0:000:00

0:00

Szczyt bezczelności - tak komentowała wystąpienie rządowe podczas środowego posiedzenia Sejmu Marta Szuster - radna gminy Mescherin w Brandenburgii i jedna z organizatorek planowanego na weekend majowy protestu pracowników transgranicznych na granicy w Rosówku.

Minister pracy Marlena Maląg ograniczyła się do poinformowania, że pracownicy transgraniczni, którzy przez zamknięcie granic stracili możliwość zarobku, będą mogli pobierać zasiłek dla bezrobotnych.

Być może groźba demonstracji na przejściach granicznych z Niemcami i Czechami podziałała, bo w czwartek 30 kwietnia 2020 ministerstwo zmieniło zdanie. Przedstawiło projekt rozporządzenia, które uelastycznia restrykcje na granicach.

„Przecież my jesteśmy uważani za przedmieście Szczecina, tylko po drugiej stronie. To bezmyślne zamknięcie granic doprowadziło do tragicznych absurdów” - komentuje Szuster.

Absurdalna granica

Nagłe zamknięcie przejść z powodu epidemii koronawirusa wywróciło przygraniczne życie. Nawet osoby, które z domu do pracy jechały tylko 10 min, stanęły przed dylematem - praca czy dom?

Część rodzin musiała podjąć trudną decyzję o rozłące, a potem widywać się na odległość stojąc po dwóch stronach granicy, o której istnieniu nikt już nie pamiętał. Teraz przypomina o niej wojsko, które stacjonuje w pobliskich szkołach i pilnuje zasad.

Każdy wjazd do Polski, to 14 dni kwarantanny.

Część osób straciła pracę, część próbuje przeczekać na urlopie. Inni decydują się powoli na wyjazd do Niemiec na stałe. Bo rząd niemiecki zadbał o polskich pracowników, którzy nie mogą wrócić do domów.

Pracodawcy mogą się ubiegać o 65 euro dziennie wsparcia dla takiego pracownika na zakwaterowanie i dodatkowe 20 euro dziennie na każdego członka rodziny, który zdecyduje się mieszkać po niemieckiej stronie.

„A nasz rząd nie zrobił nic” - komentuje Szuster, do której zdesperowani ludzie przyjeżdżają czasem osobiście, żeby prosić o pomoc i radę. „Kogo stać na bezrobocie w Polsce albo pracę po polskiej stronie i wynajmowanie tam pensjonatu czy hotelu, by przeczekać 2 tygodnie kwarantanny?”.

Kolejny problem, to dzieci oddzielone od szkół. „W Niemczech w zeszłym tygodniu zaczęły się lekcje, a uczniowie po polskiej stronie nie mają szans w nich uczestniczyć. U nas maturzystom udało się załatwić przepustki, ale nie wszędzie tak jest. Dzieciom, które nie mogą wrócić do domu, pomaga zorganizować zakwaterowanie niemiecki rząd i dyrekcje szkół".

Premierzy graniczących z Polską Brandenburgii i Saksonii od dawna apelują do polskich władz o umożliwienie pracownikom codziennych powrotów do domu. Mieszkańcy pogranicza zorganizowali protesty w piątek i sobotę (24 - 25 kwietnia).

Przeczytaj także:

„Zwracałam się do premiera z prośbą, żeby usłyszał nasze historie. Rozumiem, że to wyjątkowa sytuacja, także dla rządu, mogli nie wiedzieć, jak wygląda nasze życie daleko od Warszawy, ale czas, żeby nas usłyszeli i zareagowali” - mówiła Szuster.

Rząd oferuje bezrobocie?

„Rząd rozumie sytuację mieszkańców terenów przygranicznych” - informowało 26 kwietnia Centrum Informacyjne Rządu. „W związku z tym na początku przyszłego tygodnia Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego zajmie się tematem małego ruchu granicznego".

Szczegóły zapowiedziano na środowe posiedzenie Sejmu. Pracownicy przygraniczni czekali desperacko. Co usłyszeli?

Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg wyliczyła: ponad 115 tys. Polaków pracuje za granicą, głównie w Niemczech i Czechach. Przypomniała, że obowiązuje 14- dniowa kwarantanna i że „dalsze zmiany będą uzależnione od stanu epidemiologicznego i wydolności ochrony zdrowia". Żadnych konkretów, żadnej nadziei.

Padły tylko dobrze brzmiące zapewnienia: „Dokładamy wszelkich starań, żeby wypłaty świadczeń ubezpieczenia społecznego przebiegały bez utrudnień". Minister Maląg zaznaczyła też wielkodusznie, że można się rejestrować jako bezrobotny w kraju zamieszkania, czyli w Polsce, nawet jeśli składki płaciło się za granicą.

Dodała, że jeśli pracownik transgraniczny zdecyduje się zamieszkać za granicą i będzie tam ponad tydzień, to może wybrać czy rejestrować się jako bezrobotny w Polsce, czy w nowym miejscu zamieszkania.

Biorąc pod uwagę, że rząd mimo rosnącego bezrobocia nie zamierza podnieść skandalicznie niskich zasiłków dla bezrobotnych, to właściwie tak, jakby powiedzieć: a jedźcie sobie, będzie z głowy.

„Ciężko wyprowadzić mnie z równowagi, ale się udało” - komentowała Szuster po środowych obradach Sejmu. „Jeszcze przed chwilą apelowałam na grupie o spokój, mówiłam: poczekajmy, na pewno jakieś rozwiązania zaproponują. A teraz?”.

"Wiem, że to nowa sytuacja, także dla rządu. Każdy może się pomylić. Ale jeśli ktoś wskazuje błąd palcem, wypada się przyznać. Teraz trzeba przyjąć, że niszczą życia tak wielu osobom świadomie".

„Kryzys dotyczy miliona osób”

Skąd ta graniczna ostrożność rządu? Trudno powiedzieć. Posłanka Lewicy Katarzyna Kotula podczas sejmowego wystąpienia wyliczała.

„Duży powiat Uckermark, ponad 120 tys. mieszkańców, to dzisiaj tylko 10 zachorowań, sąsiadujący powiat gryfiński - 82 tys. mieszkańców - 31 zachorowań. Okręg Löcknitz-Penkun, to 1 przypadek zachorowania, graniczący z nim Szczecin - 46 przypadków”.

„My wiemy, że z perspektywy Warszawy to statystyki i tabele w Excelu, ale z pozycji pogranicza to konkretni ludzie i konkretne historie” - mówiła dalej Kotula.

"To ok. 250 tys. polskich obywateli, ale łącznie kryzys dotyczy miliona osób, bo mają dzieci i rodziny. W samym Śląsku Cieszyńskim 12 tys. osób zostało bez pracy".

Zniesienie zakazu 4 maja?

30 kwietnia na rządowej stronie pojawił się projekt nowego rozporządzenia. Czytamy w nim, że od 4 maja 2020 roku z obowiązku kwarantanny mają zostać zwolnione osoby, które przekraczają granicę „w ramach wykonywania czynności zawodowych, służbowych lub zarobkowych w Rzeczypospolitej Polskiej lub w państwie sąsiadującym” oraz „przez uczniów i studentów pobierających naukę w Rzeczypospolitej Polskiej lub w państwie sąsiadującym".

Wystarczy, że przedstawi się odpowiedni dokument Straży Granicznej.

Zwolnienie od kwarantanny nie dotyczy jednak wszystkich. Wyłączeni są pracownicy medyczni oraz pracownicy pomocy społecznej. Takie osoby dalej mają obowiązek przejścia 14-dniowej kwarantanny wraz ze wszystkimi domownikami.

Na razie pracownicy transgraniczni podtrzymują zapowiedziane na weekend protesty na granicy. „W Lubiszynie zaprotestujemy po stronie niemieckiej, ale nasze megafony i transparenty będą zwrócone w stronę Polski, bo to polski rząd nas dotychczas zawodził” - mówi Szuster i zapowiada, że protest, będzie pokojowy, blokowania przejścia granicznego nie planuje.

„Ale co zrobią protestujący na innych przejściach, nie wiem. Ludzie są załamani".

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Przeczytaj także:

Komentarze