0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kornelia Głowacka-Wolf/ Agencja GazetaKornelia Głowacka-Wo...

Marek Beylin jest publicystą, komentatorem "Gazety Wyborczej", autorem m.in. książek "Spokojnie, to tylko rewolucja", "Ferwor. Życie Aliny Szapocznikow".

Słowo „dyktatura”, czyli podporządkowanie władzy wykonawczej, legislacyjnej i sądowniczej jednej partii bądź jednemu przywódcy, nie jest na wyrost. To właśnie oznacza przegłosowana w tym tygodniu likwidacja niezależności Krajowej Rady Sądownictwa i ustawa o ustroju sądów powszechnych, dająca ministrowi sprawiedliwości wielką władzę nad nimi. Do tego zmierza też projekt czystki w autonomicznym dotąd Sądzie Najwyższym i podporządkowania jego nowej wersji ministrowi Ziobrze.

Prawo człowieka, jakim jest prawo do bezstronnego sądu, stanie się iluzoryczne – alarmują gremia prawnicze. Imponujacą listę tych ostrzeżeń publikuje OKO. press. A Helsińska Fundacja Praw Człowieka przypomina, że „przeniesienie w stan spoczynku wszystkich sędziów Sądu Najwyższego i przyznanie Ministrowi Sprawiedliwości jednoosobowego władztwa do decydowania o tym, kto dalej może orzekać w najważniejszym sądzie w Polsce (...) to rozwiązanie stosowane jedynie przez rządy w państwach autorytarnych”.

Bo jeśli PiS podporządkuje sobie władzę sądowniczą, będzie mógł:

  1. Tak zmienić ordynację wyborczą, by blokować opozycji udział w wyborach. Choćby skazując w dętych procesach co popularniejszych polityków i samorządowców z opozycji. Albo przegłosowując przepis, że z list wyborczych wykluczeni są kandydaci z wyrokami sądowymi bądź mający prokuratorskie zarzuty lub nawet objęci śledztwem.
  2. Fałszować wybory, licząc na to, że ich ważność zatwierdzi podległy partii Sąd Najwyższy.
  3. Rozprawiać się z samorządami, zwłaszcza urzędującymi prezydentami miast, w których PiS jest słaby, za pomocą prokuratury i procesów sterowanych przez ministra sprawiedliwości.
  4. Ograniczyć prawo do krytyki władzy i demonstracji przeciw niej, a także zaprowadzać cenzurę polityczną i obyczajową w kulturze oraz mediach. Krytyków PiS, twórców i dziennikarzy będzie można uciszać, wymierzając im w sądach wysokie kary finansowe lub nawet skazując ich na odsiadkę. Na przykład za znieważenie funkcjonariusza publicznego (art. 226 KK) - albo prezesa jednej partii, któż temu przeszkodzi? - bądź obrazę uczuć religijnych (art. 196 KK). Zresztą, władza już ogranicza prawo do demonstracji, represjonując uczestników kontrmiesięcznic smoleńskich, protestu pod Sejmem w piątek w nocy czy obrońców Puszczy Białowieskiej. Teraz łatwiej będzie te represje zaostrzać.

Przeczytaj także:

  1. Skuteczniej niszczyć niezależne od władzy organizacje pozarządowe. Nie tylko za pomocą – uff, nazwa jak z marzeń orwellowskiego biurokraty - Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, co dokładnie przeanalizowało OKO.press. Ale także przez arbitralne regulacje prawne oraz represje prokuratorsko-sądowe.
  2. W dodatku, każdy, kto wejdzie w spór sądowy z władzą lub jej funkcjonariuszami, ma mniej szans na uczciwy proces. Przynajmniej część sędziów nie zechce narażać się zwierzchnikom politycznym. „Nikt chyba by nie chciał stawać przed sędzią, który zanim wyda wyrok będzie się zastanawiał, czy to nie zaszkodzi mojej karierze. Sędziowie nie mogą mieć ani zbyt giętkich, ani połamanych kręgosłupów” – mówiła OKO.press prof. Ewa Łętowska.

Na ile PiS skorzysta z tych możliwości i jakie wyboje mogą zatrzymać partię na tej drodze? Przesądzi o tym kilka czynników.

  1. Etos sędziowski. Wielu sędziów jest przywiązanych do państwa prawa, wielu wie też, że władza PiS przeminie, a zszargana reputacja pozostanie. Jednak niemało sędziów będzie gotowych spełniać życzenia władzy. To, która tendencja przeważy w sądach, zależy w dużej mierze od siły autorytetów prawniczych i ...
  2. ...intensywności protestów społecznych. Protestom sprzyja przekonanie społeczeństwa, że sędziowie nie powinni podlegać politykom. Jak wynika z sondażu IPSOS dla OKO.press, 76 proc. Polaków nie chce, by politycy wpływali na powoływanie sędziów. Taki proceder dopuszcza tylko 15 proc. obywateli. To nie znaczy, że ludzie od razu masowo zaprotestują na ulicach. Dziś daleko do emocji i siły „czarnych protestów”. Ale niezadowolenie i odroczone protesty mogą w końcu wybuchnąć pod wpływem impulsów nieprzewidywalnych dla władzy ani opozycji.
  3. Szansa na masowe protesty jest też tym większa, im lepiej zorganizowana do wspólnych działań i bardziej zdeterminowana będzie opozycja. A, jak się zdaje, ugrupowania opozycyjne, przyparte do ściany lękiem przed jedynowładztwem PiS, są coraz bardziej skłonne do porozumienia.
  4. Problem w tym, że PiS nie przejmuje się „odroczonym” gniewem, docenia tylko doraźną siłę protestów.
  5. Trudno też liczyć na to, że część posłów obozu rządzącego sprzeciwi się skokowi na Sąd Najwyższy i zablokuje tę ustawę. Dotąd wszyscy solidarnie łamali konstytucję. A nadzieja, że prezydent Duda zawetuje ustawy o przejęciu sądownictwa? Przecież uczynił tak z ustawą o Regionalnych Izbach Obrachunkowych, pozwalającą na arbitralne zastępowanie władz samorządowych rządowymi komisarzami. Ale blokując skok na sądownictwo, Duda rozpętałby wielką wojnę z własną partią. Zgodził się zresztą na dewastację Trybunału Konstytucyjnego. Toteż szansę, że sprzeciwi się obecnej dewastacji, oceniam na 20 proc.
  6. PiS raczej nie przestraszy się też ewentualnych – i prawdopodobnych - sankcji ze strony Unii Europejskiej. Mogą one nawet posłużyć do rozluźniania więzi z Unią, coraz bardziej wyklinaną przez PiS. Jednak odchodzenie od UE może nasilić niezadowolenie Polaków.

Jeśli więc teraz protesty nie przestraszą rządzących, grozi nam, że za jakiś czas skumulowany gniew skonfrontuje się wybuchowo ze spotęgowaną władzą PiS. Bo, jak pokazuje Konstanty Gebert na przykładzie Turcji, przemoc władzy roznieca opór społeczeństwa.

;

Udostępnij:

Komentarze