W czwartek 13 sierpnia późnym wieczorem, kilkanaście godzin przed dzisiejszym posiedzeniem Sejmu, na stronach sejmowych opublikowano projekt ustawy „o zmianie niektórych ustaw w zakresie wynagradzania osób sprawujących funkcje publiczne oraz o zmianie ustawy o partiach politycznych”. W skrócie: chodzi o podwyżki dla członków rządu, posłów oraz pensję dla „małżonka prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej”. Projekt jest dziełem Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych.
O możliwych podwyżkach dla posłów w nieznanym jeszcze wówczas kształcie pisaliśmy wczoraj. Sam pomysł podniesienia uposażeń w tej chwili jest tak oderwany od nastrojów społecznych – mamy właśnie pierwszą recesję od 1991 roku – że aż trudno uwierzyć, że ktoś na niego wpadł.
A jednak, wielu posłów – nie tylko z obozu władzy – jest przekonanych, że podwyżki należy przeprowadzić. „Dziennik Gazeta Prawna” pisze, że projekt chciano wprowadzić na obrady już 7 sierpnia. Nie udało się, bo okazało się, że senator Libicki z PSL ma koronawirusa.
Spekulowano o powiązaniu z powiązaniu pensji poselskich z przeciętnym wynagrodzeniem. I poniekąd to zrobiono, ale w sposób, który sprawia, że nawet największy państwowiec ma ochotę wyjść na ulice i machać czarną flagą anarchistów.
Gdy jedna czwarta pracowników w Polsce traci dochody w wyniku pandemii i kontrowersyjnych przepisów kolejnych „tarcz antykryzysowych”, klasa polityczna szykuje ogromne podwyżki dla parlamentarzystów, członków rządu, a nawet prezydenta i jego żony.
„Urealnienie wynagrodzeń”
„Głównym celem projektu ustawy (…) jest podjęcie próby urealnienia wynagrodzeń wypłacanych osobom pełniącym funkcje publiczne, które na skutek braku wzrostu wynagrodzeń, a nawet ich obniżenia o 20 proc. (co miało miejsce w 2018 roku w stosunku do posłów, senatorów i grupy pracowników samorządowych pełniących funkcje publiczne) pozostały na niskim poziomie wynagradzania, nieadekwatnym do wzrostu przeciętnego czy minimalnego wynagrodzenia, w tym samym okresie” – tak zaczyna się uzasadnienie projektu.
Przypomnijmy, w 2018 roku Sejm obniżył posłom uposażenia o 20 proc, ograniczył też pensje samorządowców. Była to kryzysowa odpowiedź PiS na aferę z nagrodami dla ministrów. Opinii publicznej nie spodobało się, że w 2017 roku rząd przyznał wszystkim członkom gabinetu po kilkadziesiąt tysięcy złotych nagród. To wtedy padły słynne słowa premier Beaty Szydło, że „te pieniądze im się po prostu należały”. Ostatecznie nagrody oddano, a rykoszetem dostało się posłom i prezydentom miast
Dziś parlamentarzyści chcą odbić to sobie z nawiązką, a przy okazji wesprzeć finansowo kolegów i koleżanki z rządu.
Przypływ unosi wszystkie łodzie
Ustawa wprowadza nowy system wynagradzania dla Prezydenta, Marszałka i Wicemarszałków Sejmu i Senatu, premiera i ministrów rządu, jak również wiceministrów, wicewojewodów oraz posłów i senatorów.
Ich pensje mają być powiązane z inną nich dotychczas kwotą bazową – będzie to wynagrodzenie sędziego Sądu Najwyższego.
Na mocy ustawy o Sądzie Najwyższym z grudnia 2017 roku wynagrodzenie zasadnicze sędziego Sądu Najwyższego w danym roku to przeciętne wynagrodzenie w drugim kwartale roku poprzedniego mnożone razy 4,13. Czyli jeśli w II kwartale 2019 roku przeciętne wynagrodzenie w Polsce wyniosło 4839,24 zł (dane GUS) oznacza to, że zasadnicze wynagrodzenie sędziego SN wynosi w 2020 roku 19986,06 zł. I właśnie taka kwota byłaby podstawą, do ustalania wysokości wynagrodzenia wszystkich wymienionych wyżej osób pełniących funkcje publiczne – od Prezydenta do szeregowych posłów.
Różnym funkcjom przypisano różne mnożniki wielokrotności podstawowego wynagrodzenia sędziego SN. Po kolei:
- Prezydent – 1,3
- Marszałek Sejmu i Senatu – 1,1
- Wicemarszałkowie Sejmu i Senatu – 0,9
- Prezes Rady Ministrów – 1,1
- Wiceprezes Rady Ministrów – 1
- Minister i minister stanu – 0,9
- Sekretarz stanu, podsekretarz stanu i wojewoda – 0,85
- Wojewoda – 0,75 (to chyba błąd w ustawie, wojewoda jest już wyżej – przyp. aut.)
- Wicewojewoda – 0,65
- Posłowie i senatorowie – 0,63
Przełóżmy to teraz na konkretne kwoty. Skoro wynagrodzenie sędziego SN wynosi w tym roku 19987 zł, oznacza to, że:
- prezydent będzie zarabiał 25982 zł brutto (ok. 6 tys. zł więcej niż dziś),
- premier – 21984 zł (ok. 7 tys więcej niż dziś, nie licząc dodatku za wysługę lat)
- marszałkowie Sejmu i Senatu – 21984 zł. brutto (ok. 7 tys więcej niż dziś, bez dodatku za wysługę lat)
- minister 17987 zł. (co najmniej 5,5 tys. więcej niż dziś, bez dodatku za wysługę lat)
- posłowie i senatorowie – 12,591 zł brutto samego uposażenia (ok. 4,5 tys więcej niż dziś).
W przypadku posłów automatycznie wzrośnie też dieta poselska, która wynosi 25 proc. uposażenia podsekretarza stanu. Wzrosłaby ona z ok. 2,5 tys zł do ok. 425o zł.
Jako że dieta jest praktycznie nieopodatkowana łącznie dochody posłów (wynagrodzenie + dieta) wzrosną o ok 4,5 tys. zł netto.
Projekt komisji wprowadza nową instytucję – wynagrodzenie dla „małżonka prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej”. Miałby on/ona zarabiać 90 proc. uposażenia sędziego SN. Jeśli ustawa zostanie przyjęta, Agata Duda będzie już niedługo zarabiać ok. 18 tys. zł miesięcznie.
Wzrośnie subwencja dla partii
Zachowania posłów podczas posiedzenia komisji wskazuje, że kluby opozycji są skłonne poprzeć projekt. Dlaczego? Poza indywidualnym interesem finansowym jest jeszcze polityczny – projekt zakłada zwiększenie subwencji partyjnej o 50 proc. To akurat mógłby być nie najgorszy pomysł – obcięta za rządów Donalda Tuska subwencja jest zdaniem wielu zbyt niska, nie dość uniezależnia partie od wpływu sponsorów i nie pozwala na stabilną działalność – jednak:
- Jeszcze bardziej zwiększy się dystans finansowy między opozycją a największą partią – PiS-em.
- Nie ma gwarancji, że pieniądze trafią tam, gdzie faktycznie są potrzebne.
„Realnym problemem nie są uposażenia, bo te jak na polskie warunki są dobre, ale bardzo skromne środki na prowadzenie biur” – mówi OKO.press poseł Lewicy, Maciej Konieczny. „Więc jeżeli ktoś chciałby realnie wzmocnić posłów i posłanki w ich rolach, to powinien zacząć od tego”.
To właśnie w biurach posłowie i posłanki obsługują wyborców, to tam działalność poselska wychodzi poza Sejm i media. Tutaj większe środki mogłyby mieć sens.
„Urealnienie” czyli odrealnienie
Tymczasem posłowie chcą głosować projekt, który pokazuje, że kompletnie nie czują tego, co dzieje się właśnie w Polsce.
OKO.press przypomina posłom: mamy kryzys, ludzie masowo tracą pracę i środki do życia. W związku z nasilającą się epidemią nie wiadomo, czy nie czekają nas kolejne lockdowny, które uderzą w społeczeństwo. Robienie teraz podwyżek jest nie tylko politycznie głupie – jest nieetyczne.
Procedowane w pośpiechu kolejne ustawy antykryzysowe dają pracodawcom szerokie uprawnienia do obniżania pensji swoim pracownikom. Przy objęciu pracownika przestojem ekonomicznym, pracodawca może obniżyć pensję pracownika bez jego zgody nawet o 50 proc., może też obniżyć wymiar czasu pracy o 20 proc.
Według Diagnozy Plus innowacyjnego badania rynku pracy przeprowadzonego z inicjatywy czterech ośrodków badawczych i think tanków ekonomicznych (GRAPE, CASE, IBS i CenEA) w czerwcu 2020 ponad jedna czwarta badanych (26,2 proc.) zgłaszała niższy dochód niż przed pandemią. Mniej niż w kwietniu (35,7 proc.), ale to wciąż szeroki spadek dochodów. Co więcej, 5 proc. badanych zgłasza brak dochodów – ta liczba nie zmieniła się od kwietnia.
Tłumacząc się kryzysem, rząd odmawia podwyżek pracownikom sfery budżetowej. Chodzi o około 550 tys. urzędników państwowych, dla których podwyżki na przyszły rok mają zostać w budżecie na 2021 rok zamrożone. Nie będzie też podwyżek dla nauczycieli w kolejnych latach.
Na wczorajszym (czwartek 13 sierpnia) spotkaniu Rady Dialogu Społecznego w sprawie budżetu na 2021 strona rządowa nie postawiła wątpliwości: żadnych podwyżek dla budżetówki, chociaż związkowcy wspólnie z pracodawcami apelowali o 10 proc. Nie będzie też obiecanej przez PiS podwyżki płacy minimalnej do 3 tys. brutto.
Płaca minimalna wyniesie więc 2800 brutto, 2062 zł na rękę. Pobiera ją około co piąty polski pracownik.
Jak właściwie politycy opozycji chcą z nimi rozmawiać, jeśli teraz przyznają sobie podwyżki w kwocie ponad dwa razy większej niż całkowite zarobki tych osób?
Szanowny czytelnicy, pamiętajcie, że rząd nie ma własnych pieniędzy i wszystko zapłacimy MY. Bezpośrednio (dochodowy – 80% pracy US, idzie tylko na odsetki od długu, ale władza ma kontrolę nad każdym), pośrednio (VAT) i w cenie wszystkiego poprzez tysiące opłat, w cenie każdego produktu są ogromne podatki, przez co nasz biznes niekonkurencyjny (np opłata cukrowa – pomoc w kryzysie, ale czeskim i niemieckim producentom).
Dzień wolności podatkowej wg Instytutu Misesa przypada w tym roku na 22 lipca (stosunek wydatków rządowych do wszystkich wydatków prywatnych).
Zadłużamy się na setki miliardów i w tej sytuacji władza jeszcze bardziej nagradza siebie, a co z przyszłymi pokoleniami, tym się nie martwią. Proszę zrobić eksperyment: wziąć jak najwięcej kredytów na konsumpcję i zobaczyć, czy od teraz będą Państwo wolni i niezależni?
Władza , kłócąca się o nieistotne w gruncie rzeczy kwestie, realizuje tą samą politykę Państwa socjalistycznego. Jak wiemy z historii takie Państwo jest po prostu biedne i ciężko się w nim żyje.
Jedynie Konfederacja kładzie się Rejtanem w ważnych sprawach dla dobra tego kraju, dlatego w mediach jest przedstawiana jako wariaci. Zastanówmy się, komu na tym zależy?
Jak jesteśmy okradani:
Pensja brutto 6000zł. Z tego na rękę ok 3800zł = 883litry paliwa po 4,3zł.
Ale 6000 brutto to 7229zł kosztów pracodawcy!!! Czyli Państwo nas okrada! 7229zł = 1443 litry po 4,3zł.
ALE!!! 59% ceny paliwa to podatki!!! Czyli normalnie paliwo w naszej gospodarce i z tymi samymi marżami, mimo monopolu!! powinno kosztować: 0,41×4,4=1,8zł.
7229zł = 4016 litrów po 1,8zł!!!
4016 – 883 = 3133 litrów!!! Z tylu litrów nas okrada Państwo w tym momencie, a wyobraźcie sobie Państwo, ile by było, gdyby kraj się rozwinął!!! Czy za dodatkowe 3133 litrów paliwa nie zapłacilibyście dodatkowo za szkołę, abonament medyczny, skoro teraz przeżywacie za 883 litry??
Dno moralne ale nie materialne.
ZUS już podał liczbę opozycjonistów II RP, która wynosi 12700 w tym 9000 to emeryci.
Zapewne będzie także kwestionowany termin, że trafniejszym byłby zaangażowany działacz Solidarności.
Mnie zdumiewa kwota bazowa, czyli wynagrodzenie sędziego Sądu Najwyższego. Na przykład
Współczynnik 0, 63 w odniesieniu do posłów i senatorów.
Uwaga o wynagrodzeniu Pani Prezydentowej III RP jak najbardziej słuszna.
POZDRAWIAM
Jak można nie być emerytem będąć dorosłym opozycjonistą? Zus sobie pewnie jakoś szacuje, ważne są dane z Urzędu Kombatantów. Poza tym emeryt emerytowi nie jest równy. Ten, który będąc doroslym był represjonowany, a nie dostał się do rządu na posadkę to ma minimalną emeryturę. To jakiś absurd, brak znajomości realiów, opieranie się na mniemaniu młodzików.
Dno moralne ale nie materialne. Mnie zdumiewa kwota bazowa – wynagrodzenie sędziego Sądu Najwyższego jako punkt odniesienia. Na przykład współczynnik 0,63 w odniesieniu do posłów i senatorów.
ZUS podał już liczbę opozycjonistów, v która stanowi 12 700 w tym 9000 to emeryci.
Dylematem będzie następnie grupa licząca 3700 osób.
Wynagrodzenie dla Pani Prezydentowej III RP ze wszech miar moralnie wątpliwe.
Nauczycielom serce będzie krwawilo.
Jak zwykle w takich sytuacjach Pan Prezes znika w szafie.
A ja się głośno pytam jak głosował Jarosław Kaczyński?
Może któryś z dziennikarzy spróbował się jednak zapytać Prezesa wprost – dlaczego teraz PiS wrzucił taką ustawę.
Przykry dowód na to, że w Polsce nie ma opozycji, tylko układ. I nie chodzi o podwyżki dla posłów, niech w końcu kupią sobie te ubrania, jak ich nie stać. Chodzi tylko o wspólną walkę z takimi siłami jak Hołownia, żeby zgniatać takie inicjatywy, poważnie zagrażające słusznemu bipolarnemu porządkowi. A lewica dalej we mgle.
Po dzisiejszym artykule red.Żakowskiego umieszczonym w GW "Odrzucone podwyżki dla polityków, czyli kolejny triumf populizmu"
20 sierpnia 2020 | 07:47 niniejszym wycofuję się z płacenia na rzecz "OKO.press" kwoty 20 zł/m-cznie. To taki mój akt populizmu.
Na pensję sędziego SN to trzeba wiele lat pracować, a nie być durnym wyciskaczem przycisków, narciarzem robiącym głupie miny i małżonką niemową. Mnożniki ok ale od średniej krajowej…