0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jazwieck...

„Jestem za tym, żeby we wszystkich podręcznikach informować o telefonie zaufania dla dzieci i młodzieży" – tak minister edukacji Przemysław Czarnek odniósł się do informacji o wykreśleniu z podręczników szkolnych odnośników do infolinii 116 111.

Od 2008 roku prowadzi ją Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Jak informowaliśmy w OKO.press, numer pomocowy dla najmłodszych zniknął też ze strony internetowej Ministerstwa Edukacji i Nauki.

Wszystko po interwencji samego ministra, który miał otrzymać list od „zaniepokojonych nauczycieli". Chodzi dokładnie o konserwatywne Stowarzyszenie Nauczycieli dla Wolności, którym nie spodobało się, że na stronie internetowej telefonu zaufania znajduje się odnośnik do projektu SexEd.pl.

List w tej sprawie przesłali do ministerstwa edukacji w listopadzie 2022 roku. Interwencję podjął wówczas także Rzecznik Praw Dziecka, Mikołaj Pawlak. Ale dopiero w czerwcu 2023 wydawcy, w tym wydawnictwo Nowa Era, otrzymało od MEiN instrukcje dotyczące umieszczania w podręcznikach informacji o telefonie zaufania 116 111.

Dokładnie w tym samym czasie do ministerstwa wpłynęła kolejna skarga. Tym razem działalność Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę pod lupę wzięło ultrakatolickie Ordo Iuris.

W specjalnym raporcie pisali, że strona internetowa 116 111 „nie jest wolna od kontrowersyjnych treści, a będąc zamieszczoną w podręcznikach dopuszczonych do użytku szkolnego, razem z telefonem zaufania 116 111, stwarza realne pole do nadużyć, m.in. poprzez zaznajamianie dzieci z działalnością organizacji [chodzi o organizację Sexed.pl] przedstawiających wizję rozwoju psychoseksualnego oraz wychowania w oparciu o teorię gender, oraz omijanie obowiązujących regulacji prawnych, służących zapewnieniu kontroli rodzicielskiej nad treściami przekazywanymi dzieciom z wykorzystaniem przestrzeni szkolnej”.

Przeczytaj także:

Nie podobało im się też, że konsultanci, którzy udzielają dzieciom i młodzieży wsparcia, są – zgodnie ze światowymi standardami – anonimowi. Miałoby to, według Ordo Iuris, zagrażać prawu rodziców do wychowywania ich zgodnie z własnym sumieniem. Jako problem radykałowie z prawniczego think tanku wskazali także zakładkę dedykowaną wsparciu młodzieży LGBT+.

Czarnek ogólnie o nieprawidłowościach i odnośnikach

23 sierpnia na antenie Polskiego Radia szef resortu oświaty przekonywał, że „ministerstwo nie ma prawa żądać od wydawców, których podręczniki są dopuszczone do użytku, usuwania czegokolwiek, może jedynie prosić o to i wnioskować, jeśli są wykryte pewne nieprawidłowości, których nie wykryto wcześniej".

Minister Czarnek nie wyjaśnił, o jakie nieprawidłowości miałoby chodzić. Nikt go też o to nie pytał, bo dyskusja w Polskim Radiu była co najmniej tendencyjna. Minister został poproszony o weryfikację „medialnych manipulacji".

Według prawicy i mediów sprzyjających rządowi największym przekłamaniem ma być ideologiczna motywacja interwencji podjętej przez MEiN.

Minister przekonywał, że jego pisma nie dotyczyły wcale numeru telefonu, ale strony internetowej 116111.pl.

„Odniesienia do stron internetowych są stałe, ale strony internetowe się zmieniają i co później jest na tych stronach – nad tym już panowania nie mamy” – tłumaczył minister.

Nie powtórzył więc wprost argumentów o genderze, czy niestosownych informacjach z zakresu edukacji seksualnej, na które mają być narażone dzieci wchodzące na stronę 116111.pl. Zasłonił się ogólnikami i formalizmem.

Podobnie do sprawy odniósł się dyrektor departamentu kształcenia ogólnego i podstaw programowych w ministerstwie edukacji i nauki Artur Górecki. 18 sierpnia podczas nadzwyczajnej sesji Parlamentarnego Zespołu ds. Praw Dziecka zapewniał, że chodzi tylko o usunięcie odnośnika do strony infolinii.

„Minister nie może brać odpowiedzialności za coś, co dynamicznie się zmienia. Dlatego poleciliśmy unikać odesłań do treści, które można swobodnie zmieniać, bez przedstawienia kontekstu” – mówił Górecki w Senacie.

Obecni na sali przedstawiciele Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę odpowiadali, że

od wydawców wiedzą, że usunięte zostaną nie tylko odnośniki do strony, ale też numer telefonu.

"Nawet gdyby został sam numer, to dzieci nie będą miały dostępu do czatu i wiadomości. Badania potwierdzają, że dzieciom coraz trudniej jest rozmawiać, również przez telefon. Coraz więcej pisze. Jeśli nie będą miały dostępu do strony, nie będą wiedziały, że jest możliwość czatowania z profesjonalistą.

To jest zablokowanie dostępu do pomocy" – tłumaczyła Renata Szredzińska z FDDS.

I dodała: „Nas dziwi, dlaczego macie zastrzeżenia, a nie kontaktowaliście się z nami. Nie było ani jednego telefonu przed podjęciem interwencji”.

Dość szykan!

W obronie telefonu zaufania 116 111 wystąpił m.in. Instytut Praw Dziecka im. Janusza Korczaka.

„Nasze oburzenie budzi fakt podejmowania działań, które w jednoznaczny sposób wymierzone są przeciwko najbardziej bezbronnym młodym ludziom zmagającym się z wieloma życiowymi trudnościami, a nierzadko przemocą i społeczną stygmatyzacją” – czytamy w ich stanowisku.

„Wszystko to dzieje się w momencie największego w ostatnich latach kryzysu zdrowia psychicznego młodych ludzi. W 2022 odnotowano ponad 2000 prób samobójczych. Telefon zaufania odebrany został ponad 50 tysięcy razy. Odebrano ponad 7 tysięcy wiadomości i podjęto ponad 800 interwencji ratujących zdrowie i życie ludzi”.

Instytut podkreśla, że niezrozumiałe są nie tylko zarzuty, które padają pod adresem Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, ale także brak jakiegokolwiek dialogu.

"Pragniemy przypomnieć, że telefon 116111 działa na podstawie regulacji Unii Europejskiej i to państwo polskie w 2008 roku powierzyło zbudowanie dla niego zaplecza oraz systemu pomocy właśnie FDDS. Fundacja wywiązała się i wywiązuje z niego bez zarzutów, a sam numer utrzymuje się dzisiaj wyłącznie ze środków prywatnych, co jest także niezrozumiałe.

Dlaczego państwo polskie abdykowało w tej sprawie i przestało wspierać tę niezwykle ważną inicjatywę?

Przypominamy, że to wsparcie to nie wyraz dobrej woli, ale obowiązek władz publicznych" – czytamy.

Instytut żąda od kierownictwa MEiN i urzędników „zaniechania szkodliwych i skrajnie nieodpowiedzialnych działań spełniających kryteria szykan, których konsekwencje płacone są już i będą nadal przez dzieci i młodzież”.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze