0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Materiały prasowe ElectroMobility PolandMateriały prasowe El...

Czy to już koniec projektu polskiego samochodu elektrycznego Izera? Spółka powołana do jego zaprojektowania i produkcji dalej działa, w mocy są decyzje pozwalające na budowę fabryki na terenach wyciętego lasu w Jaworznie. Poniedziałkowa (15 kwietnia 2024) wypowiedź ministry ds. środków europejskich Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz sugeruje jednak, że polskiego „elektryka” możemy nie doczekać. Wcześniej się wydawało, że zaniechanie budowy fabryki – to szybkiej – może kosztować Polskę utratę miliardów z Krajowego Planu Odbudowy.

Środki wydawały się niemal pewne?

W Izerze, choć nie bezpośrednio, „zaszyte” były środki z KPO. Jednym z warunków wypłaty środków na „wsparcie dla gospodarki zeroemisyjnej” jest wsparcie nowych linii pozwalających na produkcje 100 tys. pojazdów elektrycznych – czyli tylu, ile na początku miało zjeżdżać z linii produkcyjnych w Jaworznie – do połowy 2026 roku. Przedstawiciele odpowiedzialnej za Izerę spółka ElectroMobility Poland przekonywali, że pozwolić na to może jedynie inwestycja w polskiego elektryka.

Chodzi o potężne pieniądze, bo na gospodarkę zeroemisyjną zarezerwowano 1,16 mld euro. Było ryzyko, że bez inwestycji w Izerę przynajmniej część tych środków nie wpłynie na polskie konta.

„Bez Izery w Polsce będą powstawały nowe auta elektryczne, np. z fabryki w Tychach. W końcu dojdziemy do 100 000, ale przepadną pieniądze zapisane w KPO. To jest problem dla nowego rządu, który będzie musiał naprawiać błędy poprzedników” – mówił nam w listopadzie 2023 roku Hubert Różyk, wtedy z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych, dziś rzecznik ministerstwa klimatu.

Izera nie jest priorytetem dla rządu

Wygląda jednak na to, że rząd chce uniknąć przeznaczenia środków z KPO na rozpoczętą przez Prawo i Sprawiedliwość inwestycję.

„Projekt Izera – on nigdy nie został wpisany do KPO, nigdy nie było żadnych umów między spółką ElectroMobility Poland a jakimkolwiek podmiotem, który implementuje środki w ramach KPO” – zwracała uwagę Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Członkini ekipy Donalda Tuska stwierdziła, że rząd ma sposób na „zaszycie” Izery w regulacjach o wydatkowaniu unijnych środków. Według ministry receptą jest przesunięcie ich z sekcji grantów do części pożyczkowej Planu Odbudowy.

Przeczytaj także:

W ten sposób rząd zyskałby więcej czasu na decyzję o tym, komu przekazać pieniądze. Bez planowanych zmian wymagane byłoby wydanie ich do 2026 roku – wtedy z jaworznickiej fabryki musiałaby zjechać pierwsza elektryczna maszyna. Według Pełczyńskiej-Nałęcz tak szybkie przejście od etapu „zaoranej ziemi” do uruchomienia taśmy produkcyjnej jest niemożliwe. Przesunięcie środków umożliwia zmianę wymogów – do końca 2026 roku musiałaby zostać podpisana umowa uwzględniająca produkcję pojazdów elektrycznych, która ruszyć mogłaby znacznie później.

Zamiast Izery hulajnogi elektryczne

Pełczyńska-Nałęcz stwierdziła, że po zmianie KPO nie musiałby wydawać pieniędzy na dalszy rozwój ElectroMobility Poland i Izery. Co więcej, środki nie musiałyby pójść na budowę samochodu osobowego. Ministra zasugerowała, że dzięki przeniesieniu środków do części pożyczkowej Planu możliwe byłoby wsparcie produkcji nie samochodów, a rowerów elektrycznych czy autobusów.

O takim scenariuszu mówił również wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jan Szyszko.

„Jedną z rzeczy, którą chcemy zaproponować Komisji Europejskiej, jest przeniesienie z części grantowej do pożyczkowej inwestycji, których celem jest zwiększenie produkcji pojazdów niskoemisyjnych. To jest ta część KPO, którą popularnie określa się »Izera«, ale słowo »Izera« nigdy nie istniało w KPO. Nie chcemy z tego rezygnować, ale jako że jest to jedna z najbardziej rynkowych inwestycji, to powinna być realizowana w ramach części pożyczkowej. Jesteśmy jeszcze przed decyzją, jak realizować nabory w ramach tej inwestycji. Jest jeszcze druga ścieżka, rynkowa, czyli przeznaczenie tych pieniędzy na firmy, które już istnieją i które produkują pojazdy niskoemisyjne, a więc wszystko: od ciężarówek po hulajnogi” – wyjaśniał wiceminister.

Samochody elektryczne: daleko od miliona

Bardzo wiele wskazuje więc na to, że rząd przygotowuje się do rozmontowania Izery. Takie wrażenie można odnieść również po wsłuchaniu się w wypowiedzi ministra aktywów państwowych Borysa Budki, który od marca przejął kontrolę nad inwestycjami w polskiego „elektryka”.

„Ten projekt to, niestety, jedno z wielu kłamstw Mateusza Morawieckiego” – mówił Budka, zapowiadając jednak, że postaram się „uratować” teren inwestycyjny w Jaworznie. Jak stwierdził, na miejsce po wyciętych już drzewach mogłyby wejść inne niż EMP podmioty. – „O ile pamiętam, milion aut elektrycznych miał jeździć już dawno” – zauważał Budka, nawiązując do planów poprzedniego rządu. Według nich milion aut elektrycznych rzeczywiście miało pojawić się na polskich drogach – ale czas na realizację prognozy sprzed siedmiu lat mijał w 2025 roku.

Tak czy inaczej, nie ma szans, by w perspektywie kolejnych miesięcy Polska osiągnęła ten cel. Według licznika elektromobilności Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych po naszych drogach jeździ 54 120 elektryków (mowa tu o „czystym” napędzie na prąd, wyłączając hybrydy).

Izera to koszty, których już nie odzyskamy

Władze ElectroMobility Poland długo miały nadzieję na przekonanie rządu, że to właśnie ich spółka jest szansą dla polskiej motoryzacji. Prace przygotowawcze do budowy i rozruchu fabryki trwały jakby nigdy nic, a kontynuował je wybrany jeszcze za czasów Prawa i Sprawiedliwości zarząd.

Jeszcze w marcu EMP podpisało umowę intencyjną na zaprojektowanie i budowę fabryki z firmą Mirbud. „Fabryka będzie gotowa w ciągu 23 miesięcy od wbicia symbolicznej, pierwszej łopaty” – mówił prezes EMP Piotr Zaremba w połowie marca. Zaledwie trzy tygodnie później nie pracował już w spółce, którą tymczasowo zarządza teraz Paweł Poneta, dotychczas kierujący spółką Tauron Inwestycje. Decyzja o wyborze nowego prezesa – i zapewne również o rezygnacji z Izery lub utrzymaniu jej przy życiu – ma zapaść do 6 maja.

Porzucenie Izery będzie wiązać się z akceptacją zatopienia w jej projekcie ogromnych pieniędzy. Rząd przeznaczył na projekt pół miliarda złotych, a spółka EMP do listopada 2023 roku, wydała z tej kwoty 262 miliony. Twórcy Izery zdążyli porozumieć się z dostawcą technologii (w tym silnika czy płyty podłogowej), czyli chińskim Geely (jeden z potentatów rynku elektromobilności) i słynnym studiem Pininfarina, które miało odpowiadać za ostateczny projekt nadwozia.

;

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze