Duda o dwóch dekadach w UE: „Z całą pewnością możemy powiedzieć jedno: to był i to jest bardzo dobry czas dla Polski”. Na nowojorskim uniwersytecie Columbia policja przerwała protest w obronie ludności Gazy
Zamach, który był wymierzony w Lecha Kaczyńskiego i Polskę – tak o katastrofie Smoleńskiej mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński na wiecu w Warszawie.
„Oni przed 14 laty oddali swoje życie, ale tych, którzy oddali życie, było znacznie więcej. Te osoby leciały do Smoleńska po to, by oddać hołd ofiarom Katynia – miejsca, które jest symbolem wielkiej zbrodni, która miała miejsce nie tylko w Katyniu, ale i innych miejscach, ludobójstwa wobec niemałej części polskich elit. To była zbrodnia, która miała swój cel – nie była zrobiona dla zabawy, a po to, by Polska nie mogła znów powstać jako niepodległe państwo. by była radykalnie osłabiona” – mówił Kaczyński do zgromadzonego na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
„Mój świętej pamięci brat chciał odbudować polski patriotyzm, ale i siłę polskiego państwa. Polsce było to potrzebne jak nic innego, ale to bardzo denerwowało tych, którzy Polskę jako jakiś byt polityczny zaakceptowali, ale jedynie w wersji słabego, podporządkowanego państwa i narodu. Lech Kaczyński sięgnął do zasobów historii – najbardziej nieodległego, zasobu Solidarności, bo przecież Solidarność miała być zapomniana. Byli tacy, którzy chcieli tradycję walki o prawa pracownicze, ale i o Polskę, odrzucić. Lech Kaczyński sięgnął do tradycji Armii Krajowej, walki z czasów II wojny światowej” – stwierdził prezes PiS.
„Chciał zmienić mentalność tej części Polaków, którzy z naszych szans i możliwości, wiary we własny naród zrezygnowali. Powstał konflikt z tymi, których można bezpośrednio nazwać postkomunistami, jak i tymi, którzy chcieli postkomunizm podtrzymywać. To wywołało niepokój zarówno tu, jak i na zewnątrz. To była przyczyna tej tragedii. Tego zamachu – bo trzeba używać tego słowa. To był zamach” – podkreślił mocno Kaczyński.
Według prezesa PiS wrogom Polski pomogło jedynie „rozwiązanie ostateczne”.
„Nie ma człowieka, nie ma problemu” – mówił Kaczyński.
Jak dodawał, obecnie rządzący odrzucają ideały jego brata. „Właściwie we wszystkich jej aspektach. Musimy zdawać sobie z tego sprawę. Realizacją testamentu Lecha Kaczyńskiego jest przeciwstawienie temu, co dzieje się dziś w naszym kraju, i w sferze odnoszącej się do prawa, które jest deptane i odrzucane, ale także w ogromnie ważnej sferze gospdarczej i społecznej. W sferze gospodarczej odrzucane jest wszystko, co przeszkadza Niemcom” – mówił Kaczyński podkreślając, że według niego „konstytucja nie obowiązuje”.
Jak stwierdził Kaczyński, Polska nie może się rozwijać bez kompleksów i dążyć do siły. „W tym miejscu Europy jest terytorium tylko dla silnego państwa i narodu. Nie może tu być podziałów pomiędzy polskimi patriotami, żadne kwestie personalne nie mogą dzielić” – mówił prezes PiS.
Były premier i wicepremier zapowiedział tym samym „wielki marsz” na 10 maja. W nim mają wziąć udział wspomniani przez niego „patrioci”.
„To był zamach Putina. A co do udziału innych, to jeszcze musimy dotrzeć do tego, byśmy o tym też wiedzieli” – podkreślał prezes PiS. Jak stwierdził, wbrew ustaleniom prokuratury komisja ds. badania wypadku pod wodzą Antoniego Macierewicza przedstawiła dowody na to, że do katastrofy smoleńskiej doszło w wyniku zamachu.
Nowym prezesesm Orlenu został Ireneusz Fąfara, To rozstrzygnięcie konkursu, w którym udział wzięło 260 osób. Zastępcą szefa koncernu został mianowany przez ministra aktywów państwowych Borysa Budkę Witold Literacki, dotychczas pełniący obowiązki szefa spółki.
Rozstrzygnięcia w tej sprawie zapowiadał premier Donald Tusk. Jak stwierdził, nowy zarząd Orlenu ma zwiększyć „poczucie bezpieczeństwa i dostępności paliwa w Polsce”.
„Mam nadzieję, że wywiąże się z tego zadania szybko i skutecznie” – mówił Tusk we wtorek.
O możliwym wyborze Fąfary mówiło się już wcześniej. Portal Gazeta.pl podawał, że na jego wybór naciskało Polskie Stronnictwo Ludowe. Fąfara jest osobą znaną w spółce. Wcześniej szefował litewskiemu oddziałowi koncernu.
W co najmniej dwóch lokalizacjach, w których Ministerstwo Klimatu i Środowiska nakazało Lasom Państwowym wstrzymanie prac, nadal trwają wycinki – twierdzą aktywiści Greenpeace Polska w przesłanym dziś do mediów komunikacie.
Według Greenpeace na terenie bieszczadzkiego Nadleśnictwa Stuposiany – chodzi o wydzielenia oznaczone 54d i 218d – wciąż wycinane są buki i jodły, niektóre o wymiarach pomnikowych. Dzieje się to na tych obszarach, które zostały objęte ministerialnym moratorium z dnia 8 stycznia, nakazującym zaprzestanie wycinek.
Greenpeace informuje, że “w związku z dowodami na ewidentne ignorowanie ministerialnych poleceń” złoży do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
“To jest naprawdę szokujący wyraz arogancji wobec nowych władz resortu i polityki nowego rządu, ale przede wszystkim, wobec zdecydowanej większości społeczeństwa, która oczekuje lepszej ochrony najcenniejszych lasów” – mówi Aleksandra Wiktor, która – według komunikatu – 9 kwietnia na miejscu dokumentowała świeże ślady wycinek.
"Leśnicy za cel wzięli sobie najcenniejsze egzemplarze jodeł i buków i tną w pośpiechu, jakby bojąc się, że faktycznie tereny te zostaną na trwałe, w sposób ustawowy, wyłączone z ich rabunkowej gospodarki – dodaje Wiktor.
Według Greenpeace ujawniony proceder Lasów Państwowych stawia pod znakiem zapytania “wiarygodność deklaracji nowej dyrekcji tej jednostki, która zapewnia, że zamierza wykonywać polecania rządu Donalda Tuska w zakresie realizacji zapisu umowy koalicyjnej o trwałym wyłączeniu z wycinek 20 proc. powierzchni polskich lasów."
Przypomnijmy, że w Ministerstwie Klimatu i Środowiska trwają prace nad poszerzeniem moratorium i nadaniem mu ram systemowych tak, by osiągnąć cel ochrony 20 proc. polskich lasów. Prace toczą się w zespole złożonym z aktywistów, naukowców, Lasów Państwowych i przedstawicieli przemysłu drzewnego. Za dwa tygodnie – dokładnie 22 kwietnia – prace przechodzą w fazę spotkań w ramach tzw. Ogólnopolskiej Narady o Lasach, czyli swego rodzaju okrągłego stołu na temat przyszłości polskich lasów i ich ochrony.
“Codziennie z polskich lasów wyjeżdża ponad 5800 ciężarówek z wyciętymi drzewami. Teraz wiemy, że te ciężarówki wyjeżdżają też z najcenniejszych przyrodniczo lasów, wyłączonych tymczasowo przez rząd z wycinek. To kolejny argument za tym, by rząd nie tylko pilnie zadbał o to, by wyłączenia 20% polskich lasów były trwałe i ugruntowane prawnie, ale by jak najszybciej opracował reformę polityki leśnej w naszym kraju – twierdzi Marcel Andino Velez z Greenpeace, który także dokumentował sytuację z Nadleśnictwie Stuposiany.
Lasy Państwowe zaprzeczają informacjom Greenpeace dotyczących wydzielenia 218d. Według przedsiębiorstwa prace w tym wydzieleniu miały miejsce przed wprowadzeniem styczniowego moratorium, a trudne warunki w terenie opóźniły wywóz drewna aż do teraz.
“Nadleśnictwo Stuposiany potwierdza, że drzewa zostały ścięte w pierwszych dniach tego roku, tuż przed wprowadzeniem moratorium. Po wprowadzeniu moratorium nie mieliśmy pewności, czy drewno może zostać dostarczone do drogi wywozowej, zaewidencjonowane i przygotowane do sprzedaży, czy też pnie pozostaną na miejscu do naturalnego rozkładu” – przekazał OKO.press Rafał Zubkowicz z biura prasowego Lasów Państwowych.
“Ministerstwo wydało [nam] jasną dyspozycję, że drewno z drzew ściętych przed 8 stycznia w lokalizacjach objętych moratorium można pozyskać. Z takim przypadkiem, zgodnie z zapewnieniami nadleśnictwa, mamy do czynienia w oddziale 218d” – dodaje Zubkowicz.
Nadleśnictwo nie potwierdza prac w oddziale 54d. “Tę sprawę będziemy wyjaśniać” – mówi Zubkowicz.
Polska nie poprze paktu migracyjnego w obecnym kształcie – zapowiedział premier Donald Tusk. Odniósł się też do głosowania nad wotum nieufności dla ministra Kierwińskiego.
„Jestem po wielu rozmowach, w których tłumaczę, dlaczego pakt migracyjny w tym kształcie jest nie do przyjęcia dla Polski. Od 2015 roku cały czas stałem na stanowisku, że głównym naszym zadaniem jest kontrola terytorium i ochrona granicy. Z wielką satysfakcją odebrałem komentarze szefa Amnesty International, który nie ukrywał, że moje opinie mają sens. Jeśli chcesz prowadzić humanitarną politykę migracyjną, musisz mieć narzędzia. A podstawowym narzędziem jest ochrona granicy i kontrola. Eurparlamentarzyści z mojej grupy będą głosować przeciwko paktowi migracyjnemu. Mam świadomość, że niektórzy się na mnie obrażą, połowa stolic europejskich w tej sprawie do mnie dzwoniła. Ale nie zmieniam zdania, szczególnie po ostatnich miesiącach, aferach z wizami, z poczuciem, jakiego bałaganu narobił PiS. Nawet, jeśli w niektórych stolicach się nie cieszą, to rozumieją moją argumentacją” – mówił premier Donald Tusk o pakcie migracyjnym. Na europejskim forum trwa debata o jego kształcie. Jak pisaliśmy już w OKO.press, przeciwko niemu występowali już polscy europarlamentarzyści, w tym ci z Koalicji Obywatelskiej.
Donald Tusk w czasie krótkiego spotkania z dziennikarzami odniósł się również do głosowania nad wotum nieufności wobec ministra spraw wewnętrznych i administracji Marcina Kierwińskiego. Wniosek Prawa i Sprawiedliwości przepadł w Sejmie.
„Po stronie tych, którzy chcieli odwołać, było 188 wskazań. Widać wyraźnie, że konsekwencją wyborów 15 października jest stabilna sytuacja w parlamencie, niezależnie od wysiłków tych, którzy chcieli to zdestabilizować, a którym Kierwiński się sprzeciwił. To duża satysfakcja. Wota nieufności PiS to okrzyki bezradności i rozpaczy” – stwierdził Tusk.
Premier skrytykował również Antoniego Macierewicza i jego wypowiedzi o katastrofie smoleńskiej.
„Antoni Macierewicz znowu wyjeżdża z ohydnym widowiskiem na scenę. Macierewicz po raz kolejny oskarża mnie o zamach, gdy prokuratorzy, którzy pracowali pod kontrolą pana Ziobry, w ostatnich dniach publicznie potwierdzili, na czym polegał ten humbug, pokaz arogancji i cynizmu, jak bezzasadne były ich oskarżenia.”
Macierewicz na antenie TV Republika powiedział o wniosku do prokuratury, w którym obarcza odpowiedzialnością za katastrofę Tuska.
„Jako przewodniczący podkomisji złożyłem wniosek do Prokuratury Generalnej dotyczący pana Donalda Tuska z art. 134 mówiącego o potencjalnej zbrodni zamachowej na prezydenta RP i art. 129” – mówił poseł PiS.
Marcin Kierwiński pozostanie ministrem spraw zewnętrznych i administracji, o czym zdecydowało głosowanie nad wotum nieufności.
Marcin Kierwiński – zgodnie z oczekiwaniami – utrzymał się na stanowisku ministra spraw wewnętrznych i administracji. 188 posłów i posłanek było za wnioskiem o wotum nieufności dla polityka Koalicji Obywatelskiej. 240 osób głosowało przeciwnie.
Posłowie PiS złożyli wniosek, motywując go brutalnością policji wobec protestujących rolników 6 marca. W Warszawie, według wnioskującego posła Prawa i Sprawiedliwości Mariusza Błaszczaka, funkcjonariusze reagowali nieadekwatnie do sytuacji. Starcia wynikały jedynie z prowokacji samych protestujących, wśród których były osoby celowo wprowadzające chaos i atakujące funkcjonariuszy – broniło się przed tymi argumentami dowództwo Policji.