0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Stanczak / Agencja GazetaTomasz Stanczak / Ag...

Fundusz ma pomóc w odejściu od wydobycia i spalania węgla, ale także w łagodzeniu skutków społecznych związanych z transformacją. Środki mogą służyć do tworzenia nowych miejsc pracy, ustalania mechanizmów pomocowych czy przekwalifikowywania pracowników.

Komisja Europejska zaproponowała najpierw, by pomoc w ramach FST otrzymały Śląsk, Wielkopolska i subregion wałbrzyski. Polska stara się, żeby unijne środki popłynęły także do innych województw, w których będzie trzeba zamknąć kopalnie lub elektrownie: małopolskiego, lubelskiego i łódzkiego. Czy ten plan się powiedzie, zależy od oceny Komisji Europejskiej i od kształtu ustalanych w regionach Terytorialnych Planów Sprawiedliwej Transformacji.

Na razie wokół FST wciąż jest wiele znaków zapytania. Pewne jest jedno: żeby mieć szanse na dofinansowanie z UE, trzeba rozpocząć transformację. A z tym na razie w Polsce jest problem.

Trzy pewniaki: Wałbrzych, Śląsk i Wielkopolska

„Z dotychczasowych zapowiedzi Komisji wynika, że środki w ramach FST dostanie Śląsk i Wielkopolska Wschodnia oraz subregion Wałbrzycha, gdzie wprawdzie od lat nie ma górnictwa, ale region boryka się z problemami wynikającymi z zamknięcia kopalni. Jego udział w FST byłby domknięciem całego procesu transformacji, który w Wałbrzychu toczy się od ponad 20 lat” – tłumaczy Izabela Zygmunt, specjalistka ds. transformacji energetycznej z think tanku Wise-Europa.

Śląsk

Jak dodaje, Komisja Europejska zapewne patrzy na Śląsk przez pryzmat wielkości sektora wydobycia węgla w regionie i jego znaczenia dla polskiej energetyki. Dlatego tam – nawet pomimo bardzo powolnej transformacji – środki unijne mogą trafić.

Oczywiście nie brakuje wątpliwości. Pierwszą z nich jest kształt tzw. umowy społecznej rządu ze śląskimi górnikami. Według podpisanego w maju dokumentu, ostatnie kopalnie węgla kamiennego zostałyby zamknięte dopiero w 2049 roku, czyli na rok przed planowaną przez UE datą uzyskania neutralności klimatycznej. To o wiele za późno. Jednak umowa została teraz przekazana do KE, która ma ją opiniować. Możliwe, że nie zgodzi się na tak rozwleczoną w czasie transformację regionu.

Drugą wątpliwością są nowe koncesje, które dostały śląskie złoża. W tym na przykład Brzezinka 3 w Mysłowicach – prywatna kopalnia, której powstaniu sprzeciwiają się mieszkańcy. „Ten projekt dzieli i niszczy miasto od wewnątrz, a w przyszłości może zostawić opłakane skutki dla szeroko rozumianego środowiska naturalnego” – czytamy na profilu facebookowym „Nie dla nowej kopalni w Mysłowicach”.

Kopalnia dostała pozwolenie na wydobycie od Ministerstwa Klimatu i Środowiska w listopadzie ubiegłego roku. Inwestor – spółka Brzezinka 3 – chce fedrować przez 35 lat od momentu otwarcia zakładu. Władze miasta kibicowały projektowi, tłumacząc, że dzięki kopalni wpływy do budżetu miasta wzrosną nawet o 30 mln zł rocznie. Ten entuzjazm jednak ostygł, gdy okazało się, że na szali są unijne środki.

Prezydent Mysłowic Dariusz Wójtowicz zmienił więc zdanie i nawet wysłał w tej sprawie list do do Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej. Obiecuje w nim, że "podejmie działania mające na celu niedopuszczenie do jakichkolwiek inwestycji z zakresu górnictwa węgla kamiennego czy uruchomienia objętych już wydanymi koncesjami górniczymi eksploatacji nowych pokładów węgla kamiennego".

Chce także zwrócić się do resortu klimatu o cofnięcie koncesji.

„Te wszystkie argumenty na pewno będą analizowane przez KE i nie można z pewnością dziś powiedzieć, jakie zapadną decyzję. Jestem pewna jednak, że Śląska w FST nie można pominąć” – komentuje Izabela Zygmunt.

Wielkopolska

Z kolei Wielkopolska Wschodnia przyjęła dość ambitne, na tle całego kraju, założenia. Największym pracodawcą i jednocześnie emitentem gazów cieplarnianych w regionie jest obecnie GK ZE PAK (Grupa Kapitałowa Zespół Elektrowni Pątnów Adamów Konin S.A.). W październiku 2020 roku ZE PAK opublikował nową strategię, deklarując m.in. porzucenie budowy nowych odkrywek węgla brunatnego (Ościsłowo i Dęby Szlacheckie) i stopniowe zamykanie istniejących. Jóźwin zostanie zamknięty jeszcze w tym roku, a Drzewce w 2022 roku. Najdłużej będzie działać odkrywka Tomisławice - do 2030 r. Zaplanowano także wygaszanie bloków węglowych. Pierwszy blok elektrowni Pątnów I zostanie zamknięty za dwa lata. Kolejne dwa w 2024. Pątnów II przestanie działać w 2030 roku.

W Wielkopolskim Terytorialnym Planie Sprawiedliwej Transformacji władze wojewódzkie wskazują na problemy związane z odejściem od węgla, przy którym teraz zatrudnionych jest 4,6 tys. osób: bezrobocie oraz ujemne saldo migracji. Receptą mają być nowe miejsca pracy w przedsiębiorstwach zajmujących się gospodarką obiegu zamkniętego czy efektywnością energetyczną. W planach są również inwestycje w odnawialne źródła energii i działania ograniczające zjawisko ubóstwa energetycznego.

Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej chciałoby, żeby Wielkopolska dostała 387 mln euro z FST.

Turów solą w oku

Problem z uzyskaniem unijnych środków może mieć subregion Bogatyni ze względu na odkrywkę i elektrownię Turów, wokół których narasta polsko-czeski konflikt.

KE już uznała, że obecnie Bogatynia nie kwalifikuje się do uzyskania środków. Jak tłumaczyła Komisja, „na obszarze tym nie odbywa się proces transformacji w kierunku neutralnej dla klimatu gospodarki”.

Według wydanej niedawno koncesji kopalnia turoszowska ma działać aż do 2044 roku. Co więcej, w maju otwarto nowy blok węglowy w tamtejszej elektrowni.

„Na razie KE w dysponowaniu środków z FST nie wzięła pod uwagę także Małopolski Zachodniej, która boryka się z podobnymi problemami, jak sąsiedni Śląsk” – mówi Izabela Zygmunt. W Małopolsce działają dwie kopalnie należące do spółki Tauron Wydobycie: Brzeszcze i Janina w Libiążu. „W Małopolsce od miesięcy trwają prace nad Terytorialnym Planem Sprawiedliwej Transformacji. Są racjonalne powody, by uwzględnić w FST ten region, jednak Komisja Europejska wciąż się na ten temat nie wypowiedziała” – zaznacza ekspertka.

Znaki zapytania dotyczą też Lubelszczyzny, gdzie co prawda powstaje Terytorialny Plan Sprawiedliwej Transformacji, ale jednocześnie nie słychać o odchodzeniu od węgla. Kopalnia Bogdanka nie jest ujęta w umowie społecznej, bo nie należy do państwowej spółki, więc nie znamy daty jej planowanego zamknięcia. Co więcej, starania o pozwolenie na wydobycie prowadzi australijska spółka Balamara. Projekt jest o tyle kontrowersyjny, że złoże „Sawin”, którym interesują się Australijczycy, znajduje się pod Poleskim Parkiem Narodowym. Jego eksploatacja może zagrozić cennym mokradłom.

Bełchatów z szansą na unijne środki?

O 180 stopni zmieniła się sytuacja województwa łódzkiego, gdzie działa największy europejski emitent CO2 – Elektrownia Bełchatów, a także dwie odkrywki. W planie była budowa trzeciej – w Złoczewie. We wtorek (8 czerwca 2021) władze województwa przedstawiły plan transformacji. Według niego, pierwszy blok elektrowni ma zostać wyłączony już za dziewięć lat. Kolejne będą zamykane sukcesywnie, co roku, aż do 2036. Odkrywka Bełchatów zakończy działanie w 2026 roku. Pole Szczerców będzie pracować dłużej – do 2038 roku. W związku z odchodzeniem od węgla, w regionie planowane są inwestycje w OZE, tworzenie firm związanych z niskoemisyjną gospodarką, start-upów i stref inwestycyjnych. PGE, które jest właścicielem elektrowni i odkrywek, ma pomóc w przekwalifikowaniu pracowników.

Przeczytaj także:

„Deklaracja zamknięcia elektrowni w ciągu 15 lat daje postawy, żeby rozmawiać o udziale w Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Istnieje zamiar i plan odejścia od węgla, czyli podstawowe warunki, jakie stawia KE. Na razie jednak należy być ostrożnym w przewidywaniu przyszłości regionu” – mówi Izabela Zygmunt. Jak zaznacza, według projektu Ministerstwa Aktywów Państwowych, wszystkie aktywa węglowe mają przejść do państwowej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. „Wiemy, że PGE wycofuje się z budowy kopalni w Złoczewie. Ale czy taki sam plan będzie miało NABE?” – zastanawia się Zygmunt.

W podobnym tonie wypowiadają się prawnicy z Fundacji ClientEarth.

„Cały czas słyszymy o planach tworzenia nowego podmiotu na rynku, który ma przejąć aktywa węglowe. Czy nie jest więc tak, że inwestycje w Złoczewie przejmie ktoś inny? To bardzo ważne pytanie, na które powinniśmy poznać jasną odpowiedź. Formalnie proces pozyskiwania koncesji na wydobycie w Złoczewie wciąż trwa i w naszej ocenie jest za wcześnie na otwieranie szampana” – komentuje Ilona Jędrasik. Zwraca uwagę także na to, że bloki węglowe mają być zamykane dopiero po 2030 roku. „Wygaszenie większości bloków do 2030 roku i utrzymanie w pracy jedynie najnowszego bloku numer 14 jest scenariuszem lepszym dla ludzi i klimatu” – tłumaczy.

Prawo klimatyczne odmroziło miliardy euro

Istniało zagrożenie, że Polska otrzyma tylko połowę z planowanej kwoty 3,5 mld euro. A to dlatego, że w 2019 roku jako jedyny kraj UE nie przyjęła celu neutralności klimatycznej Unii do 2050 roku. Dla krajów – a właściwie kraju, bo tylko my się wyłamaliśmy – przewidziano karę w postaci obcięcia o połowę środków z FST.

Jednak w maju tego roku instytucje UE porozumiały się w sprawie finalnego przyjęcia "prawa klimatycznego", zgodnie z którym cel neutralności klimatycznej stanie się prawnie obowiązujący dla wszystkich państw UE. A to znaczy, że już nie możemy go nie akceptować.

„Prawo klimatyczne zmienia sytuację, którą stworzyły konkluzje Rady z 2019 roku i ustala obowiązujący cel dla wszystkich państw członkowskich – w tym Polski. Dlatego dostaniemy pełną kwotę z FST bez konieczności składania specjalnej deklaracji w sprawie neutralności” – tłumaczy Izabela Zygmunt.

Branża protestuje

Tymczasem w środę (9 czerwca) w Warszawie przeciwko odchodzeniu od węgla protestowała branża energetyczna. W manifestacjach mogło brać udział nawet 10 tys. osób.

Tłum przeszedł pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. "Nie likwidujmy górnictwa i polskiej energetyki", "Polska energia na polskim węglu" - można było przeczytać na transparentach. Związkowcy na schodach Kancelarii zostawili swoje petycje dotyczące przyszłości energetyki.

"Piłka jest teraz po stronie rządzących. My oczekujemy natychmiastowego przystąpienia do dialogu szczególnie w kontekście transformacji polskiej energetyki. Póki co, mamy tylko nazwę, czyli Narodową Agencję Bezpieczeństwa Energetycznego. Nikt jednak nie wie, jak to ma funkcjonować, na jakich zasadach i kiedy. Czekamy na konkrety. W kwestii Turowa oczekujemy natomiast jasnego stanowiska polskiego rządu i załatwienia tej sprawy, żeby się od nas odczepiono raz na zawsze" – powiedział przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność Jarosław Grzesik w rozmowie z portalem nettg.pl.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze