0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jacek Marczewski / Agencja GazetaJacek Marczewski / A...

Koalicja organizacji broniących Puszczę Białowieską przed wycinką na 4 lipca (2017) zaplanowała dużą manifestację przed Centrum Kongresowym ICE w Krakowie. Okazją jest odbywająca się tam 41. sesja Komitetu UNESCO. Dzień później - 5 lipca - ma być głosowana przez delegatów decyzja, czy należy do Puszczy wysłać specjalną misję naukową. Ma ona ustalić, czy ostatni nizinny las naturalny Europy powinien znaleźć się na Liście Dziedzictwa w Zagrożeniu. Udział w manifestacji zapowiedzieli m.in. dziennikarz Adam Wajrak oraz muzyk Grzegorz Turnau.

Okazało się, że Lasy Państwowe postanowiły zorganizować kontrmanifestację, co na swoim profilu facebookowym ujawnił właśnie Wajrak. O tej samej godzinie - 16:00, ale w innym celu - przeciwko wprowadzeniu pod obrady Konferencji sytuacji w Puszczy Białowieskiej.

Regionalny Dyrektor Lasów Państwowych (LP) w Krakowie Jan Kosiorowski, podszedł do sprawy poważnie i zaangażował w akcję wszystkie podlegające mu nadleśnictwa. Z 12 z nich mają się pojawić delegacje liczące po 50 osób (wraz z rodzinami!), a z 4 pozostałych - Gorlice, Nawojowa, Niepołomice, Krzeszowice - po 100 osób. Daje to łączną liczbę 1000 protestujących.

A to wszystko ma zostać zorganizowane za publiczne pieniądze, bo koszty dojazdu i wykonania transparentów mają ponieść nadleśnictwa. Ponadto pracownicy Lasów Państwowych mają wystąpić... w ubiorach cywilnych. Czyli mają udawać, że leśnikami nie są.

Lasy Państwowe, czyli partyjne

"Ta sytuacja pokazuje, że Lasy Państwowe są już ekstremalnie upolitycznioną organizacją" - mówi OKO.press Adam Wajrak, dziennikarz "Gazety Wyborczej" i działacz ekologiczny. "Powiedziałbym, że zostały nawet sprywatyzowane przez partie polityczne, bo po prostu działają w interesie aktualnie rządzącej formacji" - dodaje.

Wajrak przypomina, że upolitycznienie LP było już problemem wcześniej, również za czasów Platformy Obywatelskiej. Ale PiS przekracza w tym względzie wszelkie granice. Źle w tym względzie było również za poprzednich rządów PiS, bo np. leśników zobligowano do zbierania podpisów na kandydatów na senatorów.

"To, że w tym przypadku z kasy nadleśnictw - a więc ze środków publicznych - mają być finansowane np. transparenty pokazuje skalę tego upolitycznienia" - mówi Wajrak.

"Widać więc, że Lasy Państwowe toczy poważna choroba, a one same wymagają dogłębnej reformy. A może nawet likwidacji i utworzenia w jakiejś nowej formie".

"Lata LP są policzone..."

Tymczasem na dole struktury LP, wśród samych leśników, zaczyna narastać poczucie, że ich firma straciła w kwestii upolitycznienia poczucie zdrowego rozsądku. "Że to już stwarza zagrożenie dla istnienia samej firmy, bo narasta fala oburzenia społecznego na Lasy" - mówi Wajrak. "I wydaje mi się, że te odczucia leśników są bardzo słuszne" - dodaje.

Takie sygnały potwierdzają informatorzy OKO.press.

"Powoli narasta w firmie świadomość, że obecna polityka Dyrekcji Generalnej i resortu środowiska doprowadzi do tego, iż lata Lasów Państwowych będą policzone” – powiedział nam jeden z leśników.

Przeczytaj także:

Ochotnicy (znowu) z przymusu

Manifestacja, która ma odbyć się 4 lipca, nie jest pierwszą, na której leśnicy muszą się stawić "na ochotnika". Tak było już 23 marca 2017 roku, wtedy leśnicy grupowo manifestowali swoje poparcie dla ministra środowiska Jana Szyszki, gdy głosowano wniesione przez PO wotum nieufności.

„To był po prostu spęd. Mówiliśmy o tym właśnie w taki sposób, bo leśników tam spędzono” – mówił OKO.press jeden z uczestników demonstracji. Jego zdaniem, najwyżej co piąty uczestnik manifestacji przyjechał pod Sejm z własnej woli. Reszta nie chciała tam być. „Trzymali się na uboczu i przebierali nogami, nie mogąc doczekać się chwili, w której w końcu wsiądą do autobusów i stamtąd uciekną. Poza tym zmuszono ich, by wzięli na ten dzień urlopy” – podkreślał.

"Że niby leśnicy stoją murem za Szyszką"

"Na ochotnika" leśnicy jechali również na niesławną konferencję w Toruniu u o. Tadeusza Rydzyka "Jeszcze Polska nie zginęła - wieś". Wtedy nadleśnictwa musiały wydelegować - według różnych źródeł - od 12 do 16 osób.

Na tej konferencji leśnicy usłyszeli, że ekolodzy reprezentują "zielony nazizm". I że roi im się przejęcie władzy nad światem.

"Nie było dyskusji - dostałem delegację służbową i musiałem jechać" - mówi OKO.press jeden z leśników, który brał udział w tej konferencji. "W takiej samej sytuacji znalazło się wielu moich kolegów z całej Polski. Ale nie mieliśmy pretensji do naszych nadleśniczych, bo wiedzieliśmy, że oni nie mieli wyboru" - mówi.

Nasz rozmówca nie ma też złudzeń co do tego, czemu mają służyć tego rodzaju "spontaniczne" akcje. "One są po to, by przekonywać opinię publiczną, że Szyszko ma masowe poparcie leśników" - tłumaczy.

Zdaniem pracownika LP, za Szyszki ciężkie czasy nastały nie tylko dla polskiej przyrody, ale też dla samych leśników.

Lasy się odcinają

Zapytane przez OKO.press krakowskie Lasy Państwowe stanowczo odcięły się od informacji, że są one organizatorem manifestacji. Przekazano nam informację, że protest jest inicjatywą prywatną Ryszarda Majdzika, "znanego działacza solidarnościowego i antykomunistycznego". RDLP Kraków powiedziała OKO.press, że jedynie poinformowała leśników o organizowanym wydarzeniu i na tym zakończyła się jej rola.

Dyrekcja Regionalna zastrzegła również, że nie wywierano żadnych nacisków na pracowników LP, by wzięli udział w wydarzeniu. A tym bardziej RDLP Kraków nie ustalała żadnych limitów osobowych na każde nadleśnictwo. Udział jest dobrowolny. W gestii leśników pozostaje również to, czy chcą protestować w mundurach, czy w ubraniach cywilnych. RDLP Kraków odcięła się również od informacji, że poniesie koszty organizacyjne manifestacji, np. przygotowania transparentów.

Uzupełnienie

4 lipca 2017 r. tekst został uzupełniony o część opatrzoną śródtytułem "Lasy się odcinają" po informacjach przekazanych OKO.press przez RDLP Kraków.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze