0:000:00

0:00

Paweł Kwaśniewski, tzw. content producer w Video Brothers, sieci partnerskiej YouTube, sprawdza dla OKO.press statystyki filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Jest piątek, 17 maja, 17.20.

Paweł Kwaśniewski: "Ja mam u siebie 18 mln 810 tys., u ciebie jest pewnie trochę mniej [18,589 - red.], bo algorytmy YouTube przy takich zasięgach sprawdzają, czy nie ma tu jakiś fałszerstw lub przekłamań. Czas odsłon, łącznie wszystkich to w tym momencie 502,3 mln minut, co daje prawie 1000 lat [956 lat - red.], to jest na pewno rekord Polski na YouTube. Nie wiemy jeszcze, ile osób obejrzało film od początku do końca. Takie dane ujawnimy dopiero za jakiś czas. Podobnie jak średnie oglądalności.

Piotr Pacewicz, OKO.press: Ja oglądałem dokument na komputerze, w czterech, czy pięciu odsłonach

You tube zalicza każdą odsłonę po 30 sekundach. Masz konto na na You Tube?

Nie.

To twoje wejścia liczyły się to jako cztery odsłony. Gdybyś miał u nas konto, to te wszystkie wejścia policzyłyby się jako jedno. Ogólnie był relatywnie duży odsetek wejść osób niezalogowanych osób. Może ludzie woleli czasem oglądać incognito, np. w pracy?

Jak 502 mln minut podzielimy przez 18,6 mln odsłon, to wychodzi równo 27 minut!

Skoro tak wyliczyłeś (śmiech).

To niesamowite, bo oznacza to średnio prawie jedną czwartą filmu. Nie uwierzyłbym, gdybym nie widział tego na ekranie.

Z dnia na dzień długość oglądania wzrasta. Pierwsza fala to były szybsze obejrzenia, ludzie rzucali okiem na komórce, żeby sprawdzić, ile to warte. Potem wracali na dłużej. Coraz bardziej świadomi oglądacze.

Oczywiście na komórkach było najwięcej krótkich wejść, tak, jakby ludzie sobie sprawdzali, czy warto. Znacznie dłuższe było oglądanie na desktopach.

Bardzo duży był też odsetek - jak na You Tube - odsłon na smart tv. W pierwszych trzech dniach - 10 proc. Średni czas przekracza tu godzinę, a ogląda się zwykle rodzinnie w kilka osób.

Robiliśmy w OKO.press na bieżąco wykres sumy odsłon, masz go na mailu. Nie całkiem regularnie, co kilka godzin, ale widać trend. Powoli tempo spada, cudów nie ma.

Liczba wyświetleń filmu Sekielskiego "Tylko nie mów nikomu"
Liczba wyświetleń filmu Sekielskiego "Tylko nie mów nikomu"

Cudów nie ma, ale zobacz (sprawdza), między 16 a 17 dokument oglądało 70 tys. osób. Daj Boże każdej telewizji, w piątek po południu. Piki oglądalności są o 21-22.

Widownia angielskojęzyczna?

Sprawdzałem po pierwszych dwóch dniach - oglądalność wersji z napisami po angielsku była minimalna. Ale jak podały "Wirtualne media", film pojawił się na liście trendów serwisu YouTube nie tylko w Polsce, ale również

w Norwegii (1 miejsce), Islandii (2 miejsce), Irlandii (4 miejsce),

w Holandii (19), Belgii (25), Szwecji (27), Danii (36) oraz Austrii (43 miejsce - przedstawione dane dotyczą maja 2019). Czyli nasi rodacy masowo oglądali.

Proszę bardzo, mam tu wiek oglądających. Dane sprzed chwili:

  • 25 - 34 lata - 30 proc.;
  • 35 - 44 lata - 25 proc.;
  • 18-24 - 21 proc.;
  • 45 - 54 lata - 12 proc;
  • 55 - 64 - 7 proc.;
  • 65 plus - 4 proc.

Najdłużej oglądają starsze grupy, najkrócej 18-24 ludzie letni.

Płeć? Prawie po równo: 51,7 proc. kobiety; 48, 3 proc. mężczyźni.

A miejsce zamieszkania, wykształcenie? Żeby ocenić, w jakim stopniu film dotarł do "bańki ludowego elektoratu", który masowo głosuje na PiS.

Takich danych niestety nie mamy. Można je będzie uzyskać pośrednio.

Wszystko to razem coś pięknego. Od strony medialno-marketingowej, dokument Sekielskich idealnie pasował do YouTube. Dla wielu osób był trudny do obejrzenia, dzielili go na raty. Mieliśmy wolność wyboru, jak go oglądać.

Albo pokazywali sobie nawzajem fragmenty, dyskutowali. Wracali do filmu w miarę jak robił się coraz głośniejszy.

W telewizji by nie miał takich zasięgów. Premiera - pewnie o 23 , tak jak wczoraj (16 maja) w WP, czy dzisiaj w TVN. Premiera zgromadziłaby może 4 mln widzów, spora część by odpadła. Dokument nie miałby aż takiego impetu. Poza tym stacje pewnie chciałyby pokazać reklamy, a zbitka tematyki dokumentu z maścią na ból stawów byłyby straszna.

Wymiernym skutkiem filmu jest też ogromny wzrost subskrypcji na koncie Tomka Sekielskiego. Przed filmem miał 30-32 tys., teraz 204 tys.

To wszystko było dla nas ogromnym wyzwaniem. Długo się przygotowywaliśmy.

Promocja? Reklama?

Nie, co ty. Temat reklamował się sam, zwłaszcza po obaleniu figury ks. Jankowskiego. I po filmie "Kler" rzecz jasna. Chodziło raczej o zabezpieczenie.

Byliśmy gotowi na próby zablokowania filmu, czy nawet zakazu. Mieliśmy gotowe backup-y, żeby w każdym razie film można było oglądać bez przeszkód. Spodziewaliśmy się też ataku trolli.

Bez przerwy chłopaki pracują nad bezpieczeństwem emisji. To nie jest małe wydarzenie, to jest wydarzenie ogromne.

Nic się nie wydarzyło takiego, żeby z zewnątrz było widać, prawda? Trolle nie dały rady. W pierwszych dwóch dniach zdjęliśmy też z YouTube około 1000 nielegalnych kopii, drugie tyle było nielegalnych emisji na żywo.

Może ludzie po prostu chcieli się dzielić?

Może. Część pewnie chciała zarobić, ale zdejmowaliśmy to po maksimum 5 minutach. Na tym filmie - taka była decyzja Sekielskich - nie zarabiamy: ani oni, ani my. Zyskujemy prestiż, a Tomek ogromne uznanie w całym świecie YouTube. Od roku pracujemy nad tym, żeby Tomek się "zjutubował", przy czym ma wyłączoną monetyzację

Czyli.

Nie zarabia na tym. Ale może robić filmy, za które płacą widzowie, bo chcą, by powstawały. Może być coś fajniejszego? Teraz Sekielscy szykują się do filmu o SKOK-ach.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze