Jeszcze w tym tygodniu PiS może przepchnąć przez Sejm ustawę o Instytucie Wolności. Pod tą orwellowską nazwą kryje się centralna instytucja, która ograniczy wolność organizacji pozarządowych. Na razie przejmie 60 mln zł z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich i 40 mln zł z opodatkowania hazardu. Będzie te pieniądze rozdzielać "po uważaniu"
PiS przyspiesza prace nad stworzeniem Narodowego Instytutu Wolności - Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego. W środę 13 września 2017 roku projekt ustawy, po poprawkach Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, zostanie wysłany do II czytania na posiedzeniu plenarnym Sejmu. To oznacza, że wielomiesięczny bój o sposób finansowania organizacji pozarządowych swój smutny finał może mieć jeszcze w tym tygodniu.
Główne zastrzeżenia organizacji pozarządowych dotyczą:
Jednak wszelkie poprawki i sugestie rząd i posłowie PiS odrzucają.
Na poniższym diagramie przygotowanym przez Fundację Batorego dobrze widać jakie zmiany wprowadza PiS do systemu finansowania organizacji pozarządowych.
Wszyscy krytycy wskazywali na następujące fatalne rozwiązania w ustawie o Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego:
OKO.press punkt po punkcie tłumaczy zmiany, które stoją za ogólnymi hasłami centralizacji, kontroli i urządowienia trzeciego sektora. Warto zaznaczyć, że bezpośrednią konsekwencją przenoszenia kompetencji z Ministerstwa do Centrum może być nawet roczne zamrożenie środków z FIO. Zwykle konkursy ogłaszane były jesienią, tak by mogły wystartować wraz z początkiem kolejnego roku. Tym razem konkursy zostaną ogłoszone dopiero w połowie 2018 roku.
Paraliż FIO stworzy wyrwę w finansowaniu III sektora i może zablokować działalność NGO nawet na kilkanaście miesięcy.
Teoretycznie (zgodnie art. 28 nowej ustawy) sposób realizacji zadań ma przebiegać zgodnie z obowiązującą dotychczas ustawą o działalności pożytku publicznego i wolontariacie. Tryb rozdzielania pieniędzy uzależniony był od stabilnych rozporządzeń ministra, które ten miał obowiązek konsultować z ekspertami i NGO.
To tylko teoria, bo art. 28 kończy się słowami “chyba że poniższe przepisy stanowią inaczej”. Po poprawce wprowadzonej do projektu przez Komisję 12 września 2017 - wykreślono możliwość innego trybu realizowania zadań. Jednak podczas posiedzenia Biuro Legislacyjne tłumaczyło, że mimo to stosowanie innych trybów będzie możliwe, ponieważ wynika to z całej konstrukcji ustawy.
Art. 30 wprowadza możliwość tworzenia – każdorazowo – nowych regulaminów konkursowych. Kompetencje te zostawia w gestii dyrektora Instytutu. Oznacza to, że w przypadku każdego konkursu mogą obowiązywać np. inne wzory ofert czy sprawozdań. Utrudni to organizacjom życie, bo za każdym razem będą musiały na nowo stawiać czoła administracyjnym wymogom, poznawać nowe procedury.
Przede wszystkim jednak rodzi obawę, że procedury konkursowe nie będą ujednolicone – a organizacje będą w nierówny sposób traktowane. To furtka dla uznaniowych decyzji.
Ustawa wycina też kluczową rolę opinii ekspertów przy ocenie ofert konkursowych. Do tej pory system ocen opierał się właśnie na profesjonalnych i standaryzowanych opiniach osób spoza ministerstwa.
Teraz oceną będą się zajmować pracownicy Instytutu. Pewnie będą mieli wystarczające doświadczenie administracyjne, ale ich kompetencje do oceny potrzeb różnych grup społecznych i organizacji już takie pewne nie są. Jak to wpłynie na obiektywność i rzetelność procesu przyznawania dotacji? Można się tylko domyślać.
Organizacje pozarządowe apelowały, by zmienić kształt Rady Instytutu, która ma opiniować decyzje Dyrektora. Pierwszy projekt zakładał, że w jej skład wejdzie tylko dwóch reprezentantów organizacji pozarządowych. Niesprecyzowany był też sposób ich mianowania. Finalnie zwiększono liczbę przedstawicieli trzeciego sektora do pięciu. O członkostwo w Radzie mogą ubiegać się organizacje, które mają poparcie przynajmniej 20 innych organizacji lub trzech zrzeszeń NGO.
Jak duży będzie wpływ Rady? Przysługujące im prawo wglądu w dokumenty powinno zapewnić większą jawność działania Instytutu. Wszystkie decyzje pisemne będą musiały mieć uzasadnienie. Jednak to nie jej decyzje będą kluczowe. Rada Narodowego Centrum zastąpi bowiem Radę Pożytku Publicznego.
Ta do tej pory – poza opiniowaniem – decydowała o przyznaniu dotacji. Tych kompetencji nowa Rada nie utrzyma. Utraci je na rzecz dyrektora Centrum.
Jednym z argumentów stojących za utworzeniem Instytutu miało być też zwiększenie środków publicznych, które płyną do organizacji pozarządowych. Jednak w projekcie pojawił się zapis, który pozwala Instytutowi zarówno zlecać realizację zadań, jak i wypełniać je samodzielnie.
To rodzi obawę, że Centrum będzie konsumowało środki przeznaczone dla NGO i przeznaczy je na utrzymanie swoich pracowników. To oznacza, że środki dla organizacji mogą się zmniejszyć.
Póki co Narodowy Instytut Wolności będzie dysponentem dwóch pul pieniędzy:
FIO to jeden z głównych programów dotacyjnych dla organizacji pozarządowych. Jego dysponentem do tej pory było Ministerstwo Rodziny.
W latach 2012-2016 (podczas czterech pul dotacji) organizacje pozarządowe otrzymały 620 mln zł z Funduszu.
Dla przykładu, w 2015 roku z 5 tys. 652 zgłoszonych w konkursach projektów dofinansowano 637. A to oznacza, że Fundusz pokrył ok. 11 proc. wszystkich zgłoszonych potrzeb. Łączna kwota dotacji w 2015 roku wyniosła ok. 57,5 mln zł.
Budżet Funduszu Wspierania Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego powstanie z odpisu 4 proc. z wpływów z gier hazardowych. Ocenia się, że przychody będą na poziomie 40 mln zł rocznie.
Do tej pory wszystkie fundusze centralne umocowane były przy ministerstwach. Autorzy ustawy zakładają, że docelowo NIW ma centralizować wszystkie publiczne pieniądze na rozwój społeczeństwa obywatelskiego.
O jakie środki dokładnie chodzi? Wciąż nie wiadomo, bo Instytut miał być tylko jednym z elementów kompleksowej strategii Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Powstanie takiego dokumentu już w maju 2016 zapowiedział Wojciech Kaczmarczyk (wtedy pełnomocnik ds. równości i społeczeństwa obywatelskiego, dziś dyrektor departamentu społeczeństwa obywatelskiego w KPRM). Miały się w nim znaleźć nowe programy rozwoju społeczeństwa obywatelskiego (określające konkretne cele i kierunki działań).
Jednak jedynym owocem majowych deklaracji jest Narodowy Instytut Wolności, który przebudowuje sposób rozdzielania finansowania.
PiS chciał też, by NIW stał się dysponentem Funduszy Norweskich i EOG na rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Jednak na to rozwiązanie nie chcą się zgodzić Norwegowie. Rządowa agencja rozdzielająca pieniądze dla organizacji pozarządowych to precedens na skalę europejską. Operatorami poprzedniej puli (2013-2017) były wyłonione w otwartym konkursie Fundacja im. Stefana Batorego i Fundacja Dzieci i Młodzieży. A budżet wyniósł 37 mln euro.
Negocjacje pomiędzy rządami Polski i Norwegii trwają od 2016 roku i choć już w 2015 roku ustalono, że Polska w latach 2016-2021 dostanie 809 mln euro (z czego 10 proc. pójdzie na rozwój społeczeństwa obywatelskiego), to dopóki rządy nie dojdą do porozumienia nowa pula pieniędzy nie zostanie wypłacona.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze