We wszystkich przemówieniach, oświadczeniach i hasłach protestujący w lipcu powtarzali, że bronią niezależności sądów i demokracji. A jednak tylko 7 proc. wyborców PiS uznało, że naprawdę o to chodziło. Połowa uznała, że to sprawka totalnej opozycji, a jedna czwarta, że protesty były tak nieliczne, że nie ma o czym mówić
Wielkiej fali protestów w obronie sądów, która przeszła w lipcu przez Polskę, towarzyszyła wojna interpretacji. Narracja PiS - w wykonaniu polityków tej partii i prorządowych mediów - była dwutorowa. Miała po pierwsze dowodzić, że protesty - o ile w ogóle występują - to są marginalne i tylko antyrządowe media je wyolbrzymiają. Kamerzyści TVP dokonywali cudów pokazując puste ulice w czasie protestów. Po drugie, jeśli nawet ktoś protestował, to dlatego, że został oszukany, zmanipulowany przez totalną opozycję, w dodatku wspieraną przez "zagranicę".
Sami protestujący - ruch, który nie mieści się w formule partii, a momentami był wręcz "antypartyjny" - jasno wyrażali podstawową motywację: oburzenie zamachem władzy na niezależność sądów i tym samym zagrożenie demokracji. Przeplatało się to z radykalnymi deklaracjami pod hasłem "dość takiej władzy".
Jak widać na wykresie poniżej, wszystkie cztery interpretacje znalazły zwolenników i zwolenniczki. Wśród wszystkich osób badanych, obie narracje PiS dostały 46 proc. głosów, a obrona demokracji półtora raza więcej - 66 proc. Uwaga, można była wskazywać dwie odpowiedzi, dlatego wyniki nie sumują się do 100 proc.
Znaczące były różnice odpowiedzi między wyborcami PiS a pozostałymi badanymi. Przypomnijmy, że w sierpniu partia Kaczyńskiego uzyskała najlepszy w sondażach IPSOS wynik od wyborów 2015 - 40 proc. poparcia.
We wszystkich przemówieniach, oświadczeniach i hasłach protestujący powtarzali, że bronią niezależności sądów i demokracji. A jednak tylko 7 proc. wyborców PiS uznało, że na prawdę o to chodziło. 13 na 14 zwolenników Kaczyńskiego było zdania, że taki motyw to przykrywka dla innych zamiarów.
Chociaż protestujący w znacznej części dystansowali się od partii politycznych, aż połowa wyborców PiS uznała, że kluczowa była inspiracja opozycji. Tutaj propaganda PiS okazała się skuteczna. Gorzej poszło z przekonywaniem, że protesty były marginalne: uwierzyła w to tylko jedna czwarta wyborców PiS.
Co ciekawe, podobny odsetek - 23 proc. - zobaczył protesty jako zagrożenie dla władzy PiS, czyli początek masowego ruchu przeciwko rządzącym. Tak zapewne wyraża się lęk, jakim zawsze podszyta jest autorytarna władza: że ktoś ją obali.
Wyborcy PiS stanowią w sondażach tak specyficzną grupę, że ich porównanie z innymi osobami badanymi zachęca do operowania kategorią "pozostali badani" albo "niewyborcy PiS". Jak widać, połowa z tych "niewyborców PiS" uważa, że protesty miały na celu to, co deklarowały, czyli obronę demokracji, a jedna trzecia dostrzega początek masowego ruchu protestu. Co siódmy nie-pisowiec kupił narrację o nielicznych protestach, a co szósty o "partyjnej inspiracji".
Kategoria "niewyborców PiS" jest jednak mocno zróżnicowana: od konsekwentnie opozycyjnych elektoratów PO i Nowoczesnej, a także podobnych w ocenie poczynań władz SLD i Razem, po nieco mniej opozycyjny PSL i znacznie bliższe PiS elektoraty Kukiz '15 i zwłaszcza partii Wolność Korwin-Mikkego.
Na przykład przekonanie, że protesty były inspirowane przez partie polityczne w poszczególnych elektoratach wyrażało:
Szczególnie krytyczni wobec tezy o partyjnej inspiracji protestów byli zwolennicy Partii Razem, najbliżsi duchem (a czasem i ciałem) oddolnym inicjatywom, które w znacznym stopniu stały za lipcowymi protestami. Warto przy tym pamiętać, że różnice w wynikach mniejszych partii nie mają waloru statystycznie istotnych.
Interesujące, że kobiety, które w sierpniowym sondażu popierały PiS nawet minimalnie częściej (42 proc.) niż mężczyźni (37 proc.) okazały się znacznie bardziej odporne na propagandowe interpretacje protestów:
Nieco też częściej kobiety dostrzegały motywacje demokratyczne (39 do 35 proc.) i widziały w protestach początek masowego ruchu oporu (32 do 25 proc.).
Obronę sądów i demokracji najczęściej dostrzegali w protestach 30 i 40-latkowie. Młodsi i starsi nieco łatwiej przyjmowali interpretacje podsuwane przez polityków i media PiS.
Sondaż IPSOS dla OKO.press 2-4 sierpnia 2017, metodą CATI (telefonicznie), na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1000 osób
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze