0:00
0:00

0:00

Resort rodziny minister Elżbiety Rafalskiej powołał nowy - już trzeci - skład zespołu ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie, który jest ciałem opiniodawczo-doradczym przy ministerstwie. Zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie z 2005 roku 22 członków zespołu wybieranych jest w drodze otwartego naboru na trzyletnią kadencję. W jego skład wchodzą przedstawiciele administracji publicznej (siedem osób), organizacji pozarządowych (10 osób) i samorządów (pięć osób), a ich rolą jest:

  • inicjowanie i wspieranie przeciwdziałania przemocy w rodzinie;
  • monitorowanie działań w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie;
  • wyrażanie opinii o stosowaniu ustawy oraz inicjowanie zmian przepisów;
  • wyrażanie opinii w przypadku sporów między organami administracji publicznej a organizacjami pozarządowymi;
  • opracowanie standardów pomocy ofiarom przemocy w rodzinie, a zarazem pracy z osobami stosującymi przemoc;
  • upowszechnianie wyników monitoringu działań w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie.

Na liście ciał społecznych nowopowołanego zespołu zabrakło ekspertów i ekspertek z organizacji kobiecych zajmujących się od lat działaniami prewencyjnymi i wsparciem kobiet oraz rodzin doświadczających przemocy. W odświeżonym przez resort składzie nie znajdziemy reprezentantów i reprezentantek m.in. znanych organizacji:

  • Centrum Praw Kobiet,
  • Komitetu Ochrony Praw Dziecka, czy
  • Stowarzyszenia Rodziców OPTA.

Zgodnie z ustawą nabór członków zespołu trwał do końca maja. Jednak lista zgłoszeń nie zadowoliła ministerstwa i zorganizowało ono nabór uzupełniający, wciągając na listę m.in. mec. Jerzego Kwaśniewskiego z Ordo Iuris czy Marzenę Kąkałę z fundacji założonej przez Elbanowskich, choć nie mają oni odpowiednich kwalifikacji.

OKO.press sprawdza jak PiS na pograniczu prawa wymienia ekspertów i zmienia światopoglądowy kurs polityki antyprzemocowej.

Przeciągnięty nabór i mgliste kryteria

Sposób wybierania członków zespołu budzi wątpliwości. 1 czerwca 2017 roku ministerstwo wydało komunikat o konieczności uruchomienia naboru uzupełniającego. Powodem miała być niewystarczająca liczba zgłoszonych ze strony organizacji pozarządowych.

Zgodnie z procedurą, Ministerstwo powinno ogłosić listę osób zakwalifikowanych w pierwszym naborze oraz podać liczbę wakatów, na które prowadzi taką dodatkową rekrutację. Tak się nie stało.

Procedurę przeprowadzono - od początku - dla wszystkich 10 miejsc w zespole przewidzianych dla NGO.

Z rozmów OKO.press z aplikującymi przedstawicielami NGO wynika, że kandydatów w I turze wcale nie zabrakło, wręcz przeciwnie - chętnych było więcej niż miejsc. Większość z nich nie znalazła się jednak na ostatecznej liście ministerstwa. Zabrakło np. Urszuli Nowakowskiej, prezeski Centrum Praw Kobiet, czy Katarzyny Przyborowskiej z OPTA.

To by oznaczało, że - w opinii resortu - nie spełniali kryteriów. Z Regulaminu konkursu wynika, że od kandydatów wymagano:

  • realizowania szerokiego spektrum zadań na rzecz przeciwdziałania przemocy, zarówno ukierunkowanych na pomoc osobom doznającym przemocy, jak również na osoby stosujące przemoc;
  • co najmniej trzyletniego doświadczenia w realizowaniu zadań z zakresu przeciwdziałania przemocy,
  • uczestniczenia w tworzeniu i realizacji innowacyjnych rozwiązań na rzecz przeciwdziałania przemocy,
  • dodatkowych osiągnięć z zakresu zadań na rzecz przeciwdziałania przemocy.

Lektura Regulaminu nie pozostawia wątpliwości, że oficjalne kryteria kompetencji i doświadczenia nie mogły wyeliminować reprezentantów takich organizacji jak Centrum Praw Kobiet czy Komitet Ochrony Praw Dziecka.

Dlatego OKO.press w ramach prawa dostępu do informacji publicznej wysłało do ministerstwa rodziny Elżbiety Rafalskiej prośbę o ujawnienie listy osób zgłoszonych w pierwszym i drugim naborze oraz podanie zastosowanych kryteriów wyboru. Czekamy na odpowiedź.

Eksperci bez kwalifikacji

Zgodnie z oficjalnymi wymogami najistotniejsze w wyborze 10 organizacji pozarządowych miało być doświadczenie w przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Skład nowego zespołu tego nie potwierdza. Na liście znalazły się osoby, które nie tylko nie mają doświadczenia, ale także takie, które... w ogóle nie pracują w organizacji pozarządowej.

Pod przykrywką Caritas Polska w skład zespołu wszedł mec. Jerzy Kwaśniewski - wiceprezes Instytutu Kultury Prawnej "Ordo Iuris". Prawniczy think-tank zajmuje się głównie "ochroną życia poczętego", czyli delegalizacją i kryminalizacją aborcji. Sam Kwaśniewski karanie kobiet za przerwanie ciąży uważa za "światowy standard". "Gazeta Wyborcza" opisała powiązania Ordo Iuris z brazylijską sektą TFP (Tradycja, Rodzina i Własność).

Kwaśniewski jako doradca resortów aktywnie działa od 2015 roku, kiedy PiS wygrał wybory. Dołączył do zespołu ds. ochrony autonomii rodziny i życia rodzinnego w ministerstwie sprawiedliwości. Dopiero w 2016 roku w jego życiorysie możemy odnaleźć ślad zaangażowania w działalność "antyprzemocową". Wtedy wszedł w skład - również w ministerstwie rodziny - Grupy Roboczej ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie.

Członkinią zespołu została też Marzena Kąkała z Fundacji Elbanowskich "Rzecznik Praw Rodziców". Kąkała w fundacji jest koordynatorką telefonu wsparcia dla rodziców. Faworyzowanie członków fundacji przez PiS nie jest precedensem. Elbanowscy zasłynęli bowiem żarliwym sprzeciwem wobec obowiązku szkolnego dla sześciolatków, a tym samym PO. PiS po zmianie rządów wynagrodził Tomasza Elbanowskiego i powołał go na stanowisko Rzecznika Praw Rodziców oraz zasilił konto fundacji Elbanowskich (o takiej samej nazwie).

Dyskusyjnym wyborem jest też Joanna Cieślik. Mimo że wpisana na listę jako MONAR, tak naprawdę jest dyrektorem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Przasnyszu. A to oznacza, że mogłaby zasiadać w zespole, ale wśród pięciorga członków reprezentujących organy samorządu terytorialnego, a nie stronę społeczną.

Renata Durda, kierowniczka Ogólnopolskiego Pogotowia dla ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” IPZ, której udało się wejść do zespołu, uważa, że skład zespołu był celowany personalnie i ideologicznie. Mówi OKO.press: „Zamiast ogłosić niepełny skład zespołu i wypełnić wakaty, kierownictwo resortu zdecydowało się w sposób niejawny uzupełniać rekrutację. Zrezygnowało z osób faktycznie zajmujących się przeciwdziałaniem przemocy.

W obecnym składzie jest wiele osób, które do tej pory nie zajmowały się przeciwdziałaniem przemocy w rodzinie, a wręcz je kontestujących.

W skład zespołu wszedł członek zarządu Ordo Iuris. Aż się dziwię, że sama się w nim znalazłam. Obecność kilku uznanych organizacji (w tym Niebieskiej Linii) to tylko listek figowy. Tak, żeby nie zmieniać wszystkiego na raz”.

Przemoc - dziedzictwo narodowe?

W składzie zespołu dokonano kolejnej znaczącej modyfikacji. Wśród reprezentantów administracji publicznej brakuje przedstawiciela Ministerstwa Sprawiedliwości - resortu kluczowego z punktu widzenia przemocy w rodzinie. Jego miejsce zajął dyrektor Narodowego Centrum Kultury - Rafał Wiśniewski, który reprezentuje resort kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego.

"Czy ta zdumiewająca decyzja oznacza, że przemoc w rodzinie jest polskim narodowym dziedzictwem? - ironizuje działaczka ruchów kobiecych. - Na pewno działania antyprzemocowe tracą na znaczeniu a wymiana ekspertów to tylko kolejny tego wyraz".

W kwietniu 2015 roku, rzutem na taśmę przed wyborami, rząd PO-PSL ratyfikował unijną konwencję antyprzemocową, dając zielone światło dla bardziej zdecydowanej polityki równościowej w obronie kobiet, bo to one wraz z dziećmi stanowią ogromną większość ofiar przemocy domowej.

Konwencja UE zaleca m.in.:

  • odizolować ofiary od sprawcy;
  • uruchomić specjalne placówki dla ofiar przemocy (tak, by ochronić kobiety i dzieci przed kontynuacją przemocy);
  • rozwinąć edukację w przeciwdziałaniu przemocy (kluczowa sprawa według konwencji);
  • wprowadzić definicję przemocy ekonomicznej do polskiego prawa;
  • uruchomić krajowy program przeciwdziałania przemocy.

Dokument nałożył na administrację publiczną wiele zobowiązań. Ale nowy rząd PiS ze względów ideologicznych, a zwłaszcza pojawiającego się w konwencji słowa "gender" (płeć społeczno-kulturowa), zastanawiał się nawet nad jej wypowiedzeniem, ale larum po publikacji przecieku przez OKO.press - skłoniło PiS do wycofania się z pomysłu.

Rząd Szydło postanowił po prostu nie stosować zapisów konwencji, do czego zupełnie otwarcie zachęcał prezydent Andrzej Duda. Tym samym dał przyzwolenie do łamania Konstytucji.

Przeczytaj także:

Zamiast stosować konwencję - PiS proponuje konserwatywny model "integralności rodziny" oraz stereotypowe rozumienie "przemocy". Minister Rafalska - szefowa resortu odpowiedzialnego za politykę antyprzemocową - nie raz dawała wyraz takiemu myśleniu. Przemoc wobec kobiet łączyła ze statusem ekonomicznym zgodnie z krzywdzącą tezą, że im biedniejsza rodzina, tym więcej przemocy. A zapowiadając nowelizację krajowej ustawy przeciwdziałaniu przemocy mówiła, że "trzeba odróżnić konflikt małżeński od przemocy".

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze