0:000:00

0:00

Anton Ambroziak, OKO.press: Jesteś zadowolony z egzaminów?

Leon Kulicki: Było ciężko, ostatnią maturę pisałem w środę. Mam poczucie, że egzaminy były trudne, ale może każdy rocznik tak mówi? Ale przede wszystkim nie mogłem się na nich skupić.

Bo?

Bo nasi rządzący ogłosili, że osoby LGBT nie są ludźmi; że ja - jako transpłciowy chłopak - nie jestem człowiekiem. Myślałem, że mnie to nie dotyka. No bo to tylko słowa. Ale przed egzaminem z matematyki nie mogłem zasnąć. Byłem przerażony. Zacząłem myśleć o tym, co się stanie ze mną i z moimi bliskimi, gdy znów wygra Andrzej Duda.

A może pójdziemy drogą Węgier i nie będę mógł dokończyć korekty płci? Czy będę musiał szybko uciekać z kraju? Spałem cztery godziny, byłem wykończony. Nadal jestem.

Na zdjęciu: Leon, fot. Agata Kubis

Czujesz, że ktoś cię stąd wygania?

Jako osoba trans w życiu słyszałem wiele krzywdzących słów. Spotkałem ludzi, którzy wolą żyć w nieświadomości. Takich, którzy nas ignorują. Także tych, którzy nie reagują na przemoc. Ale gdy prezydent i jego sztabowcy mówią, że nie jesteś człowiekiem, że jesteś gorszy, że kraj bez ciebie jest lepszy, to naturalnie zaczynasz myśleć, co dalej?

Czy będzie tu dla mnie miejsce? Czy prezydent mówi to, co myślą Polacy? A nawet jeśli nie, to jaka część z nich zgadza się z jego autorytetem? A jeśli zgadza się wielu, to czy jestem w niebezpieczeństwie?

Do tej pory czułeś się w Polsce bezpiecznie?

Nie, oczywiście, że nie. Ale myślałem, że uda się tu jeszcze trochę pożyć i doprowadzić do końca proces korekty płci. Emigracja jest w moich planach na przyszłość.

Nie chcę przez całe życie bać się wyjść na ulice. Nie chcę fantazjować o tym, że ktoś mnie pobije. Nie chcę zabraniać sobie bycia sobą.

Ale też nie chcę wyjeżdżać w pośpiechu już zaraz. Nie pod przymusem.

Przeczytaj także:

Dlaczego miałbyś nie dokończyć procesu korekty płci?

Jestem już po diagnostyce, od sześciu miesięcy biorę hormony, niedługo czeka mnie operacja [red. - mastektomia]. Niedługo chciałbym złożyć papiery do sądu, żeby zmienić dokumenty. Ale może i u nas, tak jak ostatnio na Węgrzech, wejdzie w życie ustawa, która nie pozwala zmieniać markera płci. Wtedy przez całe życie mam się stresować?

Coraz więcej młodych osób LGBT w Polsce żyje w rozdźwięku między wsparciem, które znajdują w sieci, często w jej anglojęzycznej części, a brakiem akceptacji ze strony rodziców, rówieśników, a nawet oficjeli.

Powiem tak. Do gimnazjum nie wiedziałem, że są osoby homoseksualne i transpłciowe. Podobały mi się dziewczyny, nie raz zastanawiałem się, jakby to było pocałować koleżankę, ale wiedziałem, że wypada „chodzić” z facetem. Tak po prostu ma być. Nikt mi nie powiedział o osobach LGBT. Słowo lesbijka poznałem jednak wcześniej. I tak o sobie mówiłem.

Moją transpłciowość nazwałem dopiero, gdy się o niej dowiedziałem. O tym doświadczeniu rozmawiałem najpierw z nieznajomymi osobami z Ameryki. I oni wysyłali mi same pozytywne komunikaty: „Jesteś okej", "Wszystko z tobą w porządku".

Gdy zacząłem "outować" się bliskim, to zacząłem ich tracić. Kumpel powiedział, że nigdy nie będę prawdziwym chłopakiem, przyjaciółka przekonywała, że nie wyglądam na chłopaka, to pewnie nim nie jestem. Reszta nie mogła się przestawić, by mówić do mnie Leon. A mama, gdy jej powiedziałem, stwierdziła, że „chcę być męską częścią związku lesbijskiego".

Teraz jest już lepiej z rodzicami?

Musiałem się wyprowadzić i to w klasie maturalnej. Z tatą nie mam kontaktu w ogóle. Z mamą jest bardzo ciężko.

Ale potrzebujesz ich w procesie sądowej korekty płci. W Polsce osoba transpłciowa, która chce zmienić marker płci w dokumentach, musi pozwać rodziców za to, że - mówiąc w skrócie - źle określili jej/jego płeć przy urodzeniu.

Nie wiem czy będą mnie wspierać. Mam nadzieję, że gdy dostaną wezwanie to sądu, to chociaż nie będą przeszkadzać. Ale niestety, jeśli będą chcieli zablokować proces, mają takie prawo.

Czy coś przekonałoby cię do tego, by zostać w Polsce?

Nie wiem. Póki co, nauczyłem się, że będąc osobą LGBT w Polsce trudno budować relacje. Ciągle muszę sprawdzać, czy ktoś widzi we mnie człowieka.

Ale oczywiście chciałbym, żeby politycy, nieważne jakie mają poglądy, prawicowe, lewicowe, nie mówili o nas jak o podludziach. Bo my, osoby LGBT, byliśmy, jesteśmy i będziemy. To nie podlega negocjacji.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze