Wyborcy w wieku 18-29 lat okazali się najmniej przychylni Andrzejowi Dudzie – blisko 2/3 głosujących poparło Rafała Trzaskowskiego (64,4 proc.), a ledwie 35,6 proc. urzędującego prezydenta. A właśnie ta grupa, oraz młodzież wchodząca w dorosłość, będą kluczowe w nadchodzących latach.
Prawo i Sprawiedliwość od dłuższego czasu próbuje zaskarbić sympatię najmłodszych grup wiekowych poprzez świat wirtualnej rozrywki i estetykę cyfryzacji. W tej strategii obóz władzy trafnie rozpoznaje trendy. Trudno zaufać politykowi, który nie potrafi posługiwać się narzędziami społeczeństwa informacyjnego.
Ważniejsza jest jednak iluzoryczna apolityczność tych działań – obóz władzy wchodzi w rzekomy dialog, omijając niebezpieczne tematy, takie jak np. jakość usług publicznych, bezrobocie czy mieszkania dla młodych.
W tej stylistyce powstał też jeden z najbardziej kontrowersyjnych i negatywnie ocenianych spotów kampanii – „Polska według Rafała Trzaskowskiego”. Udawał prostą grę komputerową, której bohaterem był kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta.
Postać w niej łapie wszystkie znaczniki z negatywnymi zjawiskami (takie jak „wyższe podatki”, „partyjne przepychanki”, „wysoki wiek emerytalny”). Jednocześnie nieudolnie omija dobre punkty: „niższy PIT” czy „500 plus”. Na koniec bohater odlatuje i eksploduje (jak zwróciła uwagę Agata Szczęśniak we wpisie na Twitterze – oznacza to po prostu śmierć).
“PAD_2020 and M_Morawiecki joined the game”
Flirt rządu z nowoczesnymi formami rozrywki trwa od kilku miesięcy. Już w marcu Andrzej Duda przekonywał uczniów na Tik-toku do e-sportu, a Ministerstwo Cyfryzacji otworzyło program „Grarantanna”, gdzie jedną z atrakcji był… rządowy serwer do popularnej gry „Minecraft” (tytuł oparty na eksploracji ogromnego świata oraz budowaniu dowolnych obiektów z istniejących w świecie elementów 3D).
Jak donosiły serwisy branżowe, ze względu na uciążliwe problemy techniczne gracze urządzili strajk polityczny (projektowali antyrządowe hasła czy rzucali narzędziami w logo Ministerstwa Cyfryzacji) zamiast normalnej zabawy i wykonywania zadań.
W drugiej połowie czerwca Kancelaria Premiera ogłosiła niespodziewanie, że Polska jako pierwszy kraj na świecie wprowadza grę wideo do szkolnego kanonu lektur: pacyfistyczną w przesłaniu polską produkcję studia 11 bit studios „This War of Mine” z 2014 roku.
Gra została doceniona przez światową publikę, uzyskując średnią z ocen 83/100 punktów w serwisie Metacritic. Od najbliższego roku szkolnego będzie mogła służyć jako nieobowiązkowa pomoc w nauczaniu w ramach lekcji etyki, socjologii, filozofii i historii. Ze względu na poruszaną tematykę będzie to lektura dla osób pełnoletnich.
Przeczytaj więcej o „This War of Mine”
„This War of Mine” to produkcja survivalowa opowiadająca o dramacie wojny, jednak nie z perspektywy lądowania w Normandii w 1944 roku, walk na Bliskim Wschodzie czy okopów I wojny światowej.
Gracz przyjmuje pozycję cywilów walczących o przetrwanie i zmuszonych do podejmowania dalekosiężnych decyzji (nieraz wątpliwych etycznie). Akcja osadzona została podczas wojny, która dotknęła miasto Pogoren (fikcyjne, aczkolwiek inspirowane oblężeniem Sarajewa w latach dziewięćdziesiątych).
Stawką ledwie zarysowanych biograficznie bohaterów jest przeżycie kolejnego dnia mimo utrudnionego dostępu do wody, jedzenia, prądu, lekarstw, a nawet zwykłych łóżek. Zamiast tradycyjnego dla gier zbierania złota (lub innej waluty) dominuje handel barterowy. Jedną z mechanik gry oddających okrucieństwo wojny są wybory moralne – można odmówić potrzebującemu podzielenia się zapasami naszej grupy. O ile to jeszcze nie budzi wielkich wyrzutów sumienia w wojennej rzeczywistości, wątpliwe pozostaje zdobywanie przemocą potrzebnych zasobów (np. od rannych) zamiast eksploracji niezbadanych jeszcze – niebezpiecznych – lokacji.
Część działań wpływa na samopoczucie naszej grupy – pozytywnie lub negatywnie. Poczucie winy za wymuszone sytuacją moralnie naganne zachowania lub depresja nie tylko pogarszają zdolności postaci, ale mogą nawet doprowadzić do ucieczki lub samobójstwa.
To przytłaczająco realistyczne spojrzenie na problem wojny w grach – medium dotychczasowo nastawionego na bezrefleksyjną akcję, wysoką sprawczość gracza w uniwersum i wysokie tempo rozrywki – odczarowujące gloryfikację konfliktów zbrojnych. „Włączenie gier w system edukacji to naturalne rozwinięcie trendu do myślenia o nich jako części kultury” – podkreślał socjolog dr Zaród w TOK FM.
Przewagą gier wideo nad tradycyjnymi mediami jest konieczność aktywnego udziału odbiorcy i wymuszenie na nim konkretnych interakcji, które pozwalają mu doświadczyć osobiście konsekwencji własnych działań.
Dobrze skonstruowana mechanika gry angażuje bardziej niż tradycyjne formy odbioru – zjawisko zanurzenia się w cyfrowy świat przedstawiony jest jednym z głównych wyznaczników poetyki gier wideo.
„Gry, jak żadne inne medium, mogą skutecznie uczyć empatii, tolerancji, odtruwać z uprzedzeń i fanatyzmów, prowokować do refleksji, stawiać przed odbiorcą lustro” – pisał Olaf Szewczyk w „Polityce”.
O ile wybór tytułu został powszechnie doceniony (nie jest to przaśna promocja patriotyzmu czy nacjonalistyczne fantazje wojenne) to kontekst polskiej edukacji nakazuje wątpić, by ów ruch był podyktowany czymś innym niż względami kampanii prezydenckiej.
A deklaracje premiera to tylko ładnie brzmiąca zapowiedź kolejnego programu modernistycznego, który nie zostanie zrealizowany (kto pamięta jeszcze Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju z 2016 roku?).
Wykluczenie cyfrowe
Pierwsza wątpliwość dotyczy dostępności dla uczniów. Nie wiemy, jak będzie wyglądał proces dystrybucji, poza tym, że MEN ma zapewnić właściwą infrastrukturę techniczną. Może to oznaczać kopie w szkolnej bibliotece, nietypowe rodzaje licencji dla szkół lub rodzaj streamingu treści.
„This War of Mine” jest lekturą nieobowiązkową, stąd też może prowadzić do pogłębienia nierówności w zakresie kompetencji cyfrowych – możliwość skorzystania z tego tekstu kultury pozostanie wyłącznie dla uczniów dobrze dofinansowanych placówek, w szczególności szkół prywatnych.
Wymaganiom technicznym sprostają wprawdzie komputery sprzed dekady, co nie zmienia faktu, że wciąż wiele gospodarstw domowych nie posiada takiego sprzętu.
Pisaliśmy w OKO.press o tym, jak pandemia i edukacja zdalna ujawniły fikcyjność powszechnego dostępu do komputera z internetem, szczególnie w rodzinach mieszkających na wsiach.
Z kim omawiać gry wideo?
Druga wątpliwość każe zapytać, kto będzie uczył młode pokolenie ważnych treści na podstawie gier wideo. Pandemia ujawniła jaka część kadry nauczycielskiej prezentuje wystarczające kompetencje cyfrowe.
Omawiany przez OKO.press raport Fundacji Centrum Cyfrowe pokazuje, że 55 proc. nauczycieli prowadziło lekcje na żywo (Zoom, Skype, Google Classroom i tym podobne). To niezły wynik, jednak zbyt niski, by uznać polską szkołę za gotową do większego zaangażowania w treści cyfrowe.
Omawianie cyfrowych treści jako lektur to coś innego niż prowadzenie zajęć on-line. Nauczyciele powinni przeprowadzić analizę gry przed zaprezentowaniem jej uczniom. Film można dokładnie poznać w parę godzin, uważna lektura książki nie przekracza kilkunastu godzin, a gry są zazwyczaj dużo dłuższym medium.
Polska epopeja „Wiedźmin 3: Dziki Gon” zajmuje – idąc jedną ścieżką i bez zadań pobocznych – co najmniej kilkanaście godzin. Do tego trzeba jeszcze innych kompetencji – ogólnej znajomości języka gier. Dodajmy do tego potrzebę nowych form weryfikacji wiedzy i refleksji płynącej z takiej nauki – struktura medium utrudnia stosowanie tradycyjnych, zestandaryzowanych form znanych ze szkoły.
To dużo pracy, uwzględniając starzenie się kadry nauczycielskiej (średni wiek w tym zawodzie to prawie 45 lat), nieprzekonujące zarobki, brak zachęt do podwyższania kwalifikacji i rządowe nagonki wobec nauczycieli.
W rezultacie lekcje przeprowadzą tylko pasjonaci tematu – gracze obeznani z poetyką i praktyką gier wideo. Bez reformy wyżej wskazanych elementów systemu oświaty gry wideo w kanonie zostaną skazane na zapomnienie – powinny przyjść po uporaniu się z podstawowymi problemami trapiącymi polską szkołę.
Tymczasem partia rządząca postawiła sobie inne cele związane z edukacją. Priorytetem będą wartości obozu władzy zawarte w nowej podstawie programowej.
Raporty na stole prezesa
Słaby wynik wyborczy wśród młodych pokazał jednak, że to zbyt infantylna i mało wiarygodna strategia. To też nie pierwszy raz, gdy politycy próbowali nieudolnie korzystać z sukcesów polskiej branży gier.
Po trudnych wyborach odsłoniły się w dodatku tarcia: frakcja ziobrystów zaatakowała Mateusza Morawieckiego. Na biurku Jarosława Kaczyńskiego leżą dwa konkurencyjne raporty z kampanii, zawierające inne pomysły na Polskę. Jeden Morawieckiego i drugi – Ziobry.
Ziobro przedstawił swoją receptę 13 lipca w wywiadzie dla TV Trwam: „Stoi przed nami ogromne wyzwanie. Jeśli my tego teraz nie zrobimy, jeśli nie zajmiemy się edukacją, jeśli nie zajmiemy się sferą nauczania na uniwersytetach, jeśli nie zajmiemy się obszarem mediów, to przegramy bitwę o polskie dusze. I wtedy, kiedy przyjdzie nam słuchać wyników kolejnych wyborów prezydenckich, ten entuzjazm, który dzisiaj był słyszany, może zamienić się w smutek i łzy”.
Minister sprawiedliwości zapowiedział dalsze ograniczenie autonomii uniwersytetu i ingerencję w programy nauczania (na razie reforma Gowina ułatwiła obecność ultrakonserwatywnych organizacji w akademii). Przekaz jest prosty – poglądy młodych są błędne i potrzeba wprowadzić inżynierię dusz.
23 lipca wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki w programie „Jeden na jeden” w TVN24 potwierdził taki kierunek obrany przez PiS. Pytany o przyczyny słabego wyniku Dudy wśród młodych wskazał na błędy własnej formacji: reforma organizacyjna bez reformy programowej („To jest jeden z tych elementów, które będą się na nas mściły”) oraz oddanie szkolnictwa wyższego Jarosławowi Gowinowi („To jest jeden z powodów, dla których młode pokolenie może nie docenia naszej formacji i naszej idei”) .
Zdaniem przewodniczącego klubu Prawa i Sprawiedliwości, po kolejnej reformie programowej przeprowadzonej przez jego partię, młodzież będzie chętniej głosować na jego partię:
„Mądrzejsi ludzie, bardziej zorientowani w rzeczywistości politycznej, historycznej, bardziej przywiązani do pewnych tradycji i bardziej utożsamiający się z tą tradycją, z pewnością będą głosować na nas”.
Opozycja od razu zareagowała: Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej mówiła o „nowym człowieku PiS” na konferencji w Sejmie.
PiS wie, że bez przekonania następnych pokoleń może kolejne wybory przegrać. Głosy młodych w II turze zdobyli Rafał Trzaskowski – 64,4 proc., a ledwie 35,6 proc. urzędujący prezydent.
Kandydat Konfederacji, Krzysztof Bosak (22,1 proc.) i Szymon Hołownia (22,3 proc.). Mimo zbliżonego światopoglądu na sprawy obyczajowe, większość młodych wyborców Bosaka wybrała później Rafała Trzaskowskiego.
Radykalniejsi zwolennicy rewolucji kulturowej w PiS uważają, że potrzebne jest przeniesienie standardów propagandy TVP Jacka Kurskiego do edukacji. Jest to zgodne z wizją Jarosława Kaczyńskiego – nie raz opisywaną na łamach OKO.press.
Sam prezes podkreślał w wywiadzie dla radiowej „Jedynki” 19 lipca, że: „Młodzi chłoną propagandę, nieprawdę, która kształtuje społeczeństwo”.
Historyk kultury Tadeusz Koczanowicz jeszcze przed wypowiedzią wicemarszałka Sejmu pisał o planach Prawa i Sprawiedliwości na następną kadencję, czyli połączeniu państwa i partii:
„Na razie o konieczności walki o dusze Polaków już w szkołach podstawowych i średnich oraz na uczelniach wyższych głośno mówi tylko Zbigniew Ziobro. Ale nie od dziś wiadomo, że PiS chce przeorać całe państwo, by mieć kontrolę nad nim we wszystkich jego wymiarach”.
Propaganda na tablicy
Na razie PiS zabrał się edukacji, zaczynając od rozegranego w kampanii tematu LGBT, gender i edukacji seksualnej.
W sejmowej komisji edukacji dyskutowany jest projekt ustawy wprowadzającej zasadę, że o obecności organizacji społecznych w szkołach decyduje referendum wśród rodziców.
Ta kampanijna inicjatywa Dudy ograniczy on autonomię placówek edukacyjnych, zaogni konflikty i utrudni dostęp dla organizacji z nurtu liberalnego m.in. zabiegających o respektowanie praw mniejszości.
W OKO.press można tu znaleźć szczegółowe omówienie pomysłu prezydenta. Organizacje społeczny wyraziły swój sprzeciw, wskazując na wiele zagrożeń płynących z nowelizacji: podważenie sensu rad rodziców, wzrost biurokracji, utrudnienie długofalowego planowania, zmniejszenie oferty edukacyjnej dla uczniów, zwiększenie nierówności form pomocy dla uczniów.
Nowelizacja jest przedstawiana jako triumf demokracji, Duda powołuje się na art. 48 Konstytucji RP („Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”), ale wprowadza zasadę „dyktatury większości”, która może odrzucić nieobowiązkowe przecież zajęcia pozalekcyjne, z których mogłaby skorzystać – decyzją swych rodziców – mniejszość uczniów.
Jak pisało OKO.press art. 48 Konstytucji przyjmuje tu absurdalną postać: „Rodzice mają prawo do wychowania cudzych dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”.
PiS w ramach reformy programowej może pójść dużo dalej, szczególnie mając w Ministerstwie Edukacji Narodowej takie postaci jak teolożka prof. Urszula Dudziak z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (główna ekspertka ministerstwa do spraw wychowania w rodzinie, która zasłynęła z twierdzeń, że antykoncepcja może być gorsza od handlu żywym towarem).
Zmienione mogą zostać treści wielu przedmiotów – nastąpi wskazana przez Terleckiego intensyfikacja polityki historycznej w ramach lekcji języka polskiego, historii, filozofii, etyki i wiedzy o społeczeństwie.
Dojdzie także do usztywnienia programu nauczania i mniejszy wybór zostawiony nauczycielom (lektury, podręczniki, materiały). To także zapowiedź dalszego zbliżenia Kościoła katolickiego i szkolnictwa. A pacyfistyczny manifest „This War of Mine” zostanie zapewne po cichu zamieniony na nieodróżnialną od „Wiadomości” TVP interaktywną propagandówkę tworzoną na zamówienie ministerstwa.
Byłem za młody na hipisa ale widziałem że hipisi pili dużo byleczego. To ewidentnie zrujnowało mózg Panu Maszałkowi. Kalendarz jest bezlitosny, komórek mózgowych brakuje. Może czas odpocząć Panie Marszałku?
Wierzę w młodych. Dowód mądrości i zaangażowania w działania na rzecz słusznej sprawy można było oglądać na manifestacji przed siedzibą Ordo Iuris. Tam był sam kwiat młodzieży. W nich siła i nasza nadzieja.
Prawda jest taka, że młodemu człowiekowi w szkole w sposób szkolny nikt nie jest w stanie niczego wtłoczyć. Co by władza nie chciała zrobić to i tak przegra. A przegra przez Pudelka, FB, Instagram, influencerów, i wszystko inne. By się udało musieliby spacyfikować internet. To się nawet w Chinach nie udało. W Polsce się tym bardziej nie uda.
Wystarczy robić zajęcia dotyczące szukania źródeł informacji w sieci i oceny ich wiarygodności. Pokazać korelację pomiędzy poglądami np. influencerów a korzyściami jakie mogą osiągnąć, jeśli ich postulaty, czy pomysły zostałyby wprowadzone. Pokazać różnicę pomiędzy fejkiem a propagandą. Nauczyć jak propaganda działa, jakie są jej rodzaje. Czy propaganda jest zawsze zła? Nawet na przykładzie TVP i TVN. Niech młodzież krytycznie oceni obie telewizje! Dodaj do tego ocenę źródeł zagranicznych. Znajomość języków, będzie pomocna w przeprowadzaniu takich zajęć. W nich można pokazać jak błędy językowe, niedostateczne zrozumienie języka obcego, może wpłynąć na ocenę wypowiedzi… Nauczenie młodzieży rozróżniania prawdy od fejku, umiejętność wyszukania wiarygodnych źródeł, tylko pomoże PiS-owi, bo propaganda TVP nie jest oparta na fejkach, tylko na reklamie "produktu". W opozycji jest fejkotwórczy "Sok z buraka". Więc kto więcej na tym straci?… W przypadku młodzieży PiS nie musi ich przekonywać do siebie. Wystarczy by grali na remis. To da im zwycięstwo!
Wg mnie zyja w uludzie Ci, ktorzy mysla, ze beda mieli wiekszy wplyw na mlodziez niz internet ma. A internet jako taki zdominowany jest przez kulture anglosaska z ich metoo, lgbt+ i ogolna 'poprawnoscia polityczna'. Zatem by osiagnac swe cele PiS powinien zaczac od zakazu nauki angielskiego, inaczej to walka z wiatrakami : D
Mogę sobie wyobrazić sytuacje, w której obok dodatkowych lekcji religii pojawi się "wychowanie patriotyczne" prowadzone przez jakiegoś ciecia z Ordo Iuris. Młodzi będą drzemali na tych zajęciach, tak jak ja drzemałem na tych lekcjach religii, na których zacofany katabas tłumaczył historię świata poprzez Apokalipsę św. Jana.
Zależy jak będzie to przeprowadzane! Ja wyobrażam sobie to tak, że zajęcia będą podzielone na obowiązkowe i nieobowiązkowe. Tak by część treści trafiła do uczniów, niejako z musu! Natomiast jeśli chodzi o wychowanie patriotyczne, to przecież może w programie nieobowiązkowym zawierać takie rzeczy jak choćby wyjazdy na obozy, wyjazdy w celu odwiedzenia miejsc pamięci, organizację gier wojennych. konkursy z wiedzy z nagrodami. Ale to tylko dla tych uczniów, co zapisali się na dodatkowe zajęcia. Model w stylu (godzina lekcyjna na dany temat obowiązkowa + dwie, trzy dodatkowe) …. Zmuszaniem do uczestnictwa nie przekonasz młodzieży, to prawda. Daj im atrakcyjny wybór, sami przyjdą!
Wystarczy zdjąć ciążący tak bardzo niektórym obowiązek nauki i sprawa rozwiązana. Ci co chcą chodzic do szkoły to będą a ci co nie chca będa pobierac 500+, chlać i sie rozmnażać.
Ktoś, kto nie chodzi to szkoły, albo chodzi tam i na tym poprzestaje ( na tym chodzeniu) zastanawiam się czy powinien mieć prawo rozmnażać się.
Też sie zastanawiam, niemniej tego jeszcze nie uregulowali i rozmnażają się głównie ci co nie powinni.
Mylisz się. Kiedyś już to regulowali. W USA! Osoby które zdaniem "lepszych" były "gorsze" sterylizowano. To się nazywa eugenika. Potem Hitler rozwinął tę myśl i wpadł na pomysł, że skoro Ci ludzie nie są "wartościowi", to można oszczędzić czas, pieniądze i środki na ich utrzymanie i w przypadku gdy nie są zdolni do pracy po prostu zabić!… A to wyborców PiS nazywają faszystami i nazistami!
"Film można dokładnie poznać w parę godzin, uważna lektura książki nie przekracza kilkunastu godzin, a gry są zazwyczaj dużo dłuższym medium."
Kompletna bujda. Pomijając gry RPG, które i tak nigdy nie staną się "lekturami", bo każda z nich oferuje przemoc (a nieliczne, które pozwalają na ścieżkę bez przemocy są: a) bardzo stare b) bardzo długie c) bardzo abstrakcyjne), to gry są znacznie krótsze od książek. A już zwłaszcza te, które mogłyby stać się lekturami. W czasie przeznaczonym na przeczytanie "Potopu" czy "Lalki" można "This War of Mine" przejść z 5 razy, a jest to właśnie dość długa gra. I wcale nie taka dobra, owszem, gra na emocjach co w dość przaśnym świecie gier komputerowych od razu ją wyróżnia, ale to by było na tyle z jej "poważnych" zalet. No i nie wierzę, że ktoś by w to grał w szkole. I nawet nie powinien, wystarczyłoby przygotować góra godzinne video z rozgrywki, i w żadnym wypadku nie powinien to być główny temat lekcji, a jedynie materiał pomocniczy.
Bardziej by mnie interesowały poważne zmiany w kanonie lektur. Już nawet nie mówię tu o usunięciu z niego makulatury pokroju "Cierpień Młodego Wertera" czy "Nie-Boskiej Komedii", które to nie są ani wartościowe, ani dobrze napisane, bo to oczywiste. Mówię tu o wykreśleniu pseudohistorycznych książek pokroju wspomnianego wcześniej "Potopu" który powinien raczej stać na półce z napisem "pop kultura sprzed wieków" niż na półce "lektury" i zastąpienie tego czymś porządnym, na przykład "Procesem" Kafki. A przydałoby się, bo gdy sam się zabrałem do przeczytania "Procesu" to byłem niezwykle zaskoczony, zarówno tym jak dobra to pozycja, jak też jak bardzo jest ona odmienna od moich wyobrażeń wyciągniętych z tej właśnie bezwartościowej pop-kultury. Naprawdę przydałoby się, żeby ludzie nie tylko kojarzyli, że istnieje coś takiego jak "Proces", ale także wiedzieli o czym to właściwie jest.
A właśnie, byłbym zapomniał. "Procesu" w szkole nie było, ale za to był "Dr Dolittle" i "Król Maciuś Pierwszy". W tej pierwszej mieliśmy "Murzynów chcących się wybielić", w tej drugiej "Murzynów co byli nawet całkiem cywilizowani jak na Murzynów". Dwie ochydne "lektury", które o to wychowały nam "wspaniałe" społeczeństwo. A potem zdziwienie, że Polska to kraj rasistów.
Zaznaczę tylko, że murzyni z klasy wyższej ( kobiety) w afryce chcą się wybielać i się wybielają, tak samo jak arabki 🙂 – jest to fakt.
Co do lektur, to faktycznie w kanonie jest skansen, ale Podane pozycje przez Pana mogą być akurat ciekawymi pozycjami, o ile wytłumaczy się dzieciom w jakich czasach się pisało te książki i jak to się ma do czasu obecnego. Jeśli zrobi się to bez odpowiedniego komentarza przestaje mieć to sens.
Widać, że mało rozumiesz, jeśli chodzi o lektury. "Potop" Sienkiewicza jest ponadczasowy! Tam nie chodzi o wojnę, Szwedów czy przygodę, tylko o konsekwencje naszych wyborów. O tym czy błędy młodości da się naprawić!… Co zaś do dwóch "ochydnych" lektur, jak je nazwałeś, to w momencie ich pisania, tak właśnie postrzegano ludzi o czarnym kolorze skóry. Murzyn nie jest określeniem obraźliwym samym w sobie! Natomiast co do braków kultury, czy prymitywnych rytuałów, to zamiast wykreślać książki które opisują taki stan, jest to właśnie dobra okazja by nauczyć dzieci kontekstu, opisanych zdarzeń! Pokazać, co było przyczyną takiego stanu! Przed historią nie uciekniesz!… A swoją drogą, chcesz wykreślić książkę w której opisano "wybielanie Murzynów", bo to "rasistowskie". Więc pytanie: Czy jesteś także za tym, by wykreślić z oficjalnej biografii Michael'a Jacksona każdą wzmiankę o operacjach plastycznych które miały wybielić jego skórę? A może też wyretuszować zdjęcia z późniejszych lat jego życia by "dodać im czerni". Albo sfałszować dane, z których będzie wynikać, że coraz bielszy odcień skóry w kolejnych latach był wynikiem np. choroby?… Nowy lewacki "wspaniały" świat, wymaga wykreślenia bądź wyretuszowania z historii "nieprawomyślnych" faktów. Ale powiedz mi. Gdy już wykreślimy wszystkie to co będzie świadectwem okrucieństw dawnych czasów? Jak będziemy mogli w pełni zrozumieć sytuację niewolników?…
Powoli stwierdzam ze Polsce juz nic nie pomoze. Kiedys trafilem na Polaka ktory wierzyl ze kiedy on kogos nie widzi to ten go tez nie zobaczy(prawdziwy przypadek kryl sie za murem a duda wystala). Myslalem ze to przypadek i trafilem wyjatkowego idiote ale te przypadki sie mnorzyly i zaczolem watpic. Teraz po przegladzie Polskich medi(gazet.TW,…) i kommentarzy w internecie jestem przekonany ze jedyna szansa dla Polakow to wypowiedziec jakiemus cywilizowanemu kraju wojne i sie 5 minut pozniej poddac z warunkiem by inni wami zadzili.
Jak działa umysł nastolatka – Im więcej wciskania ciemnoty tym większy opór. Powiedz nastolatkowi że ma robić tak a nie inaczej, to on zrobi dokładnie odwrotnie. Mam córkę nastolatkę i wiem jak jest.
Faktycznie, komuna chciała nas zidoktrynować, ale zrobili jeden błąd, postawili jednak na kształcenie. Skutkowało to tym, że nawet dzieci komuchów obróciły się przeciwko rodzicom. No ale było Radio Wolna Europa, Głos Ameryki, RFI, BBC. Stamtąd płynęła prawda. Dziś w dobie natłoku informacji, młodym a i nam trudno odróżnić prawdę od falszu. Może Zachód uruchomi na powrót te rozgłośnie. Głos z zagranicy bardziej przebije się do świadomości niż z radia nadającego z Polski. Tylko, że na wschód kraju dociera tylko głos z Torunia.
wojna kaczyńskiego z subkulturą K-Popiar i K-popiarzy może skończyć się tylko jednym – że kaczyński będzie spier*alał na księżyc w rytmach k-popu
"ale wprowadza zasadę „dyktatury większości”, która może odrzucić nieobowiązkowe przecież zajęcia pozalekcyjne, z których mogłaby skorzystać – decyzją swych rodziców – mniejszość uczniów."
Pytanie tylko czy nie mamy do czynienia z dyktaturą mniejszości gdy ideologowie LGBT domagają się bezwarunkowego otwarcia szkół na tęczową propagandę.
Twoje fantazje i kompleksy seksualne naprawdę nikogo tu nie obchodzą.
Przestańcie powtarzać tą bzdurkę, że młodzi poparli Trzaskowskiego! Przypomnijmy fakty: w grupie najmłodszych wyborców trzaskowski dostał 25% a duda 20%, oznacza to, że młodzi byli JEDYNĄ grupą która w większości odrzuciła zarówno mafię jak i sektę. Tylko 1 tura ma znaczenie, a nie wybór między dżumą i cholerą w drugiej.
To znaczy że są niedojrzali i niewiele widzą o świecie. Rzucić im prostą receptę na wszystko. nową zabaweczkę im pokazać – o tym się jeszcze nie bawiłem! I tak się wybiera Kukizów, czy tego tam co teraz był – gorszą podróbkę Korwina.
A Panu kto powiedział żeby tak myśleć: TVN czy TVPiS? Bo że jest Pan niezdolny do samodzielnego myślenia już udowodnił w powyższym poście.
Taki jeden starożytny Jan Zamoyski powiedział: Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie. Jak tylko pamiętam, od kilkudziesięciu lat ciągle próbuje się reformować szkolnictwo i jak widać w naszej historii nic z tego nie wychodzi pozytywnego dla władców. Indoktrynację łopatologiczną można prowadzić w pierwszych klasach podstawówki, a później już każdy coś tam w swoim rozumie szufladkuje i trudno już namówić takiego osobnika. Fałsz i obłuda silnie odrzuca szczególnie, gdy mamy możliwość uzupełnić wiedzę z niezależnego źródła np. internet, wypowiedzi starszych poza szkołą.
Oczywiście, okoliczności już nie takie same, ale i dostępne narzędzia też są inne. Za to mechanizm zadziwiająco przypomina system indoktrynacji dzieci i młodzieży w pewnym kraju Europy zachodniej w latach '30 ubiegłego wieku, który zakończył się pełnym sukcesem.
Po co to wszystko? Elektorat pisorów już jest wystarczająco "wyedukowany", sądząc po wynikach wyborów, prędko to się nie zmieni, suweren pińcet plus ma się dobrze i na zmianę się nie zanosi bez totalnego załamania finansów!