0:000:00

0:00

We wtorek 3 marca 2020 o godz. 12.00 w Trybunale Konstytucyjnym rozpoczęła się pierwsza rozprawa z wniosku Marszałek Sejmu Elżbiety Witek z 22 stycznia 2020. Trybunał pochylił się nad kwestią domniemanego sporu kompetencyjnego pomiędzy Sądem Najwyższym a Sejmem oraz SN a Prezydentem.

Zdaniem Witek Sąd Najwyższy przywłaszczył sobie kompetencje Sejmu i Prezydenta, wydając uchwałę z 23 stycznia 2020 roku. Jak pisaliśmy w OKO.press w tym salomonowym orzeczeniu trzy połączone izby SN zawyrokowały, że sędziowie powołani z udziałem nowej Krajowej Rady Sądownictwa nie powinni orzekać.

"Decyzje o tym, jak wygląda ustrój sądów, regulują ustawy przyjmowane przez Sejm. A to, co planuje zrobić Pierwsza Prezes SN, jest podważeniem naszego wyłącznego prawa do stanowienia ustaw [...]" - argumentowała Witek, zapowiadając wniosek do TK, jeszcze zanim poznaliśmy treść uchwały Sądu Najwyższego. Cel był jasny: powstrzymać SN przed podważeniem statusu neo-KRS i Izby Dyscyplinarnej SN.

Przeczytaj także:

To właśnie tym wnioskiem Trybunał zajął się 3 marca 2020. Obradował w pełnym składzie 14 sędziów.

Na sędzię sprawozdawcę wyznaczono... Krystynę Pawłowicz. Po raz pierwszy mieliśmy więc okazję zobaczyć byłą posłankę PiS w nowej roli - w todze z biało-czerwonym żabotem.

Przypomnijmy: mimo wątpliwości co do nieskazitelności charakteru i poważnych zastrzeżeń formalnych PiS w listopadzie 2019 wybrał do TK m.in. Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich oboje powinni być wyłączeni z rozprawy, jako posłowie uczestniczyli bowiem w pracach nad sądowymi ustawami PiS.

Choć dzisiejsze posiedzenie było jawne i mogła wziąć w nim udział publiczność, miejsca dla widzów świeciły pustkami. Do Trybunału nie przyszli także przedstawiciele RPO ani Sądu Najwyższego, który jest stroną sporu. Bojkotują TK, który stał się marionetkowym organem wykorzystywanym przez PiS do politycznych celów.

W Trybunale został już tylko jeden sędzia sprzed epoki „dobrej zmiany” - Leon Kieres. Jego kadencja upłynie w lipcu 2021 roku.

Kółko wzajemnej adoracji o fikcyjnym sporze

Na sali obecni byli jedynie sędziowie TK, a także przedstawiciele pozostałych stron sporu - Sejmu, Prezydenta oraz Prokuratury Generalnej. Przewodnicząca składowi Julia Przyłębska na wstępie poinformowała, że Trybunał odrzucił wszystkie 11 wniosków o wyłączenie z rozprawy Pawłowicz, Piotrowicza i trzech sędziów-dublerów.

Stanowiska nieobecnych RPO i I Prezes SN (więcej na jego temat poniżej) odczytała sędzia Pawłowicz. Nie odmówiła sobie komentarza.

"Jest to pismo niezbyt schludne i precyzyjnie napisane" - powiedziała o liście Małgorzaty Gersdorf z 28 lutego. Pismo ze stanowiskiem RPO przedstawiła tylko w skrócie, bo, jak stwierdziła, zawierało te same argumenty, co list z SN.

Zarówno SN jak i RPO uważają, że spór kompetencyjny pomiędzy SN a Sejmem i Prezydentem tak naprawdę nie istnieje.

"Nie może być wątpliwości co do istnienia sporu kompetencyjnego" - komentował dziś zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand.

"Intencja [Marszałek Sejmu - red.] była czysta: rozstrzygnięcia sporu, który zaistniał. [...] SN stworzył nowy stan prawny powodujący, że na grunt polskiego porządku prawnego wchodzi zupełnie nowa instytucja sędziego niezdolnego do orzekania. To sędzia co prawda powołany przez prezydenta, ale pozbawiony możliwości orzekania" - powiedział poseł PiS Marek Ast, reprezentujący Elżbietę Witek.

"Tą uchwałą Sąd Najwyższy de facto podjął próbę przywłaszczenia sobie kompetencji zarezerwowanych dla Sejmu" - mówił przedstawiciel Sejmu, poseł Przemysław Czarnek z PiS. Nazwał także uchwałę SN "nieformalnym stanowiskiem", które nie rodzi żadnych skutków prawnych. Podobnie o uchwale wypowiadał się jeszcze w styczniu minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Sędzia Piotr Pszczółkowski, wybrany przez PiS w 2015 roku, jako jedyny zadawał stronom jakkolwiek niewygodne pytania. Posła Czarnka zapytał m.in. o to, czy TK ma kognicję do badania uchwał SN. Czarnek przyznał, że nie ma.

Pszczółkowski zapytał go także, jak to się stało, że Marszałek Sejmu doszukała się sporu kompetencyjnego, nie znając treści uchwały SN (wniosek złożyła dzień przed jej wydaniem). Oraz jak to możliwe, że doszło do sporu, skoro zdaniem stron uchwała nie rodzi skutków prawnych.

Z relacji prawniczki Elizy Rutynowskiej z Forum Obywatelskiego Rozwoju, która jako jedyna zjawiła się na sali dla publiczności, wynika, że Julia Przyłębska dawała Pszczółkowskiemu znaki, by kończył pytania.

Długo przemawiali przedstawiciele Andrzeja Dudy. Mówili, że akt powołania przez prezydenta "sanuje" ew. nieprawidłowości przy nominacjach sędziowskich.

Po trzech godzinach rozmów Trybunał postanowił odroczyć rozprawę do 12 marca 2020 roku.

Gersdorf: TK bez kompetencji

Choć prof. Małgorzata Gersdorf nie stawiła się w TK, 28 lutego skierowała do Trybunału pismo procesowe.

To uzupełnienie stanowiska z 23 stycznia, w którym I Prezes SN odniosła się do rzekomego sporu kompetencyjnego pomiędzy Sądem Najwyższym a Sejmem. Poinformowała wówczas Julię Przyłębską, że taki spór - zarówno pomiędzy Sejmem a SN, jak i Prezydentem a SN - nie istnieje.

W liście z 28 lutego Gersdorf zawiadamia, że nie weźmie udziału w rozprawie 3 marca 2020. Bo upolityczniony przez PiS Trybunał Konstytucyjny "utracił możliwość rzetelnego wykonywania funkcji powierzonych mu przez ustrojodawcę".

I Prezes SN podaje szereg argumentów na poparcie swojej tezy.

Przede wszystkim przypomina, że w Trybunale zasiadają wciąż sędziowie-dublerzy, czyli osoby, które PiS powołał do TK na miejsca już zajęte. Wątpliwości dotyczą także powołanych do Trybunału w listopadzie 2019 Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. Eksperci prawni są zgodni, że w wyniku sądowych "reform" oboje mogą być do TK... za starzy.

Niejasny jest również status samej Julii Przyłębskiej. Gersdorf podkreśla, że w procedurze jej powołania na stanowisko prezesa TK Prezydentowi nie przekazano uchwały sędziów z jej kandydaturą, a jedynie sam wynik głosowania. Zdaniem I Prezes SN powoduje to "daleko idące wątpliwości prawne co do skuteczności powołania".

Na tym nie koniec. Gersdorf wspomina także o "zażyłych kontaktach towarzyskich" pomiędzy Przyłębską a prezesem PiS. W tym zwłaszcza o spotkaniach bezpośrednio poprzedzających złożenie wniosku przez Marszałek Sejmu.

Witek pyta Przyłębską

"Sąd Najwyższy podtrzymuje stanowisko, zgodnie z którym spór kompetencyjny, którego rozstrzygnięcia żąda Marszałek Sejmu, ma charakter pozorny" - przypomina I Prezes SN.

Jej zdaniem Elżbieta Witek złożyła wniosek w złej wierze. Dowodzi tego m.in. fakt, że sporu kompetencyjnego nie dostrzegła, gdy na ten sam temat w kwietniu 2019 roku wypowiadała się Izba Dyscyplinarna SN.

W swoim wniosku z 22 stycznia Witek poprosiła Trybunał o rozpatrzenie trzech „spornych kwestii”. Chciała wiedzieć, czy

SN jest uprawniony, także na drodze uchwały, „do dokonywania zmian stanu normatywnego w sferze ustroju i organizacji wymiaru sprawiedliwości, czy też, zgodnie z art. 10 ust. 1 i 2, art. 95 ust. 1, art. 176 ust. 2, art. 183 ust. 2 i art. 87 ust 4 Konstytucji RP, tego rodzaju uprawnienia pozostają w wyłącznej kompetencji ustawodawcy”;

„dozwolone jest przyznanie SN lub innemu sądowi nieprzewidzianych Konstytucją RP kompetencji do oceny skuteczności powołania sędziego, a w szczególności kompetencji do oceny skuteczności nadania sędziemu, którego dotyczy akt powołania, prawa do wykonywania władzy sądowniczej”;

„czy SN może dokonywać wiążącej interpretacji przepisów Konstytucji w związku z wykonywaniem przez Prezydenta RP prerogatywy, a w szczególności czy Sąd ten może określać jakie są warunki skuteczności powołania sędziego”.

W uzasadnieniu wniosku Marszałek argumentowała, że SN takie prawa nie przysługują. I radziła Trybunałowi, by tak właśnie orzekł w rozstrzygnięciu „kompetencyjnego sporu”.

28 stycznia TK wydał postanowienie o zawieszeniu stosowania uchwały SN do czasu rozstrzygnięcia sprawy.

"Używanie przepisów kompetencyjnych po to, aby kontrolować uchwały SN jest niewłaściwe, stanowi nadużycie kontroli konstytucyjności. A z uwagi na czas i sposób, jest to działanie obraźliwe dla konstytucji, prawa i sprawiedliwości” - tak komentowała je dla OKO.press prof. Ewa Łętowska.

Lawina wniosków do TK

Uchwała SN z 23 stycznia 2020 przysporzyła Trybunałowi Konstytucyjnemu Julii Przyłębskiej masy dodatkowej pracy. Jak pisaliśmy w OKO.press politycy PiS i podporządkowane władzy politycznej organy sądowe robią co w ich mocy, by ją unieważnić i wprowadzić informacyjny chaos do debaty publicznej.

24 stycznia wniosek do TK skierowała neo-KRS (sprawa o sygnaturze K 3/20). Poddała w wątpliwość, czy zgodnie z Konstytucją i prawem międzynarodowym można na podstawie przepisów kodeksu postępowania cywilnego i kodeksu postępowania karnego oceniać, czy skład sądu powszechnego jest nieprawidłowo obsadzony, jeśli zasiada w nim sędzia powołany przez Prezydenta na wniosek nowej Rady.

27 stycznia do TK wnioskował także prezydent Andrzej Duda (K 2/2o). Rozszerzył pytanie neo-KRS. Prezydent zapytał, czy na podstawie przepisów kpc, kpk, a także ustawy o SN, na które w uchwale z 23 stycznia powołał się SN, można oceniać:

  • procedurę powoływania sędziów powołanych przez prezydenta na wniosek neo-KRS;
  • czy sąd z takimi sędziami w składzie został należycie obsadzony;
  • czy wydane przez taki sąd orzeczenia wywołują skutki prawne;
  • w jakim zakresie można uchylać zaskarżone orzeczenia wydane przez taki sąd.

Nie mogło zabraknąć także reakcji premiera. Mateusz Morawiecki skierował do Trybunału nie jeden, a dwa wnioski. Pierwszy (sprawa o sygnaturze K 5/20), o treści podobnej do wniosków neo-KRS i Prezydenta, złożył wkrótce po wydaniu uchwały przez SN 30 stycznia. Następny pod koniec lutego - w tym dopytywał o zgodność uchwały z konstytucją i prawem unijnym.

Wnioski KRS, prezydenta i premiera dotyczą tych samych zagadnień, powinny zatem zostać rozpatrzone łącznie. Trudno jednak przewidzieć, czy tak postąpi TK Julii Przyłębskiej.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze