0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. YouTube, zrzut ekranuFot. YouTube, zrzut ...

W środę 22 maja 2024 w Senacie zebrał się powołany przez rząd Donalda Tuska zespół ds. rozliczeń PiS, któremu szefuje Roman Giertych. Gościem specjalnym posiedzenia był Tomasz Mraz, były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości, bliski współpracownik byłego wiceministra Marcina Romanowskiego z Suwerennej Polski, a także samego Zbigniewa Ziobry.

Mraz jest jedną z osób podejrzanych przez prokuraturę w związku z nieprawidłowościami w Funduszu Sprawiedliwości, a obecnie świadkiem oskarżenia w tej sprawie.

Specjalny zespół prokuratorów z Prokuratury Krajowej bada, jak Funduszem przez ostatnich osiem lat rozporządzał Zbigniew Ziobro i jego zastępcy. Według źródeł TVN24 śledczy w związku z tą sprawą szykują wnioski o uchylenie immunitetom dwóm politykom Suwerennej Polski: Marcinowi Romanowskiemu i Michałowi Wosiowi.

Przeczytaj także:

Podczas posiedzenia zespołu Tomasz Mraz zabrał głos przed kamerami. Zaczął od przeprosin dla organizacji, które ze względu na „nierzetelności” w Funduszu nie otrzymały środków, o które wnioskowały.

„Z tego, co się orientuję, większość konkursów, które były ogłaszane przez Fundusz Sprawiedliwości, były ogłaszane i przeprowadzane w nierzetelny sposób, zarówno przed moim objęciem funkcji dyrektora departamentu Funduszu Sprawiedliwości, jak i po moim odejściu” – powiedział Mraz.

Z zeznań byłego urzędnika resortu sprawiedliwości – którego podpisy widnieją pod decyzjami o przyznanych dotacjach – wyłania się obraz całkowitej politycznej kontroli Suwerennej Polski nad Funduszem.

I pełnej premedytacji w uczynieniu z niego narzędzia do utrzymania władzy.

„Dostałem wprost informację od ministra Romanowskiego, że jeżeli dojdzie do jakiejś komisji, do rozmów z prokuraturą – mam siedzieć cicho. I nic nie mówić” – wspomina Mraz.

Decydent Ziobro pomaga w konkursie

Wg Mraza to sam Zbigniew Ziobro był osobą, która decydowała w Ministerstwie o podziale pieniędzy.

„Pomimo tego, co powiedział w jednym wywiadzie telewizyjnym, że nie podejmował żadnych decyzji i nie miał nic wspólnego z Funduszem Sprawiedliwości, był tak naprawdę głównym decydentem” – mówił Mraz.

Podkreślił, że on sam wszystkie decyzje musiał konsultować z wiceministrem Romanowskim.

„Natomiast minister Romanowski otrzymywał polecenie od ministra Ziobro, jakie podmioty mają zwyciężyć. To z nim ustalał listę tych podmiotów, informacje, kiedy konkursy mają być ogłoszone. Minister Ziobro sam prowadził rozmowy z podmiotami, które miały zwyciężyć w przyszłych konkursach” – relacjonował były dyrektor.

„Na podstawie tego, co ustalił z jakimś przyszłym beneficjentem, minister Romanowski przekazywał polecenie stworzenia konkursu, który pasowałby pod ramy tego konkretnego beneficjenta” – wspominał.

Zdaniem Mraza w efekcie nie doszło do skutku wiele inicjatyw, których cel był faktycznie zbieżny z celami Funduszu – dotyczyły np. przeciwdziałania przestępczości. Kontrole NIK wykazywały nieprawidłowości przy konkursach, ale kontrolerzy nie byli w stanie dotrzeć do sedna problemu.

„Dokumenty, co do zasady, były przygotowywane w taki sposób, aby nie można było na ich podstawie poznać prawdy o tym, jak to funkcjonowało” – stwierdził Mraz.

„Wiele razy minister Ziobro, minister Romanowski informowali podmioty przez siebie preferowane o tym, że konkurs zostanie ogłoszony, jakie będą jego warunki jeszcze przed ogłoszeniem tego konkursu. Podmioty, na których zależało ministrowi Ziobro i ministrowi Romanowskiemu otrzymywały pomoc w przygotowywaniu oferty” – mówił. Były dyrektor zaznaczył, że wybranym podmiotom wnioski pomagał pisać „zewnętrzny ekspert”, za ok. 10 tys. zł.

Fundacja Profeto powinna być wykluczona

Mraz opowiedział też, że zanim został dyrektorem, w 2019 roku, ówczesna dyrektorka Departamentu Funduszu Sprawiedliwości poleciła mu, żeby był przewodniczącym komisji konkursowej, ale tylko na papierze. W tamtym momencie czuł, że całe jego życie należało do resortu i że był przekonany, że nie może odejść.

„I ten konkurs, który szczególnie zapadł mi w pamięć, który tak naprawdę ostatecznie zamknął mi drzwi, żebym mógł odejść, to był konkurs, w którym zwyciężyła Fundacja Profeto” – mówił Mraz.

„W tym konkursie wypełniałem jedną z kart oceny. [...] I wypełniając swoją kartę ocen, stwierdziłem, że Fundacja Profeto nie powinna wziąć udziału w tym konkursie, gdyż zachodzi przesłanka wykluczenia formalnego z tego konkursu. Gdyż w jej celach statutowych nie było mowy o celach zbieżnych z celami ogłoszonego konkursu” – relacjonował Mraz.

„Poszedłem ze swoją kartą ocen do pani dyrektor, poinformowałem ją o tym. I wtedy usłyszałem wiele niecenzuralnych słów na temat tego, co ja sobie myślę, o tym, że nie chciałbym na pewno, żeby o tym się dowiedział minister i że mam nic takiego nie robić, bo to jest podmiot, na którym szczególnie zależy ministrowi Ziobro i ma on zwyciężyć” – powiedział były urzędnik.

Relacja Mraza pokrywa się z ustaleniami Najwyższej Izby Kontroli dotyczącymi konkursu, w którym wygrała Fundacja Profeto. Dotacja dla Profeto – która w ciągu trzech lat wzrosła z 42 do niemal 100 mln zł – jest głównym wątkiem badanym przez prokuraturę w kontekście naruszeń w Funduszu Sprawiedliwości. Szef fundacji – ks. Michał O. – przebywa w areszcie tymczasowym.

Prokuratura Krajowa poinformowała dziś, że postanowienie o areszcie dla księdza zostało utrzymane w mocy.

Sąd uznał, że istnieje duże prawdopodobieństwo zasądzenia O. surowej kary.

Tomasz Mraz zaznaczył, że w konkursie trzeba było zwiększyć punktację Fundacji Profeto za doświadczenie, „które w ogóle nie zostało dopisane w sposób odpowiedni”. Jego wątpliwości budziło też „opóźnienie realizacji działania” – bo ośrodek Profeto, „Archipelag”, miał zacząć działać dopiero po tym, jak zakończy się finansowanie z Funduszu. Wszystkie nieprawidłowości wokół dotacji dla Fundacji Profeto opisaliśmy w OKO.press we wspólnym śledztwie z tvn24.pl.

Wg Mraza w konkursie powinna była zwyciężyć Fundacja „Dajemy Dzieciom Siłę”. Urzędnik miał jednak usłyszeć od Marcina Romanowskiego, że jej profil „nie licuje z kierunkiem ideologicznym obranym przez Ministerstwo Sprawiedliwości”.

To był podmiot Patryka Jakiego

„Takie sytuacje właściwie miały miejsce we wszystkich konkursach” – stwierdził Mraz. Roman Giertych dopytywał go o Fundację Ex Bono z Opola, o której przekrętach w OKO.press pisaliśmy już w 2020 roku.

„Dwa konkursy dla Fundacji Ex Bono zostały ogłoszone przed tym, jak przyszedłem do Funduszu Sprawiedliwości. Na pewno została wszczęta kontrola. Przeprowadzała ją pracownica Funduszu Sprawiedliwości, późniejsza dyrektorka, określana jako bardzo zaufany człowiek ówczesnej dyrektorki. Z tego, co się potem dowiedziałem, wnioski z kontroli miały być łagodzone” – mówił Mraz.

„Miały być złagodzone, by podmiot, z którym był powiązany Patryk Jaki, i sam Patryk Jaki, nie ucierpieli tak bardzo wizerunkowo”

– doprecyzował.

Mraz twierdzi, że dyrektorka Departamentu Funduszu Sprawiedliwości wielokrotnie wspominała mu, że Ex Bono to podmiot Patryka Jakiego.

„Wielokrotnie spotykał się z ministrem Romanowskim, z dyrektorką funduszu, raz lub dwa sam mogłem uczestniczyć w takim spotkaniu. Cały czas kwestionował rozwiązanie umowy z jednym ośrodkiem, ilość środków, które podmiot miałby zwracać. W czasie kontroli NIK aktywnie uczestniczył w przygotowywaniu odpowiedzi na pytania dla tego podmiotu” – mówił Mraz o Jakim.

„Tak samo jak jakiekolwiek zarzuty medialne kierowane pod adresem fundacji Ex Bono, były później na poziomie ministerialnym podnoszone, żeby przygotować obronę, jakoś bronić. Nie wiem, w jakich okolicznościach [organizacja] zwyciężyła w konkursie” – zaznaczył.

Spotkanie w domu Ziobry

Mraz miał też wziąć udział w spotkaniu w domu Zbigniewa Ziobry, gdzie obecni byli m.in. Marcin Romanowski, Michał Woś oraz Dariusz Matecki, a także „trzy osoby związane z mediami”. Omawiali plan utworzenia portalu internetowego, który miał być konkurencją dla Onetu, a publikować treści przychylne partii Ziobry.

W tym celu w konkursie z Funduszu Sprawiedliwości miała zwyciężyć m.in. Stowarzyszenie im. Juliusza Lea (dostało 6,5 mln zł, dziś już nie istnieje). Dyskutowano o tym, kto pomoże mu przygotować ofertę i jak określone zostaną zasady fikcyjnego konkursu. Poza tym w konkursie miał wygrać „podmiot związany z jednym z redaktorów” i podmiot „związany z jednym z posłów Suwerennej Polski”.

„Podmiot Dariusza Mateckiego miał stworzyć trzy portale regionalne, które miały wychwalać poczynania polityków Suwerennej Polski” – doprecyzował Mraz. "Ich pierwotnym celem było, by budować kapitał polityczny przy pomocy środków z Funduszu Sprawiedliwości – stwierdził.

„Ustalił to minister Ziobro” – podkreślił Mraz. „Nic nie mogło stać się bez jego wiedzy i jego zatwierdzenia”.

Były dyrektor wspomina, że dwie fundacje były powiązane z posłem Dariuszem Mateckim, a jednocześnie ówczesnym wicewojewodą szczecińskim Mateuszem Wagemanem, to Fundacja Przyjaciół Zdrowia i Fundacja Fidei Defensor. Obie otrzymywały środki z Funduszu Sprawiedliwości. „Wydaje mi się, że jeden z konkursów był ogłaszany specjalnie pod fundację Fidei Defensor” – wspomina Mraz.

„Darek Matecki bardzo często widywał się z ministrem Ziobrą, prosił go o dofinansowanie jakichś jego działań. Jedna zmiana dotycząca rozporządzenia FS była wynikiem jego zabiegów o to, by rozszerzyć katalog form o dofinansowanie zakupu nieruchomości, co było wcześniej niedopuszczalne” – mówił.

Były dyrektor zaznaczył, że nie tylko Matecki miał swoje „podmioty zależne”.

„Marcin Romanowski również posiadał swój portfel podmiotów [...], w których miał pełne władztwo na wybór władz i realizację działań” – relacjonował.

Zdaniem Mraza ustalenia dziennikarzy na temat Funduszu Sprawiedliwości to tylko wycinek prawdy, a skala nieprawidłowości jest dużo większa.

„W momencie ustalania budżetu na dany rok powstawała nieformalna lista przyznająca limity przewodniczącym okręgów wyborczych. [...] To była jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic. Na takiej liście razem z naziwskami wymienione były kwoty. W zależności od roku wyborczego mogły to być kwoty po milion, 700 tys. zł. Najbardziej zasłużone szable miały zwiększony limit. Poseł Kowalski w okresie swojej największej aktywności medialnej dostał zwiększony limit. W ramach limitów politycy kupczyli pieniędzmi z Funduszu, kupowali przychylność w swoich okręgach wyborczych” – relacjonuje Mraz.

Wspomina, że w przypadku wyborów, politycy mogli liczyć na zwiększenie limitu. Było tak np. przy wyborach prezydenckich w Rzeszowie, gdzie kandydował wiceminister Marcin Warchoł. Miał otrzymać dodatkowo 1,5-2 mln zł, które wydał na pozyskiwanie głosów.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze