0:000:00

0:00

Idea Europejskiej Wspólnoty Politycznej zainicjowana przez Emmanuela Macrona w maju tego roku nabiera kształtów. Macron zaproponował stworzenie “platformy koordynacji politycznej” dla krajów członkowskich UE i tych, które do niej nie należą. Mogłaby to być “właściwa odpowiedź” - mówił francuski prezydent - na potrzebę “stabilizacji naszego sąsiedztwa” w kontekście wojny rosyjskiej i przyznania przez UE statusu kandydata Ukrainie i Mołdawii. Celem byłoby danie krajom aspirującym poczucia przynależności do europejskiego klubu przed formalnym do niego przystąpieniem.

Przeczytaj także:

Nieformalny szczyt przywódców europejskich podejmujący inicjatywę Macrona odbędzie się 6 października w Pradze. UE zaprosiła do udziału czterdzieści cztery państwa, w tym Wielką Brytanię, Izrael, Turcję, a także wszystkie kraje kandydujące do UE. Choć początkowe zastrzeżenia wobec inicjatywy Macrona, postrzeganej przez wielu jako kolejna próba spowolnienia przyszłych akcesji do UE, w dużej mierze zniknęły, to poprzeczka wydaje się być ustawiona dość nisko. Zdaniem praskiego dyplomaty (Czechy sprawują prezydencję w UE) szczyt powinien wysłać “pozytywny sygnał w tej burzliwej sytuacji”. Jest to z pewnością warte wysiłku.

Jeśli jednak Unia Europejska chce sprostać swoim ambicjom w bezpośrednim sąsiedztwie, to powinna raczej inwestować w proces rozszerzenia, a nie tworzyć nowe formaty spotkań na szczycie.

Przyznanie Ukrainie i Mołdawii statusu kandydatów na czerwcowym szczycie UE było bez wątpienia decyzją przełomową. Daje ona obywatelom tych krajów światełko w tunelu pośród obaw o ich bezpieczeństwo i stabilność. Stanowi ona również komunikat dla Rosji, że UE nie ugnie się w obliczu jej brutalnego zachowania. Co nie mniej ważne, zeszłego lata UE przezwyciężyła również swoją wstydliwą niemoc na Bałkanach i otworzyła drogę do rozmów akcesyjnych z Albanią i Macedonią, które blokowane były z powodu widzimisię a to Francji, a to Bułgarii. Ta postawa Unii tylko pogłębiła frustrację i podważyła zaufanie do orientacji europejskiej w krajach kandydujących.

W interesie UE leży to, by proces rozszerzenia zakończył się sukcesem. I to właśnie jej zaangażowanie na rzecz Ukrainy - pomoc finansowa, oferta integracyjna i wsparcie wojskowe - może stać się najlepszym narzędziem do osiągnięcia tego celu.

Nie ma lepszego sposobu na zapewnienie, że wszystkie te wysiłki będą trwałe i skuteczne, niż uczynienie ich częścią dobrze przygotowanej strategii wprowadzania Ukrainy do UE. Inne kraje kandydujące mogłyby tylko skorzystać na takim ponownym zaangażowaniu UE w jej historycznie najskuteczniejszy instrument zaprowadzania pokoju i stabilności w Europie. Oczywiste jest, że na drodze kandydatów do UE nie ma skrótów ani rabatów. Ale dobrze byłoby, gdyby Unia uczyniła jak najwięcej, aby uniknąć lunatykowania w kierunku kolejnej zapaści polityki rozszerzeniem. Niestety, mimo dzisiejszego poruszenia sytuacją w Ukrainie i sympatii do tego kraju, nie ma żadnej gwarancji, że także w jej przypadku zaangażowania na rzecz zakotwiczenia jej w Unii wytraci szybko dynamikę.

Czy Europejska Wspólnota Polityczna może temu zapobiec? Mocno to wątpliwe.

Udział takich krajów jak Wielka Brytania czy Izrael sprawia, że jest to format z definicji nie dający się do podejmowania kwestii rozszerzenia UE.

Szczyt w Pradze ma przede wszystkim potwierdzić zasady helsińskie z 1975 roku, w tym integralność terytorialną i poszanowanie suwerenności wszystkich państw. Zgodnie z preferencjami Francji jego głównym tematem jest europejski porządek bezpieczeństwa i wyzwania geopolityczne. Nowa wspólnota, która mogłaby zbierać się raz lub dwa razy w roku, przypominałaby więc coś w rodzaju OBWE 2.0 - grupę podobnie myślących państw zjednoczonych w odrzuceniu destrukcyjnej dla porządku europejskiego polityki rosyjskiej.

Owszem, nie jest to bez znaczenia Taki format może dać krajom kandydującym do UE uprzywilejowany dostęp do dyskusji z unijnymi liderami na strategiczne tematy. Zarazem jest jednak jest mało prawdopodobne, by nadał on procesowi integracji większe znaczenie. Będzie to “przestrzeń dla politycznego co-workingu”, jak ujmuje to wysoki urzędnik Komisji, podczas gdy kluczowe pytania pozostaną bez odpowiedzi: jak zapewnić wiarygodną perspektywę zacieśniania więzów z UE i wymierne korzyści dla krajów kandydujących w nadchodzących latach? Jak usunąć blokady instytucjonalne w procesie akcesji? Jak lepiej zintegrować kraje kandydujące z UE, zanim będą mogły kiedyś faktycznie przystąpić do Unii? Innymi słowy, kluczowym wyzwaniem dla UE w nadchodzącej dekadzie lub dłużej nie będzie reforma jej instytucji w celu przygotowania się do przyjęcia nowych członków. Głównym problemem będzie to, jak utrzymać proeuropejską orientację swoich sąsiadów, gdy Unia przez dłuższy czas nie będzie zapewne ani w stanie, ani chętna do przyjęcia ich jako pełnoprawnych członków tego klubu.

Aby odpowiedzieć na tę podstawową potrzebę i “ustabilizować sąsiedztwo”, UE będzie musiała zrobić znacznie więcej niż tylko zorganizować nową konferencję głów państw.

Powinna przedstawić długoterminową wizję ich integracji z Europą, która obejmowałaby pełny dostęp do czterech swobód unijnych, gdy tylko spełnią wszystkie kryteria.

Oferta ta obejmowałaby nie tylko znaczącą pomoc w długofalowym przygotowaniu do członkostwa w UE, ale także dostęp do funduszy spójności, jeśli kraje te przystąpią do jednolitego rynku przed uzyskaniem pełnego członkostwa w UE. Konieczna będzie pomoc tym krajom w ściślejszej integracji ich infrastruktury energetycznej z unijną oraz w wypełnieniu ich międzynarodowych zobowiązań w zakresie klimatu. UE powinna również zaoferować krajom sąsiadującym, począwszy od Ukrainy i Mołdawii, pakt bezpieczeństwa zawierający konkretne zobowiązania do wzmocnienia ich zdolności do samoobrony, zaoferowania pomocy wojskowej i regularnych konsultacji strategicznych, zacieśnienia współpracy w dziedzinie cyberbezpieczeństwa i bezpieczeństwa infrastruktury strategicznej.

Czasy są faktycznie burzliwe i przywódcy UE powinni zrobić wszystko, aby wysłać pozytywny sygnał na szczycie w Pradze. Jednak bez większych wysiłków na rzecz nadania procesowi rozszerzenia wiarygodności i energii, Europejska Wspólnota Polityczna stanie się jedynie listkiem figowym niezdarnie przykrywającym nieudolność UE w odgrywaniu swojej geopolitycznej roli.

Udostępnij:

Piotr Buras

Dyrektor Warszawskiego Biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR). Publicysta i ekspert do spraw polityki europejskiej i Niemiec. W latach 2008–2012 stały współpracownik „Gazety Wyborczej” w Berlinie. Ostatnio opublikował m.in. Nowy rozdział. Transformacja Unii Europejskiej a Polska (z Szymonem Ananiczem i Agnieszką Smoleńską, Warszawa 2021), Partnerstwo dla Rozszerzenia: nowa oferta UE dla Ukrainy i nie tylko (z Kaiem-Olafem Langiem, Warszawa 2022), Zeitenwende. Jak wojna w Ukrainie zmienia Niemcy (Warszawa 2023). Redaktor i współautor opublikowanego niedawno raportu Fundacji Batorego Powrót do Europy. Rekomendacje dla polskiej polityki w UE

Komentarze