0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Lukasz Cynalewski / Agencja GazetaLukasz Cynalewski / ...

„Kobiety dokładnie wiedzą, ile energii potrzeba, aby wszystko w rodzinie działało tak, jak należy. Uważam, że kobiety, matki wychowujące dzieci, powinny być docenione, bo nie ma cięższej, bardziej odpowiedzialnej pracy. Za tę pracę i zaangażowanie powinny otrzymywać dodatek do emerytury. Przynajmniej 200 zł za każde dziecko” – powiedziała na wiecu w Katowicach Małgorzata Trzaskowska, żona kandydata na prezydenta Koalicji Obywatelskiej. Pomysł jest częścią programu Trzaskowskiego.

To rozwiązanie odpowiada na konkretny problem – emerytury kobiet są niższe niż mężczyzn.

Nowi emeryci o 60 proc. więcej niż nowe emerytki

Według Eurostatu mężczyźni w Polsce otrzymują średnio emeryturę większą od kobiet o 19 proc. I marnym pocieszeniem jest to, że na tle UE nie wypadamy tak źle. Prymusem jest tutaj Estonia, gdzie ta różnica to zaledwie 1 proc. Unijna średnia to aż 30 proc. W zachodniej Europie jest gorzej niż w Polsce – w Niemczech to aż 37 proc., w Hiszpanii 32 proc, we Francji – 30 proc.

Różnica w świadczeniach powiększa się, jeśli spojrzymy na osoby, które obecnie przechodzą na emeryturę. Wśród emerytur wypłacanych po raz pierwszy w styczniu 2019 roku średnie świadczenie mężczyzn wynosiło 2710,61 zł, a kobiet – 1681,26 zł. To prawie tysiąc złotych różnicy.

Problem jest poważny. Rynek pracy fatalnie traktuje kobiety, które wychowują dzieci. Z raportu Instytutu badań Strukturalnych o nierównościach płacowych z 2016 roku możemy dowiedzieć się, że:

„dynamika wzrostu wynagrodzeń w cyklu życia dla kobiet o wysokim wykształceniu i pracujących w zawodach wymagających kreatywności staje się wolniejsza niż dla mężczyzn ok. 30 roku życia”.

Pracodawca opłaca składki emerytalne kobiety na urlopie macierzyńskim, ale zwykle przez rok jest ona wyłączona z pracy. Gdy wraca, dostaje najczęściej tę samą pensję, gdy odchodziła. Mężczyzna w tym czasie może otrzymać awans. Jeśli kobieta rodzi dwójkę, trójkę lub więcej dzieci, jej kariera jest poszatkowana - za każdym razem po urlopie macierzyńskim wraca do punktu wyjścia. To jedna z przyczyn luki płacowej.

Według definicji GUS, luka płacowa to:

"różnica między średnim wynagrodzeniem brutto na godzinę mężczyzn i kobiet wyrażona jako odsetek średniego wynagrodzenia brutto na godzinę mężczyzn".

Luka w latach 2014-2017 utrzymywała się na stałym poziomie, a nawet lekko spadała. Ale ogólny trend od 2010 roku jest wzrostowy. W 2018 roku wyniosła 8,8 proc.

źródło wykresu: GUS

Ten problem starano się rozwiązać, przenosząc obowiązek opieki nad dzieckiem częściowo na ojca. Od 2010 roku mamy urlop ojcowski - to jednak zaledwie dwa tygodnie, ale niezależnie od tego, czy matka jest na macierzyńskim, czy nie.

Mamy jeszcze urlop tacierzyński, który może trwać do 6 tygodni dni. Można go zrealizować, jeśli matka skróci swój urlop i przeniesie go na ojca dziecka. Po pierwsze jednak mężczyzna ma możliwość dużo krótszego urlopu niż kobieta. Po drugie, mężczyźni bardzo oszczędnie korzystają z tej możliwości. Według danych Ministerstwa Rodziny w 2019 roku z tego urlopu skorzystało 368 tys. kobiet i jedynie 12 tys. mężczyzn. Trudno więc oczekiwać, że zmieni to sytuację kobiet na rynku pracy.

Żyją dłużej, dostają mniej

Kobiety przez opiekę nad dziećmi oddalają się więc płacowo od mężczyzn. A tej różnicy nie udaje się już później nadrobić. Mniejsza pensja to niższe składki. Tymczasem kobiety mają możliwość przejść na emeryturę pięć lat wcześniej niż mężczyźni. Mężczyźni odkładają więc więcej i dłużej, a następnie żyją krócej.

ZUS określa wysokość świadczenia na podstawie wyliczonej przez GUS przeciętnej oczekiwanej długości życia w momencie przejścia na emeryturę. Niezależnie od tego, czy chodzi o nowego emeryta, czy emerytkę, wartość przeciętnej oczekiwanej długości życia będzie ta sama, chociaż kobiety żyją dłużej. Kobieta przechodząca na emeryturę w wieku 60 lat, może obecnie według GUS liczyć na 21 lat i 9 miesięcy życia. Mężczyzna w wieku 65 lat – na 18 lat i jeden miesiąc. Czyli mniejszy kapitał kobiety dzielony jest przez dłuższy okres czasu. To pogłębia różnice.

Oczywiście, nie ma obowiązku przejścia na emeryturę w wieku 60 lat, ale państwo dając taką możliwość, powinno zdawać sobie sprawę z konsekwencji.

Zamiast reformy - hasło

Zagwarantowanie matkom wyższej emerytury w zależności od liczby posiadanych dzieci to rozwiązanie tego problemu od strony wysokości świadczeń. Pomysł zakłada, że nie ingerujemy w rynek pracy, ani nie zmieniamy nic w wadliwym systemie emerytalnym. To prosty komunikat – 200 złotych za każde dziecko. To najpewniej dziedzictwo PiS w polskiej polityce. PiS nieustannie mówi o 500 plus, 300 plus, 13. emeryturze, bo są to wymierne pieniądze, które trafiają natychmiast na konto. Zamiast proponować skomplikowaną, ale kompleksową reformę, łatwiej rzucić liczbę, która łatwo się zapamięta.

Wniosek: pomysł Rafała Trzaskowskiego odpowiada na realny problem. Ale nie rozwiąże go w całości.

Nie znamy też jego szczegółów. W przeszłości wiele rozwiązań mających poprawić los emerytów omijało osoby ze świadczeniem poniżej minimalnego. To emeryci, którzy nie wypracowali wymaganego minimum stażu pracy – 20 lat w przypadku kobiet i 25 w przypadku mężczyzn. Już dziś jest ich ponad 300 tys., a ta liczba dynamicznie rośnie. PiS obiecywał w 2019 roku waloryzację o przynajmniej 70 złotych dla wszystkich emerytów. W praktyce ominęło to najbiedniejszych.

Jeżeli pomysł Rafała Trzaskowskiego byłby realizowany, warto zadbać, żeby objął również tę grupę. Zwłaszcza, że jej przeważającą częścią są kobiety.

Mama 4 Plus

To w pewnym sensie rozszerzenie pomysłu PiS, który został wprowadzony w 2019 roku, czyli świadczenia „Mama 4 Plus”. Według ministerstwa jest to świadczenie przeznaczone dla:

„osób, które żeby wychować co najmniej czworo dzieci nie mogły podjąć pracy zarobkowej lub z niej zrezygnowały, a dziś żyją na granicy ubóstwa, nie mając prawa do świadczeń nawet na minimalnym poziomie”.

Według minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marleny Maląg dotychczas skorzystało z niego 57 tys. osób.

Pomysł Trzaskowskiego daje matce z czwórką dzieci, która nie pracowała, mniej niż pomysł PiS – emerytura minimalna to obecnie 1200 złotych. Ale docenia również wysiłek kobiet, które wychowały jedno, dwójkę czy trójkę dzieci. Dlatego też będzie bardziej kosztowne.

Znamy zbyt mało szczegółów, żeby dokładnie określić koszt takiego rozwiązania. Załóżmy, że miałoby objąć wszystkie emerytki, które wychowały dzieci. W latach, gdy dzieci rodziły obecne emerytki, średnia dzietność w Polsce mieściła się między dwa a trzy. To oznaczałoby roczny koszt od kilkunastu do kilkudziesięciu miliardów złotych. Dla porównania program 500 plus kosztuje budżet państwa rocznie około 40 miliardów złotych.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze