0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Il. Mateusz Mirys / OKO.press, fot. Agencja Wyborcza.plIl. Mateusz Mirys / ...

Latem 2023 r. Mariusz Zielke, nieco zapomniany, próbujący utrzymywać się z pisania były dziennikarz ekonomiczny, publikuje w internecie film „Bagno”. Pokazuje w nim to, co zebrał o sprawie pedofilii znanego muzyka Krzysztofa S. Głównie jednak oskarża media, że zignorowały temat.

Zielke pozuje na sumienie polskiego dziennikarstwa. Przekonuje, że tytułowym „bagnem” są mainstreamowe media, które nie zajęły się tematem Krzysztofa S., on sam ma być natomiast jedynym sprawiedliwym, któremu zależało na nagłośnieniu sprawy. Zapowiada, że niedługo opublikuje drugą część śledztwa. Nic nie mówi o kosztach – widzowie zostają z wrażeniem, że film mógł powstać dzięki zbiórce w sieci.

Obie części „Bagna” powstają przed wyborami parlamentarnymi (druga potem zniknie z internetu, o tym za chwilę).

Jak ustaliliśmy, filmy były przedpremierowo pokazywane politykom Zjednoczonej Prawicy.

Za „kolaudacją” materiału w PiS i Suwerennej Polsce stał kolega Zielkego – Janusz Jabłoński, opisany przez nas w pierwszej części śledztwa biznesmen-aferzysta. Jabłoński mimo zarzutów w największych skandalach finansowych przez cały okres rządów PiS wygrywał publiczne przetargi warte miliony.

Przeczytaj także:

Twórca niezależny obrusza się moralnie

„Bagno” do Internetu trafia 30 czerwca 2023 roku: w Polsce zbliżają się wybory. Film uderza w liberalne media, jest relacją z nieudanych prób zainteresowania ich tematem muzyka-pedofila.

Zielke zachowuje się atypowo i agresywnie: dzwoni po dziennikarzach i redaktorach, odwiedza budynek Agory, domaga się spotkań: – Gdzieś tam na górze, w redakcjach tych firm, największych mediów, takich jak Newsweek, Onet, Gazeta Wyborcza, TVN, ogromnych wpływowych firm, ktoś tam decyduje, że ten temat jest mało atrakcyjny – opowiada do kamery. W filmie to on, Zielke, jest sprawiedliwym, szlachetnym, prowadzącym na własną rękę ważne śledztwo reporterem.

Mariusz Zielke przemawia do kamery na tle budynku Agory z logo "Gazety Wyborczej". Kadr z filmu "Bagno".
Kadr z filmu "Bagno". Fot. YouTube'owy kanał Mariusza Zielkego, zrzut ekranu

Konkluzja: mainstreamowe media przemilczały temat Krzysztofa S., bo walczą z Kościołem, a nie z samą pedofilią. Obrywa się braciom Sekielskim, autorom dokumentu „Tylko nie mów nikomu”, którym Zielke zarzuca cynizm i brak wrażliwości na krzywdę ofiar innych niż ofiary księży.

Na ławie oskarżonych Zielke ustawia też OKO.press: redaktor naczelny Piotr Pacewicz wymieniony jest wśród tych, którzy odmówili udziału w filmie. Zielke pokazuje też nagrania rozmów z Pacewiczem i Danielem Flisem (wówczas w OKO.press) – mają to być dowody na ich obojętność wobec pedofilii Krzysztofa S. (do zarzutów Zielkego odnieśliśmy się w tekście z 19 lipca 2023).

Niezależną produkcję – czyli „Bagno” – intensywnie promuje sprzężona z władzą Telewizja Polska. Emituje film (w wersji ocenzurowanej) na dwóch kanałach: w TVP1 i TVP Info, fragment pokazuje także w „Wiadomościach”. Jeszcze wcześniej film oglądają widzowie Telewizji Republika. Temat podchwytują i nakręcają prawicowe media: Mariusz Zielke opowiada o filmie w TVP Info, Polskim Radiu, Radiu Wnet i Radiu Maryja.

„Bagno 2: Przemilczane” Zielke wypuszcza natomiast tuż przed wyborami w październiku 2023 r. Naświetla kolejne przypadki pedofilii wg niego zignorowane przez media, oskarża polityków i organy ścigania. Ponownie w promocję angażują się media zblatowane ze Zjednoczoną Prawicą, ale kampania wyborcza jest już w zupełnie innym punkcie niż w czerwcu. Film nie zdobywa rozgłosu.

Dwa miesiące po premierze Mariusz Zielke usuwa z sieci drugą część dokumentu. Wspomina o problemach z finansowaniem.

Zielke: zarobić u Jabłońskiego

Z naszych ustaleń wynika, że produkcja każdej z dwóch części „Bagna” kosztowała ok. 200 tys. zł.

Sam Zielke nie miał takich pieniędzy. Na film o pedofilii (początkowo miał nosić tytuł „Bezkarni” i nie zawierać wątku medialnego) zbierał w internecie od 2019 roku. Do grudnia 2020 roku uzbierał 100 tys. zł. W rozmowie z OKO.press Zielke przekonuje, że całą kwotę przeznaczył na materiały do filmu – nie zdradza na jakie.

Z pomocą Zielkemu, jeszcze w pandemii, przychodzi jego stary znajomy Janusz Jabłoński, szef eventowej firmy Berm, oskarżony o korupcję i ustawianie przetargów w tzw. infoaferze. O sukcesach Jabłońskiego pod rządami PiS piszemy w pierwszej części śledztwa. Mężczyźni poznali się w czasach, gdy Zielke pisał dla „Pulsu Biznesu”. Z czasem dziennikarz zacznie dorabiać w firmie Jabłońskiego.

– Poznałem go ze 20 lat temu, gdy pracował w firmie komputerowej, pisałem o projektach, w których brał udział. Byłem zaskoczony, gdy się dowiedziałem, że on korumpował tego człowieka [Andrzeja M., bohatera infoafery – red.]. Przyrzekał mi potem, że już nigdy nie zrobi nic złego – wspomina Zielke. Nie zaprzecza, że w kolejnych latach współpracował z firmą Berm. – Dostawałem zlecenia i je realizowałem. Pisałem książki, materiały i dostawałem rynkowe stawki za to.

– Mariusz nie miał co robić, więc pomagałem mu, zlecając jakieś teksty do napisania, takie rzeczy, które były nam potrzebne. Znamy się długie lata, on też mi czasem pomagał – mówi Jabłoński. Zaznacza, że film kolegi postanowił wesprzeć ze względu na ważny temat: pedofilię.

To firma Berm w 2020 roku zatrudnia operatora, który z Zielkem tworzy zalążek późniejszego „Bagna” i „Bagna 2”. Potem ze względu na pandemię Jabłoński wycofuje się z finansowania. Zielke jesienią 2022 r. gęsto tłumaczy się darczyńcom od zbiórki, dlaczego filmu wciąż nie ma. Pisze, że zadanie go przerosło i nie wiadomo, kiedy skończy prace.

Wiosną 2023 roku, Jabłoński ponownie wchodzi do gry, znajduje Zielkemu nową ekipę filmową.

Nasze źródło z ekipy: – Janusz przyszedł jako inwestor, miał pomysł na film. Zaznaczył, że to bardzo ważne. Myśleliśmy, że chodzi mu o temat pedofilii, ale doprecyzował: to ważne dla naszych. Nigdy nie powiedział, kto mu płaci, ale dla nas było oczywiste, że wszystko, co robi, kręci się wokół rządowych zleceń.

Na kolejne spotkanie z filmowcami Jabłoński przyprowadza Mariusza Zielkego. – Kupił nas tym, co już miał. Zaczęliśmy oglądać te materiały, rozmowy z ofiarami. Pomyśleliśmy, że to trzeba zrobić – mówi nasz informator.

W czerwcu 2023 Berm podpisuje umowy na przygotowanie pierwszego „Bagna”. Zawierają klauzule poufności, zobowiązujące członków ekipy do nieujawniania udziału w przedsięwzięciu. Ekipa zgodnie ustaliła, że pod „Bagnem” podpisany zostanie wyłącznie Zielke.

Jadę z „Bagnem” na Nowogrodzką

Ludzie, którzy w ekspresowym tempie pracowali nad dokumentem (każda część powstaje mniej więcej w półtora miesiąca), twierdzą, że konsultowano go z politykami PiS.

Nasze źródło wspomina wydarzenie pod koniec prac nad pierwszą częścią „Bagna”: – Janusz [Jabłoński – red.] przyszedł i powiedział, że musi pokazać film na Nowogrodzkiej. Narracyjnie film był już gotowy. Tłumaczyliśmy, że to nie filmik z wakacji, że nie da się tego tak szybko zgrać. Naciskał, że musi to mieć na już. Stał nad nami i czekał, aż skończymy. Wydzwaniał przy tym do sekretarki Kaczyńskiego albo posła Sobolewskiego [wówczas sekretarza generalnego PiS – red.]. Mówił im, że jeszcze chwila. Był niezadowolony, że musi czekać, więc zaoferowaliśmy, że podwieziemy go na Nowogrodzką. Zgodził się.

O kontakty z Jabłońskim chcieliśmy zapytać Krzysztofa Sobolewskiego, ale odmówił nam rozmowy. „Nie widzę takiej konieczności” – napisał w SMS-ie.

Po premierze pierwszej części „Bagna” Jabłoński zgłasza się z pomysłem na drugi odcinek. Mówi członek ekipy: – Pomysł był taki, że ma być „Bagno 2”, ale jeszcze nie wiadomo o czym. Mieliśmy to wymyślić. Przegrzebaliśmy się przez godziny nagrań Mariusza i stanęło na tym, że skoro pierwsza część koncentrowała się na pedofilu S., to w drugiej pokażemy skalę zjawiska.

Według filmowców im bliżej do wyborów, tym bardziej Jabłoński denerwuje się, że „Bagno 2” za mało bije w mainstreamowe media. Nasz informator: – Gdy zobaczył, że nie da się z tego zrobić kolejnego filmu o mediach, stracił zainteresowanie. Zielke też mówił, że Janusz chyba odpuścił.

Na kolaudację „Bagna 2” Jabłoński zaprasza swojego znajomego Piotra Ciepluchę, wiceszefa Suwerennej Polski, wówczas wiceministra sprawiedliwości.

– Odbyła się dyskusja, kiedy to puścić. Mówili otwartym tekstem, że trzeba to zgrać z wyborami. Było przy tym kilka osób – wspomina jeden z filmowców.

Piotr Cieplucha (obecnie łódzki radny i szef tamtejszych struktur partii Zbigniewa Ziobry) przyznaje, że uczestniczył w prezentacjach obu części „Bagna”, poznał wtedy Zielkego. Zaprzecza, by dyskutował o momencie publikacji, ingerował w treść dokumentu czy za niego płacił – on lub jego partia. Nie uważa, by film wykorzystano w kampanii wyborczej.

Tuż po premierze pierwszej części Cieplucha komentuje „Bagno” w przychylnych władzy mediach. Przy okazji zachwala resort Ziobry za zaostrzanie kar dla pedofilów. – Po prostu reagowaliśmy. Tak samo, jak pojawiały się inne informacje medialne na temat innych zdarzeń dotyczących resortu – wyjaśnia nam przez telefon.

Piotr Cieplucha w TV Republika komentuje "Bagno"
Piotr Cieplucha komentuje "Bagno" w TV Republika. Fot. YouTube, zrzut ekranu.

– Różne osoby film widziały, z różnych kręgów – tłumaczy Janusz Jabłoński, gdy pytamy go o wizytę na Nowogrodzkiej i kontakty z Suwerenną Polską. – Do kogo miałem dostęp, do tego szedłem z problemem. Zależało mi na tym, żeby film wybrzmiał.

Jabłoński twierdzi, że nie nakłaniał Zielkego ani filmowców, by w „Bagnie” negatywnie portretować liberalne media. – Wszystko wymyślał Mariusz, nie miałem na to żadnego wpływu. Nacisków nie mieliśmy żadnych. Powiedziałbym, że przy „dwójce” nie byliśmy nawet w stanie zebrać środków, bo Mariusz zadecydował, że nie będzie robił tego pod publiczkę, tylko tak, jak jest.

Zielke idzie do imperium

„Bagno 2” ukazuje się 6 października, tydzień później Zjednoczona Prawica przegrywa wybory. Dla twórców filmu rozpoczyna się batalia z firmą Berm o zapłatę za film.

Problemy z wypłatami pojawiają się jeszcze przy pierwszej części „Bagna”: Janusz Jabłoński je opóźnia. Za drugą część nie zapłaci już wcale. Nasze źródło: – Pracowaliśmy trzy miesiące non stop. To proces twórczy, trudny i męczący a na koniec się okazuje, że zleceniodawca nie płaci. I zwyczajnie kłamie: „Tak, tak, właśnie przelałem”. Czekamy już siedem miesięcy.

Faktury, których Jabłoński nie zapłacił autorom „Bagna”, opiewają na ponad 200 tys. zł.

Biznesmen zaległości tłumaczy złą kondycją finansową Bermu.

Zielke, pod naciskiem ekipy, w listopadzie 2023 roku usuwa z internetu „Bagno 2”. Twórcy proszą dziennikarza o pomoc w walce z Jabłońskim, chcą, żeby nagłośnił ich problem – tak jak tylko on potrafi. Bez skutku.

Mówi jeden z filmowców: – Mariusz nas zwodził, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem. Potem tłumaczył, że póki co nie może się angażować, bo stara się o nową pracę. Dowiedzieliśmy się z miasta, że chodzi o Stanowskiego.

Zielke w listopadzie – gdy już wiadomo, że „Bagno 2” ma kłopoty – zachwala medialny projekt Krzysztofa Stanowskiego. „Kanał Zero może być początkiem medialnego imperium!” – pisze na blogu. W styczniu dołącza do ekipy Stanowskiego. Debiutuje w lutym. Jego pierwszy film (o Michale Wiśniewskim i jego kłopotach z prawem) robi duże zasięgi. I budzi poważne wątpliwości warsztatowe. – Problem polega na tym, że Mariusz poszedł do Kanału Zero na fali sukcesu „Bagna”. Ale on nie zrobił tego filmu – podkreśla jeden z twórców.

Dwa miesiące po debiucie Zielke odchodzi z Kanału Zero. Krzysztof Stanowski nie komentuje przyczyn rozstania. Zielke mówi, że w Kanale Zero przestało mu się podobać, skorzystał więc z innej propozycji. Jakiej? Nie zdradza.

Uczciwie, z pomocą anioła

Usunięcie „Bagna 2” Zielke sprowadzi w mediach społecznościowych do ogólnych stwierdzeń o problemach z finansowaniem i sprawach producenckich. W ramach wyjaśnień na Facebooku w listopadzie zamieści wpis o kulisach powstania filmu. Wspomina w nim o aniele, który pomógł mu zrealizować pierwszą część – chodzi o Janusza Jabłońskiego. Potem Zielke skasuje ten wpis.

Nasze źródło komentuje: – Zielke? Nie oceniam wysoko jego kręgosłupa. Bardzo długo nam zajęło zrozumienie, co się tu tak naprawdę dzieje. Nie chcieliśmy chyba w to wierzyć. Ale jak to pozbieraliśmy, zrozumieliśmy, że ci panowie działają razem.

W rozmowie z nami Zielke przedstawia się jako ofiarę sporu między Bermem a filmowcami. Twierdzi, że został w niego uwikłany, choć nie miał wiedzy o umowach i na filmie nie zarobił. Zaznacza, że nie zgadzał się na polityczne wykorzystanie „Bagna”.

– Nie było żadnego politycznego aspektu. Ten film był uczciwie robiony przez cztery lata, żaden polityk nie miał wpływu na treść filmu, żaden w niego nie ingerował. To ja pod filmem się podpisałem i go prezentowałem, nie zrobiłbym tego, gdyby była jakakolwiek ingerencja zewnętrzna. Natomiast nie miałem nic przeciwko temu, żeby skończony już film pokazywać wszystkim, żeby obejrzeli go również politycy wszystkich partii, żebyśmy zaczęli rozmawiać poważnie o problemie wykorzystywania seksualnego dzieci, o problemach Komisji do spraw pedofilii, o pomocy dla ofiar przestępstw.

Janusz Jabłoński nie odpisał nam na maila z prośbą o autoryzację wypowiedzi. Otrzymaliśmy natomiast pismo, w którym pełnomocniczka Jabłońskiego – mec. Zuzanna Miąsko z kancelarii Dubois i wspólnicy – wyraża w jego imieniu „zaniepokojenie” planowaną publikacją. Apeluje o „ostrożność i rozwagę” oraz poucza o zasadach zawodu dziennikarza.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze