0:000:00

0:00

"W środowisku zawodowym szykany wobec mnie uznano za objaw słabości, emocji, a nie odwagi i siły obecnego kierownictwa prokuratury" - mówi prokurator Katarzyna Kwiatkowska. I wspomina:

"Na wieść o pozwie o 2 miliony zł wiele koleżanek i kolegów prokuratorów dzwoniło do mnie ze słowami wsparcia, za co bardzo dziękuję. Niektórzy chcieli być świadkami podczas procesu cywilnego.

I jeszcze te kartki. Przychodziły do mnie do Prokuratury Rejonowej w Golubiu-Dobrzyniu, gdzie mnie zesłali. Panie w sekretariacie wkładały mi je do kartonu. Każdą przeczytałam. Ich liczba i treść była dla mnie budująca, ale i zobowiązująca. Bo widać, że obywatele dali mi kredyt zaufania. Ja ich nie zawiodę. Bo, proszę pani, ktoś kupił kartkę, znaczek, napisał coś, poświęcił swój czas. To nie jest byle co.

Mówiłam sobie: »odbędziesz tę karę, a potem wrócisz i będziesz z większą determinacją i energią walczyć o niezależną prokuraturę. A w międzyczasie weźmiesz udział w Tour de Konstytucja we Włocławku, Toruniu, Grudziądzu, czy z koleżankami i kolegami z Zarządu Stowarzyszenia skończysz kolejny raport«"

To będzie rozmowa prawnicza, bo prok. Kwiatkowska dba o precyzję wypowiedzi i o to, by opisywać nie same fakty, ale zjawiska prawne. Śródtytuły od redakcji.

Rozmowa w serii "Na celowniku" o "SLAPPach po polsku" - czyli systematycznych prześladowaniach aktywistów, nie tylko przy pomocy działań policyjnych i prokuratorskich. Wcześniej publikowaliśmy rozmowy z Elżbietą Podleśną, Bartem Staszewskim, Laurą Kwoczałą, a także adwokat Sylwią Gregorczyk-Abram.

„Na celowniku" to pilotażowy projekt OKO.press, Archiwum Osiatyńskiego oraz norweskiej Fundacji RAFTO, prowadzony razem z prof. Adamem Bodnarem, Rzecznikiem Praw Obywatelskich w latach 2015-2021. Ma na celu naświetlenie i zdiagnozowanie zjawiska nękania osób zabierających głos w interesie publicznym w Polsce. Publikujemy rozmowy z osobami, które znalazły się "na celowniku", a także rozmowy z m.in. prawniczkami, badaczami, specjalistkami do spraw komunikacji. Materiały będziemy publikować od sierpnia do grudnia 2021 roku. Przeczytajcie więcej: [wstaw_tresc kategoria="artykul" id="410702"]

Katarzyna Kwiatkowska (ur. 1967), prokuratorka z 30-letnim stażem. Do 2021 roku zajmowała się skomplikowanymi sprawami gospodarczymi w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga. Wcześniej w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie. Zdegradowana w 2016 roku, a 18 stycznia 2021 skierowana na półroczną delegację do prokuratury rejonowej w Golubiu-Dobrzyniu, w kujawsko-pomorskim. Tamtejsza prokuratura ma siedzibę w dwóch pokojach + sekretariat.

[wstaw_tresc kategoria="artykul" id="392942"]

Katarzyna Kwiatkowska: "Mam problemy od początku tzw. dobrej zmiany w prokuraturze, ale prawdziwe kłopoty zaczęły się, gdy w 2020 roku przejęłam po prok. Krzysztofie Parchimowiczu obowiązki prezesa zarządu prokuratorskiego stowarzyszenia Lex Super Omnia (Prawo Ponad Wszystko).

Stowarzyszenie co roku publikuje raporty o sytuacji polskiej prokuratury.

Przeczytaj także:

Pokazujemy, że prokuratura jest coraz bardziej kosztowna, a mimo to bardziej niewydolna. Systematycznie rośnie liczba spraw niezałatwionych, w których postępowanie toczy się długotrwale.

To wskazuje, że minister sprawiedliwości prokurator generalny nie przywiązuje należytej wagi do gwarancji z Konstytucji (art. 45 ust. 1 Prawo do rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki) oraz Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (art. 6 ust. 1 prawo do rozpatrzenia sprawy w rozsądnym terminie dotyczy również postępowania przygotowawczego)".

Dla porządku - lista spraw prokurator Kwiatkowskiej z Prokuraturą

Prokurator Katarzyna Kwiatkowska podsumowuje:

  1. "Mam sprawę w sądzie rejonowym - o degradację z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie do Prokuratury Okręgowej Warszawa - Praga w Warszawie (z mojego pozwu złożonego 3 kwietnia 2019 r.). Od ponad dwóch lat trwa wymiana korespondencji, do wyznaczenia terminu rozprawy jeszcze nie doszło.
  2. W drugiej sprawie o delegację do Golubia-Dobrzynia (z mojego pozwu złożonego 23 lutego 2021 roku) nie wyznaczono terminu rozprawy.
  3. W sprawie wytoczonej mi przez Prokuraturę Krajową mój pełnomocnik złożył do sądu odpowiedź na ten pozew. Istotne jest tu to, że choć przeniesiono mnie do Golubia-Dobrzynia, to w tym ostatnim pozwie był mój warszawski adres. Musiałam dopiero udzielić upoważnienia adwokatowi, żeby odebrał pozew. I trudno powiedzieć, kiedy zostanie wyznaczony pierwszy termin rozprawy".

[wstaw_tresc kategoria="artykul" id="370333"]

Etap 1. Degradują nas

Agnieszka Jędrzejczyk, OKO.press: Jak to było, po kolei?

Katarzyna Kwiatkowska: Jeszcze w 2016 roku, przed rejestracją Stowarzyszenia Lex Super Omnia, a po wejściu w życie nowej ustawy Prawo o prokuraturze (4 marca 2016), zostałam zdegradowana z prokuratury apelacyjnej do okręgowej. Taki los spotkał w sumie 124 prokuratorów, w tym 19 z likwidowanych prokuratur wojskowych.

Akcja degradacji prokuratorów była pierwszą i największą, zorganizowaną ustawowo operacją szykanowania funkcjonariuszy publicznych, jakimi są prokuratorzy.

Polegała na wymierzeniu kary wyjątkowej, bo nieuwzględnionej w katalogu określonym w art. 142 ustawy prawo o prokuraturze. Nie było postępowania dyscyplinarnego, nie było prawa do obrony i kontroli instancyjnej orzeczenia sądu.

Funkcjonariuszy publicznych działających w imieniu i na rzecz Państwa Polskiego potraktowano przedmiotowo, jednozdaniowym pismem bez uzasadnienia. Zniszczono ich dorobek zawodowy, naruszono ich godność pracowniczą, dobre imię i cześć.

Pięcioro z nas poskarżyło się do sądu pracy. Skierowaliśmy pozwy przeciwko m.in. Prokuratorowi Generalnemu o odszkodowanie za nierówne traktowanie i dyskryminację. Spór sądowy trwa od 2019 r. Dotychczas nie wyznaczono terminu rozprawy.

Jestem także interwenientem ubocznym (uczestnikiem) podobnego postępowania wytoczonego przez prok. Jacka Bilewicza, prokuratora zdegradowanego z Prokuratury Generalnej do praskiej Prokuratury Okręgowej. W tej sprawie miał być przesłuchiwany prokurator Bogdan Święczkowski i Zbigniew Ziobro, jednak obaj panowie nie stawili się na rozprawie, tłumacząc nieobecność ilością obowiązków służbowych.

Etap 2. Zakładamy Stowarzyszenie

W 2017 roku zarejestrowaliśmy w KRS Stowarzyszenie Prokuratorów Lex Super Omnia. Inicjatywa została nieprzychylnie przyjęta przez władze prokuratury. W czerwcu 2016 prokuratorzy pionu wojskowego zostali zobowiązani do składania pisemnych informacji o zamiarze udziału w pracach stowarzyszenia. W trakcie postępowania o rejestrację stowarzyszenia w rejestrze sądowym prokuratura kopiowała dokumenty Stowarzyszenia, w tym listy członków założycieli. Wcześniej podejmowała takie działania tylko wobec organizacji, zagrażających porządkowi prawnemu.

Mieliśmy świadomość, że w obronie prokuratury nie stanie kanapowe Niezależne Stowarzyszenie Prokuratorów „Ad Vocem” (którego większość członków, łącznie z prok. Święczkowskim zajęło eksponowane stanowiska w Prokuraturze Krajowej), czy Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratury (którego przewodniczący prok. Jacek Skała wspierał Bogdana Święczkowskiego w pracach nad ustawą Prawo o prokuraturze. Aktualnie zresztą jest na delegacji w Prokuraturze Krajowej).

Nasze Stowarzyszenie jest jedyną organizacją, która patrzy na ręce kierownictwu prokuratury. W corocznych raportach pokazuje patologie, niezdrowe mechanizmy awansów, nagród, rosnący z roku na rok budżet prokuratury, fatalne wyniki statystyczne. Pokazujemy, jak można wykorzystywać prokuraturę do załatwiania interesów rządzących, jak można nierówno traktować obywateli: jednych bezwzględnie ścigać, innych (swoich) traktować ulgowo.

Etap 3. Zostaję prezeską LSO

W maju 2017 roku na pierwszym walnym zebranie zostałam wybrana do Zarządu. Do kwietnia 2020 roku byłam wiceprezeską ds. organizacyjnych. Prezesem - prok. Parchimowicz, wzór aktywności i determinacji w walce o niezależną prokuraturę. Kiedy zrezygnował ze względu na problemy zdrowotne, przejęłam jego obowiązki.

Do pewnego momentu, mimo, że brałam udział w prezentacji każdego raportu na konferencjach prasowych, nie inicjowano wobec mnie postępowań dyscyplinarnych.

Etap 4. Zaczynają nas hejtować

Po raporcie Stowarzyszenia (Prokuratura w pandemii czy pandemia w prokuraturze) zaczęło mnie i kolegów hejtować konto @KastaWatch (czytaj o nim w OKO.press). Była to powieść w odcinkach, jakby ktoś miał dostęp do naszych akt osobowych. Nie zdziwiłabym się, gdyby nie sprawdzono również w IPN akt naszych rodzin. Jak dotychczas, niczego w nich nie znaleziono.

Zarzucano nam też nierzetelność danych zawartych w raportach, choć uzyskaliśmy je w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej i z oficjalnych sprawozdań Prokuratury Krajowej umieszczanych na jej stronie internetowej.

Zarzucali Państwu kłamstwo.

Tak. Ale w sumie to nic nowego – już po naszej degradacji w 2016 roku prokurator generalny Zbigniew Ziobro mówił publicznie, że prokuratorzy zdegradowani byli niekompetentnymi, leniwymi urzędnikami. Przypisywał nam dodatkowo prowadzenie spraw, z którymi nigdy nie mieliśmy do czynienia (np. sprawę śmierci Jolanty Brzeskiej). W ten sposób podważał te nasze właściwości, które powinny charakteryzować sprawnego i kompetentnego prokuratora. Dotkliwość tego jest tym większa, że robili to prokurator generalny i prokurator krajowy, czyli osoby powołane do ochrony praworządności, a nie łamania praw pracowniczych wynikających z Kodeksu pracy.

Etap 5. Zsyłają daleko od domu i pozywają

18 stycznia 2021 roku dostała Pani delegację do Golubia-Dobrzynia, do prokuratury rejonowej. Jak to wyglądało?

Byłam wtedy na rozprawie w sądzie. Zostałam poproszona o powrót do prokuratury, bo czeka na mnie prokurator okręgowy Łukasz Osiński. Byłam już pewna, że chodzi o delegację, ale przypuszczałam, że trafię - tak jak prok. Parchimowicz - do któreś z prokuratur rejonowych w Warszawie. A to była delegacja do Prokuratury Rejonowej w Golubiu-Dobrzyniu. Pokazano mi faks - oryginału nie było. Miałam podpisać się i stawić się na miejscu w ciągu niespełna dwóch dni.

Niewykonalne.

W taki sposób potraktowano siedmioro prokuratorów z Lex Super Omnia, w tym troje członków zarządu. Wprawdzie prok. Jacek Skała mówił o większej liczbie, rzekomej osiemnastce delegowanych, ale nie znalazło to dotychczas potwierdzenia, a prokurator nie przedstawił danych personalnych tych osób. Informacji tej nie jest również w stanie przedstawić prokurator krajowy Bogdan Święczkowski.

Tego rodzaju delegacje to pewnego rodzaju kara dyscyplinarna, wymierzona szybko i efektywnie, bez konieczności inicjowania postępowania dyscyplinarnego i oczekiwania na ostateczne orzeczenie. Po raz kolejny otrzymałam jednozdaniowe pismo, bez uzasadnienia i bez prawa odwołania do sądu.

To zdaje się miał być pomysł na rozbicie Lex Super Omnia. Rozesłać po Polsce, sprawić, że ludzie stracą ze sobą kontakt. Ale jeśli tak było, to plan był naiwny i przyniósł odwrotny efekt.

Stowarzyszenie stało jeszcze bardziej zintegrowane, a ja bardziej zdeterminowana i zdecydowana, by kontynuować działania, których celem jest zapewnienie prokuratorom podmiotowości, autonomii w podejmowaniu decyzji z poszanowaniem praw i wolności jednostki oraz interesu publicznego.

Etap 6. Zbieramy dane o niewydolności prokuratury

Powiedziała to Pani w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” , który ukazał si e zaraz po delegacji, 30 stycznia 2020, że się nie podda i że Lex Super Omnia rejestruje naruszenia prawa i zbiera dowody. Mówiła Pani bardzo ostro o tym, co dzieje się w prokuraturze.

Ale to są fakty. Krytyczna ocena stanu polskiej prokuratury wynika z danych pozyskanych w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznych i jawnych sprawozdań Prokuratury Krajowej, publikowanych na jej stronie internetowej.

Pozostałe dowody przedstawię na rozprawie sądowej. Wspólnie z moimi koleżankami i kolegami przeanalizowaliśmy także wypowiedzi prok. Bogdana Święczkowskiego z czasów, gdy na własne życzenie przebywał w stanie spoczynku (z uposażeniem odpowiadającym 100 proc. wynagrodzeniu prokuratora Prokuratury Generalnej). W latach 2008-2015 w wywiadach i wypowiedziach medialnych formułował zarzuty i twierdzenia o obraźliwym, często wulgarnym charakterze względem Prokuratury Generalnej, czy przedstawicieli władzy państwowej. W świetle tych przykładów prowadzenie postępowań dyscyplinarnych wobec innych prokuratorów czy inicjowanie postępowań cywilnych może być postrzegane jako realizacja podwójnych standardów.

Dodatkowo interesująca jest koincydencja zdarzeń. 23 lutego 2021 roku złożyłam do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew o odszkodowanie za delegację karną do Golubia-Dobrzynia, a 24 lutego do sądu trafił pozew przeciwko mnie o rzekome naruszenie dóbr osobistych. Prokuratury Krajowej, a nie prok. Bogdana Święczkowskiego.

No zaraz, przecież pozwu nie pisze się w jeden dzień?

Zapewne nie, ale tak to wygląda. Z treści pozwu wynika, że nie podjęto ze mną próby polubownego rozwiązania sporu, bowiem moje wypowiedzi mają świadczyć „o zdecydowanie wrogiej, emocjonalnej i nieprzyjmującej argumentów strony przeciwnej postawie”. Sformułowanie zaskakujące, bo nikt ani ze mną, ani też z przedstawicielami Stowarzyszenia nigdy nie rozmawiał.

Wystąpienie z powództwem za pośrednictwem Prokuratury Krajowej traktuję jako próbę instrumentalnego wykorzystania urzędu przez prok. Święczkowskiego. Każde postępowanie sądowe wiąże się bowiem z pewnym obciążeniem, zarówno finansowym (opłaty od pozwu oraz kosztów obsługi prawnej), jak i czasowym oraz organizacyjnym. W tym przypadku zostało to przerzucone na Skarb Państwa.

Łączna wartość roszczeń to ponad 2 mln zł (2 mln 250 tys.): koszt przeprosin i wpłacenie kwoty 250 000 zł na wskazany cel społeczny. Gdyby zostało to zasądzone, byłoby to de facto konfiskatą całego mojego majątku. To ma na celu wywołanie efektu mrożącego nie tylko u mnie, ale również u innych prokuratorów, którzy formułowaliby uwagi krytyczne wobec stanu polskiej prokuratury.

Pozew ten należy oczywiście do grupy pozwów SLAPP, których celem jest cenzurowanie, zastraszanie i uciszanie krytyków poprzez obciążanie ich kosztami obrony prawnej, dopóki nie zaprzestaną swoich działań. Dokładnie z taką materią mamy do czynienia w tej sprawie.

I dlatego o tym rozmawiamy.

Czy wchodząc w rolę obrończyni praworządności przed prokuraturą, która Panią zatrudnia, brała Pani pod uwagę takie działania władz?

Od 2016 roku jestem szykanowana. Byłam już zdegradowana, później delegowana, teraz pozew o ponad 2 mln zł.

W talii kart, jaką dysponuje Prokurator Krajowy, pozostały postępowania dyscyplinarne, które skutkować mogą wydaleniem z zawodu. Z dotychczasowej praktyki wynika jednak, że są one długotrwałe, a ostatnio Izba Dyscyplinarna obradująca w gmachu Sądu Najwyższego przestała wydawać decyzje zgodne z oczekiwaniami Prokuratury. Najwyraźniej coś tam się dzieje….

Etap 7. Koledzy nas wspierają. I obywatele nas wspierają

W prokuraturze pracuję od 30 lat. Zaczynałam w prokuraturze rejonowej i jak każdy prokurator brałam udział w sekcjach zwłok, w zdarzeniach, w których dojdzie do śmierci człowieka. Na początku pracy było to dla mnie wyzwanie, były też emocje, szczególnie gdy widziało się śmierć dziecka. Z biegiem czasu nabierałam doświadczenia, a rozsądek i racjonalność działania zaczęły dominować.

Każdy z nas ma różne sposoby mobilizowania się, dla mnie ważna jest aktywność i działanie na rzecz przywrócenia praworządności w Polsce. I zapewnienie należytej pozycji prokuraturze, tak dotychczas niedocenianej jako organ administracji państwowej.

Przede mną długa droga: dochodzenie racji przed sądem pracy i obrona przed roszczeniami Prokuratury Krajowej. Mam jednak satysfakcję, że reprezentuję stowarzyszenie, którego aktywność i celność argumentów wyraźnie przeszkadza i irytuje prokuratora krajowego.

A jak reaguje otoczenie na to, co Panią spotyka?

Po delegacji do Golubia-Dobrzynia? W prokuraturze, w której pracowałam, decyzje przyjęto z dezaprobatą. Wiele koleżanek i kolegów prokuratorów dzwoniło do mnie ze słowami wsparcia. Niektórzy nawet odwiedzali mnie w Golubiu, za co jestem im bardzo wdzięczna.

Na wieść o pozwie przeciwko mnie z Prokuratury Krajowej, koleżanki i koledzy prokuratorzy zareagowali podobnie. Niektórzy chcieli być świadkami.

I jeszcze te kartki, które przychodziły do Prokuratury Rejonowej w Golubiu-Dobrzyniu.

Pisali zwykli ludzie i przedstawiciele zawodów prawniczych, sędziowie i sporo prokuratorów.

Niektórzy wysyłali je w kopertach, żeby podpisów nie było widać. Inni pisali, „nie jestem tak odważny/a jak Pani, nie podpiszę się, ale trzymam za Panią kciuki”.

Dostawałam sentencje: „ten kto się boi, umiera codziennie, ten kto się nie boi, umiera tylko raz”, „honor to luksus, na który może pozwolić sobie tylko człowiek wolny”, czy znane słowa prof. Władysława Bartoszewskiego „warto być przyzwoitym”.

Pisała też Polonia – z Toronto, Londynu, Brukseli czy Paryża.

Liczba kartek i ich treść była dla mnie wzruszająca, ale i budująca, i zobowiązująca. Bo widać było, że obywatele dali mi kredyt zaufania. Wszystkie przewiozłam do Warszawy. Zrobię z tego kolaż, wyraz mojego szacunku i podziękowania za zainteresowanie się sprawą delegowanej prokuratorki.

Pamiętać będę też swój pierwszy dzień pracy w Golubiu-Dobrzyniu. Zobaczyłam wtedy kilkanaście osób z banerem przed budynkiem, w którym są pokoje prokuratury. Najpierw pomyślałam, że to jakiś protest. A to było kolejne wsparcie ze strony prawników i obywateli. Niezwykle wzruszająca i miła niespodzianka.

Z Golubia też byli ludzie?

Nie, w Golubiu niewiele się dzieje. W miasteczku mieszka dużo starszych osób. Młodzi wyjechali. Jest sporo ludzi niepracujących. Widać również problem nadużywania alkoholu. Poznałam jednak kilkoro fantastycznych ludzi, dla których praworządność, trójpodział władzy ma istotne znaczenie i stanowi wartość samą w sobie.

A jak działa stowarzyszenie z prezeską w Golubiu?

Doskonale. Uczestniczyliśmy w Tour de Konstytucja. Byłam pod wrażeniem aktywności członków naszego stowarzyszenia, braliśmy także udział w Pol’and’Rock Festival 2021. Decyzje o karnych delegacjach spowodowały, że do stowarzyszenia przystąpiło 15 osób, opublikowaliśmy również kolejny raport: „Metoda kija – dobrozmianowy system nękania niezależnych prokuratorów”. Nie próżnujemy. Tworzymy fantastyczną prawniczą rodzinę, dla której prawo stanowi wartość najwyższą.

Posumowanie: trzeba korzystać z prawa

Gdyby chciała Pani pomóc osobie w podobnej sytuacji – to co by Pani zrobiła?

Radziłabym korzystać z prawa. Prokurator krajowy zdaje się uważać, że prokuratora można traktować przedmiotowo. To jednak zaprzeczenie podstawowych zasad prawa pracy, które dotyczy także do prokuratorów (art. 130 Prawo o prokuraturze).

Pracodawca jest obowiązany szanować godność i inne dobra osobiste pracownika (art. 11¹ Kodeksu pracy). Nie sposób zaś mówić o poszanowaniu godności i dóbr osobistych pracownika-prokuratora, gdy nie może on nawet poznać przyczyn, dla których jest delegowany daleko od miejsca zamieszkania.

Nie ma również żadnych uzasadnionych powodów, aby także w sprawach delegowania bez zgodny nie był uwzględniany słuszny interes prokuratora. To wynika z orzecznictwa Sądu Najwyższego.

Pracodawca nie może ze swojego prawa (w tym przypadku prawa do delegowania prokuratora) czynić nadto użytku sprzecznego z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie nie jest w stosunkach pracowniczych uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony (art. 8 Kodeksu pracy.).

Jesteśmy prawnikami i dlatego, mimo negowania przez Prokuratora Krajowego naszego prawa do sądu, doradzałabym wystąpienie do sądu pracy z pozwem, licząc się z długotrwałym oczekiwaniem na wyznaczenie terminu rozprawy.

W dalszej kolejności starałabym się wspierać taką osobę w różny, akceptowalny przez nią sposób. Doradziłabym także, aby na czas trwania karnej delegacji stworzyła sobie swój świat w taki sposób, aby mogła przetrwać czas rozłąki z najbliższymi, przyjaciółmi i znajomymi.

Trzy cytaty, czyli co prokurator Kwiatkowska mówi publicznie

Prawo.pl: "Sytuacja w prokuraturze jest trudna, z roku na rok wzrasta liczba postępowań długotrwałych. Konieczne są więc zmiany. Punktem wyjścia powinno być całkowite uniezależnienie Prokuratora Generalnego od władzy wykonawczej, konieczne jest też odciążanie prokuratorów i spłaszczenie struktury prokuratury.

TVN24: "W tej chwili nie ma prokuratury jako urzędu państwowego. Jest folwark pańszczyźniany, na czele którego stoi pan feudalny i nazywa się Bogdan Święczkowski. Prokuratorzy młodzi, lojalni, są wykorzystywani do załatwiania spraw zgodnie z interesem partii rządzącej, natomiast tak zwani prokuratorzy niepokorni są karani".

Wyborcza: "Pan Święczkowski nie potrafi odpowiedzieć na konstruktywną krytyczną ocenę stanu polskiej prokuratury. Zatem nadużywa kompetencji do szykanowania niezależnych prokuratorów, inicjując postępowania dyscyplinarne, karne, czy też delegując do odległych jednostek. To nie odwaga, ale objaw słabości, niskich pobudek i emocji".

"Tak, te delegacje to [zresztą] strzał w kolano, bo wszędzie, gdzie trafią prokuratorzy LSO, będą szerzyć idee niezależnej od polityków prokuratury. Co więcej, dzięki tym decyzjom, jako legalnie działająca organizacja dostaliśmy bezpłatną promocję naszych celów i zadań. Do tej pory wiele mówiono o dzielnych sędziach, teraz zauważono, że jest także grupa odważnych prokuratorów, którzy walczą o niezależność.

Kiedyś te rządy się skończą i przyjdzie czas merytorycznych rozliczeń. W przypadku prokuratora Bogdana Święczkowskiego w grę będzie wchodziło wiele postępowań nie tylko dyscyplinarnych, ale też karnych. Nie chcę nikogo straszyć, ale stowarzyszanie gromadzi na to dowody".

W cyklu "Na celowniku" publikujemy serię rozmów z aktywistami, prawnikami i naukowcami zajmującymi się zjawiskiem SLAPP. Zbieramy też informacje o SLAPPach. Możesz do nas dołączyć.

  • Jeśli grożą Ci konsekwencje prawne z powodu Twojej aktywności publicznej, daj nam znać.
  • Jeśli jesteś pełnomocnikiem prawnym osoby szykanowanej z powodu aktywności publicznej, skontaktuj się z nami.
  • Jeśli jesteś członkiem rodziny, przyjacielem, znajomym osoby nękanej przez władze i widzisz rzeczy, które Cię niepokoją – odezwij się.

Razem możemy nie tylko opisać to, co się dzieje, ale znaleźć sposoby niesienia pomocy.

** Projekt 'Eye on SLAPPs in Poland' / Na celowniku jest prowadzony do grudnia 2021 roku dzięki wsparciu Fundacji Rafto na rzecz Praw Człowieka z siedzibą w Bergen w Norwegii. Fundacja została założona w 1986 roku w pamięci Thorolfa Rafto.

Prof. Thorolf Rafto (1922-1986) był ekonomistą i działaczem na rzecz praw człowieka. W sprawy Europy Środkowej zaangażował się z powodu Praskiej Wiosny 1968. Wielokrotnie podróżował do Polski, Czech Węgier i Rosji, był świadkiem prześladowań i nadużyć. W 1979 r. w Czechosłowacji ciężko pobili go funkcjonariusze komunistycznych służb specjalnych, co przyspieszyło jego śmierć.

Nad projektem „Na celowniku" czuwa rada ekspercka pod przewodnictwem prof. Adama Bodnara, Rzecznika Praw Obywatelskich VII kadencji. W jej skład wchodzą: mec. Sylwia Gregorczyk-Abram, mec. Radosław Baszuk, prof. Jędrzej Skrzypczak.

Projekt koordynuje Anna Wójcik, Agnieszka Jędrzejczyk i Piotr Pacewicz.

Projekt prowadzimy w interesie publicznym, dlatego ze zgromadzonych w jego ramach materiałów można swobodnie korzystać pod warunkiem wskazania źródła.

;

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze