We wtorek 15 czerwca ma się odbyć kolejne głosowanie nad kandydaturami na Rzecznika Praw Obywatelskich. PiS dwa razy stawiał na swoich posłów, tym razem popiera niezależną senator z Olsztyna – Lidię Staroń. Tylko czy jej kandydatura przetrwa najbliższe 24 godziny?
Z ostatniej chwili. Lidia Staroń poinformowała koło Polski 2050 Szymona Hołowni, że nie spotka się z nimi dzisiaj. Może to potwierdzać wątpliwości autorki artykułu, czy kandydatura Staroń przetrwa do głosowania.
„Kukułcze jajo” Gowina?
Lidii Staroń towarzyszy sława skutecznej działaczki, od lat walczącej o pokrzywdzonych lokatorów, ofiary lichwy i innych przestępstw. Chwali się tysiącami udanych interwencji poselskich. Sama o sobie mówi: „Od 20 lat jestem rzecznikiem ludzi”.
Plotki, że to właśnie ona będzie kandydatką obozu władzy na RPO, krążyły od wielu miesięcy. Miała być kandydatką idealną – doświadczoną, bliską ludzi. I „ponadpartyjną” – bo skoro przez 10 lat była posłanką Platformy Obywatelskiej, trudno ją zdyskwalifikować jako „człowieka PiS-u”. Miała dać Zjednoczonej Prawicy szansę na przeciągnięcie kilkorga senatorów na swoją stronę i senacką większość konieczną do wyboru RPO.
Jej kandydaturę przez pewien czas rozważał Jarosław Gowin. Wręcz ją do tego namawiał – tak przynajmniej twierdzi ona sama. Niespodziewanie jednak Gowin poparł nie Staroń, ale prof. Marcina Wiącka. Za nieznanym szerzej profesorem prawa stanęła też Koalicja Obywatelska, Lewica, PSL i Polska 2050, niewykluczone, że poprze go również Konfederacja.
Dlaczego Gowin zrezygnował ze Staroń? Jeden możliwy powód to rozgrywka polityczna z Jarosławem Kaczyńskim. Gowin chce zatriumfować, doprowadzając wreszcie do wyboru RPO. A umawiając się na jednego kandydata z opozycją, pokazałby swoją „obrotowość”. Poza tym prof. Wiącek jest po prostu lepiej przygotowanym kandydatem – co udowodnił 10 czerwca podczas czwartkowej sejmowej komisji sprawiedliwości. Ale możliwe jest jeszcze inne wytłumaczenie: Gowin Lidię Staroń zna. I wie, że jej przeszłość jest kłopotliwa.
Jak donosi Interia, Gowin miał zrezygnować z pomysłu, by kandydatką na RPO była Staroń między innymi ze względu na ciągnącą się za nią od lat sprawę Zenona Procyka.
Na wojnie z prezesem olsztyńskiej spółdzielni
Sprawę przed laty opisał dziennikarz tygodnika „Polityka” Piotr Pytlakowski, a kilka dni temu przypomniał we wpisie na Facebooku.
„W skrócie chodziło o jej walkę z Zenonem Procykiem, ówczesnym prezesem spółdzielni mieszkaniowej »Pojezierze« w Olsztynie” — pisze Pytlakowski.
Staroń wraz z trzema innymi osobami wybudowała pawilon handlowy na terenie spółdzielni. Nie miała niezbędnych zezwoleń. Spółdzielnia domagała się czynszu za samowolnie postawiony budynek, lecz Staroń uznała, że czynsz jest za wysoki. I rozpoczęła walkę ze spółdzielnią, a właściwie z jej prezesem.
„Zarzuciła Procykowi samowolę, fałszerstwa dokumentów spółdzielczych i nakłanianie innych do fałszerstw, a także sprzedaż mieszkań w jednym z budynków po preferencyjnych cenach sędziom i prokuratorom, co miało zapewnić prezesowi bezkarność.
Umiejętnie nakręcała spiralę oskarżeń i montowała medialną koalicję, aby prezesa skompromitować. Ściągnęła do Olsztyna ekipę TVN, chodziła po redakcjach różnych gazet. Była także u mnie. Przedstawiała siebie w roli ofiary Procyka, wzbudzała współczucie” – pisze dziennikarz „Polityki”.
W 2005 roku Procyk został aresztowany. Postawiono mu 20 zarzutów. Spędził w areszcie osiem miesięcy.
W walkę z prezesem Procykiem Staroń zaangażowała między innymi Centralne Biuro Śledcze.
„Zebranymi w śledztwie dowodami przeciwko Procykowi dzielili się z Lidią Staroń, np. stenogramami z podsłuchów. Byłem świadkiem jednego z takich spotkań. Nachodzili wiceprezesa spółdzielni, aby zmusić go do zeznawania przeciwko szefowi. Ten człowiek nie wytrzymał napięcia, popełnił samobójstwo, rzucając się z dziesiątego piętra” – relacjonuje dziennikarz „Polityki”.
Uniewinniony po latach
„Samotna, dzielna w boju kobieta”, która sama pokonała mafię urzędniczo-spółdzielczą – mówił wtedy o Staroń Donald Tusk. A ona dostała miejsce na listach PO i weszła do Sejmu.
Tymczasem po kilku latach sąd uniewinnił prezesa Procyka. Jego sprawa przeszła przez wszystkie instancje – aż do Sądu Najwyższego. Okazało się, że dowody zostały spreparowane. Zarzuty się nie potwierdziły.
Co więcej, za czas spędzony w areszcie zasądzono mu 1,7 miliona złotych odszkodowania. Po oskarżeniach Lidii Staroń Procyk – jak opowiada – przez osiem lat nie mógł dostać pracy. Przeszedł też udar i zawał, podpalono mu dom. „Mąż był doktorem na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, przewodniczącym Rady Miasta, prezesem spółdzielni. W Olsztynie ludzie się z nim liczyli, miał szacunek i uznanie. Sąd wziął to pod uwagę, mówił o tym w uzasadnieniu” – opowiadała Interii Krystyna Procyk.
Procyk chce pozwać Staroń, ale ona nie chce się zrzec immunitetu.
„Sam sąd powiedział, że to była klęska wymiaru sprawiedliwości” – stwierdziła Staroń pytana o tę sprawę w programie „Sprawdzam” w TVN24. Nie podała jednak żadnych argumentów, jej wypowiedź nie pozwalała zrozumieć, na czym miałaby polegać jej racja.
Kandydatura Staroń nie budzi entuzjazmu wśród posłów PiS. Czy to może oznaczać, że pojawią się rozłamowcy i większości nie będzie? To zbyt ważne głosowanie, by Kaczyński oddał je walkowerem. Decyzja w sprawie RPO to nie tylko kolejny etap przeciągania liny między Kaczyńskim a Gowinem. Po zwycięstwie kandydata opozycji Konrada Fijołka w Rzeszowie PiS zapewne nie będzie chciał, by powstało wrażenie sekwencji klęsk. W ciągu najbliższych godzin można się zatem spodziewać kolejnego zwrotu akcji w sprawie RPO.
W ostatniej chwili w obronę kandydatki zaangażowało się TVP.
TVP Info „odczarowuje” Staroń
Staroń wymówiła się innymi zobowiązaniami i nie wzięła udziału w sobotniej debacie kandydatów na RPO zorganizowanej przez Konfederację. Znalazła jednak czas, żeby w niedzielę wystąpić w porannym programie Magdaleny Ogórek i Jarosława Jakimowicza „W kontrze” w TVP Info.
„Odczaruję panią Lidię Staroń” – zapowiedział Jakimowicz. I dociskał ją pytaniami o życie prywatne. Był bardzo usatysfakcjonowany, gdy udało mu się ustalić, że kandydatka na RPO pływa w jeziorze – i to od marca (kiedy znika lód).
„Skąd kobieta bierze siłę do walki?” – pytała z kolei Magdalena Ogórek.
„Przede wszystkim to jest siła ludzi. Ale chyba to jest tak naprawdę też sprawa charakteru. Przez całe życie, jak widziałam krzywdę, to musiałam pomóc. I tak było. Miałam też kręgosłup. Miałam też sumienie, a nie te sumienie było pod drzwiami” – odpowiedziała Lidia Staroń.
Z rozmowy można też było dowiedzieć się, że kandydatka wstaje bardzo wcześnie. Bywa, że o czwartej rano. Również w niedzielę zerwała się o świcie – pisała pozew przeciwko Interii.
Staroń już jako kandydatka na RPO to porażka polityki. Na tle Staroń każdy nawet przeciętny absolwent prawa wyróżnia się wiedzą prawniczą. Chciałbym zobaczyć tę "ekspertyzę w sprawie jej wyróżniającej się wiedzy prawnicznej". Do tej pory kandydaci wyróżniali się na tle właśnie ludzi z wykształceniem prawniczym. A teraz punktem odniesienia jest co: przeciętny wyborca pisu z zasadniczym wykształceniem, który nie zrozumie nawet najprostszego tekstu nieprawniczego, a tym bardziej prawniczego i nawet prostego pisma do urzędu nie napiszę?
To oznacza jedno: LS będzie musiała wziąc sobie kogoś do pomocy. Czy weźmie sobie do pomocy tych, którzy są od niej mądrzejsci i więcej wiedzą, czy tych którzy jej będą schlebiali? Przecież nie będzie sama w stanie ocenić, czy to co te osoby zaangażowane piszą ma w ogóle sens. Tak kobieta jest jak pacjent, którzy po kilku operacjach swoich i swoich bliskich i przeczytaniu kilku książek i głównie siedzenia na forach internetowych weźmie się do zarządzania szpitalem. Chcielibyśmy mieć takiego ordynatora? Nie sądzę. Ale w Polsce niechęć do lekarzy, tak jak prawników jest tak duża, że i to spodziewam się zachwytu nad osobnikami obiecującymi walkę z elitami. Jej kandydatura pokazuje więc być może zupełny brak zaufania społecznego.
Kaczyńskiemu chodzi o skompromitowanie tego urzędu. Zwłaszcza gdy dowiemy się więcej o sprawach Staroń. podsumowując: LS nie ma ani przymiotu wiedzy ani, zwłaszcza w świetle informacji o postpowaniach, we własnej sprawie, w które się angażowała, nie posiada odpowiednio "wysokich walorów moralnych". Chyba, że znowu weźmiemy jakiś rodzaj wzorca tolerowanego w partii rządzącej. Tak czy inaczej źle to wygląda.
Staroń jest głupia do spodu i dlatego PiS się na nią zgodził. Uważa, że z powodu swej głupoty jako Rzeczniczka Praw Obywatelskich będzie niegroźna, a jak dobrze pójdzie – skompromituje urząd RPO.
Samo sedno!
"Oczarowała" mnie stwierdzeniem, że wymaga się wiedzy prawniczej na stanowisko RPO, a nie wykształcenia. Rozumiem, że to daje jej przewagę nad panem Wiąckiem, który jest profesorem i z wyksztalcenia prawnikiem.
PiS tak nieprawdopodobnie spolaryzował politykę w Polsce, że wybór RPO który powinien być formalnością, jest w tym kraju niewykonalny. Chyba większość, którzy interesują się jeszcze życiem politycznym, mają takiej polityki dość.
Miejmy nadzieję, że nikomu z opozycji i od Gowina nie przyjdzie do łba głosować na osobę, która se pozwoliła na ciumkanie w towarzystwie Ogóry i Jakimowicza. Brrr… .
Żeby kandydować na RPO kandydat powinien mieć kwalifikacje zarówno formalne jak i osobiste. Przede wszystkim musi być prawnikiem z odpowiednim doświadczeniem ale też powinien mieć odpowiedni nieposzlakowany charakter. Tymczasem Staroń ze swoim dyplomem z wydziału Budownictwa Lądowego w Akademii Rolniczo-Technicznej jest może całkiem zdolnym politycznym karierowiczem szukającym szczęścia w każdej możliwej opcji, włącznie z karierowiczem-dyletantem Gowinem, ale kwalifikacji prawnika w stylu Bodnara czy choćby nikomu nieznanego Więcka po prostu nie ma. Jednak wszyscy wokoło, włącznie z OKO, dyskutowali zażarcie jej kandydaturę choć świetnie wiedzieli, że król jest nagi. Chyba Przyłębska przyzwyczaiła nas, że takie cuda nie tylko w Erze mogą być na porządku dziennym. Jej zaległa sprawa z prezesem Pojezierza pokazuje, że ustawiał ją nie tylko prezes, którego chcemy się pozbyć, ale i inny "prezes", który w międzyczasie otworzył przed Staroń szeroko drzwi jak "samotnej, dzielnej w boju kobiecie", potem zrobił międzynarodową karierę a teraz jako nowa-stara nadzieja na "bój nasz ostatni" ma na nowo wjechać na scenę na białym koniu. Chcieliście takich "kryształowych" obrońcó praw obywatelskich jak Staroń to nie dziwcie się potem, że wychodzi wam….jak wychodzi.
Swego czasu miałem do czynienia z Jej ("Staroniową") fałszywością.
Wraz z grupą kilkudziesięciu osób, które reprezentowałem, staraliśmy się uchronić domy prywatne i ogródki działkowe przed planowanym zniszczeniem na potrzeby budowy gazociągu wokół Olsztyna. Byłem kilkukrotnie w jej biurze senatorskim w Olsztynie, na ul. Kopernika 45, ale pomimo złożenia obszernej dokumentacji, co raz byliśmy zbywani przez sekretarkę kolejnymi obietnicami zajęcia się sprawą w nieokreślonej przyszłości, czyli typowe granie na czas.
Pani Senator nie zajęła się także bezprawiem wobec budowy nielegalnej obwodnicy, części drogi powiatowej 1463 w gminie Purda. Ze złamaniem prawa budowlanego, właścicielskiego (kradzież prywatnej działki bez odszkodowania), prawa wodnego, środowiskowego, KPA i nienależnego wyłudzenia dotacji na 11mln.
Na koniec także zachowała się podle wobec męża zaufania swojego komitetu wyborczego w wyborach do Sejmu i Senatu w roku 2019.
Jej nagłaśniane sukcesy w pomocy pokrzywdzonym mają moim zdaniem wspólnym mianownik – brak wstawiennictwa za pokrzywdzonymi, gdy krzywdę wyrządzały organy administracji.
W moim mniemaniu nie jest to osoba godna pełnienia żadnej funkcji publicznej związanej z zaufaniem społecznym, a już na pewno nie RPO.
Wystąpienie tej pani było kompromitacją. Nie potrafiła nawet poprawnie odczytać tego, co miała przygotowane. Bronić praw to ona potrafi- ale wyłącznie swoich. Zamiast odpowiadać na pytania, postanowiła zalać słuchaczy potokiem słów samozadowolenia z siebie. Tylko wychodziło jej to bardzo niezdarnie. Żal mi Polski. Dostała się w ręce niekompetentnych, mijających się z prawdą, niedouczonych ale bardzo zapalonych do władzy polityków. Stare pokolenie wymiera. Średnie bije się o stołki. Młode szuka ealnych sposobów, by zapewnić bezpieczeństwo i byt sobie i rodzinie. Nikt nie obiecywał, że życie będzie łatwe, ale władza powinna być mądra. Mądrzy ludzie jednak jakoś do tej władzy się nie garną, jak widać. Jak powiedział Terlecki: ta pani bardzo chce być RPO… Na szczęście Senat wykazał się mądrością.
Interesującą inicjatywą społeczną jest ustawa Zakrzewskiego. https://dzienniklodzki.pl/ustawa-zakrzewskiego-rewolucja-w-polskim-szkolnictwie/ar/c5-15618172