0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stepien / Agencja GazetaAdam Stepien / Agenc...

O długo oczekiwanym kościelnym raporcie poświęconym zjawisku pedofilii w Kościele — zaprezentowanym w czwartek 14 marca — pisaliśmy obszernie w OKO.press. Analizowaliśmy język biskupów, godny Władysława Gomułki, oraz samą treść oraz metodologię raportu. Według dziennikarzy śledczych OKO.press, którzy ujawnili liczne nieznane wcześniej szerzej opinii publicznej przypadki pedofilii wśród duchownych, dane w raporcie Episkopatu mogą być zaniżone nawet 5-7 razy.

Szczególne oburzenie wielu komentatorów - w tym np. redaktora naczelnego katolickiego kwartalnika „Więź” Zbigniewa Nosowskiego - wzbudziła wypowiedź abp. Marka Jędraszewskiego, metropolity krakowskiego oraz zastępcy przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.

Abp. Jędraszewski odniósł się do postulatu „zero tolerancji” wobec oskarżonych o pedofilię księży. Podkreślił, że Kościół stosuje inną zasadę - „nieskazitelnej stanowczości”.

„To sformułowanie, często używane w mediach, ma charakter w jakiejś mierze totalitarny. (…) Kiedy nazizm hitlerowski walczył z Żydami, stosował wobec nich «zero tolerancji», w wyniku czego powstał Holokaust. Kiedy system bolszewicki stosował «zero tolerancji» wobec wrogów ludu, doszło do kolejnej masakry w skali liczącej dziesiątki, a może nawet setki milionów ofiar”

Arcybiskup dodał jeszcze, że „Kościół musi być nieskazitelnie stanowczy w piętnowaniu zła i w walce ze złem, ale musi także, czego uczy nas Pan Jezus, wzywać do nawrócenia, pokuty i okazywać miłosierdzie sprawcom”.

Wszystko w tej wypowiedzi jest skandaliczne i postawione na głowie:

  • zasada „zero tolerancji” nie ma nic wspólnego z nazizmem i bolszewizmem;
  • porównywanie losu księży-pedofilów do Żydów prześladowanych przez hitlerowców oraz „wrogów klasowych” bolszewizmu jest absurdalne i obraźliwe dla ofiar totalitaryzmów;
  • do podejścia „zero tolerancji” wobec pedofilii wzywał zarówno papież Franciszek jak i - uwaga - sam Episkopat;
  • w całej wypowiedzi chodzi o to, że to księża są niesprawiedliwie prześladowani - za to, że są księżmi.

Zero tolerancji

Kiedy nazizm hitlerowski walczył z Żydami, stosował wobec nich «zero tolerancji», w wyniku czego powstał Holokaust.
Zasada "zero tolerancji" dotyczy przestrzegania prawa, papież Franciszek głosi ją wobec księży-pedofilów. Co to ma wspólnego z bezprawiem Holocaustu?
konferencja prasowa,14 marca 2019

Samo wyrażenie weszło do użytku w latach 70. w USA, a popularność zdobyło w następnej dekadzie. Było pomysłem na zmniejszenie drobnej przestępczości, która trapiła wówczas wiele amerykańskich miast. W 1982 roku znany amerykański miesięcznik „The Atlantic” opublikował artykuł Jamesa Q. Wilsona oraz George’a L. Kellinga wykładających modną wówczas teorię „wybitego okna”. Idea była prosta - przyzwolenie na drobne naruszenia ładu, takie właśnie jak wybite szyby w oknach, zachęca do kolejnych, bo pokazuje, że porządku nikt nie pilnuje. Stąd idea „zero tolerancji” nawet dla drobnej, uciążliwej przestępczości i wandalizmu. Ściganie każdego naruszenia porządku miało prowadzić do również zmniejszenia poważniejszych przestępstw, ponieważ przestępcy otrzymywaliby sygnał, że zasady prawa są w każdym wypadku bezwzględnie przestrzegane.

Taki jest sens zasady „zero tolerancji”: nie puszczamy płazem żadnego naruszenia reguł prawa. Nie ma ona nic wspólnego z totalitaryzmem.

Naziści i bolszewicy

Szczególnie oburzające - a przy tym pozbawione sensu - w wypowiedzi abp. Jędraszewskiego jest porównanie losu księży-pedofilów do ofiar prześladowań dwóch totalitarnych systemów politycznych, nazizmu i komunizmu.

Dlaczego jest to oburzające? Żydzi prześladowani byli przez hitlerowców tylko za to, że byli Żydami - nie dlatego, że popełnili jakieś wykroczenia. Komuniści zabijali „wrogów klasowych” dlatego, że urodzili się w rodzinach obszarników czy burżuazji albo bogatego chłopstwa („kułaków”). Istniały całe kategorie ludzi, którzy byli „obiektywnymi wrogami” władzy komunistycznej - sami jako jednostki mogli nie zrobić nic złego, ale ze względu na pochodzenie byli przeznaczeni do tego, aby prowadzić wrogą działalność. Dlatego należało ich zawczasu - według komunistycznej logiki - wyeliminować ze społeczeństwa socjalistycznego, np. zsyłając do obozu pracy na Syberię.

Tymczasem księża-pedofile nie są prześladowani za fakt bycia duchownymi. W ogóle nie o to w całej sprawie chodzi - chodzi o karanie konkretnych ludzi, którzy popełnili bardzo konkretne przestępstwa (a często także ich kościelnych zwierzchników, którzy tuszowali ich przestępstwa).

Porównanie niewinnych ofiar nazizmu czy komunizmu do księży, którzy krzywdzili dzieci, jest nie tylko bezsensowne, ale też obraźliwe dla tych pierwszych. Dotychczas w takich porównaniach przodowali politycy prawicy - np. wicepremier Gliński w listopadzie 2018 roku porównał polityków PiS (partii rządzącej!) do Żydów prześladowanych przez nazistów.

Franciszek i „zero tolerancji”

Jak pisze w katolickiej „Więzi” Zbigniew Nosowski, pojęcie „zero tolerancji” wobec wykorzystywania seksualnego dzieci przez księży wprowadzili w obieg biskupi z USA. Pojawiło się ono albo wprost, albo pośrednio w wystąpieniach trzech ostatnich papieży. Jan Paweł II w 2002 roku miał powiedzieć biskupom ze Stanów Zjednoczonych: „Ludzie muszą wiedzieć, że w stanie kapłańskim i życiu zakonnym nie ma miejsca dla tych, którzy krzywdziliby nieletnich”.

Arcybiskup Jędraszewski musiał słuchać ostatnich papieży bardzo wybiórczo.

To księża są ofiarami?

W całej wypowiedzi abp. Jędraszewskiego - zwłaszcza w jego wezwaniach do „okazywania miłosierdzia” sprawcom - widać zaskakujący brak troski o ofiary księży-pedofilów. W kręgach katolickiej prawicy pojawia się niekiedy teoria spiskowa, która mówi, że poruszanie sprawy pedofilii to po prostu atak na Kościół ze strony ludzi, którzy chcą go zniszczyć (kim są ci ludzie konkretnie - tego nie się nie dowiadujemy).

Mentalność oblężonej twierdzy może prowadzić na manowce i do odrzucania nawet najlepiej udokumentowanych faktów. Przypomnijmy więc na koniec:

  • przypadki nadużyć seksualnych wobec dzieci w polskim Kościele zdarzały się często, a ich prawdziwej skali jeszcze nie znamy;
  • duchowni zaś byli często chronieni przez przełożonych - np. przenoszeni do innej parafii, a ich czynów nie zgłaszano na policję;
  • Kościół także unikał, jak mógł, wypłacania odszkodowań ofiarom księży, zazwyczaj skutecznie.

To wszystko abp. Jędraszewskiego w ogóle nie oburza.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze