Warszawa, 10 września 2020.
Dziesiątki policjantów, snajperzy, oficerowie Służby Ochrony Państwa czuwali, by nikt i nic nie przeszkodziło prezesowi Kaczyńskiemu w składaniu kwiatów pod pomnikiem brata Lecha.
Nieliczni demonstranci byli momentalnie wyłapywani. Zasłaniani przez policyjne furgonetki, nawet przez autobus, tak, żeby prezes niczego nie zauważył, nie usłyszał.
„Kiedyś wygramy, faceci w mundurkach” – wykrzyczała policjantom pani z białą różą i tęczową torbą. „Wygramy, nawet jeśli ja nie doczekam, bo jestem stara baba. Ale wygramy.
I już nie będzie polskiej policji prywatnej, tylko będzie Polska Policja Państwowa z powrotem”.
Materiał Roberta Kowalskiego.
Zaprzańska banda urządza sobie pikniki na grobach ofiar Jarosława Kaczyńskiego. Zdejmiemy tego Lecha z pomnika, wyprowadzimy jego resztki z Wawelu. Na chamstwo trzeba odpowiadać chamstwem.
Co za je…ny kraj…
Zrobili sobie Smoleńsk Bombing Memorial – a znaleźli zapalnik?
snajperzy?????
Szukam miłego i kulturalnego faceta na spotkania
Mam na imię Monia 24 wiosny….
wiecej moich fotek i kontakt do mnie tu- http://www.frircikvip.com.pl
Znajdź mnie- Monikj- napisz do mnie i spotkajmy sie!
KTO PONOSI ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA KATASTROFĘ TU 154 W SMOLEŃSKU ?
Czy Lech Wałęsa ma rację ?
KIEDY PROKURATURA ZAKOŃCZY ŚLEDZTWO SMOLEŃSKIE ?
Czy to SASIN z DUDĄ, jako pracownicy kancelarii Prezydenta, brali udział w organizacji i przygotowywaniu wizyty polskiej delegacji i lotu do Smoleńska ? Czy to oni "zapakowali", wbrew obowiązującym przepisom, wszystkich do jednego samolotu ?
Lech Wałęsa mówi JAK JEST:
Polityczną odpowiedzialność za wojnę polsko-polską w 2010 r. ponoszą bracia Kaczyńscy.
Gdy J.Kaczyński stracił władzę w 2007 r. po aferze gruntowej, która miała doprowadzić do aresztowania A. Leppera i wyeliminowania go z polityki, a dzięki "talentom" M.Kamińskiego i M.Wąsika doprowadziła do upadku rządu Kaczyńskiego i przejęciu władzy przez D.Tuska, Pałac Prezydencki stał się jedynym ośrodkiem władzy kontrolowanym przez braci Kaczyńskich, którzy dążyli wszystkimi możliwymi sposobami do powrotu J. Kaczyńskiego do władzy.
Stąd nieustające konflikty prezydenta z rządem Tuska. Prezydent L. Kaczyński rozpychal się jak mógł, chcąc umocnić swoja pozycje polityczna i pomoc bratu wrócić do gabinetu w Alejach Ujazdowskich.
Wyborcza eskapada L. Kaczyńskiego do Smoleńska/Katynia w bizantyjskiej obsadzie – przedstawiciele elity władzy zaproszeni na pokład prezydenckiego TU-154 potrzebni byli prezydentowi Kaczyńskiemu jako scenografia wyborczego przemówienia i wyborczych klipów – była częścią tej wojny. Jej głównym reżyserem po pisowskiej stronie barykady był J. Kaczyński.
J. Kaczyński wepchnął L. Kaczyńskiego do samolotu lecącego do Smoleńska, a ten nie potrafił podjąć jedynie słusznej decyzji – odlot na lotnisko zapasowe – i dlatego por. A. Protasiuk zdecydował się na wykonanie niewykonalnego zadania.
W uzupełnieniu:
Jarosław Kaczyński WALCZY O ŻYCIE, broni się przed oddaniem władzy ze strachu, przed odpowiedzialnością karna ?
Kaczyński nie odda władzy, bo się boi, że tzw. "podkomisja smoleńska Macierewicza" będzie rozwiązana i prokuratura zakończy śledztwo oparte na raporcie Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, z którego wynika jasno kto zawinił i kto przyczynił się do katastrofy !
Boi się, że będzie musiał przed prokuraturą i sądem wyjaśniać, być może przy użyciu wykrywacza kłamstw, czy namawiał brata do wymuszania na załodze TU154 decyzji o lądowaniu, pomimo braku odpowiednich warunków pogodowych !
STRACH🌚STRACH🌚RANY BOSKIE🌚🌚🌚
DLA PRZYPOMNIENIA, Z ZAPISU "CZARNYCH SKRZYNEK", KTÓRYCH WIARYGODNOŚCI ŻADEN INSTYTUT NAUKOWY NIE PODWAŻYŁ:
~Przeczytajcie to! :-kapitan Protasiuk nie miał ważnych uprawnień lotniczych, bo nie przechodził kontroli w wyznaczonym czasie. Z całej załogi TU-154 10 kwietnia 2010 r. tylko technik pokładowy miał prawidłowo nadane i ważne uprawnienia do wykonywania lotu. Reszta nie miała prawa polecieć do Smoleńska. Nawigator miał wylatane na TU154 zaledwie 26 godz.
-minimum dla TU-154 na lotnisku w Smoleńsku wynosiło 1000 m widoczność pozioma i 100 m widoczność pionowa. Minimum dla kapitana Protasiuka wynosiło 1800 m w poziomie i 120 m w pionie. Na lotnisku było odpowiednio 400 m i 100 m. Według oceny załogi Jak-40 było zaledwie 200 m w poziomie i 50 m w pionie. O 08:37,01 załoga Jak-40 informuje: „Arek, teraz widać 200”. Załoga TU-154 nie miała prawa lądować w tych warunkach.
-rosyjscy kontrolerzy w Smoleńsku przy pierwszym połączeniu radiowym z TU154 o 8:24,50 informują: "Usłowij dla posadki niet".
-rozmowy z wieżą prowadził kapitan, bo jedynie on znał rosyjski. Rozmowy powinien prowadzić nawigator;
-w kokpicie przez niemal cały czas są osoby postronne, które trzeba uciszać. O 8:15,32 słychać: „Co to jest?”; „Piwko. A ty nie pijesz?”. O 8:21,52 "Cicho tam"; o 8:27,34 „Poszedł kurde stąd”; o 8:32,15 „Dlaczego pasażerowie nie siedzą na swoich miejscach?”; a o 8:33,43: „Wychodzić mi stąd!”. O 8:38,33 „Kur.., przestańcie proszę!”; o 8:38,51 „Ćśś ćśś”;
-załoga lądowała na autopilocie, czego nie powinna była robić na słabo wyposażonym lotnisku (brak systemu ILS);
-samolot podchodził do lądowania za szybko: ok. 300 km/godz. zamiast 265 km/godz.
-samolot zniżał się za szybko: 7 m/s zamiast 4 m/s. O 8:40,13 słychać „Jest 7 metrów” (7 m/s opadania);
-załoga odczytywała wysokość z radiowysokościomierza, zamiast wysokościomierza barycznego (pierwszy pokazuje faktyczną odległość od ziemi; drugi – wysokość nad pasem lotniska);
Dokończenie:
-załoga nie reagowała na ostrzeżenia "Terrain ahead; PULL UP!";
-załoga podjęła próbę lądowania bez pozwolenia kontrolera, który dał zezwolenie zejścia jedynie do 100 m. O 8:35,22 kontroler mówi „Ot 100 metrów byt’ gotowym k uchodu na wtoroj krug”. I dalej o 8:39,40 pada: „Posadka dopołnitielno”.
-na marginesie: załoga Jaka-40 wylądowała na tym samym lotnisku bez pozwolenia kontrolera, co jest złamaniem podstawowych procedur. Mało tego: załoga zignorowała polecenie kontrolera „Uchodi na wtoroj krug”. Po wylądowaniu Jaka-40 kontroler mówi "mołodcy" (jest zdziwiony, że udało im się wylądować). Pierwszy pilot Jaka-40 por. Artur Wosztyl zachęca do lądowania ("Ogólnie to tu piz.. jest, ale wiesz możecie spróbować, nam się udało”);
-załoga zdawała sobie sprawę, że nie powinni lądować w tych warunkach. O 8:40,08, po pierwszym ostrzeżeniu „Terrain ahead”, drugi pilot mówi: „Mówisz do widzeniaaa!”; a dowódca dodaje: „Niee, ktoś za to beknie!”. „Po-my-sły!” kwituje gen. Błasik. O 8:40,38 słychać „To się nie uda”;
-załoga wyraźnie czekała na decyzję Błasika, Kazany, lub Kaczyńskiego o lądowaniu na lotnisku zapasowym, żeby zdjąć z siebie odpowiedzialność i uniknąć losu kapitana Pietruczuka (vide: lot do Tbilisi i interpelacja posła Karskiego). O 8:26,33 dyr. Kazana mówi: „Będziemy próbować do skutku”; a o 8:30,30: „Na razie nie ma decyzji prezydenta co dalej robimy”;
-za plecami załogi stał ich bezpośredni przełożony, który zachęcał do lądowania. O 8:35,49 generał mówi: "Faktem jest, że my musimy to robić do skutku"; o 8:40,22: "Zmieścisz się,śmiało";
-w momencie uderzenia skrzydłem w brzozę samolot znajdował się ok. 8 m nad ziemią i 1 km od progu pasa. Do tego samolot znajdował się poniżej progu pasa (przed pasem było obniżenie terenu). Samolot nie miał prawa być w tym miejscu, dlatego dyskusje n.t. brzozy nie mają żadnego sensu. Samolot i tak by się rozbił
Co tu dodać, psyhoza pozostałego, sanajperzy, ochrona , myśli ze będzie na niego zamach..
Nie można tylko zapomnieć – o tym by przywrócić niedługo porządek na Wawelu i w W-wie. Trzeba przesunąć ten pomnik albo usunąć w niebyt , bo szpeci. Mnie się to s Koreą kojarzy i okrzykami KimDzonPis. I ten drugi powinien umierać ze świadomością że tak się stanie. Tylko dlaczego przez niego ten kraj musi cierpieć?
Chory Kaczyński. Chore państwo.
Jakoś teraz Katyń nie jest taki ważny dla naszej władzy jak wtedy.
Nawet zbrodnie Wołyńskie są wyciszone!
Czysta geopolityka.