0:000:00

0:00

"Ministerstwo sprawiedliwości i jego »żołnierze« boją się wyników tej ankiety" - sędzia Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", komentuje referendum przeprowadzone przez Forum Współpracy Sędziów. Do 27 grudnia 2018 roku wzięło w nim udział 3308 osób, blisko jedna trzecia wszystkich orzekających, których liczbę szacuje się na 10 tysięcy.

90,9 proc. głosujących uznało, że nowa Krajowa Rada Sądownictwa nie spełnia należycie funkcji zapisanych w art. 186 ust. 1 Konstytucji RP. Czyli nie stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

87,3 proc. jest zdania, że jej członkowie-sędziowie powinni podać się do dymisji.

O wynikach referendum "miażdżącego dla KRS i Ziobry" z OKO.press rozmawiali sędzia Markiewicz oraz sędzia Waldemar Żurek, który zasłynął niepokorną postawą wobec "reform" PiS.

Ankieta FWS, wspierana m.in. przez "Iustitię", może mieć kluczowe znaczenie dla kolejnej odsłony walki o praworządność w Polsce. Czyli przywrócenia konstytucyjnej i niezależnej KRS.

Przeczytaj także:

Przeciwko neo-KRS

Wyniki referendum mówią jasno, że znakomita większość sędziów sprzeciwia się zmianom w KRS.

W OKO.press pisaliśmy o zamachu na niezależność tego organu. PiS znowelizował ustawę o KRS i rozwiązał poprzedni skład Rady, łamiąc przy tym konstytucję. Na 15 miejsc przeznaczonych dla sędziów powołano głównie osoby przychylne ministerstwu sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Konstytucję złamano dwukrotnie. Drugi raz, gdy nowych sędziów do KRS wybrał Sejm, nie zaś, jak do tej pory, środowisko sędziowskie.

"Nowa ustawa sprawia, że 15 sędziów-członków KRS nie reprezentuje już środowiska sędziowskiego. Są przedstawicielami polityków. Potwierdza to cała ich działalność, jawne sprzyjanie władzy. KRS stała się przybudówką partyjną, parodią" - mówi sędzia Markiewicz.

"Cześć środowiska zamiast »KRS« mówi już »neo-KRS«, żeby odróżnić ten niekonstytucyjny twór od prawdziwej Rady, która miała stać na straży niezależności sądów. Neo-KRS bierze udział w łamaniu trójpodziału władzy" - dodaje sędzia Żurek.

Kilka procent "wiernych"

Przedstawiciele sędziów z dużą satysfakcją przyjęli wyniki referendum. Bo potwierdzają one, jak niewielu jest zwolenników rządowych reform.

"Ankieta jest dowodem, że nowa KRS nie ma prawie żadnej legitymacji w środowisku sędziowskim" - uważa sędzia Markiewicz.

A sędzia Żurek dodaje:

"Wbrew teorii lansowanej przez ministerstwo sprawiedliwości, nie istnieje podział na »elity odrywane od koryta« i przychylnych władzy sędziów liniowych. Ogromna większość sędziów każdej instancji sprzeciwia się »reformom« PiS".

Kto zatem wspiera rząd?

"Obecną Radę uznają sędziowie związani z ministerstwem sprawiedliwości - w tym prezesi sądów współpracujący z Ziobrą. Szacowaliśmy, że jest ich kilka procent i wyniki ankiety to potwierdzają" - stwierdza Markiewicz.

Zdaniem sędziego Żurka rządowi udało się zgromadzić wokół siebie grono "wiernych": "Są to jednostki, które dały się kupić, często osoby sfrustrowane lub słabe merytorycznie. Wyłuskał ich wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Bez wahania wspierają rząd. W nagrodę dostają np. zaproszenie do Belwederu na spotkanie z prezydentem".

Ogromna próba

Rozmówcy OKO.press podkreślają, że wyniki zebrane do 27 grudnia - czyli na próbie 3308 głosujących - są reprezentatywne dla poglądów większości środowiska sędziowskiego.

Krystian Markiewicz przypomina, że w badaniach opinii publicznej za próbę reprezentatywną uważa się 1000 osób na ponad 20 milionów obywateli.

"Udział wzięła około jedna trzecia sędziów. To olbrzymia liczba - wystarczy zapytać jakiegokolwiek socjologa. Nie ma też żadnego badania, którego wyniki byłyby zgoła odmienne. Rządowi brak więc argumentów, by podważać nasze referendum" - stwierdza Markiewicz.

Głosowanie odbywa się w trybie tajnym - uczestnicy nie podają swoich imion i nazwisk. Jedyną daną zbieraną przez organizatorów jest to, z którego sądu pochodzi dany głos.

W ten sposób FWS udało się dotrzeć do sędziów, którzy dotąd nie chcieli wypowiadać się na temat "reform" partii Jarosława Kaczyńskiego. Liczba uzyskanych głosów znacznie przewyższa więc np. liczbę nazwisk zgromadzonych na liście "sędziów wolności" Ewy Siedleckiej.

"Potrzeba odwagi"

Część środowiska nie chciała jednak zabierać głosu ze względu na obawę przed identyfikacją i represjami.

"W niektórych sądach rejonowych sędziów jest zaledwie kilku. Jeśli zagłosowaliby w referendum, łatwo byłoby ich zidentyfikować. To dlatego największy odzew był tam, gdzie o taką identyfikację jest trudno, czyli w dużych sądach" - uważa sędzia Żurek.

Żurek tłumaczy też, co może grozić zidentyfikowanym: "Władza może na wiele sposobów uprzykrzyć życie »niepokornym«. Nie tylko przez dyscyplinarki. Zdarzają się karne przeniesienia, łączenie wydziałów choć nie ma ku temu merytorycznych podstaw. Taki sędzia dostaje nowe sprawy, z którymi musi się zapoznać - to wydłuża postępowanie. A wydłużone postępowanie to skargi na przewlekłość, za które on lub ona będzie odpowiadać".

Zdaniem sędziego Markiewicza referendum, choć anonimowe, wymaga więc od biorących w nim udział sędziów sporej odwagi:

"Sposobów identyfikacji jest wiele. Tym bardziej cieszy tak duży odzew środowiska sędziowskiego. To pokazuje, że od początku mieliśmy rację. Większość sędziów jest przeciwna reformom Ziobry".

Ziobro boi się wyników

Zdarzały się też przypadki, że prezesi sądów - wymienieni na przychylnych władzy przez rząd PiS - odmówili przeprowadzenia referendum.

Było tak np. w apelacji katowickiej. Sędzia Markiewicz wspomina, że apel o zorganizowanie referendum we wszystkich sądach rejonowych na Śląsku przeszedł niemal bez echa:

"Na zgromadzeniu apelacyjnym przyjęliśmy uchwałę. Zobowiązaliśmy prezesów wszystkich sądów apelacji katowickiej do zwołania zebrań w celu przeprowadzenia referendum. Ale żaden z prezesów nie odpowiedział na tę uchwałę. Nie wiemy, czy prezes Sądu Apelacyjnego, pan Mazur [brat Leszka Mazura - przewodniczącego KRS - red.] im ją przesłał. Nawet jeżeli nie, to powinni sami się tym zainteresować".

"Ta sytuacja dowodzi, że ministerstwo sprawiedliwości i jego »żołnierze« boją się wyników tej ankiety" - uważa Markiewicz.

Jeżeli prezes odmówi, sędziowie danego sądu muszą działać oddolnie. Ich część może wystąpić do prezesa z prośbą o zwołanie zebrania, do której ten powinien się przychylić. W praktyce jednak udaje się to przede wszystkim w większych ośrodkach, co potwierdzają szczegółowe wyniki ankiety.

"Mimo utrudnień udało się aż w 30 proc. polskich sądów. To zarazem pokazuje, jak działają prezesi i minister Ziobro. Z jednej strony utrudniają przeprowadzenie ankiety, potem będą mówić, że próba była za mała. Gdyby tylko chcieli, mogliby zrobić badanie wśród wszystkich sędziów" - zauważa Markiewicz.

Nie znamy też jeszcze ostatecznych wyników referendum, które ma potrwać do końca stycznia 2019 roku. Autorzy liczą, że część sądów rejonowych zorganizuje głosowanie podczas styczniowych zebrań rocznych.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze