizyty stała się jedną z opcji.

Przetrwała dobę.

3 lutego. Putin zaprasza Tuska, a Miedwiediew Kaczyńskiego (do Moskwy)

3 lutego Władimir Putin zaprosił telefonicznie Donalda Tuska do Rosji i zaproponował wspólne oddanie hołdu ofiarom zbrodni katyńskiej. Tusk przyjął tę propozycję.

4 lutego szef kancelarii premiera Tomasz Arabski i Jurij Uszakow, zastępca szefa administracji premiera Federacji Rosyjskiej ustalili, że spotkanie odbędzie się w Katyniu 7 kwietnia. Tak zakończył się proces umawiania wizyty Tuska na 7 kwietnia.

Wbrew wersji PiS Lech Kaczyński nie został przez Rosjan zignorowany. Pod koniec marca Dmitrij Miedwiediew zaprosił go do Moskwy na obchody zakończenia wojny, czyli na 9 maja. Kaczyński to zaproszenie przyjął - dzień przed katastrofą smoleńską 9 kwietnia 2010 Mariusz Handzlik spotkał się z ambasadorem Grininem i potwierdził, że Kaczyński będzie w Moskwie.

11 lutego. Trzy warianty, czyli jeden

Po ustaleniu spotkania Tusk-Putin jasne się stało, że zaplanowany wariantowo 2 lutego przebieg obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej musi zostać zmodyfikowany. Podczas serii spotkań w lutym 2010 roku rozważano różne scenariusze - wszystko zależało od ustaleń kancelarii premiera i administracji rosyjskiej.

9 lutego Andrzej Przewoźnik informował instytucje zaangażowane w organizację obchodów, że data 10 kwietnia nie jest wcale pewna.

11 lutego doszło do najważniejszego spotkania Andrzeja Kremera, wiceministra spraw zagranicznych z Mariuszem Handzlikiem, podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta. Kremer przedstawił Handzlikowi trzy możliwe scenariusze:

  • Lech Kaczyński w ogóle nie jedzie do Katynia. Obchody odbywają się wyłącznie 7 kwietnia, udział biorą w nich Donald Tusk i Władimir Putin;
  • prezydent bierze udział w obchodach w Katyniu 10 kwietnia, w którym nie biorą udziału Tusk i Putin;
  • Lech Kaczyński bierze udział w uroczystościach w Smoleńsku 7 kwietnia wraz z Donaldem Tuskiem.

Pierwsza wersja była nie do przyjęcia dla Kancelarii Prezydenta.

Ostatnia była wykluczona ze względu na protokół dyplomatyczny (prezydent spotyka się z prezydentem, a premier z premierem) oraz była niezgodna ze stanowiskiem MSZ Rosji, które opowiedziało się za spotkaniem premierów 7 kwietnia, bez zmiany daty oficjalnych obchodów 10 kwietnia.

Tak naprawdę do wyboru pozostała tylko wersja nr 2.

Prezydent 10 kwietnia, miesiąc później do Moskwy

Podczas spotkania 11 lutego Handzlik powiedział, że decyzja o udziale Lecha Kaczyńskiego w obchodach w Katyniu jest ostateczna - dlatego przyjęto, że nic nie zostanie zmienione w przebiegu wizyty 10 kwietnia, poza tym, że nie weźmie w niej udziału Donald Tusk.

23 lutego. Wymiana korespondencji i rozmowy MSZ z Pałacem Prezydenckim trwały do 23 lutego, kiedy Władysław Stasiak, szef kancelarii prezydenta, wysłał do wiceministra Andrzeja Kremera potwierdzenie, że Lech Kaczyński będzie uczestniczył w uroczystościach 10 kwietnia jako przewodniczący polskiej delegacji. 9 maja miał zostać uhonorowany przyjęciem przez prezydenta Rosji w Moskwie.

Tak zakończyło się ustalanie wizyty 10 kwietnia - tej, która była organizowana od początku roku.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Stanisław Skarżyński

Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.

Komentarze