Policja podtrzymuje, że w Marszu Wolności udział wzięło 12 tys. osób. Naszej publikacji o demonstrantach spoza Warszawy zarzuca tendencyjność. Podaje mniejszą liczbę autokarów. Ale organizatorzy podtrzymują swoją wersję i mają dowód - parkingowe paragony. Inspektor ochrony PKiN - odpowiedzialny za parking - potwierdza liczby podawane przez organizatorów
W odpowiedzi na zarzut OKO.press o fałszowanie liczby demonstrantów sobotniego Marszu Wolności (6 maja 2017) Stołeczna Policja opublikowała obszerne oświadczenie. Kwestionuje podane przez OKO.press wyliczenia liczby demonstrantów, których organizatorzy z PO i PSL przywieźli autokarami do Warszawy. Zarzuca nam łamanie zasad dziennikarstwa, jednostronną relację i "przyjmowanie za pewnik" słów organizatorów. Podtrzymuje, że wszystkich demonstrantów było 12 tys. i tłumaczy w dość zawiły sposób, jak to wyliczyła.
W artykule, z którym polemizuje policja, OKO.press nie szacowało liczby demonstrantów. Zastanawialiśmy się tylko, jak można było podać tak niska frekwencję - 12 tys. - skoro samych przyjezdnych było więcej.
Cytowaliśmy informacje organizatora marszu Piotra Borysa z PO, że do Warszawy przyjechały 254 autokary z 12 tys. demonstrantów, o czym informował on m.in. policję. Ponadto poseł Piotr Zgorzelski mówił OKO.press o 136 autokarach i busach, które zorganizowało PSL, przyjechało nimi 10 tys. osób.
Rzecznik policji zakwestionował podane liczby autokarów, a tym samym demonstrantów spoza Warszawy.
Główny organizator marszu Piotr Borys z PO przedstawił OKO.press tabelę z liczbą autokarów i pasażerów. Publikujemy ją jeszcze raz, przy okazji prostując informację, którą pomyłkowo podaliśmy wcześniej: zestawienie dotyczy wszystkich autokarów z "listy Borysa", a nie tylko tych, które parkowały pod Pałacem Kultury i Nauki (PKiN):
Zakładając, że 20 autokarów PSL (spośród 136) powtarza się na "liście Borysa", oznaczałoby to, że opozycja zorganizowała razem 370 autokarów i busów.
Rzecznik Mariusz Mrozek podaje zupełnie inne rachunki. Jego zdaniem w Warszawie parkowało ostatecznie:
Rzecznik sumuje 134 autobusy i 62 busy transportowe, "łącznie 196 pojazdów. Liczbę uczestników każdy może spróbować obliczyć sam. Tym niemniej będzie ona bardzo odległa od 12 tysięcy szacowanych przez pana Piotra Borysa".
Zachęcone przez rzecznika OKO.press oblicza i wychodzi, że nawet według rzecznika Mrozka na Marsz Wolności przyjechało 8,7 tys. ludzi. To by oznaczało, że dołączyło do nich zaledwie 3,3 tys. warszawiaków. Byłaby to demonstracja-fenomen, w której przyjezdni stanowili trzy czwarte uczestników.
Piotr Borys jest zdziwiony oświadczeniem Stołecznej Policji. Przeliczył nawet paragony wjazdu na parking pod Pałacem Kultury - jest ich 192. Tyle autokarów czekało w kolejce na parking, który opłacali organizatorzy. Ponadto "co najmniej 10 autokarów ominęło kolejkę, ich kierowcy sami zapłacili". Autokary z "listy Borysa" pojechały też na parkingi pod Torwar.
"Z całą odpowiedzialnością potwierdzam dane z tabeli, którą przekazałem OKO.press - mówi Borys - Wyrażam podziękowanie policji za ochronę Marszu, to robiła świetnie. Za fatalne liczenie demonstrantów odpowiadają ci, którzy policją kierują".
Także poseł PSL Piotr Zgorzelski, który organizował transport ludowców na marsz, podtrzymuje to, co powiedział OKO.press 8 maja: „Ludowców na marszu było blisko 10 tys. Przywieźliśmy ich 136 autokarami i kilkunastoma busami". Dodaje, że PSL nie będzie polemizować z policją. "Przekazaliśmy już opinii publicznej wszystko, co mieliśmy do powiedzenia".
Kluczowym świadkiem w sporze o liczbę autobusów może być Adam Olczak, starszy inspektor działu ochrony i zabezpieczeń PKiN, który odpowiada za parkingi. Mówi OKO.press, że byli przygotowani nawet na 250 autokarów, ale przyjęli ostatecznie 206 "pojazdów taryfikowanych jako ciężarowe", czyli autokarów i busów ponad 2,3 m wysokości.
Inspektor Olczak dziwi się, że rzecznik stołecznej policji podał niższe liczby. "Wiadomo, ile ich było. Działa system elektronicznej rejestracji" - powiedział OKO.press.
Poza powyższymi wyjaśnieniami OKO.press skierowało do pana Mariusza Mrozka list autora tekstu, który podajemy do publicznej wiadomości. Utrzymany jest w konwencji polemiki, jaką zastosował rzecznik w swoim oświadczeniu.
"Szanowny Panie Rzeczniku,
Dziękuję za wyjaśnienie i komentarz do artykułu. Rzeczywiście nie uwzględniłem w nim stanowiska Policji, co - słusznie mi Pan zarzuca - narusza zasadę "uwzględnienia jak największej ilości punktów widzenia". Zdawałem sobie sprawę z tego braku i dlatego trzykrotnie do Pana esemesowałem i mailowałem. Pana odpowiedź "dzień zarezerwowany dla najbliższych" budzi zazdrość (piszę bez ironii!), ale postawiła w kłopotliwej sytuacji dziennikarza, który uważa sprawę za społecznie pilną.
Ta pilność wynika z tego, Panie Rzeczniku, że Pańska informacja o 12 tys. demonstrantów na Marszu Wolności nie jest ot, jakąś statystyką, jak np. liczba skradzionych w weekend rowerów, lecz pełni rolę argumentu, który ma pognębić tę część społeczeństwa, którą działania władz oburzają i bolą. Politycy PiS z upodobaniem cytowali Pańskie "12 tys." łącząc je ze słowami "klapa" i "kompromitacja", "upadek opozycji".
Proszę wybaczyć szczerość, ale dziwię się, że broni Pan liczby 12 tys. jak niepodległości, bo jestem przekonany, że wie Pan, że jest potężnie zaniżona. Dlatego przyjmując z pokorą pouczenie o warsztacie dziennikarskim, wracam do cytowanych w artykule Zasad etyki zawodowej policjanta, które obejmują "wykonywanie czynności służbowych według najlepszej woli i wiedzy, z należytą uczciwością, rzetelnością" a także "bezstronność wykluczająca uprzedzenia m.in. polityczne".
Podane przez Pana liczby autokarów i busów, którymi przyjeżdżali do Warszawy demonstranci, są kwestionowane przez organizatorów, którzy mają konkretne zestawienia i dowody w postaci paragonów wjazdu na parking. Zaprzecza im także starszy inspektor działu ochrony i zabezpieczeń PKiN, który podaje, ile autokarów zarejestrował system elektroniczny.
Uczestnicy demonstracji chwalą policję za kulturalną i fachową ochronę Marszu. Nie rozumiem, jak może Pan narażać na szwank swoje dobre imię i opinię Policji podając liczbę uczestników, która tak dalece odbiega od prawdy.
Prosze nie gniewać się za te "patetyczne pouczenia", ale jak czytam po raz kolejny, że policja podaje wielokrotnie niższe frekwencje demonstracji, których nie lubi władza, to trudno się od nich powstrzymać. Tylko raz w 2016 roku statystyki policyjne były bliskie tym z Ratusza. Pamięta Pan kiedy? W Marszu Niepodległości - wg Ratusza 60 tys., wg min. Błaszczaka 75 tys. Mówi to Panu coś?
Z poważaniem,
Piotr Pacewicz, OKO.press"
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze