0:000:00

0:00

W czasie, kiedy - tu posłużę się oficjalną, rządową propagandą - atakuje nas neomarksistowskie homolobby, środowiska LGBT próbują zrobić zamach na polską rodzinę, tradycję, wiarę, pani publikuje książkę pod tytułem „Wszystkie kolory tęczy”, rzecz o homoseksualnych zwierzętach. Rozumiem, że to głos w tej dyskusji?

Zacznę od tego, że to naprawdę przypadek. Książka wychodzi w tym momencie, ale napisałam ją dużo wcześniej, bo już dużo wcześniej działo się niedobrze.

W tej chwili mamy natężenie agresywnego nonsensu wokół seksualności człowieka. Ci, którzy rządzą Polską są niedouczeni w tym względzie, co nie zmienia faktu, że wcześniej społeczne podejście do ludzi LGBT też pozostawiało bardzo wiele do życzenia. Miałam tego dosyć. Konieczna jest edukacja od najmłodszych lat.

Napisałam tę książkę po to żeby mógł ją przeczytać zarówno ktoś, kto ma 10 lat, jak ktoś, kto ma 110 lat. Dlatego jest napisana w formie bajkowych opowiadań. Po to by nawet bardzo młodzi ludzi zrozumieli, że homoseksualizm to norma w obrębie każdego gatunku. Tak jest na całym świecie, tak było i będzie. I trzeba to zaakceptować. Tak, jak akceptujemy, że jedni mają rude włosy, a inni blond.

W każdej populacji kręgowców, a więc i ludzi są istoty o innej orientacji seksualnej i koniec. Są i już. A to, że to się zbiegło z nagonką na środowiska LGBT, to przypadek, bo myślałam o napisaniu tęczowej bajki dużo wcześniej.

Szczęśliwy zbieg okoliczności.

Zaczęłam szukać kogoś, kto chciałby wydać tę książkę. Okazało się, że wzbudza ona różne uczucia. Wydawnictwa odmawiały. Mówiono mi: „o, piękne, ale to jakby nie nasza bajka, może gdzie indziej”. Dlatego wydaję „Wszystkie kolory tęczy”z przyjaciółką, Beatą, która założyła wydawnictwo „Bez nazwy” specjalnie dla tej książki.

Od lat jest pani związana z Wydawnictwem Literackim. Wydaje tam pani przynajmniej 2 książki w roku.

Od lat i bardzo serdecznie związana, ale Wydawnictwo Literackie nie było zainteresowane.

Czy dlatego, że książka okazała się zbyt progresywna?

Bardzo możliwe, nie chcę oceniać dlaczego.

Była kłótnia, zrobiło się niemiło?

Nie, broń boże. U nich równocześnie wydaję drugą książkę, która jest jakby siostrą tej.

Spodziewałam się tego. Nie bardzo wierzyłam w to, że będą chcieli tę książkę, ale rozumiem. Nie mam żadnych pretensji. Piszę dalej dla WL-u i tak jak powiedziałam wydają książkę „Dość”, która już we wrześniu wychodzi w ich oficynie.

Czy propaganda partii rządzącej, partii-matki PiS, mogłaby skutecznie ostrzec zwierzęta przed zboczeniem homoseksualizmu?

Ha, ha, ha, przepraszam?

„Nie ulegajcie modzie na homoseksualizm”.

Na szczęście społeczności zwierzęce nie poszły naszym śladem i nie tworzą obozów partyjnych takich, czy owakich, które mają jakieś ideologie.

No właśnie „to ideologia, nie zwierzęta”.

Na szczęście nie. W świecie zwierząt seks jest jedną z fizjologicznych powinności, czynności, która nie wyróżnia się niczym specjalnym. One też politykują, walczą o wpływy i miejsca na hierarchicznej drabinie, ale nigdy nie gorszy ich to, co naturalne. Natomiast w społeczności ludzi, kto kontroluje seks, ma kontrolę nad wszystkim. To cała tajemnica.

To jest najprostszy sposób wykorzystywany od tysięcy lat do rządzenia.

Mamy bzika na punkcie seksu. Zrobiliśmy z niego prawdziwe tabu. Jeszcze w średniowieczu seks był uznawany przez Kościół katolicki za grzech sam w sobie. Szyto koszule nocne z otworem, tylko po to żeby małżeństwo mogło sprokurować następne życie, ale żeby broń boże nie było żadnej nagości, bo ona była grzeszna i zła. Jeżeli mamy taką spuściznę, to seks musi budzić negatywne emocje, zamiast odwrotnie. Mnie to przeraża.

Tkwimy w tej czarnej dziurze niewiedzy i głupoty i niesiemy to na sztandarach, jako ludzkość. Polska nie jest jedynym krajem, który nie chce zaakceptować innej seksualności. To nie jest tak, że jesteśmy jedyni.

Na pewno w UE jesteśmy teraz liderem.

Niestety tak.

Książka składa się z kilku opowiadań. To bajki o miłości. Na przykład dwóch gęsiorów, lisiczek, pawianów zielonych. Na końcu zawsze pojawia się zły. To człowiek.

Bo tak jest. Jesteśmy jedynym gatunkiem zdolnym do takiego okrucieństwa, które jest w ogóle niewyobrażalne w naturze.

Trzeba dodać, że wszystkie kochające się pary są homoseksualne.

Chciałam pokazać, że homoseksualne uczucia są normą, która może zdarzyć się w każdej rodzinie bez względu na gatunek. I tylko my, ludzie znajdujemy tu problem. Lubimy prześladować, więc każdy powód „inności” jest dobry. To samo robimy w stosunku do ludzi innej kultury, to samo robimy zwierzętom. Są inne niż my, więc wolno je mordować.

Ewolucja nie tworzy zbędnych rozwiązań. Dlaczego stworzyła osobniki homoseksualne?

Ewolucja to rzeczywiście mądra “mama”. Dba o to by gatunek miał jak największe szanse przetrwania. Choć pary jednopłciowe nie mogą mieć wspólnego potomstwa, paradoksalnie dają większą szansę na ciągłość gatunku. Albo dołączają do pary hetero i pomagają odchować jej potomstwo, albo adoptują sieroty.

Gdy para gęsi wychowuje kilka piskląt, dorosłość osiągnie jedno lub dwa, ale gdy dołączy do niej para gejów, czy lesbijek dorosną wszystkie. Homoseksualna para może też adoptować sierotę, lub sieroty, co wbrew najgłupszym tezom jakie słyszałam nie ma wpływu na przyszłą seksualność podopiecznych. Bardzo trudno walczyć z głupotą i brakiem rzetelnej edukacji, ale chcę przypomnieć, że ludzie LGBT rodzą się w rodzinach hetero. Inaczej nie byłoby ich na świecie.

Nie umiem zrozumieć dlaczego parom jednopłciowym nie pozwala się adoptować osieroconych dzieci. Odmawia się małym, skrzywdzonym ludziom dorastania w rodzinie, tylko dlatego, że ktoś, kto ma władzę nie kieruje się rzetelną wiedzą.

Jak się traktuje gejów i lesbijki wśród zwierząt?

Tak samo, jak wszystkie inne zwierzęta. Nikt nie przywiązuje wagi do tego, kto i z kim wchodzi w bliższe kontakt, ale pod warunkiem, że nie ma walki o przekazanie genów. Tu przede wszystkim samce toczą boje o samice, tym bardziej zażarte im więcej jest do stracenia. Miłość jednopłciowa nie jest zagrożeniem, więc nikomu nie przeszkadza. Jednak u tych gatunków, gdzie zawierane są stałe związki zdrady nie są mile widziane. Zdrady, nie płeć zdradzającego.

Zwykłe sceny zazdrości?

Kiedy para wychowuje dzieci to ta strona, która dorwała swoją partnerkę lub partnera na zdradzie nie chce pomagać w ich wychowaniu . Trzeba by było wniknąć do rodziny, jak to wygląda wśród par dzietnych i bezdzietnych, ale myślę, że może nawet dochodzić do przemocy. W każdym razie zdrady nie są akceptowalne, choć się zdarzają. Zwierzęta częściej niż ludzie robią to tak sprytnie, żeby ta druga strona się nie dowiedziała.

A jakie ptaki są mistrzami tych zdrad.

Łatwiej byłoby powiedzieć, które nie są, dlatego że chociażby sowa śnieżna, rzadko zdradza, ale to tylko z tego powodu, że tam gdzie żyje bardzo trudno jej trafić na inną parę ptaków. Nie można powiedzieć, że istnieje para ptaków, która się nie zdradza. Rzadsze zdrady są u krukowatych, rzadsze, ale to też wynika z tego, że kruki spędzają każdą chwilę razem.

I mają związki na całe życie.

Na całe życie i są cudownymi, doskonałymi małżonkami, współmałżonkami. Natomiast wtedy, kiedy jedno siedzi na jajkach, czy gdzieś tam w jakiejś ważnej sprawie poleci, to się wszystko może zdarzyć. I rozwodów nie ma.

Frans de Waal, holenderski prymatolog i świetny pisarz, zajmujący się głównie bonobo (mówi o nich, że to „hipisi wśród naczelnych”), napisał w „Małpa w każdym z nas”, jak piorunujące wrażenie robi na jego studentach film, w którym dwa samce bonobo złączeni są francuskim pocałunkiem. „Żaden hollywoodzki aktor nie potrafiłby dorównać zapałowi, jaki te dwa podrostki wkładają w tę czynność”. Ludzie oglądają ten film w zupełnej ciszy”. Dziwi to panią?

Wcale, wcale nie. Nikt z ludzi nie dorówna zapałowi miłosnemu małp. To niemożliwe z jednego, jedynego powodu. Małpy nie wiedzą, że seks jest tabu.

Czy wśród zwierząt są gatunki homofobiczne?

Nie, absolutnie nie ma. Tak, jak powiedziałam, zdarzają się zazdrości, zdarzają się pojedynki, ale nie z powodu braku akceptacji dla innej orientacji seksualnej. W obrębie tych gatunków, gdzie panuje wielożeństwo seks z innym niż lider partnerem jest zagrożeniem dla jego genów. Jeleń walczy zażarcie z każdym konkurentem do seks-stołu. Natomiast gdyby seks uprawiały dwa samce, czy dwie samice, to w ogóle go nie obchodzi. Tylko przekazanie genów powoduje konflikty. Sama przyjemność z uprawiania seksu bez konsekwencji nie ma znaczenia. Żadnego.

I bonobo jest doskonałym przykładem na to, jak bardzo w pewnym przedziale wiekowym wszystkich zwierząt seks jest ważny. Make love not war. I wcale nie chodzi o to, by naśladować bonobo, ale gdyby tak zamiast kłótni małżeńskiej uprawiać seks?

De Waal we wspomnianej już książce („Małpa w każdym z nas”) pisze, że Francuzi mają „całą gamę wspaniałych wyrażeń” o seksie. „Seks na zgodę to po francusku la reconciliation sur l’oreiller - pogodzenie się na poduszce.

Seks jest sposobem na rozładowywanie złych emocji. Seks odgrywa ogromnie ważną rolę w dużej części naszego życia. Może je wzbogacić, ale gdy jest „grzechem” może spaczyć emocje na całe życie. I płeć nie ma tu znaczenia. Znaczenie ma to, by samemu dokonywać wyboru i nie bać się „niepoprawności” w wyborze partnera. To samo dotyczy zwierząt. Jednak one nie czują się inne, gdy wybiorą kogoś tej samej płci.

I to nie jest z braku laku?

Nie do końca, bo i u nas to się zdarza. Więzienia, klasztory, wojsko itp. Napięcie seksualne może być tak silne, że z braku laku pan ropuch wybiera kalosz unoszący się na stawie.

Ma pani w domu duże stado. 15 kotów i sześć psów, jest wśród nich para jednopłciowa?

Wszystkie moje zwierzęta są kastrowane, ale mimo to czasem ktoś do kogoś zapała miłością cielesną. Jest tylko chwilowa, nietrwała i nikogo nie gorszy.

We „Wszystkich kolorach tęczy” jest opowiadanie o pawianie zielonym, którego ojciec jest samcem alfa, a syn pochodzi od matki, która nie ma wśród samic wysokiej pozycji, więc i on jako jej dziecko też jest nisko w społeczności. Czy jego ojciec, szef stada, samiec alfa z dostępem do wszystkich samic może - tak jak często bywa wśród ludzkich ojców - wstydzić się syna?

Nie, no tutaj to pan chyba żartuje.

Prowokuję do porównania taty pawiana z tatą homo sapiens.

Wstyd? W tej dziedzinie w ogóle nie ma czegoś takiego. Moja babcia świętej pamięci mówiła- wstyd to kraść i to prawda. I gdyby jego syn był złodziejem to z pewnością byłby bardzo zbulwersowany i byłoby mu głupio, choć różnie pojmowane jest złodziejstwo w różnych społecznościach zwierząt.

Nie można odczuwać wstydu za to, że ktoś urodził się z zielonymi oczami. To chyba oczywiste. W świecie zwierząt nie ma podziału na gejów i nie gejów. Jest przyjemność z uprawiania seksu. I czy tę przyjemność osiągną dwa osobniki odrębnej płci, czy tej samej, nie ma znaczenia. Są miłości, są związki i czy to będzie związek taki, czy siaki to nikogo nie obchodzi, pod warunkiem jednak, że nie jest to grupa, w której oczekuje się potomstwa. Gdy jeden samiec zgromadzi harem, by mieć potomstwo będzie walczył o wyłączność w tym względzie. Choć bywa i tak, nawet wśród lwów, że powstaje koalicja samców. Najczęściej są to bracia. Dwaj, lub trzej. Jeden zajmuje się reprodukcją, drugi stróżowaniem, a trzeci raz pomaga temu, a raz tamtemu.

Ale fajniej uprawiać seks niż stać na czatach. To może o tę pozycję też trzeba zawalczyć.

Oczywiście i walczymy bez względu na gatunek, ale trzeba pamiętać, że nie każdy ma takie samo libido, nie każdy nosi w sobie wojownika i nie każdy chce być rodzicem.

A kto jest mistrzem miłości w świecie zwierząt?

Myślę, że salamandry.

Zamieniam się w słuch.

Nie da się opisać, trzeba zobaczyć. Pan salamandra plamista to mistrz ars amandi. Z pozoru niezdarny daje cyrkowy popis, którego nie znajdziemy w Kamasutrze.

One się wolno ruszają.

Proszę obejrzeć film w Internecie. Wolno, ale cyrkowo.

Jedna przed drugą się musi popisywać?

Ale jest pan dociekliwy. Salamandrowa para w akcji wygląda jakby zawiązywała się w supeł.

Supeł w grze wstępnej, a później trzęsienie ziemi.

Seks płazów jest inny niż ssaków. Są inaczej, biedniej wyposażone. Nie mają narządów płciowych zewnętrznych, ale tak zwane kloaki. W przypadku salamandry cała sztuka polega na wprowadzeniu spermatofora do kloaki partnerki, a wymaga to nie lada zachodu.

Spermatofor? Muszę to zapamiętać. To są najpiękniejsi kochankowie? Mistrzowie ars amandi?

Bo ja wiem, czy najpiękniejsi, ale na pewno niezwykli. Nie oni jedyni. W Australii żyje mały ssak, torbacz o imieniu chutliwiec. Samczyki żyją tylko rok. Do okresu godowego. Gdy ten nadchodzi wpadają w taki zapał miłosny, że nie robią niczego innego poza seksem. Nie jedzą, nie piją tylko szukają partnerek do miłości i na koniec umierają.

Tragiczna historia.

I tak bywa.

Umrzeć z miłości.

Ja nie polecam.

A gdyby miała pani zrobić listę najwspanialszych kochanków wśród wszystkich gatunków.

To trzeba doprecyzować. Czy chodzi o sam akt, czy grę wstępną. Myślę, że nam, ludziom bardzo trudno to ocenić. Salamandry łączą to w cyrkowym popisie, altanniki (wróblowate z Australii i Nowej Gwinei) budują dla wybranki pałac tylko po to, by ją zachwycić. Robią to tygodniami, gdy sam akt trwa moment i odbywa się poza budowlą. Myślę, że jednak najwspanialsze są ptaki. Ich tańce godowe mogą zapierać dech w piersiach. No i stroje weselne. Choćby pawi ogon. Altannik go nie ma więc buduje altankę.

A co później z tą altanką?

Nic. To jest tylko bukiet kwiatów. Bo nawet w tej altance nie uprawiają seksu. Chodzi tylko o to by wzbudzić w niej tak wielki podziw, żeby zgodziła się zostać jego kochanką. Co ciekawe, nim to się stanie odwiedzają go inne, młode samce i czasem uprawiają z nim seks. To taka niby zaprawa przed prokreacją.

Zna pani cykl filmowy „Green Porno” Izabelli Rossellini i reżysera Jody Shapiro? Połączenie sztuk wizualnych z edukacją i genialna popularyzacja wiedzy o zwierzętach.

Nie, nie znam.

W krótkich filmach pokazują seksualne zwyczaje najróżniejszych gatunków. Pokazują to festiwale filmowe, są projekcje w galeriach sztuki. Ostatnio oglądałem film o seksie pszczół. Samcowi, po akcie, łamie się penis. Ona odlatuje, a on się wykrwawia na śmierć. Spełniony.

Wszystkie trutnie źle kończą. Ich rola ogranicza się do zasiania nadziei na ciągłość gatunku. Gdy młoda matka wylatuje z ula pędzi za nią tłum potencjalnych kochanków. Tylko najsilniejszy osiągnie cel, bo matka unosi się tam gdzie latają małe samoloty, nawet 500 m. Ten kto ją dogoni przekaże swoje geny następnym pokoleniom i zginie. Pozostałym też wiele nie zostanie, bo nie mają powrotu do ula i pierwsze chłody zakończą ich byt.

Jak pszczoła może dolecieć na wysokość kilkuset metrów na ziemię?

Prawda, że niesamowite? Jednak możliwe. I oboje tam dolatują.

Czy to prawda, że wróble są kompulsywnymi maniakami seksu?

Z naszego punktu widzenia wróbel to prawdziwy rozpustnik. W okresie godowym, czyli od kwietnia, nawet do sierpnia uprawia seks bez umiaru. Nim samiczka zniesie ostatnie jajo ich miłosne spotkania są jak serie z karabinu maszynowego. Akty miłosne co kilka sekund. Skąd wróbel wie, że ona go akceptuje? Dostaje dziobem w głowę. I już wiadomo, że może przejść do dzieła.

A wróbel ma żonę na zawsze?

Tak, wróbel jest monogamiczny, ale nie jest wierny. Gdy żona dorwie go na zdradzie robi straszną awanturę i nawet może zniszczyć gniazdo konkurentki. Sama też musi uważać, bo przecież wszystkie wróble zdradzają i muszą to z kimś robić.

Lubię seks” - powiedział wróbel pytany o zainteresowania.

Jednak seks to nie tylko prokreacja. Dowody na to znajdujemy na każdym kroku i nie trzeba jechać do Afryki, by zobaczyć bonobo. Zabawy zwierzęcych młodzików bywają podbarwione seksem, gdy w grupie wzrasta napięcie. Poza tym trzeba pamiętać, że potrzeba uprawiania seksu jest związana z poziomem hormonów płciowych. Większość zwierząt z naszej szerokości geograficznej ma tę okazję tylko sezonowo. My i na przykład mysz domowa jesteśmy w tym względzie aktywni cały rok. Korzystajmy więc. Myszy korzystają.

*Dorota Sumińska - Z wykształcenia lek. wet. , z zamiłowania pilna obserwatorka każdego życia. Pisze książki, leczy zwierzęta i opowiada o nich w radiu i tv. Mama, babcia, wegetarianka, podróżniczka i profesjonalna, kochająca służąca dwudziestki starych i schorowanych psów i kotów.

Udostępnij:

Robert Kowalski

Dziennikarz radiowy i telewizyjny, producent, reżyser filmów dokumentalnych. Pracował w m.in Polskim Radiu, „Panoramie” TVP2. Był redaktorem naczelnym programu „Pegaz” i szefem publicystyki kulturalnej w TVP1. Współpracuje z Krytyką Polityczną, gdzie przeniósł zdjęty przez „dobrą zmianę” program „Sterniczki” z Radiowej Jedynki. Tworzy cykl „Kamera OKO.press”.

Przeczytaj także:

Komentarze