10 czerwca 2020 Sąd Okręgowy w Poznaniu orzekł, że firma Amazon Fulfillment Poland bezprawnie zwolniła pracownika Macieja Gorajskiego i musi przywrócić go do pracy. Amazon ma również wypłacić odszkodowanie, którego wysokość zostanie ustalona.
Gorajski na wyrok czekał 4 lata. Zwolniono go pod koniec sierpnia 2016 z powodu niewyrabiania normy. Pracował mniej? Jego wydajność spadła? Niekoniecznie.
Zdaniem związkowców to nieustannie rosnące wymagania zostawiają część pracowników w tyle.
„Zestawiliśmy ze sobą zmieniające się normy od początku otwarcia Amazona w Polsce. Na większości wykresów, mimo pewnych wahnięć, krzywa konsekwentnie idzie w górę. Z roku na rok pracować trzeba coraz szybciej” – mówi OKO.press Piotr Krzyżaniak, prawnik Inicjatywy Pracowniczej, który prowadził sprawę Gorajskiego.
Problem w tym, że formalnie to nie pracodawca podwyższa tempo, tylko pracownicy.
Zdaniem poznańskiego sądu, Amazon „wypaczył ideę stosunku pracy arbitralnie przyznając sobie prawo do zwalniania najmniej wydajnych pracowników tylko dlatego, że ich wyniki są gorsze niż 90 proc. reszty załogi”.
Piker, paker, przepuklina
Gorajski jeszcze nie wie, czy po decyzji sądu wróci do pracy. Czekają go badania lekarskie, a zdrowie ma nadszarpnięte. Uważa, że to w dużej mierze zasługa pracy w Amazonie.
Pracę zaczął we wrześniu 2014 jako piker – osoba, która zbiera zamówiony towar z magazynowych wież i oddaje go do wysyłki. Wieże mają dwa, czasem trzy piętra.
„Biegając między półkami przy słabym oświetleniu robisz z 20 km dziennie” – mówi Gorajski. „Podobno lekarze rozpoznają pracowników Amazona po nogach. Jak tak codziennie biegasz po betonie obrywają stawy, kolana”.
Pracownicy skanują zbierane z półek towary, a skaner informuje o spadającej efektywności, jeśli zrobią choć krótką przerwę. Gorajski lepiej się czuje, kiedy zaczyna pracować przy załadunku, gdzie gotowe paczki nosi się do samochodów. „Praca też była ciężka, ale chociaż nie było tej ciągłej kontroli” – mówi.
Ale dostaje przepukliny. „Zakładowa lekarka twierdziła, że to zaparcie. Dopiero w przychodni mnie przebadali i powiedzieli, że trzeba operować”.
Po powrocie do pracy nie może już ładować, przenosi się na pakowanie. „Niby monotonna praca, ale wymagająca cały czas pełnej prędkości. Paker ciągle stoi, więc kolana też bardzo obrywają”. Przestaną boleć dopiero pół roku po zwolnieniu.
99,68 proc. normy
Gorajski wypowiedzenie dostał pod koniec sierpnia 2016 roku. Powód? „Brak realizacji minimalnych wyników w zakresie produktywności/wydajności na oczekiwanym poziomie co najmniej 100 proc.”
Spodziewał się zwolnienia? I tak i nie.
„Wiedziałem, że jestem zagrożony, bo kilka razy zwrócono mi uwagę, że nie wyrabiam normy. Ale niektórzy z podobnymi wynikami utrzymywali się dłużej, a inni, nawet z lepszymi – odpadali”.
Zdaniem Amazona od 25 lutego 2015 do 8 czerwca 2016 roku Gorajski 13-krotnie nie osiągnął wymaganej tygodniowej normy. Od 22 kwietnia 2015 do 6 kwietnia 2016 otrzymał w związku z tym 6 negatywnych ocen.
Od końca stycznia do końca października 2016 roku Amazon rozwiązał umowy z 16 pracownikami z powodu nieosiągania 100-procentowego „minimum”.
Co dokładnie znaczy nie wyrabiać normy?
Gorajski czasem zawodził firmę realizując np. 99,68 proc. normy, innym razem – 98,6 proc. Sąd rejonowy zauważył, że łącznie tylko przez 8 tygodni wynik spadał poniżej 90 proc. minimum.
Sąd nie mógł zrozumieć, dlaczego zwolniono go akurat w momencie, kiedy jego wyniki wynosiły niemal 100 proc., a nie rok wcześniej – kiedy osiągał np. 63,5 proc. Z uzasadnienia wyroku wynika, że Amazon uznał to za dowód na to, że Gorajski pracował wcześniej niestarannie. W końcu osiągnięcie minimum było jednak w zasięgu jego możliwości. Sąd okręgowy uznał ten argument za sprzeczny „z zasadami doświadczenia życiowego oraz logicznego myślenia”.
Sąd uznał też za niedopuszczalne, że system oceny nie uwzględnił tego, że w okresie, który brano pod uwagę, Gorajski wyrabiał czasem nawet 120 proc. normy.
„Doceniamy pracowników, którzy osiągają dobre wyniki” – mówi OKO.press rzeczniczka prasowa Amazona Magdalena Rangosz-Kalinowska. „Inne prawomocne wyroki sądowe potwierdziły, że wypowiedzenie umowy o pracę na podstawie naszego systemu oceny pracowników jest zgodne z prawem” – wyjaśnia.
Dlaczego sądy różnie ten mechanizm oceniają?
Nadprzyrodzone moce
System pracy w Amazonie zakłada, że wszyscy powinni osiągać aktualizowane co miesiąc minimum.
Ale zgodnie z obowiązującym mechanizmem to nie pracodawca wyznacza normy, tylko sami pracownicy. Brzmi propracowniczo? Diabeł tkwi w szczegółach.
„Normę ustala się na poziomie osiąganym przez 90 proc. najefektywniejszych pracowników. Wobec tych, którzy nowej normy nie wyrabiają, wdraża się procedurę pomocową. Jeśli pracownik dalej nie osiąga minimum, może być zwolniony” – tłumaczy Krzyżaniak.
Czy zawsze odpada jakaś część pracowników? Nie – tłumaczy Amazon – normy nie działają przecież wstecz. „W okresie, na który w ten sposób ustalone zostały minima, wszyscy pracownicy mogą je osiągnąć. Nieuzasadnione jest zatem twierdzenie, że określony procent pracowników zawsze wypadnie poniżej oczekiwanego minimum” – przekonuje rzeczniczka.
Sąd był innego zdania. Zarówno Sąd Rejonowy, jak i Okręgowy uznały, że system jest nastawiony na eliminację pracowników – zakłada, że część z nich nowej normy nie wyrobi. To sprzeczne z kodeksem pracy, który dba przede wszystkim o trwałość stosunku pracy.
„W dziale, w którym pracowałem, nie mogłem już robić szybciej – musiałbym mieć nadprzyrodzone moce” – uważa Gorajski.
Jak to możliwe, że normy są z roku na rok coraz wyższe? Dlaczego pracownicy zwyczajnie nie zwolnią albo nie zatrzymają się na jakimś poziomie?
Dla bezpieczeństwa, robić więcej
Prawnik Inicjatywy Pracowniczej zwraca uwagę, że chociaż nowa norma jest wywieszana na tablicy, często trudno przełożyć ją na działanie. „Na przykład produkty różnych wielkości mają inne normy. Jak pracownik, który przygotowuje codziennie wiele rodzajów produktów, ma na bieżąco wyliczać, czy wypełnia wszystkie?”.
Może zapytać – tłumaczy Amazon. „Wtedy musiałby przerwać pracę i szukać managera, a jego naliczana cały czas wydajność drastycznie maleje” – uważa Krzyżaniak.
Zdaniem prawnika problem mają też osoby, które pracują akurat w takim miejscu, że wyprawa do toalety zajmie im kilka minut więcej niż innym. Wydajność spada.
„Dla bezpieczeństwa pracuje się szybciej i podnosi poprzeczkę w następnym miesiącu” – mówi Krzyżaniak.
Wyścig po umowę
Czasem norma chwilowo spada – na przykład wtedy, kiedy jest wielu nowych pracowników, zatrudnianych przeważnie za pośrednictwem agencji pracy. Zanim się wdrożą, zaniżają wyniki, ale szybko nadrabiają. „Wiedzą, że Amazon zdecyduje się ich zatrudnić, jeśli się wykażą. Szarpią się, biegają. Tak naprawdę niewielki procent dostanie umowę, ale norma znowu idzie w górę” – mówi Gorajski.
„Nie ma szans, że się nauczysz i ustabilizujesz jeśli chodzi o to, co i jak robisz. Kiedy zespół zaczyna lepiej pracować, normy idą w górę i tempo cały czas wzrasta” – relacjonuje Gorajski.
„Zgodnie z prawem pracy to pracodawca ustala cele, które pracownik ma zrealizować. W Amazon pracodawca z tego zrezygnował, ustalając zamiast tego, że pracownicy mają się ze sobą ścigać i dawać z siebie wszystko, choć nie mają z góry określonej ilości pracy do wykonania” – tłumaczy Krzyżaniak.
Efekt? Z roku na rok normy są coraz wyższe.
Sąd uznał, że Amazon utrzymuje pracowników w stanie ciągłego wyścigu, w którym „pracownicy pracują przeciwko sobie, a nie na rzecz pracodawcy”, bo „każdy pracownik dąży do tego, by osiągnąć jak najlepszy wynik, kosztem pracownika, który okaże się najgorszym”.
Wydajność
O wydajność walczy się różnymi sposobami. „Prowadzę sprawę kary nagany dla jednej z pracownic za to, że opuściła stanowisko 2 minuty przed końcem zmiany. Pracownicy są przytrzymywani do ostatniej chwili, chociaż tłum pędzący na autobus i przepychający się przy wyjściu jest niebezpieczny” – mówi Krzyżaniak.
Dla Gorajskiego najgorszy był okres przed świętami, kiedy pracuje się nawet 11 godzin na zmianie.
„Ostatnia godzina pracy, piątek, po tygodniu na nocnej zmianie ludzie są jak umarlaki. A wtedy pada hasło: kto przygotuje najwięcej paczek, ten dostanie nagrodę pieniężną. I ludzie potrafili rzucić się jeszcze między te regały. To był przerażający widok”.
„Pracownicy mają granicę wydajności i mogą zrobić sobie krzywdę” – mówi Krzyżaniak. Prowadzi też sprawę pracownicy oskarżającej Amazon o uszczerbek na zdrowiu i innej, która została zwolniona za naruszenie norm BHP. „I ona rzeczywiście je naruszała – żeby tylko wyrobić normę” – tłumaczy.
Wycieńczenie
Czy Amazon przy ustalaniu nowych norm uwzględnia ocenę ryzyka zawodowego? „Oceny ryzyka każdego stanowiska wykonywane są bardzo szczegółowo, przy udziale pracowników, strony społecznej oraz lekarza medycyny pracy” – informuje rzeczniczka Amazon. Ale Krzyżaniak jest innego zdania.
„Nic nie wskazuje na to, żeby pracodawca sprawdzał, do jakich konsekwencji doprowadzi, podwyższając tempo pracy”.
W 2018 r. Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła w Amazon kontrolę wydatku energetycznego pracowników. Limit dla kobiet to 5 tys. kilodżuli podczas zmiany roboczej. Okazało się, że jedna z pracownic podczas takiej zmiany zużywała ok. 12 tys. kilodżuli.
„Zgodnie z pomiarami, które zostały przeprowadzone w centrum w Sadach przez zewnętrzne, niezależne laboratorium, nie posiadamy stanowisk, na których przekroczony został wydatek energetyczny pracowników” – twierdzi jednak Amazon.
Gorajski wspomina współpracowników, którzy dawali z siebie więcej, niż mogli. „Nowi pracownicy na pakowaniu wstrzymywali się od pójścia do toalety, byle tylko wydajność nie spadła”.
„Szkoliłem kiedyś grupę nowych pracowników. Nagle zobaczyłem pomiędzy regałami jedną z kobiet. Zasłania twarz, a spomiędzy palców płynie krew”.
„Mówię jej, że ma krwotok, musimy iść do lekarza. Nie, nie zaraz przestanie. Nie przestawało, ale do lekarza pójść nie chciała. Bo jej się norma obniży i nie podpiszą” – mówi Gorajski.
Dlaczego praca w Amazonie jest dla niektórych warta tylu poświęceń?
„Dla ludzi z dalszych rejonów, gdzie bezrobocie jest gigantyczne, taka praca z dojazdem i obiadem za złotówkę, to marzenie” – uważa Gorajski.
Krzesła, na których nikt nie siada
Inicjatywa Pracownicza działa w Amazonie od grudnia 2014. Spór zbiorowy trwa od maja 2019, a pełnomocnicy związku prowadzą obecnie kilkanaście spraw w obronie pracowników.
Praca związkowców przynosi efekty. Od spektakularnych, jak wygrane procesy, które spowodowały m.in., że przestano zwalniać pracowników za długie urlopy chorobowe, po te symboliczne, jak ustawienie krzeseł w korytarzu, na których jeszcze nikt nie siada.
„Pracodawca zgodnie z przepisami musi zapewnić miejsce siedzące do wypoczynku. Wywalczyliśmy, żeby na każdym oddziale były trzy krzesła. Problem w tym, że na razie żaden pracownik na nim nie usiądzie, bo kiedy? Każda przerwa to spadająca wydajność” – mówi Krzyżaniak. „Krzesła stoją i się kurzą, a pracodawca i tak próbuje je co jakiś czas zabierać”.
Związkowcy walczą m.in. o podwyżki, zniesienie systemu norm i o to, żeby pracodawca przyznał, że praca jest monotonna. Wtedy czas pracy trzeba by obniżyć poniżej 8 godzin dziennie i zapewnić dodatkowe przerwy. Pracodawca musiałby też zadbać o urozmaicenie czasu w pracy.
„Stanowiska pracy zostały ocenione przez niezależnych ekspertów, którzy potwierdzili, że nie jest to praca monotonna” – odpowiada rzeczniczka Amazon. „Ponadto nasi pracownicy otrzymują przeszkolenie do wykonywania zadań w różnych działach, dzięki czemu podczas okresu zatrudnienia mają okazję pracować nie tylko na jednym stanowisku”.
_ Szef Amazona Jeff Bezos ma majątek wart ok. 190 mld dolarów.
20 lipca 2020 roku w ciągu kilku godzin jego majątek wzrósł o 13 mld dolarów w związku ze skokiem akcji Amazona na giełdzie.
Świat pogrąża się w kryzysie a Jeff Bezos zarabia 2,5 tys. dolarów na sekundę. To obecnie efekt przeniesienia handlu do Internetu w czasie pandemii. Ma facet szczęście, czy już wcześniej wraz z innymi akcjonariuszami uruchomili "genialny" system wyzysku?
_ WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO chronione prawem. Także w Polsce! Normy wydajności? To niewiedza pracowników, ich strach przed bezrobociem i bezradność pozwala ukryć informacje, że normy ustala się inaczej. Sorry, ale ci pracownicy również zagłosują za 500+. Pewnie nie wiedzą, ale w związku z tym, nie mogą liczyć na zmianę prawa pracy przez PiS. Ani na egzekwowanie tego prawa.
Jednocześnie założył zbiórkę na swoich pracowników choć słowo niewolnik jest bardziej adekwatne. Straszny typ.
Z czego 45 mld to podczas pandemii "dorobił"…
Pani rzecznik, mówi to co jej każą. A tak naprawdę, prawdy nie powie bo zostanie zwolniona. A te niezależne instytucje od badań? Czy aby takie niezależne?
Sądy jednak należy zdePISyzować. To pracodawca ustala czy kogoś chce czy nie na stanowisku, a nie sąd. Bezrobocie w Polsce niskie, więc każdy sobie coś znajdzie dla siebie. Widocznie w tym Amazonie nadają sie tylko najlepsi. Prawdopodobnie dostają tez wyższą pensję. A ten chciałby miec wysoką pensję i niezbyt się wysilać.
Drugą kwestią jest przyczyna wzrostu normy co roku. Otóż wina leży wyłącznie po stronie rządu, który co roku podnosi płacę minimalną. Gdybym był pracodawcą i musiał co roku płacić coraz więcej pracownikowi, to żeby nie tracić, wymagałbym coraz wyższej wydajności. Każdy pracodawca będzie albo podnosił ceny produktów, albo coraz bardziej wyciskał pracownika jak cytrynę. Jedno albo drugie możecie wybrać. Ale nie macie prawa krytykować Amazona. Zlikwidujcie płacę min, a skończą sie te jęki.
Jak to nie mamy prawa krytykować Amazona? Oczywiście że prawo takie mamy☺️ i będziemy z niego korzystać i tyczy się to nie tylko Amazona ale każdej innej firmy która stosuje takie praktyki.
Identyfikuję Cię jako zwolennika JKM lub/i Konfederacji, czyli pomieszanie libertarianizmu z neoliberalizmem. \"Gdybym był pracodawcą\", a więc nie jesteś i nie byłeś pracodawcą. Teoretyzować może każdy i wygłaszać pozornie rzeczowe komentarze w rodzaju \"Gdybym był pracodawcą i musiał co roku płacić coraz więcej pracownikowi, to żeby nie tracić, wymagałbym coraz wyższej wydajności.\" Wydajność ma swój kres w możliwościach fizycznych/psychicznych pracownika. Nie wiesz o tym? \"Normowanie\" pracy w Amazonie nie jest żadnym normowaniem. To jest wypisz wymaluj "Wielki marsz" Stephena Kinga. Nie masz pojęcia o normowaniu pracy. Nie posiadasz też żadnej wiedzy o zarządzaniu, a szczególnie praktycznego doświadczenia. Powtarzam: działania Amazonu opierają się na wysokim bezrobociu, niekoniecznie w całym kraju, ale w danym regionie. Gdyby realne bezrobocie w całej Polsce było niskie to Amazon zwinąłby swoje magazyny i przeniósł się gdzie indziej. Uprzedzając: wolny rynek nie istnieje, a państwo jest od tego żeby stosunki pracy były z cywilizowanej epoki (naszemu państwu do tego daleko jeszcze), a nie z epoki Hunów. Nie można produkować wraków ludzkich, które państwo później musi utrzymywać i leczyć.
Mylisz się, ja nie jestem anty-LGBT-owcem, ani katolikiem. Ale do rzeczy. Skoro ludzie mają swój kres wydajności, to na jakiej podstawie to państwo, które ma tak wg Ciebie chronić obywatela, podwyższa pensję min. do 50% albo więcej średniego wynagrodzenia? Przecież średnie wynagrodzenie rośnie właśnie dlatego, że ludzie stają się coraz bardziej wydajni (są w stanie coraz więcej produkować – rośnie PKB). Zatem logiczne, że pracodawca, który ma płacić teraz proporcjonalnie więcej, też będzie wymagał większej wydajności (w przeciwnym wypadku podwyższy ceny towaru, co jest zawsze ostatecznością w gospodarce rynkowej). To znaczy, że jeśli ktoś się nie nadaje, będzie go wyrzucał. Jest dowiedzione naukowo, że zbyt duża płaca min generuje większe bezrobocie. Koniec kropka. Zatem to państwo właśnie generuje jak to określiłeś, "wraki ludzkie". To państwo jest za to odpowiedzialne – ja już to napisałem wcześniej. Natomiast nieprawdą jest, że to samo państwo potem musi ich utrzymywać i leczyć. To jednostka sama powinna oceniać, czy dane stanowisko jest dla niej czy nie. Wy komuniści robicie z ludzi dorosłych dzieci albo niedorozwiniętych umysłowo, którymi trzeba się opiekować. Poza tym wszystkim samo twierdzenie, że państwo musi opiekować się dorosłymi ludźmi, świadczy o mentalności komunistycznej, z jakiej nawet nie zdajesz sobie sprawy.
Nie doradzam nikomu stosowania metforminy lub insuliny w leczeniu cukrzycy, ponieważ stosuję metforminę od ponad 15 lat i doprowadziło to do zaburzeń erekcji. Podziękowania dla doktora Nelsona Salima, specjalisty zielarstwa z Maroka, z którym w radiu natknąłem się na jego świadectwo pacjenta, który w ciągu 21 dni został całkowicie wyleczony z cukrzycy i przerostu prostaty. Dane kontaktowe lekarza zostały udostępnione tym, którzy chcą spróbować jego leczenia i zrobiłem to, dziś jestem całkowicie wyleczony z cukrzycy typu 2 i zaburzeń erekcji dzięki naturalnym ziołom. Wysłał do mojego kraju swoje Ziołolecznictwo, które otrzymałem w ciągu 3 dni za pośrednictwem serwisu Dhl i zgodnie z jego instrukcją zastosowałem kurację przez 21 dni i jestem tutaj, aby zeznawać. Jego lek ziołowy jest niedrogi i działa skutecznie i nie ma skutków ubocznych. Jego oficjalny e-mail; [email protected]
lub WhatsApp / zadzwoń +212612145772.
Powiedział, że ma lekarstwo na; Choroby nerek, borelioza, zapalenie wątroby, rak piersi i bezpłodność
Pamiętam, jak Amazon miał wejść do Polski- politycy się cieszyli, że powstaną nowe miejsca pracy, a w tym samym czasie niemieccy związkowcy ostrzegali, że Polskich pracowników nie czeka nic dobrego.
Czy ja dobrze zrozumiałem? Normy ustala się na podstawie tego co wyrabiają najszybciej biegający między półkami?
Czuję, że Amazon będzie wkrótce przegrywał każdy proces po zwolnieniu pracownika… i myślę, że chyba tylko to przemówi do właściciela niewolników.
A kto każe Ci tam pracować? Dostajesz informacje jakie są warunki pracy, podpisujesz albo nie. Niewolnictwo masz tylko w swoich urojeniach.
Nie masz racji. Prawo musi bronić słabszego. A głupi to też słabszy. To są proste prace, do których nie potrzeba wykształcenia. System rywalizacji wprowadzony został przez tęgie głowy, które wykorzystały ludzkie słabości. Podpisujący umowę o prace w tym systemie nie są w stanie zrozumieć perfidii systemu. Cały ten system powinien być podważony i wydaje się, że do tego dojdzie. Człowiek jest w nim uprzedmiotowiony, wykorzystuje się jego prymitywne odruchy, mechanizmy psychologicznego sterowania zachowaniami ze szkodą dla jego zdrowia w perspektywie wielu lat.
Prawo nic nie musi. Gdyby prawo miało bronić słabszego w dziedzinie gospodarczej, to nie istniałaby konkurencja i wolny rynek, bo przecież państwo zawsze będzie ratować mniej konkurencyjne firmy i jednostki, czyli słabszych. To jest oczywiście marzenie komunistów. Ale jak wiadomo faktyczny komunizm upadł, więc ten system się nie sprawdza. Nie może się sprawdzać, bo propaguje zastój, brak poprawy, brak podnoszenia kwalifikacji itp. A ta osoba powinna skupić się na szukaniu lżejszej roboty, a nie walce z korporacjami. Sąd absolutnie nie ma racji, ten wyrok to skandal. W ten sposób korporacje będą uciekać z kraju. Cieszyć się z tego mogą tylko komuniści, którzy twierdzą, że praca w korporacji to przymus, niewolnictwo.
Panie Jamiołkowski, skąd u Pana to przekonanie, ze prawo nic nie musi? Od Stalina się Pan nauczył? Prawo państw demokratycznych musi bronić słabszych, w tym mniejszości. Prawo pracownicze to nie prawo gospodarcze, a wolny rynek już był, było zatrudnianie dzieci, praca powyżej 8 godzin dziennie, niewolnictwo. Nie wszystkie osiągnięcia komunizmu są niekorzystne dla czlowieka, nie mówię o korporacjach, Bezosach itd. Mysli pan szybko lecz nieuważnie.
Nie ma znaczenia czy mowa o prawie pracowniczym czy gospodarczym. Rolą prawa jest ustalanie zasad między stronami, aby zmniejszyć koszty każdorazowego ich ustalania, a także aby zmniejszyć niepewność co do przyszłych relacji. Ponieważ praca 8h jest w miarę optymalna dla średniej jednostki, to ustalenie takiej normy w prawie ma sens. Dziećmi powinni zajmować się rodzice, a nie państwo. Jeżeli jest zbyt tępe do nauki, to lepiej żeby pracowało, a nie męczyło się w szkole. To jest właśnie niewolnictwo, które pani popiera. Natomiast kwestia wyrabiania norm w Amazonie jest właśnie ustalana przez średniego pracownika – skoro tam pracują, to znaczy, że to im odpowiada. Jeżeli jednostka nie daje rady uzyskać tych norm, to nie jest to miejsce dla niej, proste. Tak samo płaca minimalna – jeżeli jest ustalana – to powinna być ustalana w zależności od regionu, a nie wszędzie taka sama – bo każdy region jest inny, sa inne ceny, są ludzie mniej lub bardziej wydajni. A państwo chce wszystkich zrównać – jak to komuniści. Pani twierdzi, że "wolny rynek już był" – czyli już nie ma, aha. Komuniści zawsze będą bronić swojego systemu.
Powinnam doprecyzować: wolny rynek przy zatrudnianiu pracowników już był – niewolnictwo w Ameryce, pracujące dzieci, po 12 godzin, brak ubezpieczeń, opieki nad ciężarnymi i niepełnosprawnymi, etc. Choć wydaje mi się, że to samo już wyjaśniłam wyżej, ale repetitio mater studiorum est.
Przymusowe ubezpieczenia to olbrzymie marnotrawstwo środków publicznych, bo ubezpieczać się powinni tylko ci, którzy tego chcą i wtedy płacić za to, tak jak płacą teraz. Ludzie zarabialiby o wiele więcej gdyby nie było ZUSu i byliby o wiele bardziej zadowoleni z prywatnych usług medycznych – dokładnie tak samo jak chodzą do prywatnego stomatologa, bo wolą mieć miłą wizytę i skrupulatnie wykonany zabieg. Tak samo powinno być ze szpitalami i lekarzami. Skończyłyby się kolejki. Ceny usług byłyby niskie, jeżeli tylko byłaby duża podaż prywatnych szpitali i lekarzy. Jedynie w jakichś specjalnych dziedzinach, gdzie jest niewielu specjalistów, wtedy państwo mogłoby ustalić górną granicę cen usług – co nie byłoby zaprzeczeniem wolnego rynku, a jedynie ograniczaniem monopolizacji. Podobnie, w przypadku drogich operacji, państwo mogłoby je dotować. Jednakże wszelkie usługi medyczne powinny być w ramach prywatnej działalności. Brak przymusowych ubezpieczeń jest więc jak najbardziej opłacalny. Jeżeli już jest zasiłek macierzyński, to absolutnie należałoby skasować 500+, bo powstają niesłusznie podwójne dochody.
Taka historyjka z mojego życia – pod koniec 2015 r. z powodu cięć u mojego pracodawcy musiałem jakoś uniknąć bezrobocia i tak załapałem się do Amazona – akurat robili nabór na gwiazdkowy peak i brali jak leci. Przepracowałem tam do maja 2016 w dziale kontroli jakości (co polegało na liczeniu towaru we wskazanych przegródkach, wg 3 różnych procedur). A oto garść obserwacji z samego środka:
1. Poznałem paru pikerów (tych zbierających zamówiony towar w magazynie). Potwierdzam, że normy ustalane są na podstawie średniej wydajności pracowników – dlatego ci z dłuższym stażem we własnym interesie przestrzegali nowo przyjętych, żeby nie szarpali się i nie wyrabiali stachanowskich wyników. Bo w ten sposób zawyżają średnią dla wszystkich innych i zamiast 20 km przechodzonych na zmianie wyjdzie 30 albo i więcej.
2. Co do wyższej pensji – to w Amazonie dotyczy menedżerów. Fizyczny pracownicy magazynowi mają jednakową stawkę za godzinę plus 15% premii – ale premia przepada za miesiąc, w którym będzie choćby jeden dzień L4 albo urlop na żądanie (ten ostatni niekoniecznie bierze się z powodu kaca, czasami bywają też obiektywne życiowe sprawy).
3. Ja zostałem przyjęty przez agencję pośrednictwa pracy, Udało mi się utrzymać po peaku (z tych przyjętych w okresie listopad-grudzień, na umowie do 31 grudnia, co najmniej 2/3 nie dostało przedłużenia umowy), ale umowę bezpośrednio z Amazonem podpisałem dopiero od marca 2016. Zaś agencja dwa razy przedłużała mi umowę na czas określony, na styczeń i na luty. Za to Amazon podsunął mi umowę NA OKRES PRÓBNY 3 miesiące, choć przepracowałem już 3,5 miesiąca, w tym samym dziale i pod tym samym bezpośrednim szefem.
4. W dziale kontroli jakości początkowo nikt nie przejmował się normami ilościowymi czy czasowymi (ponoć i tak nie były wyśrubowane), ale liczyła się dokładność – dozwolone było 5 pomyłek na 1000 sprawdzonych lokalizacji i ja się w tym bez kłopotu mieściłem. Ale na początku 2016 r. przyszedł nowy główny szef kontroli jakości (ściągnięty z Niemiec) i zaczął egzekwować tzw. cel – czyli ilość sprawdzeń na godzinę (60 lokalizacji na godzinę przy dużych przegródkach, 100 lokalizacji na godzinę w dziale książek), przy tych samych oczywiście normach dokładności liczenia. Szybkość i dokładność, zwłaszcza w 10. godzinie pracy na nocce – no paradne… A mnie się np. zdarzyło, że miałem do policzenia w jednej przegródce coś koło 200 szt. konturówek do oczu, oczywiście luzem pojedyncze sztuki. Jeśli Paweł Jamiołkowski przeliczyłby to w minutę… Ostatecznie "celu" nie byłem w stanie wyrobić, pomimo dodatkowego szkolenia, więc przesunęli mnie do pakowni, gdzie też normy nie wyrobiłem – choć starałem się kontrolować czas i wydawało mi się, że wszystko jest OK. Kolejnej umowy już mi nie zaproponowano.
5. Co do problemów z nogami – już w czasie pracy zacząłem odczuwać bóle kolana i jeszcze przed formalnym zakończeniem pracy, czyli przed 31 maja 2016 poszedłem na L4, co daje pół roku ochrony przed bezrobociem. Ale zrobiłem rezonans magnetyczny kolana i faktycznie wyszły problemy… Zresztą, jedna z menedżerek u mnie w dziale jakości też opowiadała, że musiała leczyć biodro i faktycznie, lekko utykała – a od początku 2016 r. już jej więcej nie widziałem w Amazonie.
6. Dowód na to, jak Amazonowi nie zależy na pracownikach – otóż w 2016 r. ogłoszono tzw. ofertę – była to taka jednorazowa odprawa dla każdego pracownika odchodzącego z Amazona – nawet jeśli odchodził na własne żądanie. Przysługiwało to tym, którzy przepracowali co najmniej 1 rok, w tym co najmniej 1 peak – a tym, którzy mieli np. 5-letni staż, przysługiwało coś koło 14 czy nawet 20 tys. tej odprawy. Jeśli tak hojnie nagradza się tych, co odchodzą sami z własnej inicjatywy, no to na budowie zgranego teamu komuś nie zależy.
PS. Wszystko, co napisałem, mogę potwierdzić pod przysięgą…
Ja to wszystko rozumiem, ale nie żyjemy w latach 90. W Polsce jest dużo lżejszych prac. Gdyby wszyscy tak narzekali jak pan i tutejsi komuniści, to nikt by tam nie pracował, a zatem firma zostałaby zmuszona do zmniejszenia obciążeń. To czysta logika ekonomiczna.
Dlaczego mam wrażenie, że pan Paweł Jamiołkowski jest pracownikiem Amazona, zapewne na stanowisku kierowniczym. Lub przedsiębiorcą? Pana wypowiedzi są jawnie antypracownicze lub zgoła antyludzkie. Tłumaczenie najbogatszego człowiek świata, który dorobił się na wyzysku ludzi (tak, nie bójmy się używać tego określenia) jest potworne.
System jak przy normach mandatowych w policji, tylko tam wszyscy dbają, żeby nie podnieść średniej 😉
Jeff Bezos do roboty we własnych magazynach! Chce mieć przodowników pracy kapitalistycznej, niech sam nim zostanie.