0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Wojciech Habdas / Agencja Wyborcza.plFot. Wojciech Habdas...

Noc z 31 grudnia na 1 stycznia była tragiczna. We Władysławowie znaleziono zakrwawionego łabędzia, miał uszkodzony dziób. Trafił do weterynarza, ale niestety – nie było dla niego ratunku. Musiał zostać uśpiony.

W Warszawie mieszkańcy znaleźli ciało psa – prawdopodobnie przestraszony fajerwerkami uciekał i wpadł pod samochód. Pod Lublinem, w Skrzynicach Drugich, gdzie Stowarzyszenie Leśne Przytulisko prowadzi Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt, zginął orlik krzykliwy, który od miesięcy był rehabilitowany. Znaleziono go rano na ziemi w wolierze.

To nie była jedyna ofiara tej nocy w Ośrodku. Po północy ktoś w pobliżu odpalił fajerwerki. Opiekunowie zwierząt wybiegli z domu, żeby sprawdzić, co się dzieje. Niestety, było za późno – jedna z saren rzuciła się do ucieczki, uderzyła w płot i złamała kark.

„Tygodnik Podhalański” opublikował z kolei film, na którym widać, jak spanikowane łanie biegną po Równi Krupowej, w pobliżu sylwestrowej sceny, gdzie odbywał się koncert TVP.

„Do Sylwestrowego Patrolu Animalsów napłynęło prawie 200 zgłoszeń, część psiaków już odebrana przez swoich właścicieli, ale zdajemy sobie sprawę, że jest to tylko kropla w morzu cierpień i dramatów domowych i dzikich zwierząt!” – pisał OTOZ Animals.

Zakaz fajerwerków ponad podziałami?

Te wszystkie doniesienia – tradycyjnie, jak co roku pod koniec grudnia i na początku stycznia – wywołały dyskusję o zakazie używania wyrobów pirotechnicznych. Posłanka KO Katarzyna Piekarska opublikowała wpis, przypominając o swoim projekcie całkowicie zakazującym fajerwerków. „Leżał ponad 2 lata w zamrażarce pani Witek. Teraz trzeba trochę aktualizować i składamy ponownie” – napisała.

Przeczytaj także:

Zanim jednak pojawi się realna wizja zdelegalizowania wyrobów pirotechnicznych, Sejm zajmie się innym projektem w tej sprawie.

Projekt zgłoszony przez posłankę Razem Darię Gosek-Popiołek, a stworzony po apelu Stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców, zakłada zwiększenie kompetencji gmin, które mogłyby samodzielnie wprowadzać lokalne zakazy.

W środę, 24 kwietnia 2024 został przegłosowany przez sejmową komisję ustawodawczą.

„To mały krok, jeśli chodzi o kwestię fajerwerków” – mówiła podczas obrad Katarzyna Piekarska. „Znacznie lepszym rozwiązaniem byłby całkowity zakaz używania fajerwerków. Tu oddajemy decyzję w ręce władz gmin, więc jest to projekt zasługujący na poparcie. Może trzeba najpierw zrobić ten mały krok, żeby później zastanowić się nad większym” – dodała.

Głos zabrał również poseł Suwerennej Polski Jacek Ozdoba. W dwóch zdaniach potwierdził, że popiera projekt ustawy. Krótka dyskusja podczas obrad komisji pokazuje, że oddanie decyzji w sprawie fajerwerków gminom może liczyć na poparcie ponad podziałami.

Ujednolicić przepisy, ochronić zwierzęta

„Teraz mamy do czynienia z niejednolitą sytuacją, kiedy gminy wprowadzają zakaz, a wojewodowie go uchylają, argumentując, że gmina nie ma takich kompetencji” – wyjaśniała posłanka-przedstawicielka wnioskodawców Daria Gosek-Popiołek. W styczniowej rozmowie z PAP dodawała: „Tak było w Krakowie kilka lat temu i tak dzieje się w wielu gminach. Na poziomie lokalnym, kiedy mieszkańcy chcą zadbać o dobrostan zwierząt, chcą, żeby takie ograniczenia były wprowadzane, już w tym momencie napotykają na bariery”.

Proponowana ustawa, jak tłumaczyła posłanka, ma to ujednolicić. Daria Gosek-Popiołek wyjaśniała w PAP, że zawarte w projekcie rozwiązanie dotyczy kilku aspektów. „Pierwszy jest związany ze zwierzętami towarzyszącymi ludziom, zwierzętami domowymi i tymi dzikimi. Rokrocznie widzimy i słyszymy te apele czy pracowników zoo, czy właścicieli psów, czy pracowników parków narodowych, o to, żeby zwierząt nie straszyć. Po drugie: coraz głośniej wybrzmiewa głos tych mieszkańców gmin, którzy mają kłopot z hucznym świętowaniem. To są na przykład rodzice dzieci w spektrum autyzmu, to są osoby starsze, osoby, które cierpią na różnego rodzaju nadwrażliwości, dla których takie imprezy wiążą się z cierpieniem, czasami wręcz fizycznym” – dodała.

W projekcie zapisano zakaz dotyczący wyrobów pirotechnicznych klasy F-2 i F-3. Co to oznacza?

Klasa F-2 to „materiały o niskim zagrożeniu i poziomie hałasu”, a F-3 – o „średnim poziomie zagrożenia i hałasu”. To zdecydowana większość fajerwerków, które kupowane są przez osoby fizyczne. Kategoria F-1, najniższa, to m.in. zimne ognie. F-4 to wyroby pirotechniczne używane przez podmioty z branży eventowej, głośne i niebezpieczne. Mogą być obsługiwane jedynie przez wyszkolonych pracowników.

Kraków apeluje o zakaz fajerwerków

Projekt powstał po apelach Stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców i krakowskiego radnego, byłego kandydata na prezydenta miasta Łukasza Gibały. W grudniu tuż przed Sylwestrem organizacja opublikowała petycję, którą podpisało ponad 3 tysiące osób.

„Na całym świecie mamy do czynienia z trendem odchodzenia od fajerwerków na rzecz innych rozwiązań, na jakie pozwala już dziś technika – jak choćby pokazów laserowych. Na przykład we Włoszech zakaz używania środków pirotechnicznych obowiązuje już w kilkuset miejscowościach” – pisało Stowarzyszenie.

„Przyczyn jest wiele, jednak tą najczęściej wskazywaną jest cierpienie zwierząt. Ofiarami tego rodzaju rozrywki są zarówno zwierzęta domowe, z których duża część w przerażeniu ucieka, a hałas powoduje u nich długotrwałą traumę, jak i te dziko żyjące. Wystraszone hałasem ptaki czy nietoperze zdezorientowane wylatują ze swoich gniazd i często giną na skutek zderzenia z przeszkodą lub po prostu zawału serca” – wskazywano.

Autorzy petycji podkreślają również, że według badań fajerwerki szkodzą także ludziom – nie tylko osobom chorym, starszym i dzieciom, ale również samym odpalającym fajerwerki. „Kolejnym argumentem przeciw sztucznym ogniom jest zanieczyszczenie środowiska – przede wszystkim powietrza, ale też gleby i wód, bo pyły przecież opadają. A w materiałach pirotechnicznych można znaleźć m.in. ołów, bar, chrom i chlorki” – czytamy.

Rada Miasta Krakowa w kwietniu 2022 podjęła w tej sprawie rezolucję i skierowała ją do ówczesnego premiera, Mateusza Morawieckiego. Niestety, nie doczekała się reakcji.

Sprzeciw branży

Zakaz fajerwerków nie podoba się przedsiębiorcom, którzy sprzedają wyroby pirotechniczne. Emil Musiński ze Stowarzyszenia Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki mówił podczas sejmowej komisji, że projekt nie był konsultowany z branżą. A ta – jak wyliczał – jest warta 700 milionów złotych.

„Projekt narusza konstytucyjną zasadę nienaruszalności, bo zakaz będzie obowiązywać na terenie gminy, ale też na prywatnych terenach” – mówił. Zwrócił uwagą na krótkie vacatio legis, czyli 14 dni na wprowadzenie przepisów od momentu ich przyjęcia. „Branża zakontraktowała już produkty na sezon 2024/2025. To może prowadzić do bankructw” – dodał.

Posłanka Gosek-Popiołek odpowiadała, że vacatio legis może zostać wydłużone w toku prac. Nie zgodziła się jednak z argumentem dotyczącym niezgodności z Konstytucją. „Już w tym momencie są gminy, które takie zakazy wprowadzają. Problemem jest to, że jedni wojewodowie uchylają te uchwały, a inni nie” – wyjaśniała.

W trakcie prac nad ustawą pojawiło się kilka wątpliwości dotyczących zgodności projektu z prawem unijnym. Po złożeniu autopoprawki przez posłankę Razem komisja ustawodawcza jednogłośnie orzekła, że projekt może być procedowany. Teraz trafi pod obrady plenarne posłów i posłanek.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze