0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Georgios GiannopoulosGeorgios Giannopoulo...

W środę 23 września 2020 Komisja Europejska przedstawiła długo wyczekiwany projekt nowego system zarządzania migracjami i przyznawaniem ochrony międzynarodowej. Propozycja z 2016 roku, która stawiała na solidarną relokację, została zablokowana m.in. przez polski rząd. „Wyciągnęliśmy z tamtych błędów naukę" - mówił Margaritis Schinas, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, prezentując nowy pakiet.

Nauka polega niestety na tym, że zamiast na uchodźcach skupiono się na deportacjach i ochronie granic.

Problem braku solidarności rozwiązano alternatywami trudnymi do odrzucenia. W razie kryzysu migracyjnego państwa członkowskie będą miały wybór: albo przyjmą osoby ubiegające się o azyl i zajmą się procedowaniem ich spraw, albo okażą europejską solidarność w inny sposób: organizując i finansując deportacje osób, którym azylu odmówiono.

Nowy pakiet cel ma słuszny: przyśpieszenie procedur i wyciągnięcie ludzi z beznadziei oczekiwania w obozach. Kłopot w tym, że chce to osiągnąć kosztem osób ubiegających się o azyl, zostawiając szerokie pole do nadużyć.

Już teraz na granicy unijnych państw migranci są katowani, porzucani na morzu albo wrzucani do rzeki, nielegalnie deportowani przy cichym przyzwoleniu unijnych instytucji.

Przeczytaj także:

Chociaż nowa strategia zarządzania migracją jest pilnie potrzebna, w nowym pakcie nie widać strategii czy woli skutecznego zwalczania aktualnych patologii.

Pakiet dla każdego

Pakiet miał być gotowy w lutym, ale pandemia odsuwała prace z miesiąca na miesiąc. W międzyczasie na Lesbos spłonął najbardziej przeludniony „tymczasowy" obóz dla uchodźców, w którym osoby ubiegające się o azyl latami żyły w upokarzających warunkach.

„Moria jest przypomnieniem, że musimy znaleźć trwałe rozwiązania dotyczące migracji" – mówiła 23 września podczas konferencji prasowej przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Nowy pakiet określiła jako „realistyczny i pragmatyczny". Zaznaczyła, że konieczne było zrównoważenie wielu interesów.

Niektórzy komentatorzy ujmują to bardziej dosadnie, mówiąc o rezygnacji z humanitarnych ideałów na rzecz interesów państw (m.in. polskiego rządu), które zaprzepaściły próby rozwiązania kryzysu migracyjnego w 2016 roku, nie przyjmując uchodźców w ramach unijnej solidarności.

Konflikt między przeciążonymi państwami granicznymi domagającymi się relokacji (Grecja, Włochy), tymi, które relokacji powiedziały stanowczo nie (Polska, Węgry, Grupa Wyszehradzka), i tymi, które oczekiwały przymusowej solidarności (Niemcy, Francja), trwał przez cały okres powstawania nowego paktu.

„Z 27 państw członkowskich żadne nie będzie usatysfakcjonowane naszym projektem, ale myślę, że tych 27 państw uzna, że warto nad nim wspólnie pracować, bo to dobrze zbilansowana, zupełnie nowa propozycja" – mówiła podczas konferencji prasowej Ylva Johanssen, komisarz spraw wewnętrznych w Komisji Europejskiej .

„Nowy Pakt jest jak dom z trzema piętrami" – uważa Margaritis Schinas, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej.

OKO.press spróbuję oprowadzić was po tym domu.

I. Wymiar zewnętrzny: zostańcie w piekle

Pierwsze piętro to „wymiar zewnętrzny". Schinas zapowiada wprowadzenie nowego paradygmatu opartego na ściślejszej współpracy z krajami trzecimi: tymi, z których migranci pochodzą oraz tymi, przez które przechodzą.

Częścią tej polityki ma być dalsze wspieranie uchodźców znajdujących się poza granicami UE, pomaganie na miejscu i wspieranie poprawy sytuacji w krajach pochodzenia oraz współpraca z państwami trzecimi przy deportacjach.

Problemów jest tu kilka.

W 2019 roku większość wnioskujących o azyl pochodziła z Syrii, Afganistanu i Wenezueli. Żadna pomoc na miejscu nie doprowadziła na razie do poprawy sytuacji w Afganistanie, z którego ludzie uciekają nie tylko przed wojną, ale też przed terrorem talibów, którzy dają wybór: przyłączasz się do nas, albo zabijemy ciebie i twoją rodzinę. Pomoc na miejscu nie pomaga też kobietom, które uciekają przed zabójstwem honorowym.

W Iranie, dokąd wielu Afgańczyków ucieka, są oni ludźmi drugiej kategorii. Nie dostają dokumentów, nie mają prawa do pracy, nauki czy opieki lekarskiej. W każdej chwili mogą zostać deportowani. Nie wiadomo, jak pomoc pieniężna z Unii miałaby to zmienić.

Nie zmienia wiele w Turcji, która znana jest z łamania praw uchodźców, wcielania Syryjczyków do armii, masowych deportacji i wykorzystywania uchodźców w politycznym sporze z Grecją. W marcu na polecenie prezydenta Erdoğana zwieziono ludzi na granicę i trzymano tam miesiąc, doprowadzając do rozpaczy i zmuszając do nielegalnego przechodzenia do Grecji.

Schinas jednak wypowiadał się o pakcie UE - Turcja pozytywnie, zapowiedział dalszą współpracę.

Jeśli chodzi o kraje afrykańskie, najważniejszym krajem przechodnim jest Libia. Unia z nią współpracuje, choć odsyła tam ludzi na tortury i nieludzkie traktowanie wbrew własnym podstawowym zasadom

„Kiedy europejscy liderzy nie szczędzą wysiłków, aby wspierać libijską straż przybrzeżną w przechwytywaniu tak wielu osób, jak to tylko możliwe, w rzeczywistości odsyłają uchodźców i migrantów prosto do libijskich centrów detencji, w których notorycznie dochodzi do naruszeń praw człowieka, w tym tortur. Nikt nie powinien odsyłać kogokolwiek z powrotem do Libii”

mówiła Aleksandra Fertlińska, koordynatorka kampanii Amnesty International.

Co się zmieni po rozszerzeniu współpracy?

II. Ekspresowa decyzja i deportacja

Przechodzimy na drugie piętro unijnego paktu: granice zewnętrzne. Jeśli organizacje pozarządowe pod hasłem „nigdy więcej Morii" rozumiały relokację osób ubiegających się o azyl do krajów Unii, gdzie mogłyby przejść proces aplikowania o azyl w ludzkich warunkach, nowy pakt przewiduje po prostu przyśpieszenie procedur.

Osoby ubiegające się o azyl, gdy tylko trafią do UE, będą sprawdzane pod kątem bezpieczeństwa, sytuacji zdrowotnej, a ich tożsamość będzie weryfikowana. Potem będą przyporządkowywane do odpowiedniej procedury azylowej. Osoby pochodzące z krajów o małym „współczynniku przyznawalności" ochrony międzynarodowej będą automatycznie kierowane do przyśpieszonej procedury, gdzie decyzja ma zapadać w ciągu maksymalnie 12 tygodni. Reszta zostanie skierowana do normalnej procedury.

Co tutaj jest nie tak? Procedury azylowe już dziś są naruszane, a pośpiech nie sprzyja uczciwemu procesowi decyzyjnemu. Nie trzeba szukać daleko.

„W polskim Urzędzie do Spraw Cudzoziemców towarzyszyłam osobie, która przeszła przez straszne tortury. Na pytania urzędnika odpowiadała w obecności siedmiu innych osób, przy otwartych drzwiach, przez które przechodziły inne osoby z Kaukazu Północnego. Czy to są warunki do takiej rozmowy?”

– pytała Maria Książak z Międzynarodowej Inicjatywy Humanitarnej podczas panelu dyskusyjnego w Biurze RPO.

„Widziałem w Grecji wiele spraw, w których decyzje podjęto arbitralnie, bez przeprowadzenia wywiadu przewidzianego w procedurze, czyli bez umożliwienia zaprezentowania podstaw do przyznania statusu uchodźcy.

Częsty jest brak dostępu do prawnika na etapie apelacji, udzielanie mylnych informacji, które zmniejszają szanse wnioskującego o azyl na uczciwy proces"

- mówi OKO.press Paweł Kołodziej, wolontariusz z Legal Centre Lesvos

Drugi problem, którego nie da się nie zauważyć, to dyskryminacja. Migranci lądują w konkretnej procedurze tylko ze względu na kraj pochodzenia.

„W tej grupie większość dostanie negatywne decyzje, ale oczywiście będą i takie, które ochronę dostaną" - zapewniała komisarz Johanssen.

Podczas tej samej konferencji prasowej powiedziała, że z 140 tys. osób, które dotarły w zeszłym roku do Europy, tylko 1/3 to „prawdziwi uchodźcy". Reszta dostanie negatywne decyzje i będzie deportowana. To zaskakująca wiedza, której nie mają nawet osoby ubiegające się o azyl, często na wywiad z urzędnikiem czekające kilka lat.

Zgodnie z zasadami nowego paktu osoby z negatywną decyzją mają potem być szybko deportowane, co raczej wyklucza skuteczny proces odwoławczy i weryfikację, czy tej konkretnej osobie faktycznie grozi w kraju pochodzenia niebezpieczeństwo.

Duży nacisk położony jest na skuteczne deportacje. To o tyle ważne, że pokazuje osobom, które wiedzą, że nie mogą liczyć na azyl, że nie warto ryzykować. Problem w tym, że ludzie już teraz ryzykują wiele, przeprawiając się do Unii Europejskiej pomimo nielegalnych deportacji i przemocy na granicach.

Może się okazać, że rozpacz jest silniejsza niż unijne strategie.

III. Relokacja albo deportacja

Na trzecim piętrze wyobrażonego domu mieści się polityka wewnętrzna UE. Komisja zaproponowała nowy system solidarnościowy, z którego trudno będzie się wywinąć. Sa w nim trzy scenariusze, w których państwa członkowskie mogą zwrócić się do reszty o pomoc: kryzys migracyjny, borykanie się z dużą liczbą napływających uchodźców, albo pomoc w ratowaniu ludzi, np. na morzu.

Polska, która zaciekle broni swojego prawa do nieprzyjmowania uchodźców, zasłaniając się własnym bezpieczeństwem, teraz do systemu zapewne przystąpi. Bo nawet w sytuacji, gdy któreś z państw będzie w kryzysie, zawsze pozostaje przynajmniej jedna alternatywa dla relokacji: sponsorowanie deportacji osób, które otrzymały negatywną decyzję.

Kraje, które zdecydują się na tę opcję solidarności, mogą sobie nawet wybrać narodowość, w której deportowaniu będą się specjalizować. Jeśli nie uda im się dopełnić procedur w ciągu ośmiu miesięcy, zostanie na nie nałożony obowiązek relokacji. Przed solidarnością nie będzie ucieczki.

„Pytanie nie brzmi już: czy kraje członkowskie powinny solidarnie wspierać inne państwa, tylko jak" –mówiła von der Leyen.

Judith Sunderland, zastępca dyrektora Human Rights Watch na Europę i Azję Środkową skomentowała to tak:

„W ramach tego programu kraje, które odmówią podzielenia się odpowiedzialnością za migrantów i osoby ubiegające się o azyl, zostaną delegowane do deportacji osób, które dostały negatywną decyzję w następstwie (niesprawiedliwych) przyspieszonych procedur granicznych. To tak, jakby poprosić szkolnego prześladowcę, żeby odprowadził innego ucznia do domu".

Propozycja Komisji Europejskiej musi teraz zostać zatwierdzona przez Parlament Europejski oraz przez unijnych ministrów w Radzie UE. Decyzja raczej nie zapadnie w tym roku. Jak informuje „Deutsche Welle", chociaż do zatwierdzenia pakietu formalnie wystarczy większość kwalifikowana, to instytucje UE nadal będą się starły zdobyć dla projektu „jak najszerszą większość”. Zmniejszy to szanse na kolejny sabotaż.

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze