0:000:00

0:00

Zdaniem m.in. dr Ryszarda Balickiego, konstytucjonalisty z Uniwersytetu Wrocławskiego, każda z tych decyzji Kuchcińskiego naruszała regulamin Sejmu lub wprost przepisy Konstytucji.

Przypomnijmy, że 16 grudnia 2016 roku marszałek Sejmu Marek Kuchciński (PiS) bezpodstawnie wykluczył z obrad posła PO Michała Szczerbę. Gdy w proteście opozycja zablokowała mównicę, przeniósł obrady do Sali Kolumnowej, do której ograniczył dostęp posłom opozycji, a dziennikarzy nie wpuścił w ogóle. Żeby przyspieszyć prace nad ustawą budżetową wbrew regulaminowi zblokował poprawki opozycji, dzięki czemu PiS mógł odrzucić je za jednym zamachem.

Prokuratura Krajowa kierowana przez Zbigniewa Ziobrę po ponad siedmiomiesięcznym śledztwie uznała jednak, że nie doszło do żadnego naruszenia przepisów i umorzyła postępowanie wszczęte na wniosek m.in. posłów Nowoczesnej i PO.

Prokuratura uzasadniła tę decyzję, opierając się na co najmniej pięciu fałszywych twierdzeniach.

Przeniesienie obrad z sali plenarnej do Sali Kolumnowej było zgodne z prawem i konieczne do zapewnienia sprawnej pracy Sejmu.
Fałsz. Marszałek mógł zarządzić przerwę lub dogadać się z opozycją.
komunikat PK,08 sierpnia 2017

Prokuratura Krajowa dostrzegła jedynie dwa możliwe rozwiązania pozwalające na kontynuowanie obrad 33. posiedzenia Sejmu: przeniesienie ich do Sali Kolumnowej lub wezwanie Straży Marszałkowskiej, by siłą usunęła blokujących mównicę posłów opozycji. Zdaniem PK, jako że użycie siły “doprowadziłoby do eskalacji protestu, godząc w powagę Sejmu”, marszałek Marek Kuchciński do przeniesienia obrad “był nie tylko uprawniony, ale i zobowiązany”.

Prokuratura miałaby rację tylko jeśli rzeczywiście Kuchciński nie miał do wyboru innych możliwości. Tymczasem

  • zamiast przenosić obrady, mógł zarządzić przerwę do następnego dnia, co prawdopodobnie ostudziłoby emocje skuteczniej niż zorganizowanie głosowania bez opozycji.
  • marszałek mógł też spróbować porozumieć się z opozycją.

Jeśli wierzyć relacjom posłów opozycji, które OKO.press zebrało w grudniu 2016 roku (patrz niżej), nie dążyli do uniemożliwienia uchwalenia ustaw ani zerwania obrad. Przeciwnie, próbowali je wznowić w przewidzianym przez regulamin Sejmu trybie w sali posiedzeń. Marszałek Kuchciński po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim nie zgodził się jednak na żadną dyskusję o rozwiązaniu konfliktu.

Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu z PO, 21 grudnia opowiadała OKO.press, jak grupa posłów i posłanek próbowała przekonać Kuchcińskiego do załagodzenia sytuacji:

„Po wykluczeniu Szczerby pobiegliśmy za nim (Barbara Dolniak, Ryszard Petru, Sławomir Neumann i Władysław Kosiniak-Kamysz). Chcieliśmy uspokoić sytuację.

– Panie marszałku, robimy konwent – wołaliśmy. Nie zareagował.

Czekaliśmy na niego w saloniku obok sali plenarnej. Kosiniak wyszedł, żeby próbować negocjacji. W pewnym momencie do saloniku wszedł Kuchciński, tuż po nim Kaczyński.

Zanim Kuchciński zdążył się odezwać, Kaczyński powiedział, że zachowujemy się jak Samoobrona. I obaj wyszli.

Po zakończeniu klubu PiS w końcu Konwent Seniorów spotkał się w gabinecie marszałka. Kuchciński oznajmił nam, że poseł Szczerba jest wykluczony, komisja regulaminowa przegłosowała blokowanie poprawek, a posiedzenie odbędzie się w Sali Kolumnowej. Nie było żadnej dyskusji”.

Władysław Kosiniak-Kamysz, przewodniczący PSL, relacjonuje OKO.press, jak próbował negocjować z Kuchcińskim:

„Trzy razy rozmawiałem z marszałkiem. Przekonywałem, jak ważne jest zwołanie konwentu i przywrócenie posiedzenia. Proponowałem albo zakończenie i natychmiastowe wznowienie obrad Sejmu, albo przywrócenie posła Szczerby.

Na początku widziałem chęć rozmowy. Nie mówił za wiele, ale dawał gestami do zrozumienia, że zastanawia się, jak to rozwiązać.

Podejmował próby zwołania konwentu seniorów, bezskutecznie.

Wydawało mi się, że chce rozwiązania konfliktu, ale po spotkaniu z prezesem Kaczyńskim zmienił zdanie. Powiedział mi tylko: Rozwiążemy to regulaminowo".

Marszałek i Kancelaria Sejmu podjęli również wszystkie możliwe starania, aby mimo organizacyjnych i technicznych utrudnień zapewnić dziennikarzom prowadzenie relacji z obrad w Sali Kolumnowej.
Fałsz. Kuchciński nie dał mediom wystarczającego dostępu do Sali Kolumnowej
komunikat PK,08 sierpnia 2017

Prokuratura Krajowa tłumaczy, że marszałek Sejmu zabraniając dziennikarzom wstępu do Sali Kolumnowej, nie ograniczył ich prawa do relacjonowania obrad, bo pozwolono im stanąć przed szeroko otwartymi drzwiami i udostępniono transmisję z sejmowej kamery. Na wstęp dziennikarzy, zdaniem PK, marszałek pozwolić nie mógł, bo “sala z trudem mieściła posłów”.

Gdyby marszałek Kuchciński naprawdę chciał zrobić “wszystko”, by umożliwić dziennikarzom relacjonowanie obrad, nie powinien był przenosić obrad do Sali Kolumnowej. Jak pisaliśmy wyżej, miał taką możliwość.

Prokuratura Krajowa tłumaczy, że wpuszczenie dziennikarzy na salę obrad byłoby niezgodne z praktyką, bo na salę plenarną też nie mają wstępu - obrady obserwują z galerii. To porównanie powinno jednak być raczej argumentem przeciwko decyzji marszałka. Z galerii sejmowej (czyli z góry) widać przebieg obrad o wiele lepiej niż zza drzwi. Sytuację w Sali Kolumnowej raczej powinno się porównywać do posiedzeń komisji sejmowych, na które - nawet przy maksymalnej frekwencji - dziennikarze mogą wchodzić bez ograniczeń.

Marszałek Kuchciński naruszył więc przepisy regulaminu Sejmu i Konstytucji, która gwarantuje wstęp na posiedzenia Sejmu wraz z możliwością rejestrowania dźwięku lub obrazu (art. 61 ust. 2).

Przedstawiciele wszystkich sejmowych stronnictw i niezrzeszeni mieli pełną swobodę udziału w tych obradach.
Fałsz. Posłowie opozycji nie mogli głosować i zgłaszać wniosków.
komunikat PK,08 sierpnia 2017

Prokuratura Krajowa doszła do wniosku, że ograniczeniem swobody wstępu do Sali Kolumnowej posłów nie było zamknięcie dwóch bocznych wejść do sali, bo wejście główne było szeroko otwarte i przechodzili przez nie posłowie opozycji. PK nie wzięła jednak pod uwagę tego, że posłowie PiS zablokowali dojście do stołu prezydialnego także od strony głównego wejścia. Ustawili potrójny szereg krzeseł i nie pozwalali posłom opozycji przedrzeć się przez niego w głąb sali. Gdy próbował tego Cezary Tomczyk z PO, usłyszał od posła PiS “Wypadaj stąd!”.

Zajście można zobaczyć na tym filmie:

View post on Twitter

W konsekwencji posłowie opozycji nie mogli podejść do stołu prezydialnego, by złożyć wnioski formalne. Wnioski zgłaszane ustnie marszałek Kuchciński celowo ignorował lub ich nie słyszał. Potwierdza to stenogram z

Nie można też mówić o “pełnej swobodzie udziału” w obradach, skoro w Sali Kolumnowej miejsca siedzące w większości zajęli posłowie PiS, a także inne zaproszone przez nich osoby (np. kilkoro posłów Kukiz ’15, radny PiS i co najmniej kilka niezidentyfikowanych osób). Dla opozycji zostało zaledwie kilkadziesiąt krzeseł.

„Bezsporne jest, że posłowie zostali potraktowani nierównoprawnie” – pisał dr Balicki w analizie zleconej przez Biuro Analiz Sejmowych na prośbę wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (PO).
Wykluczenie z posiedzenia posła Platformy Obywatelskiej Michała Szczerby było zgodne z Regulaminem Sejmu.
Fałsz. Szczerba nie zrobił nic, co usprawiedliwiałoby wykluczenie
komunikat PK,08 sierpnia 2017

16 grudnia 2016 roku poseł Szczerba wszedł na mównicę, by zgłosić poprawki do budżetu umożliwiające budowę w Warszawie sali koncertowej dla orkiestry Sinfonia Varsovia. Zawiesił na mównicy zostawioną przez przedmówcę kartkę z napisem „#WolneMediawSejmie”. Była to forma sprzeciwu wobec zapowiadanych przez Kancelarię Sejmu ograniczeń poruszania się dziennikarzy po budynkach parlamentu.

Na sali rozległy się oklaski. Zanim poseł Szczerba zdążył zabrać głos, marszałek Marek Kuchciński dwukrotnie przywołał go do porządku. Następnie wyłączył mu mikrofon, zanim Szczerba zdążył dokończyć zdanie: “Panie Marszałku Kochany! Muzyka łagodzi obyczaje. Dlatego Warszawa jest…”

Kuchciński stwierdził, że Szczerba uniemożliwia prowadzenie obrad. Poseł zdążył jeszcze powiedzieć w jego kierunku: „Ta poprawka dotyczy budowy centrum muzyki. Chodzi o budowę siedziby Sinfonia Varsovia”, ale marszałek nie uwzględnił tych tłumaczeń. Po czterech sekundach od poprzedniego upomnienia ogłosił, że wyklucza posła z obrad Sejmu. Cała procedura od pierwszego upomnienia do wykluczenia zajęła mu mniej niż minutę.

Prokuratura Krajowa doszła do wniosku, że marszałek Kuchciński nie tylko mógł wykluczyć posła Szczerbę, ale wręcz musiał to zrobić w ramach obowiązku pilnowania porządku obrad Sejmu. A skoro tak - to nie przekroczył swoich uprawnień.

W rzeczywistości marszałek nie miał powodu do wykluczenia Szczerby, a na dodatek wykluczył go w sposób niezgodny z procedurą zapisaną w regulaminie Sejmu. Michał Szczerba wykazał to w swojej skardze do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka:

  • Wywieszenie kartki na mównicy nie było “uniemożliwianiem prowadzenia obrad Sejmu”, a tylko to może być powodem upomnienia i wykluczenia posła. Poseł Szczerba nie dał innego powodu do wykluczenia go, takiego powodu nie podał też marszałek ani Prezydium Sejmu. Trudno mówić o uniemożliwianiu prowadzenia obrad przez posła, skoro od wejścia na mównice do wykluczenia minęło zaledwie 65 sekund, z czego część przy wyłączonym mikrofonie. Jak argumentuje Szczerba “wykluczenie z posiedzenia jest dopuszczalne dopiero wówczas, gdy niesubordynacja posła prowadząca do dezorganizacji pracy Sejmu ma wymiar trwały i uporczywy”.
  • Regulamin wymaga, by przed wykluczeniem marszałek wyczerpał w całości dostępną ścieżkę środków dyscyplinujących. Tymczasem Kuchciński m.in. pominął pierwszy punkt procedury, czyli “zwrócenie uwagi”;
  • Kolejne upomnienia marszałka następowały zbyt szybko. Między trzecim upomnieniem a wykluczeniem minęły zaledwie cztery sekundy, co zdaniem Szczerby, nie dawało mu szans na reakcję. Marszałek nie pozostawił posłowi czasu na zmianę jego zachowania.
(...) przyjęta przez posłów decyzja o łącznym głosowaniu nad wszystkimi poprawkami i wnioskami mniejszości do ustawy budżetowej oraz innych ustaw, była zgodna z Regulaminem Sejmu i dotychczasową praktyką.
Fałsz. To był niezgodny z regulaminem precedens.
komunikat PK,08 sierpnia 2017

Do procedowanej 16 grudnia ustawy budżetowej zgłoszono ponad 300 poprawek. Jacek Sasin z PiS po zajęciu mównicy sejmowej przez posłów opozycji zgłosił wniosek do marszałka Sejmu o połączenie poprawek w bloki. Dzięki temu mogły być przegłosowanie w zaledwie kilku głosowaniach.

Prokuratura Krajowa przekonuje, że nie było w tym nic dziwnego, bo podobne rozwiązanie zastosowano w trakcie prac nad ustawami w 2012 i 2013 roku, kiedy opozycja zgłaszała tysiące poprawek. W drugim przypadku ustawę skontrolował Trybunał Konstytucyjny i nie zakwestionował sposobu jej uchwalenia.

Platforma rzeczywiście dwukrotnie uniknęła obstrukcji parlamentarnej, ale ani razu nie blokowała poprawek opozycji. Znaleźli sposób zgodny z regulaminem Sejmu: w 2012 i w 2013 roku posłowie PO zgłosili poprawki, które sprawiły, że tysiące poprawek opozycji stały się bezzasadne. Orzeczeniem TK nie można więc uzasadnić blokowania poprawek z Sali Kolumnowej.

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze