120 tysięcy – tylu pielgrzymów ma odwiedzić wkrótce klasztor na Łyścu w Świętokrzyskim Parku Narodowym podczas jednej tylko imprezy. Niedawno gościło tu ponad 3 tys. motocyklistów. Zakonnicy upierają się, że ten ogromny ruch nie ma żadnego wpływu na przyrodę i walczą o odebranie parkowi narodowemu 5 ha
Radio Kielce poinformowało 4 lipca o imprezie w sercu Świętokrzyskiego Parku Narodowego, w której udział weźmie około 120 000 osób. Monstrualna impreza religijna w ramach inicjatywy „Polska pod Krzyżem” ma być zorganizowana przez Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej z klasztoru na Świętym Krzyżu wspólnie z inicjatorami akcji „Różaniec do Granic”, którzy bronią Polski przed uchodźcami.
Spotkanie ma się odbyć 14 września 2019 roku.
"Inicjatywa, by spotkać się właśnie tu, w najstarszym polskim sanktuarium, gdzie od wieków przechowywane są relikwie drzewa Krzyża Świętego, zrodziła się w sercu osób świeckich i duchownych. Chodzi o to, by pod tym krzyżem prosić Boga o niezachwianą wiarę, o siłę wobec wszystkiego, co dzieje się w polskim Kościele, jak ataki i profanacje tego, co najświętsze i najważniejsze dla nas, katolików. Chcemy spotkać się w blasku relikwii Chrystusowego Krzyża i odnowić swoją wiarę" – mówi o. Dariusz Malajka. rektor Bazyliki Mniejszej na Św. Krzyżu.
Będzie msza święta, konferencje, świadectwa zaproszonych gości z kraju i zagranicy oraz całonocne czuwanie modlitewne, połączone z adoracją Najświętszego Sakramentu. Organizatorzy planują wypożyczyć największą w Polsce, 3-metrową monstrancję, w której umieszczona zostanie Hostia o średnicy 60 cm.
Ojciec Malajka dodaje: „Na trasie od bramy Świętokrzyskiego Parku Narodowego w Nowej Słupi i w Hucie Szklanej zostaną ustawione banery witające pielgrzymów. Co jakiś czas będą też podświetlone wizerunki świętych i błogosławionych. Poza tym, wchodząc w przestrzeń sanktuarium, pielgrzymi będą słyszeć z głośników litanię do Wszystkich Świętych, która pomoże im się wyciszyć".
Były dyrektor Świętokrzyskiego Parku Narodowego Piotr Szafraniec jest przerażony: „W przeliczeniu na całą powierzchnię parku daje to 3 osoby na metr kwadratowy. W przeliczeniu na powierzchnię działek, które mają być wyłączone z granic ŚPN, daje to 20 osób na metr kwadratowy. Jak oni te 120 000 osób chcą tam upchnąć? A ja zastanawiałem się, czy nie wprowadzić limitu 15 000 turystów dziennie. I wzbudziło to ogromny sprzeciw zakonników”.
Impreza masowa na około 120 000 osób z nagłośnieniem, rozświetlaniem, sanitariatami, odpadami i całą infrastrukturą nie może nie wpłynąć na przyrodę parku narodowego. Pielgrzymi mają w ciągu dwóch dni maszerować przez teren parku narodowego na szczyt Łyśca.
Już obecnie teren ten jest częściowo zdewastowany działalnością pielgrzymkową. Ustawiono stragany z kiczowatymi „pamiątkami” regionalnymi made in China i budki z kiełbaskami. Teren częściowo został wysypany gruzem, bez respektu dla licznych tu stanowisk archeologicznych, wychodni skał, siedlisk przyrodniczych i stanowisk ginących gatunków. Miejsce utraciło swój wyjątkowy nastrój jaki dawało mu zetknięcie się unikalnych wartości kulturowych i przyrodniczych.
Zaplanowana na wrzesień impreza nie jest jedyną tego rodzaju na Łyścu. 3 maja 2019 roku odbyło się tu IV Świętokrzyskie Rozpoczęcie Sezonu Motocyklowego zorganizowane przez oblatów. Wzięło w nim udział około 3,5 tysiąca osób, wraz ze swoimi motocyklami. Wszystko odbywało się za wiedzą i przy obecności władz województwa oraz mediów. Trudno sobie wyobrazić aby taka impreza nie miała niszczącego wpływu na przyrodę parku.
Zakon oblatów na Świętym Krzyżu funkcjonuje w ramach Świętokrzyskiego Parku Narodowego i obszaru Natura 2000 Łysogóry oraz w obiektach zabytkowych. Na ich terenie znajdują się stanowiska archeologiczne świadczące o prasłowiańskiej przeszłości tej wyjątkowej góry.
Konflikt z Parkiem przybrał na sile kiedy dyrekcja ŚPN przystąpiła do opracowania projektu Planu Zadań Ochronnych ŚPN, czyli dokumentu, który reguluje funkcjonowanie parku.
Wśród zapisów projektu Planu znalazły się i takie, które miały uregulować sposób korzystania oblatów ze Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Miały dotyczyć m.in. organizacji imprez masowych, w tym limitowanie ruchu turystycznego (w zasadzie pielgrzymkowego), natężenia hałasu w czasie tych imprez czy zanieczyszczenia światłem.
Sugestia takich ograniczeń wprawiła oblatów w złość, co wyrazili składając pełne oburzenia uwagi do projektu Planu Zadań Ochronnych.
Oblaci postanowili więc przejąć budynki i teren - łącznie 5 ha - które znajdują się na obszarze i w zarządzie Parku Narodowego. Wygląda na to, że rząd PiS chce pójść im na rękę.
Po pozbawieniu funkcji pięciu dyrektorów ŚPN przez Ministerstwo Środowiska, dyrektorem został Jan Reklewski, który w rozmowie z „Gazetą Wyborczą Kielce” powiedział, że: „Te wyłączone grunty od setek lat i tak podlegają urbanizacji. Nie przedstawiają istotnej wartości przyrodniczej, nie ma tam przedmiotów ochrony cennych dla parku. Cenne gatunki tam nie występują”.
W ten sposób dyrektor Reklewski dał zielone światło Ministerstwu Środowiska i oblatom.
Przypomnę tu, że park narodowy zgodnie z Ustawą o ochronie przyrody jest najwyższą formą ochrony przyrody w Polsce. Aby zmniejszyć powierzchnię parku narodowego należy udowodnić - zgodnie z art. 10 ust 1a ustawy o ochronie przyrody - że teren bezpowrotnie utracił wartości przyrodnicze i kulturowe.
Aby stwierdzić utratę walorów przyrodniczych i kulturowych danego obszaru najpierw należy znać stan wcześniejszy. Tu okazuje się, że w zasadzie nie istnieją dokumenty mówiące o stanie przyrody działek, które mają być wyłączone z granic parku.
Nikt nigdy nie wykonał tu inwentaryzacji przyrodniczych. Nie da się więc powiedzieć, czy utraciły one swoją wartość. Ma to podwójne znaczenie.
Po pierwsze, skoro nie wiadomo co było, to nie wiadomo czy się pogorszyło.
Po drugie: zgodnie z Dyrektywą Siedliskową, która reguluje funkcjonowanie sieci Natura 2000, jeśli brak wystarczających danych o przyrodzie, należy zaniechać wszelkich działań, które mogą jej zaszkodzić. A jeśli stan środowiska się pogorszył, to z jakich powodów i kto do tego dopuścił?
Dyrektor ŚPN na to pytanie nie udzielił odpowiedzi, a jedynie odesłał do dokumentacji przyrodniczej, w której nie ma tego rodzaju analiz i odpowiedzi.
Co więcej, na stronie Świętokrzyskiego Parku Narodowego można odnaleźć publikację, z której wynika, że na tym terenie występuje np. 13 gatunków zagrożonych wyginięciem ślimaków. A łąki przyklasztorne to nie są zwykłe łąki, tylko jedno ze zbiorowisk objętych ochroną w ramach sieci Natura 2000. Dyrektor naprawdę o tym nie wie?
Wiadomo, że na Łyścu znajdują się stanowiska archeologiczne, zabytki kultury, chronione i zagrożone wymarciem gatunki zwierząt oraz chronione siedliska przyrodnicze, będące także przedmiotem ochrony obszaru Natura 2000 Łysogóry.
Taka kumulacja walorów przyrodniczych i kulturowych uzasadnia wystarczająco ochronę terenu w ramach parku narodowego. Jest to najważniejsza powierzchnia w Górach Świętokrzyskich z punktu widzenia środowiska naturalnego i kulturowego.
Dyrektor ŚPN ocenił, że procesy urbanizacyjne na terenie ŚPN doprowadziły w ciągu wieków do utraty wartości przyrodniczej działek, które chcą przejąć na własność oblaci. Wyjątkowy to zbieg okoliczności.
Oczywiście Łysiec od setek, a nawet, jak się wydaje, tysięcy lat, był miejscem cennym nie tylko z uwagi na obecność Puszczy Świętokrzyskiej. Rozwijał się tu kult pogańsko-słowiański. Wiele wskazuje na to, że zlokalizowane tu były dymarki, czyli piece do wytopu żelaza, w okresie rzymskim. Od średniowiecza jest to ważne miejsce kultu religijnego chrześcijan. Z pewnością obecność ludzi na Łyścu od wielu wieków odciskała tu swoje piętno.
Jednak mimo tego, a może właśnie dlatego, obszar ten został od początku włączony w granice Świętokrzyskiego Parku Narodowego, który w swoich zadaniach ochronnych ma zapisane nie tylko dbanie o dziką przyrodę, ale także o pomniki kultury. I dotąd nikt nigdy nie zakazywał tu praktyk religijnych. Dyrekcja ŚPN jest zobowiązana do dbania o klasztor na Łyścu i robi to od lat.
W tym samym projekcie Planu Zadań Ochronnych jako jedno z zagrożeń dla ŚPN zdiagnozowano niekontrolowany ruch turystyczny.
Kilka parków narodowych w Polsce (Ojcowski, Bieszczadzki, Tatrzański i Wigierski) zapytałem, czy w ich granicach znajdują się obiekty sakralne. Odpowiedź była twierdząca. Niektóre z tych obiektów generują duży ruch turystyczny i są ważne z punktu widzenia praktyk i tradycji religijnych. Jednak nikt nie zamierza ich wyłączać z terenu parku narodowego.
Idąc tym tokiem myślenia, należałoby być może wyłączyć z granic Tatrzańskiego Parku Narodowego kilka ważnych szczytów z prowadzącymi do nich szlakami albo np. skansen Słowińców w Klukach w Słowińskim Parku Narodowym.
Z pewnością należałoby wyłączyć z terenu parków narodowych wszelkie drogi, wsie i inną infrastrukturę, która przecież normalnie jest obecna.
Poseł PO Artur Gierada złożył 17 czerwca interpelację do ministra środowiska w tej sprawie. Zadał w niej kilka ważnych pytań o stan przyrody na tych 5 ha, które Park miałby oddać oblatom. A także, ile kosztowało wyremontowanie i utrzymanie obiektów na Łyścu należących obecnie do Parku, i czy obiekty te były dotowane z funduszy unijnych?
Dyrekcja ŚPN i oblaci otrzymali też wnioski o udostępnienie terenu do badań naukowych. Konieczna jest bowiem wielospecjalistyczna ekspertyza przyrodnicza, która zbada rzeczywiste walory terenu.
W przypadku przyjęcia przez rząd rozporządzenia i wszczęcia procedury zmniejszenia Świętokrzyskiego Parku Narodowego sprawa zostanie skierowana przez obrońców przyrody do Trybunału Konstytucyjnego. W przypadku stwierdzenia zniszczenia siedlisk Natura 2000 będących przedmiotami ochrony obszaru Natura 2000 Łysogóry, sprawa trafi do Komisji Europejskiej.
Najcenniejsze walory przyrodnicze Polski chronione w ramach parków narodowych powinny pozostać nietykalne, szczególnie kiedy powoływanie nowych parków jest w zasadzie niemożliwe.
Łukasz Misiuna jest przyrodnikiem, specjalistą zarządzania zasobami przyrody i środowisk. Jest prezesem Stowarzyszenia MOST.
Wykwalifikowany pracownik leśny, przyrodnik, pedagog, współpracownik ekologicznego miesięcznika „Dzikie Życie”, prezes Stowarzyszenia MOST, występującego w obronie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, specjalista ds. zarządzania zasobami przyrody i środowiska, psychoterapeuta.
Wykwalifikowany pracownik leśny, przyrodnik, pedagog, współpracownik ekologicznego miesięcznika „Dzikie Życie”, prezes Stowarzyszenia MOST, występującego w obronie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, specjalista ds. zarządzania zasobami przyrody i środowiska, psychoterapeuta.
Komentarze