0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.plTomasz Pietrzyk / Ag...

"Naszym pierwszym celem było skonfrontowanie tego wszystkiego, co słyszymy w Polsce ze strony rządu. PiS twierdzi przecież, że w kwestiach praworządności wszystkie oczekiwania zostały spełnione. Polska dotrzymała umowy, a to UE wyciąga ciągle jakieś króliki z kapelusza i uwzięła się na Polskę. Chcieliśmy szczerze porozmawiać z komisarzami o tym, jak oceniają wszystkie ruchy rządu z ostatnich kilku miesięcy. Chodzi przecież nie tylko o kamienie milowe z KPO, ale też wszystkie inne działania związane z praworządnością" - mówi OKO.press Krzysztof Śmiszek.

Poseł był jednym z członków delegacji Lewicy, która w poniedziałek i wtorek 24-25 października odbyła w Brukseli szereg spotkań. Bezpośrednim impulsem były kwestie wciąż zablokowanych pieniędzy z Funduszu Odbudowy oraz pojawiające się w ostatnim czasie informacje o możliwym zablokowaniu finansowania z Funduszu Spójności na lata 2021-2027.

Politycy i polityczki spotkali się m.in. z trójką komisarzy. Z komisarzem do spraw zarządzania kryzysowego Janezem Lenarčičem, komisarzem do spraw zatrudnienia Nicholasem Schmitem i z komisarzem do spraw sprawiedliwości Didierem Reyndersem. Oraz z Iratxe García Pérez, szefową grupy socjalistów i demokratów, czyli drugą co do wielkości w Europarlamencie.

Czego dowiedziała się delegacja?

Przeczytaj także:

"W Brukseli można zauważyć rosnące zdziwienie. Zdziwienie polega na tym, że Węgry, kraj, który obok Polski jest wymieniany jako niespełniający kryteriów praworządności, w ostatnich tygodniach zaczyna przedstawiać konkretne propozycje legislacyjne. Informują KE o inicjatywach, które wychodzą naprzeciw stawianym zarzutom. Mamy do czynienia z sytuacją, w której Orbán zaczyna rozumieć, że w czasach kryzysu, rosnącej inflacji, te pieniądze są konieczne. I zaczyna przedstawiać propozycje, które KE analizuje z zaciekawieniem" - mówi Krzysztof Śmiszek.

"W sprawie rozmów z Polską ton był nieco inny. Dyplomatycznie mówiono, że prowadzony jest dialog. W moim odczuciu nie słychać tam było jednak entuzjazmu.

Komisja mówi wyraźnie: »Chcemy dać pieniądze Polsce. Pieniądze czekają na Polskę. Niezrozumiałe jest dla nas, że rząd nie przedstawia takich rozwiązań, które mogłyby to przyspieszyć«"

Komisarze upominają się o sędziów

Delegacja Lewicy pytała komisarzy o to, jakie są najważniejsze uchybienia polskiego rządu w wypełnianiu kamieni milowych z KPO.

"O Izbie Odpowiedzialności Zawodowej komisarze jeszcze nie wypowiadają, ta kwestia jest nadal analizowana. Ale kamienie polegały też na przywróceniu sędziów do pracy. I tu pytanie ze strony komisarzy było bezpośrednie: Dlaczego jest ciągle tak, że jest kilku sędziów, którzy wciąż nie mogą wrócić do pracy? Nie podawali jednak o których sędziów chodzi z imienia i nazwiska" - mówi Śmiszek.

To oczywiście nie pierwszy raz, gdy kwestia przywracania sędziów do pracy jest poruszana przez przedstawicieli Komisji. Pod koniec lipca w "Dzienniku Gazecie Prawnej" ukazał się wywiad z Ursulą von der Leyen, w którym pytano ją m.in. o ustawę Andrzeja Dudy.

„Nowe prawo jest ważnym krokiem. Jednak, jak już wspomniałam, z naszej wstępnej oceny wynika, że nowa ustawa nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Tę kwestię należy rozwiązać, aby spełnić warunki przyznania środków z KPO i umożliwić Komisji uruchomienie pierwszej płatności” – mówiła wtedy szefowa KE.

Ale od razu dodała też: „Polska musi również w pełni zastosować się do postanowienia Trybunału Sprawiedliwości, co jeszcze nie nastąpiło. W szczególności nie przywrócono do orzekania zawieszonych sędziów i nadal obowiązuje dzienna kara finansowa. Jesteśmy w kontakcie z władzami polskimi w tych kwestiach i zależy nam na znalezieniu rozwiązania”.

Słowa Ursuli von der Leyen z lipca i relacja delegacji Lewicy wskazują, że KE patrzy na sprawy przywracania sędziów systemowo.

Teoretycznie w kamieniach milowych przywracanie ich do pracy sformułowane jest jako zapewnienie im możliwości weryfikacji orzeczeń Izby Dyscyplinarnej przed Izbą Odpowiedzialności Zawodowej. Przepis ten stosuje się do wszystkich sędziów, w których sprawach orzekała ID, również tych dotyczących bardzo pospolitych przewinień.

Kością niezgody jest jednak kilku sędziów, którzy są wciąż zawieszeni ze względu na stosowanie przez nich prawa europejskiego poprzez kwestionowanie statusu tzw. neo-sędziów. Jeśli zatem kamienie milowe oraz orzeczenie TSUE nakazują Polsce zawieszenie, a nawet zlikwidowanie przepisów, które pociągają za sobą kary dyscyplinarne za takie działania, to znaczy, że sędziowie ci powinni zostać automatycznie przywróceni do pracy. Zwłaszcza jeśli mają potwierdzające to wyroki polskich sądów jak na przykład sędzia Piotr Gąciarek.

Nie wolno ignorować wyroków ETPCz

"Komisarze mówili też bardzo wyraźnie, że kwestia KPO i spełnienia kamieni milowych to tylko część obrazka. Polska badana jest w szerszym kontekście nieprzestrzegania praworządności" - relacjonuje Krzysztof Śmiszek.

Urzędnicy unijni wymieniali m.in. kwestię przestrzegania Karty Praw Podstawowych, co będzie kluczowe dla zdobycia pieniędzy z funduszu spójności. Przypomnieli także o wciąż trwającej procedurze przeciwko Polsce z art. 7 TfUE oraz o niestosowaniu się do orzeczeń TSUE. Ale to nie wszystko.

"Mamy kolejne wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. A przecież wiadomo, że TSUE i ETPCz czerpią nawzajem ze swojego dorobku orzeczniczego, ze swoich standardów. Kilka dni temu Trybunału w Strasburgu orzekał w sprawie Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. I komisarze mówili wyraźnie: w kontekście praworządności będziemy badać, jak te wyroki są implementowane przez kraj członkowski Rady Europy, której standardy praw człowieka i praworządności są uznawana także w UE" - mówi Śmiszek.

ETPCz 18 października 2022 wstrzymał rozpoznanie przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej SN skarg Prokuratora Generalnego, które mają na celu podważenie prawomocnych wyroków w sprawach sędziego Waldemara Żurka. W zabezpieczeniu Trybunał orzekł, że obsadzona w całości neo-sędziami SN Izba nie spełnia wymogów niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego ustawą, zgodnie z art. 6 Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.

Fakt, że komisarze przywołują orzecznictwo ETPCz, jest znaczący, ponieważ Trybunał w Strasburgu zdążył się już jednoznacznie wypowiedzieć w kwestiach, w których nie skarżono jeszcze Polski przed TSUE.

To tam ukształtowała się linia orzecznicza potwierdzająca nielegalność sędziów-dublerów w Trybunale Konstytucyjnym. Od 2021 roku w kolejnych wyrokach ETPC orzekał, że składy izb Sądu Najwyższego, w których zasiadają osoby powołane przez neo-KRS naruszają Artykuł 6.1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, chroniący prawo do niezależnego sądu.

ETPCz orzekł tak w sprawie neo-sędziów dodanych do SN w 2018 roku Izby Dyscyplinarnej (Reczkowicz przeciwko Polsce), i Izby Kontroli Nadzwyczajnej (Dolińska-Ficek i Ozimek przeciwko Polsce) oraz neo-sędziów Izby Cywilnej (Advance Pharma sp. z o.o. przeciwko Polsce).

Wyroki te jednoznacznie wskazują, że bez zmiany sposobu wyboru KRS tak, żeby był zgodny z polską Konstytucją i europejskimi standardami procesu wyboru sędziów, który musi gwarantować ich niezależność, nie da się naprawić sądownictwa.

"Po tych rozmowach mam głębokie przekonanie, że przed polskim rządem jest ogrom pracy. To niekończąca się historia. Bo z jednej strony rząd próbuje coś robić, przyjmuje jakieś ustawy, a z drugiej im zaprzecza, na przykład poprzez nieustające represjonowanie sędziów. To wszystko jest w Brukseli odnotowywane" - mówi poseł Lewicy.

"To nie po stronie KE jest zła wola. Deklaracja jest jasna - Polska powinna dostać te pieniądze. Tak mówią komisarze. Ale piłka jest w całości po stronie rządu".

KE analizuje możliwości bypassu

Drugim celem delegacji Lewicy było dowiedzenie się, jak Komisja zapatruje się na zastosowanie w kwestii funduszu tak zwanego bypassu. Czyli w związku z uchybieniami praworządnościowymi ominięcie rządu i skierowanie środków unijnych bezpośrednio do samorządów i organizacji społecznych.

"W tej chwili KE analizuje możliwość takiego rozszerzenia dla niektórych programów. Dla najbliższej perspektywy finansowej wymagałoby to ogromu pracy. Aczkolwiek szefowa S&D, z którą się spotkaliśmy, twierdzi, że największe ugrupowania PE (chadecy, liberałowie, socjaldemokraci i zieloni) wciąż naciskają na takie rozwiązanie. Stoją murem za swoją rezolucją sprzed kilku miesięcy. W najbliższych miesiącach na pewno będzie intensywny dialog w tej sprawie między Parlamentem Europejskim a Komisją".

Fragmenty takie znalazły się w rezolucji przyjętej przez Parlament Europejski 5 maja 2022. Parlament Europejski wzywał w niej Komisję Europejską do tego, by nie zatwierdzała KPO Węgier i Polski, dopóki oba kraje nie spełnią w całości wszystkich skierowanych do nich zaleceń w dziedzinie praworządności w ramach europejskiego semestru i dopóki nie wykonają wszystkich dotyczących ich wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W tym samym akapicie PE także

"przypomina, że Komisja powinna wykorzystać wszystkie dostępne jej narzędzia w celu zapewnienia, aby obywatele i mieszkańcy tych państw nie zostali pozbawieni korzyści płynących z funduszy UE z powodu naruszenia praworządności przez ich rządy".

"Dla wszystkich jest oczywiste, że z jednej strony nie można się godzić na naruszenie praworządności. Z drugiej - w obliczu kryzysu, inflacji, wojny - te pieniądze są niezbędne, więc jakoś do Polski muszą trafić" - komentuje Krzysztof Śmiszek.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze