0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Nowelizacja ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa budzi w środowisku prawniczym kontrowersje. Ustawa, którą zaproponowało Ministerstwo Sprawiedliwości, a która w kwietniu uzyskała większość w Sejmie, przewiduje, że członków KRS ponownie będą wybierać sędziowie, a nie politycy, jak to miało miejsce w ostatnich latach. W pierwotnym projekcie biernego prawa wyborczego pozbawieni byli tzw. neo-sędziowie, czyli osoby powołane w procedurze z udziałem neo-KRS. Podczas prac w Senacie rządząca koalicja wprowadziła do ustawy poprawkę likwidującą to wyłączenie. Ministerstwo argumentuje, że powodem jest przesłana 8 maja opinia Komisji Weneckiej, gdzie wskazano, że takie działanie byłoby nieproporcjonalne. Krytycy poprawki wskazują, że chodzić może jednak o polityczny deal rządu z prezydentem Andrzejem Dudą, który głośno oprotestowywał wyłączenie neo-sędziów z tych wyborów.

Przeczytaj także:

Na łamach OKO.press ukazała się rozmowa z Krystianem Markiewiczem, prezesem Iustitii, który podawał szereg argumentów wytaczanych przez środowisko sędziowskie przeciwko senackiej noweli. Opublikowaliśmy także stanowisko stowarzyszeń sędziowskich i prokuratorskich, które zarzucają rządzącej koalicji łamanie prawa w imię porozumienia politycznego „zawartego ponad głowami środowisk walczących od lat o prawo do niezależnych sądów”.

„Nie podzielamy surowej krytyki”

W dyskusji wokół ustawy głos zabrały także inne organizacje prawnicze. Wspólne stanowisko opublikowały Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Forum Obywatelskiego Rozwoju, Amnesty International Polska, Fundacja Court Watch Polska, Sieć Obywatelska Watchdog Polska oraz Towarzystwo Prawnicze w Lublinie.

Organizacje podkreślają, że ustawa, nad którą głosował w kwietniu Sejm, a w maju Senat, „nie jest wolna od wad”, na które zwracano uwagę w opiniach zgłaszanych na wszystkich etapach legislacji. Podkreślono jednak, że jej główne założenie, czyli przywrócenie modelu, w którym członków KRS wybierają sędziowie, a nie politycy, jest słuszne i zgodne z normami konstytucyjnymi.

„Zmiany zaproponowane przez Senat spotkały się z surową krytyką ze strony części uczestników dyskursu publicznego, w tym przedstawicieli środowisk sędziowskich, którzy wskazują na wadliwość funkcjonowania tak powołanej KRS. Oceny tej nie możemy podzielić” – zaznaczają NGO-sy.

Organizacje te już na etapie konsultacji ustawy zgłaszały uwagi dotyczące wyłączenia neo-sędziów z procedury wyborów do KRS, wskazując, że w ich ocenie jest to środek nieproporcjonalny.

„W żadnym z rozstrzygnięć wiążących Rzeczpospolitą Polską nie zakwestionowano ich statusu jako sędziów; ponadto samo państwo honoruje ten status, m.in. uznając wydane orzeczenia czy wypłacając tym sędziom wynagrodzenia. Fakt, że udział danej grupy sędziów w składach orzekających przesądza o naruszeniu prawa do sądu i rodzi właściwe temu konsekwencje procesowe, sam w sobie nie uzasadnia odebrania im biernego prawa wyborczego w wyborach do Rady" – podnosił w swojej opinii FOR.

Organizacje te zgadzają się z oceną Ministerstwa Sprawiedliwości i stoją na stanowisku, że opinia Komisji Weneckiej z 8 maja głosi, że „blankietowe pozbawienie biernego prawa wyborczego wszystkich osób powołanych przy udziale KRS w obecnym składzie budzi wątpliwości pod kątem zgodności z zasadą proporcjonalności – gdyż nie przewidziano jakiejkolwiek indywidualizacji takiego środka”.

Krytycy poprawki podnoszą argument, że Komisji chodziło przede wszystkim o osoby powołane na pierwsze stanowiska sędziowskie po okresie asesury. Zdaniem organizacji społecznych podpisanych pod stanowiskiem uwagi nie odnosiły się tylko do tej grupy.

„Choć Komisja zwróciła uwagę na szczególną sytuację osób powołanych na pierwsze stanowiska sędziowskie po okresie asesury, to nie jest prawdą, że jej uwagi odnosiły się wyłącznie do tej grupy osób. Zdaniem Komisji, ewentualne zagrożenia dla bezstronności Rady w procesie ponownej oceny okoliczności powołania tych sędziów, w którym mogłaby brać udział KRS, nie mogą same w sobie uzasadniać automatycznego pozbawienia biernego prawa wyborczego wszystkich sędziów z tej grupy. Dla zagwarantowania należytego i bezstronnego działania Rady możliwe jest bowiem wykorzystanie środków o mniej dolegliwym charakterze, np. wyłączenia członka KRS od rozpoznawania określonej sprawy. W opinii Komisji podkreślono ponadto, że pozbawienie biernego prawa wyborczego mogłoby negatywnie wpłynąć na dyskusję na temat statusu osób powołanych w ten sposób i wydawanych przez nich orzeczeń” – czytamy w stanowisku.

Dlaczego nie kryterium stażu?

Krytycy poprawki senackiej argumentują, że zgodnie z opinią Komisji można było wymyślić inny warunek, który praktycznie wykluczałby neo-sędziów z wyborów do KRS-u, nie odnosząc się wprost do ich statusu.

„Komisja Wenecka wcale nie powiedziała, że trzeba dopuścić do wyborów wszystkich neo-sędziów. Zgodnie z opinią można było wprowadzić kryterium stażu sędziowskiego, np. 6 lub 10 lat na danym stanowisku. Miałoby to uzasadnienie systemowe, a ubocznie dawałoby to nam czas na systemowe rozwiązanie problemu neo-sędziów” – mówił Krystian Markiewicz w rozmowie z Mariuszem Jałoszewskim.

Helsińska Fundacja i pozostałe organizacje odbijają piłeczkę:

"Prawdą jest natomiast, że Komisja Wenecka zwróciła uwagę na możliwość wprowadzenia do ustawy kryterium stażu sędziowskiego, od którego dopuszczalne byłoby ubieganie się o członkostwo w KRS. Nie znaczy to jednak, że dopuszczalne jest sformułowanie tego wymogu w taki sposób, by w istocie pozbawić wszystkie osoby powołane przy udziale Rady w obecnym składzie biernego prawa wyborczego.

Takie podejście stanowiłoby rażący przykład instrumentalizacji prawa i próbę obejścia standardu wskazanego przez Komisję.

Kryterium stażu powinno więc być sformułowane w taki sposób, by rzeczywiście pozostawało w bezpośrednim związku z przyjętym celem ograniczenia (np. zapewnieniem członkom KRS odpowiedniego poziomu doświadczenia) i nie wykraczało ponad to, co jest konieczne dla jego osiągnięcia" – czytamy w stanowisku.

„To nie zgniły kompromis”

„Mając to na uwadze, nie traktujemy poprawek Senatu jako swego rodzaju »zgniłego kompromisu«, czy politycznego targu, który naraża na szwank proces odbudowy praworządności w Polsce. Zmiany te mają bowiem umocowanie w standardach europejskich, na których oparta była opinia Komisji Weneckiej” – zaznaczają organizacje.

Uwaga ta odnosi się do komentarzy krytyków senackiej poprawki, że opinia Komisji Weneckiej jest jedynie wymówką, a w rzeczywistości w umożliwieniu neo-sędziom kandydowania do zreformowanej KRS chodzi o negocjacje Ministerstwa Sprawiedliwości z prezydentem Andrzejem Dudą. Prezydent wielokrotnie podkreślał, że się nie zgadza na „dzielenie sędziów na lepszych i gorszych”. Wycofanie się z wykluczenia neo-sędziów miałoby zatem skłonić go do podpisania ustawy.

Organizacje podpisane pod stanowiskiem twierdzą, że niesłuszne jest szukanie w tym drugiego dna, ponieważ „kompromis” w rzeczywistości jest wypełnieniem międzynarodowych zobowiązań.

Mandat wadliwego sędziego będzie wygaszony

W dyskusji wokół senackiej poprawki podnoszony jest argument, że jeśli uznajemy, że neo-sędziowie zostali powołani w wadliwej procedurze, to ich obecność w zreformowanej KRS może wpłynąć na wadliwość tego organu.

Organizacje społeczne uważają, że nie ma podstaw do kwestionowania statusu i legalności działań KRS wyłonionej w zaproponowanej przez Parlament procedurze. "Konstytucja i europejskie standardy wymagają, by w skład Rady wchodzili sędziowie wybrani przez innych sędziów. Ustawa, także w kształcie uwzględniającym poprawki Senatu, standard ten realizuje, gdyż umożliwia każdemu sędziemu ubieganie się o członkostwo w KRS oraz oddanie głosu w tych wyborach. Przyznanie biernego prawa wyborczego osobom powołanym przy udziale Rady w obecnym składzie nie oznacza jeszcze, że któraś z nich znajdzie się w KRS. Aby tak się stało, taki kandydat będzie musiał uzyskać poparcie znacznej części środowiska sędziowskiego" – piszą organizacje.

A co jeśli neo-sędzia takie poparcie zdobędzie? Osób, które przeszły procedurę przed neo-KRS jest prawie 2 tysiące. Taka ilość głosów mogłaby rozstrzygać, kto zajmie stanowiska w nowej KRS.

Organizacje na ten argument odpowiadają, że „jeśli jednak nawet takie poparcie zdobędzie, to ewentualna negatywna weryfikacja jego statusu w przyszłości i złożenie go z urzędu doprowadzi także do wygaśnięcia jego mandatu w Radzie, o czym stanowi obecnie art. 14 ust. 1 pkt 5 ustawy o KRS”.

„Innymi słowy, przesądzona przez europejskie trybunały wadliwość składów sądów, w których zasiadają sędziowie powołani przy udziale Rady w obecnym składzie, sama w sobie nie przekłada się automatycznie na ich zdolność do zasiadania w KRS i sam status tego organu” – dodają prawnicy.

To pierwszy krok

„Wejście w życie ustawy bez odkładania reformy KRS o kolejny rok umożliwiłoby powołanie kilkuset sędziów, których status nie byłby kwestionowany, co pozytywnie wpłynęłoby na sprawność funkcjonowania pogrążonego w kryzysie sądownictwa. Jednocześnie jesteśmy świadomi, że omawiana ustawa stanowi jedynie pierwszy krok w kierunku całościowego przywrócenia rządów prawa w Polsce. Potrzebne będzie bowiem również przyjęcie kompleksowej regulacji statusu osób powołanych z udziałem KRS w obecnym składzie i wydanych przez nich orzeczeń. Niezwykle istotne jest więc, aby prace koncepcyjne nad tą reformą rozpoczęły się jak najszybciej i aby także w ich toku uwzględniać standardy międzynarodowe, w tym te prezentowane w opiniach Komisji Weneckiej” – podsumowują stanowisko organizacje.

Pełny tekst dostępny między innymi na stronie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze